Źródło |
Tytuł: Gone. Faza pierwsza: Niepokój
Autor: Michael Grant
Seria: Gone. Zniknęli
Ilość tomów: 1/6
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 23 września 2009
Ilość stron: 528
Źródło |
Zapewne każdemu z nas,
zdarzyło się przynajmniej raz w życiu ponarzekać na rodziców. Za dużo ograniczeń,
zakazy, nakazy, upomnienia, sprzeczki, kłótnie. Być może część z was rozmyślała
o idealnym świecie, w którym nikt nie mógłby dyktować wam co macie robić.
Pomysł Michaela Granta na serię "Gone" narodził się w jego głowie,
myślę - nie całkiem przypadkowo. Przecież inspiracja też ma swoje źródła. W
każdym razie, książki Granta ukazały się na rynku wydawniczym i zrobiły furorę
wśród powieści młodzieżowych. Czy słusznie? O czym tak naprawdę jest cykl
"Gone"? Odpowiedź jest krótka - o dzieciach.
„- Wiesz - odezwał się Quinn - jedyną zaleta tej sytuacji było to, że urwałem się z lekcji historii. Teraz lekcja historii przyszła do mnie.”
Źródło |
Opowieść zaczyna się
zwyczajnie. Sam Temple - który za kilkanaście dni ma skończyć piętnaście lat,
siedzi w klasie, a lekcja historii trwa w najlepsze. W pewnym momencie wszystko
się zmienia. Nauczyciel historii opowiadający o wojnie secesyjnej... znika.
Wkrótce okazuje się, że nie był jedynym. Wyparowali wszyscy, którzy mieli
piętnaście lat i więcej. W jednej chwili, bez ostrzeżenia, uporządkowany świat
dzieci legł w gruzach. Nie ma rodziców, nie ma sprzedawców, nie ma lekarzy,
policji, strażaków, nauczycieli, pastorów, nikogo - kto mógłby się nimi zająć i
powiedzieć im, co się w ogóle stało. Pozostają uczniowie, przedszkolaki,
niemowlęta, którymi nikt nie umie się zaopiekować. Jakby tego było mało nie ma
telewizji, internetu. Nie działają telefony. A nastolatki i świat ich otaczający,
zaczynają się zmieniać. Mutacje, nadprzyrodzone zdolności, nowe, straszliwe
niebezpieczeństwo. Czy ktoś zdoła opanować ten chaos? Czy ktoś zapanuje nad
przerażonymi dziećmi, którym zabrano rodziców?
„Nie martw się, Astrid, to tylko ETAP. Ogarniasz? Tylko ETAP.”
Źródło |
Naprawdę wiele
słyszałam o tej serii i długo czekałam na moment, w którym trafi ona w moje
ręce. Gdy już się tak stało, zostałam niemalże wchłonięta przez fabułę
"Gone". Już na wstępie, ogromne oklaski należą się twórcy serii, za
niesamowity i urzekający pomysł. Zdawałby się tak prosty prawda? Dzieci bez
rodziców, porzucone, niespokojne. Ale Michael Grant oprócz oryginalnego i
twórczego toku myślenia dał tej książce życie, coś bez czego całość nie miałaby
sensu. Poznawanie na nowo otoczenia, gdzie brakuje dorosłych było przerażające,
lecz równocześnie urzekające na swój własny sposób. Intrygowało mnie, jak
realistycznie autor przedstawił uczucia i emocje towarzyszące zdezorientowanym
dzieciom. W jaki sposób potrafił zmanipulować czytelnikiem, by ten naprawdę
związał się z losami bohaterów. Nie najgorzej wypadł sam świat i groza czająca
się na dzieciaki. Generalnie, nie można wiele zarzucić autorowi, zwłaszcza że
"Gone" - nie zapominajmy, należy oceniać według innych standardów,
ponieważ jest to seria młodzieżowa, od której za wiele nie można wymagać.
„- Sadyzm - powiedziała Diana - czerpanie przyjemności z cierpienia innych.
Drake rozciągnął usta w swym rekinim uśmiechu
- Nie boję się słów.
- Gdybyś się ich bał, nie byłbyś psychopatą.”
Źródło |
Dzieciaki w
"Gone" zaliczają jakby kurs szybkiego dorastania. Muszą uporać się z
brakiem najukochańszych osób, a także ze świadomością, że zniknięcie dorosłych
zapoczątkowało coś, co teoretycznie nigdy nie powinno się zdarzyć. Nastolatki
przeżywają własne zmagania, ze swoją świadomością oraz rządzą władzy. Książka
ukazuje, jak ułamek wolności i swobody wpływa na psychikę nieletnich. Jak z
posłusznych synów i córek, młodzi przemieniają się w ludzi bez skrupułów,
wierzących, że problemy można rozwiązać tylko pięściami. Akcja mknie jak szalona,
i choć co prawda brakuje pewnych zwrotów, czy dynamiki, to powieść czyta się
niesamowicie szybko. Autor, oprawił świetny pomysł, otoczką thrillera dla
młodzieży i całość naprawdę zyskuje sympatię i uznanie. Nie należy do tej serii
podchodzić z jakimiś wymaganiami. Warto natomiast skupić się na świetnej
kreacji świata, pomyśle, wykonaniu, dołączeniu wątków s-f.
„Świat jest taki, jakim go uczynimy. Ale myślę też, że czasami możemy prosić Boga o pomoc, a On pomoże. Czasami mi się wydaje, że siada i mówi: "Jejku, co te głupki teraz wyprawiają. Chyba lepiej trochę im pomóc.”
Źródło |
Książka pozytywnie
mnie zaskoczyła, choć nie powiem - nieco zirytował mnie sam koniec. Wydawał mi
się strasznie schematyczny i bezbarwny na tle świetnej całości. Kreacja
bohaterów również była dobra, jednak zdenerwował mnie jeden fakt. "Ten bohater jest zły i
pozostaje zły bo jest zły, a ten bohater jest dobry, szlachetny, cudowny, nie
ma żadnych wad i pozostanie dobry bo jest dobry" - tak mniej więcej w moich oczach
wypadł tok myślenia Granta. Nigdy nie lubiłam gdy w książkach, autor nie dawał
czytelnikowi możliwości wyboru czy polubić danego bohatera czy go znienawidzić.
Grant postawił wszystko na jedną kartę, rozdzielając jak laserem - tych dobrych
od tych złych. Może jedynym wyjątkiem była Diana i chyba dlatego tak bardzo ją
polubiłam. Niemniej, liczę że kolejne części będą tylko lepsze, a jak na razie,
książkę polecam szczególnie młodzieży, a także tym, którzy są spragnieni czegoś
paranormalnego, ale bez wampirów, demonów i tak dalej. Jeśli chcesz oderwać się
od codzienności, zrelaksować przy jakiejś książce, a cenisz sobie niezwykły
pomysł na fabułę, mogę ci tylko "Gone" polecić.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz