źródło |
Tytuł: Czarodziejki
Oryginalny tytuł: Charmed
Typ: Serial
Sezony: 1-8
Emitowanie sezonu: 1998-1999
Odcinki: 22
Gatunek: Serial fantasy
"Czarodziejki"
to amerykański serial. Łączy w sobie wiele gatunków, między innymi fantasy,
horror oraz komedię, czy nawet operę mydlaną! Akcja toczy się w San Fransico,
więc nikogo nie zdziwi, że krajem produkcji pozostaną Stany Zjednoczone.
Piosenką otwierającą serial jest utwór: "How Soon is Now?" śpiewany
przez Love Spit Love (co ciekawe jest to cover oryginału autorstwa grupy The
Smiths - użyty wcześniej w filmie "Szkoła Czarownic" - przypadek? Nie
sądzę). Moim skromnym zdaniem, piosenka jest po prostu cudowna! Zakochałam się
w niej niemalże od pierwszego wysłuchania.
"Fabuła, czyli rzecz najważniejsza"
A z czym
będziemy mieć do czynienia w serialu? Skupia się on na trzech siostrach -
tytułowych czarodziejkach, które według tradycji rodzinnej, mają imiona
rozpoczynającą się na literę "P". Najstarsza - Prue, niemal zawsze
zachowuje zimną krew i jest chyba najbardziej poważna ze wszystkich. Nauczyła
się brać odpowiedzialność za swoje czyny i młodsze siostry, które - w pewnym
stopniu wychowywała. Jako czarownica posiada dar telekinezy (może przesuwać
dowolne obiekty siłą umysłu). Piper - średnia siostra (i moja ulubienica), jest
naprawdę uroczą postacią. Jej głównym celem w pierwszym sezonie było godzenie
Prue z Phoebe, a swoje zadanie traktowała niezwykle poważnie. Piper jest
mistrzynią gotowania, pracuje w restauracji "Quake", a jako
czarownica potrafi spowalniać molekuły (zamrażać czas). Myślę, że jej moc jest
najciekawsza ze wszystkich, ale to szczegół. Ostatnią siostrą jest Phoebe -
nierozważna, lekkomyślna, o bujnej wyobraźni i naturze buntowniczki -
dziewczyna czasem naiwna, kochająca siostry i próbująca nie podpaść Prue. To
właśnie dzięki Phoebe cała trójka otrzymała swoje dary. A jeśli już o tym mowa,
to nasza słodziutka Phoebs ma - według mnie, najbardziej nudną ze wszystkich
mocy, bowiem widzi wizje przyszłości. (Krótko mówiąc jest jasnowidzem) Jednak
to dzięki jej umiejętności dziewczyny są w stanie walczyć ze demonami i ratować
świat przed złem.
źródło |
W
pierwszym sezonie Phoebe wraca do domu rodzinnego w San Fransisco i znalazłszy
na strychu (a jakże), tajemniczą Księgę Cieni reaktywuje Moc Trzech -
największą magiczną siłę dobra jaka kiedykolwiek istniała na Ziemi. Okazuje
się, że siostry Halliwell pochodzą ze starego rodu czarownic - Warren'ów, a ich
zadaniem jest wykorzystywanie swoich magicznych zdolności do czynienia dobra.
Przez cały sezon dziewczyny starają się uporać z nowym dla nich światem
nadnaturalnym. Walczą z demonami, ratują niewinnych i w ogóle sieją
spustoszenie w szeregach "TYCH
ZŁYCH". Nie brakuje oczywiście miłosnych uniesień, zdrad i innych,
typowych dla amerykańskich seriali problemów.
źródło |
"Pierwsze wrażenia"
Jak
odkryłam serial? Właściwie to... całkiem przypadkowo. Parę lat temu, we wakacje
po prostu włączyłam telewizor, a tam - emitowano właśnie piąty sezon tego
cudeńka. Niedawno przypomniałam sobie o tej produkcji i z uporem maniaka,
zaczęłam oglądać pierwszy sezon. Skończyłam go tydzień temu, aczkolwiek powiem
wam, że zapadł mi w pamięci, choć drugi jest o wiele od niego lepszy! Ale
skupmy się na pierwszym sezonie.
Jako, że
serial powstał w 1998 możecie sobie doskonale wyobrazić, że potwory wyglądają
komicznie niedorzecznie, a niektóre przypadki "unicestwiania"
chodzącego zła, wydawały mi się po prostu śmieszne i głupie. Jednak przy
świetnej całości, jestem w stanie zapomnieć o paru niedopatrzeniach. Efekty
specjalne, jak na tamte lata wypadły dobrze, jednak niektórym - tym bardziej...
wymagającym widzom, mogą się one po prostu nie spodobać.
Co najbardziej
spodobało mi się w "Czarodziejkach"? Oryginalność produkcji. Może
wydaje wam się, że pomysł nie jest najwyższej świeżości - trzy siostry, moce,
walka dobra ze złem i tak dalej, ale od serialu człowiek po prostu się
uzależnia, a po każdym odcinku ma ochotę na więcej. Dodatkowo dochodzą ciekawe
wątki, między innymi stary ukochany Prue - Andy w roli policjanta mającego do
czynienia z "dziwnymi przypadkami zbrodni", czy choćby pojawienie się
mojego drugiego ulubieńca tego serialu (po Piper) - Leo!
źródło |
"Powrót dobra i... magii"
Jako
fanka produkcji fantastycznych, lub po prostu tych, które mają w sobie coś
nadnaturalnego, jestem niezwykle zadowolona z sezonu pierwszego. Jak na razie
mogę go jedynie porównać do sezonu drugiego, który aktualnie kończę, jednak
jestem pewna, że jeśli lubicie takie magiczne klimaty to i serial przypadnie
wam do gustu.
Mnie
osobiście najbardziej spodobało się kilka, "specjalnych" odcinków i w
pewien sposób najbardziej pomysłowych i ciekawych. Mianowicie: odcinek czwarty
i wspaniały wątek miłosny między duchem, a jedną z sióstr. Kolejnym,
interesującym odcinkiem jest odcinek 13 o pechowym piątku trzynastego z
fantastycznie wykorzystanym, istotnym pechem tego dnia. Mogę wam ręczyć, że dla
sióstr Halliwell był szczególnie... pechowy. Następny w kolejce jest odcinek
17, gdzie powracamy z czarodziejkami do lat 70' i ich dzieciństwa. Muszę wam
przyznać, że przy malutkiej Piper po prostu wymiękłam. Była słodka - naprawdę.
Ostatnim, szczególnie lubianym przeze mnie odcinkiem tego sezonu był odcinek
przedostatni - 21, a
pokochałam go ze względu na dwa czynniki:
1) LEO! I
smutne, smutne sytuacje...
2)
Zamiana mocy! Przykro mi, że nie rozpiszę się jakoś więcej, ale nie będę wam
psuć radości oglądania. :)
źródło |
"Moc Trzech"
Na
podsumowanie, może dodam, iż było naprawdę niewiele nużących odcinków, a jeśli
już takowe się zdarzały, to jednak prześwitywały przez nie, ciekawe wątki i
rozwiązania. Z serialem i bohaterkami możemy się naprawdę niesamowicie dobrze
bawić. Zdarzały się sytuacje gdzie po prostu uśmiechałam się do ekranu jak
idiotka.
W każdym
razie! Mam nadzieję, że moja recenzja w jakiś sposób sprawiła, że
zainteresowaliście się serialem, ponieważ fanatykom takich magicznych i
zakręconych sytuacji, może się ona naprawdę niesamowicie spodobać. Osobiście,
szczerze mogę wam powiedzieć, że serial jest jednym z moich ulubionych i nie
sądzę, bym kiedykolwiek zmieniła swoje zdanie na jego temat.
Jeśli
zaś miałabym wystawić ocenę pierwszemu sezonowi...
5/6. Zdecydowanie.
Pozdrawiam
i polecam!
Sherry
źródło Jak tu ich nie kochać? <3 Leo&Piper |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz