Źródło |
Tytuł: Wybraniec
Autorka: Marie Lu
Trylogia: Legenda
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Data wydania: 5 marca 2013
Liczba stron: 368
W
pierwszej części trylogii "Legenda" Marie Lu, zaprezentowano nam
wizję państwa, które chyli się ku upadkowi. Które niszczeje przez wojny,
zarazy, epidemie... W którym organ władzy narzuca swoją wolę zniewolonym
obywatelom, nie mogącym nawet liczyć na zalążek sprawiedliwości. W którym
najważniejsi nie mają wyrzutów sumienia po zbiorowych aktach zagłady... W
którym śmierć jest rutyną... W "Wybrańcu" kontynuujemy przygodę z
dystopijnym światem, lecz tym razem nie możemy liczyć na litość. Tym razem, od
walki nie ma już ucieczki.
Źródło |
Republika Amerykańska. Day i
June uchodzą za zbiegów i zdrajców. Uciekając przez Republiką, docierają do
Vegas, gdzie mają nadzieję znaleźć pomoc u Patriotów. Szesnastoletniego Day'a
męczą sny tego co wydarzyło się w Republice. Wyrzuty sumienia oraz strach o
młodszego brata wypalają w jego sercu chęć odwetu na ludziach, którzy go
skrzywdzili. June tymczasem ma własne obawy i dręczące ją demony. Obwinia się o
pewne wydarzenia, które miały miejsce w "Rebeliancie", a ponadto
wciąż nie jest pewna czy może pozwolić sobie na jawne wykraczanie przeciw
prawu. Wychowywanej na gwiazdę Republiki dziewczynie, trudno jest pozbyć się
starych obyczajów. Ponadto, doskwiera jej przepaść, która wytworzyła się
pomiędzy nią, a Day'em. Niepewna co do swoich uczuć wobec chłopaka, postanawia
pomóc mu w uwolnieniu Edena, choćby nawet miała przypłacić tą przyjaźń
związaniem się z Patriotami. Nieoczekiwana śmierć Elektora Primo wzbudza w niej
zwątpienie i wytrąca z równowagi. Bo choć jest wierna Day'owi, jakaś nieodparta
siła ciągnie ją ku młodemu Andenowi, który obejmuje przywództwo po ojcu. Im
bliżej poznaje jego punkt widzenia i wizje na świat, tym mniej mniej skłonna
jest poświęcić się zamachowi. Co jednak w ostatecznym rachunku zwycięży?
Lojalność wobec zbiega czy nowego Elektora? Kim zaś się okaże dla niej Anden:
wrogiem czy wybawcą?
Źródło |
„Miłość jest nielogiczna i obciążona konsekwencjami."
Day nie ma wyjścia. Jeśli chce uratować brata, musi przełamać swoją niechęć do krzywdzenia innych ludzi, oraz wziąć udział w zamachu na Elektora. Przywódca Patriotów jest pewien, że tylko krwawa rewolucja może uratować kraj, a Day nie podważa jego rozumowania. Dziwne znaki od June i jej zachowanie, każą mu się zastanawiać, czy dziecko Republiki zdoła ostatecznie poświęcić się walce przeciw władzy. Chłopak dochodzi do wniosku, że nie ufa już dziewczynie. Lecz czy ich wspólne doświadczenia i trudna przeszłość będą w stanie na nowo zjednoczyć dwójkę ludzi z tak różnych od siebie światów? Jest jeszcze Anden. Anden, który coraz bardziej zżywa się z June. I Tess, którą Day traktował do tej pory jak młodszą siostrę. Gdy przyjdzie mu przejrzeć na oczy, zobaczy iż teraz ma do czynienia z młodą kobietą. I to zakochaną młodą kobietą... A termin zamachu zbliża się wielkimi krokami... Jakie decyzje podejmą June i Day? Po której stronie barykady staną?
Jestem zachwycona. O ile o pierwszej części trylogii Marie Lu można było powiedzieć: bardzo dobra, niezwykła, to gdy pomyślę o "Wybrańcu", do głowy nasuwają mi się...rewelacyjna, absolutnie wspaniała, świetna, cudowna! Kontynuacja "Rebelianta" spełniła oczekiwania, które wobec niej narzuciłam. Autorka znacznie lepiej radziła sobie z akcją oraz niesfornymi bohaterami i ich wątkiem miłosnym. W pierwszej części został pięknie przedstawiony, przerażający, dystopijny świat. Tym razem, czarna otchłań zwiastująca wojnę i epidemie jedynie się powiększyła, a dynamiczne zwroty sprawiały, że książkę czytało się z zapartym tchem. Jedyne co mogło przeszkadzać to ten nieszczęsny romantyzm, wręcz wciśnięty na kartki tej powieści. Nie mamy tu trójkącika miłosnego! O nie, nie! Tu jest coś więcej... Kwadracik! Ale nie skupiajmy się tu na negatywach, zwłaszcza że w książce dominowały zalety! Dowiadujemy się co się stało z resztą świata, podczas gdy Republika walczyła z Koloniami. Historia ta została bardzo ciekawie przedstawiona i autorka ma za nią ode mnie wielki plus, zwłaszcza że była wiarygodna. Marie Lu nauczyła się manipulować uczuciami i emocjami czytelnika, dzięki czemu nie jest on w stanie odłożyć pozycji na później, choćby bardzo chciał. Muszę przyznać z niechęcią, że pewne wydarzenia przewidziałam, jednak mimo wszystko, kontynuacja wypadła w moich oczach świetnie! Pani Lu zrobiła to co do niej należało. Pozostawiła nas - czytelników - głodnych finału. Jestem strasznie ciekawa jak skończy się historia mojego ulubieńca i choć jestem przekonana, że pewne rozwiązania już udało mi się wysnuć, to wręcz z dreczykiem niepokoju wyczekuję ostatniej części trylogii. Tym bardziej, że w wywiadzie Marie powiedziała, iż sama płakała przy pisaniu...
Day nie ma wyjścia. Jeśli chce uratować brata, musi przełamać swoją niechęć do krzywdzenia innych ludzi, oraz wziąć udział w zamachu na Elektora. Przywódca Patriotów jest pewien, że tylko krwawa rewolucja może uratować kraj, a Day nie podważa jego rozumowania. Dziwne znaki od June i jej zachowanie, każą mu się zastanawiać, czy dziecko Republiki zdoła ostatecznie poświęcić się walce przeciw władzy. Chłopak dochodzi do wniosku, że nie ufa już dziewczynie. Lecz czy ich wspólne doświadczenia i trudna przeszłość będą w stanie na nowo zjednoczyć dwójkę ludzi z tak różnych od siebie światów? Jest jeszcze Anden. Anden, który coraz bardziej zżywa się z June. I Tess, którą Day traktował do tej pory jak młodszą siostrę. Gdy przyjdzie mu przejrzeć na oczy, zobaczy iż teraz ma do czynienia z młodą kobietą. I to zakochaną młodą kobietą... A termin zamachu zbliża się wielkimi krokami... Jakie decyzje podejmą June i Day? Po której stronie barykady staną?
Jestem zachwycona. O ile o pierwszej części trylogii Marie Lu można było powiedzieć: bardzo dobra, niezwykła, to gdy pomyślę o "Wybrańcu", do głowy nasuwają mi się...rewelacyjna, absolutnie wspaniała, świetna, cudowna! Kontynuacja "Rebelianta" spełniła oczekiwania, które wobec niej narzuciłam. Autorka znacznie lepiej radziła sobie z akcją oraz niesfornymi bohaterami i ich wątkiem miłosnym. W pierwszej części został pięknie przedstawiony, przerażający, dystopijny świat. Tym razem, czarna otchłań zwiastująca wojnę i epidemie jedynie się powiększyła, a dynamiczne zwroty sprawiały, że książkę czytało się z zapartym tchem. Jedyne co mogło przeszkadzać to ten nieszczęsny romantyzm, wręcz wciśnięty na kartki tej powieści. Nie mamy tu trójkącika miłosnego! O nie, nie! Tu jest coś więcej... Kwadracik! Ale nie skupiajmy się tu na negatywach, zwłaszcza że w książce dominowały zalety! Dowiadujemy się co się stało z resztą świata, podczas gdy Republika walczyła z Koloniami. Historia ta została bardzo ciekawie przedstawiona i autorka ma za nią ode mnie wielki plus, zwłaszcza że była wiarygodna. Marie Lu nauczyła się manipulować uczuciami i emocjami czytelnika, dzięki czemu nie jest on w stanie odłożyć pozycji na później, choćby bardzo chciał. Muszę przyznać z niechęcią, że pewne wydarzenia przewidziałam, jednak mimo wszystko, kontynuacja wypadła w moich oczach świetnie! Pani Lu zrobiła to co do niej należało. Pozostawiła nas - czytelników - głodnych finału. Jestem strasznie ciekawa jak skończy się historia mojego ulubieńca i choć jestem przekonana, że pewne rozwiązania już udało mi się wysnuć, to wręcz z dreczykiem niepokoju wyczekuję ostatniej części trylogii. Tym bardziej, że w wywiadzie Marie powiedziała, iż sama płakała przy pisaniu...
Źródło |
9/10
Pozdrawiam,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz