źródło |
Tytuł: Bestia
Autorka: Alex Flinn
Liczba stron: 352
Wydawnictwo: Galeria
Książki
Data wydania: wrzesień
2011
źródło |
Z pewnością wielu z was zna baśń o "Pięknej
i Bestii", kiedy to książę zaklęty był w potwora, a jego jedynym
ocaleniem było rozkochać w sobie dziewczynę, która nie będzie zwracała uwagi na
wygląd zewnętrzny tylko dostrzeże jego wewnętrzne piękno. Osobiście zawsze
bardzo lubiłam tę opowieść zarówno w formie książkowej jak i bajki Disneya -
już nie wspominając o tym jaką sympatią darzyłam gadający świecznik i
imbryczka, ale to w tej chwili jest mało istotne. Alex Flinn zawsze lubiła baśnie.
Zmusiła swoje córki do przeczytania kilkudziesięciu wersji "Pięknej i Bestii" pisząc tę książkę, a później spytała
je jak wyobrażają sobie bestię szukającą dziewczyny dla siebie w Nowym
Jorku...
Pomysł jest po prostu genialny i bardzo oryginalny. Interpretacja starej bajki
dla dzieci w wydaniu dla młodzieży była po prostu znakomitą ideą to stworzenia tego
dzieła. Fabuły chyba nie muszę szczegółowo opowiadać, gdyż podejrzewam iż
większość domyśla się co się mogło dziać w tej książce. Ja mogę tylko wyrazić w
tej recenzji swój zachwyt nad tą powieścią i nad tym jakie wrażenie na mnie
zrobiła. Zacznijmy może od bohaterów...
źródło |
Główny bohater Kyle Kingsburn ma idealne życie. Jest bogaty, przystojny, jego
ojciec jest bardzo sławny. W jednym zdaniu - jego egzystencja przeplatana jest
płatkami róż - może niedosłownie. Kyle ma wszystko - popularność, sympatię innych,
pieniądze, najlepszego przyjaciela i naprawdę piękną dziewczynę Sloane, z którą ma zamiar wybrać się
na tegoroczny bal. Wszystko układa się dobrze do czasu feralnej lekcji
angielskiego, na której jego uwagę zwraca Kendra Hilferty - brzydka, gruba
gotka z zielonymi włosami, której nikt wcześniej nigdy nie widział. Chłopak
przekonany o swojej wyjątkowości o tym, że wszystkie panny w szkole się w nim
kochają, nie może nie powiedzieć nic, kiedy tajemnicza dziewczyna wygłasza
swoją mowę o tym, że w XXI wieku ludzie zwracają uwagę tylko na fizyczne cechy.
Rozpętuje się swego rodzaju spór, który kończy się słowami ze strony Kendry: "jesteś ohydny" i choć
chłopak wie, że nie powinien liczyć się ze zdaniem brzydkiej dziewczyny na swój
temat, rozmyśla o tym przez dalszą część dnia.
źródło |
Z czasem w jego głowie kiełkuje się plan zemsty. Zaprasza Kendrę na bal, a
później robi to samo ze swoją piękną i idealną dziewczyną Sloane. Wie, z którą
tak naprawdę wybierze się na imprezę i wcale, a wcale nie ma wyrzutów sumienia,
że ma zamiar upokorzyć dziewczynę, która tak naprawdę nie zasłużyła sobie na
jego potępienie. Wieczór balu nie kończy się nawet w małym stopniu tak jak to
sobie zaplanował. Począwszy od oddania róży, którą miała wziąć w ramach bukietu
Sloane, zwykłej tak zwanej "brzydkiej"
dziewczynie, skończywszy na upokorzeniu Kendry, kłótni ze swoją dziewczyną, i
zmienieniu się w bestię. Zapytacie: co takiego?! Przecież to Nowy Jork!
Teraźniejszość, a nie jakiś świat magii i baśni. Prawda jest jednak taka, że
Kendra - zielonowłosa dziewczyna była wiedźmą, a zmienienie w potwora Kyle'a
miało być zadośćuczynieniem - zapłatą za wyrządzone krzywdy, których się
dopuścił. W ramach kary czarownica zabrała mu jedyną rzecz, która sprawiała, że
jego życie przypominało sielankę - wygląd greckiego boga.
źródło |
Życie Kyle'a się zmienia. Tak naprawdę Kyle przestaje istnieć i to dosłownie,
gdyż zmienia imię na Adrian, które jego zdaniem bardziej opisuje jego obecną
postać, gdyż znaczy to "mroczny".
Jego jedyną szansą na odzyskanie normalności okazuje się tak jak i w baśni -
znalezienie takiej dziewczyny, która nie zwracałaby uwagi na wygląd zewnętrzny
i była gotowa wyznać mu swoje uczucia. Chłopak do tego pomysłu jest nastawiony
bardzo pesymistycznie, zwłaszcza po tym jak Sloane zobaczywszy go ucieka,
zostawiając go dla jego najlepszego kumpla - Trey'a. Adrian zamieszkuje w
całkiem nowym miejscu w Brooklynie, gdzie otrzymuje do pomocy służkę Magdę,
oraz niewidomego korepetytora - Willa, który w kolejnych dniach okazuje się
jego jedynym przyjacielem.
Pewnego razu do nowego domu pana Kingsburn'a włamuje się jakiś pijak, który w
dodatku ćpa i chciał go okraść. Chłopak oczywiście jest wściekły, zwłaszcza, że
mężczyzna niemal zniszczył mu jego ukochaną plantacje róż. W zamian za
darowanie życia (tak, pan Kyle pokazał
kły - wyobraźcie sobie szok tego biednego faceta), Adrian żąda by niedoszły
zbrodniarz oddał mu swoją córkę... i tak rozpoczyna się główny wątek powieści.
źródło |
"Bestia" nie jest kolejną
ckliwą historyjką z jakimiś paranormalnymi istotami nie z tego świata, które są
oczywiście idealne w każdym calu. Nie ma tu łzawego, nieudanego romansu,
kochanków, ani osób trzecich, które wszystko komplikują. Opowieść Alex Flinn
jest bogata w prawdziwy morał, zawarte tu są szczere, potężne uczucia, emocje i
miłość - taka w najpiękniejszej postaci. Bohaterowie przedstawieni zostali jako
istoty, które popełniają błędy, które mają swoje tragiczne skutki. Autorka
ukazuje czytelnikowi punkty widzenia nastolatków oraz ich powierzchowność,
która sprawia, że współczesny świat jest taki a nie inny. Poza tym bardzo
spodobało mi się ukazanie Lindy - wybranki Kyle'a, która jako jedyna ma szansę
przywrócić mu jego dawną postać, jako dziewczyny nieidealnej. Jest ona
piegowata, ruda i ma krzywe zęby. Dzięki tym niedoskonałościom bohaterka
zyskuje sympatię czytelnika i sprawia, że nie ma on kompleksów, a ona sama
wydaje się być bardziej rzeczywista.
Nie wiem co jeszcze mogę napisać o tej genialnej powieści. Jedyne co mogę
zrobić to chyba polecić ją serdecznie i życzyć wam miłej lektury. Ja spędziłam
z nią kilka naprawdę przyjemnych godzin, a cała powieść dała mi do myślenia.
Oprócz tego nie da się zapomnieć o jakże prostej, ślicznej, ale nie banalnej
okładce, która z pewnością potrafi pobudzić wyobraźnię zainteresowanego nią czytelnika.
Polecam: 10/10
Pozdrawiam,
Sherry
Na podstawie tej powieści w 2010 roku powstał film w reżyserii Daniela Baranza. W rolach głównych mogliśmy zobaczyć Alexa Pettyfera, Vanessę Hudgens oraz Mary-Kate Olsen. Niestety, fabułą i różnymi elementami odbiega od książki. Przyznam szczerze, że trudno mi go było traktować jako ekranizację, postanowiłam więc - żeby nie psuć sobie wrażeń, oglądać go tak jakby to była niezależna produkcja. Wam radzę zrobić to samo.
:) Kupiłam ostatnio tę książkę :) Cieszę się, że piszesz, że jest dobra :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że jest dobra. ;) Naprawdę bardzo miło ją wspominam. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry