piątek, 23 maja 2014

"Dziedzictwo" - C.J. Daugherty

Źródło
Tytuł: Dziedzictwo
Autorka: C.J. Daugherty
Seria: Nocna szkoła
Tom II
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 25 września 2013
Liczba stron: 440

"Dziedzictwo" jest kontynuacją książki pt. "Wybrani" autorstwa C.J. Daughety, która okazała się pewnego rodzaju fenomenem wśród młodych czytelników. Ku uciesze fanów, autorka zrezygnowała z trylogii i zapowiedziała już, iż seria będzie się składać z pięciu części. Czy jednak jej twory warte są zachodu? Czy rzeczywiście "Dziedzictwo" jak również "Wybrani" to "absolutne arcydzieła"? Dziś, postanowiłam podzielić się z wami, moimi osobistymi przemyśleniami na temat tej powieści.
Źródło
„No cóż, kiedy twoje życie rozpada się na kawałki, czasem rozpadasz się razem z nim.”

Przedstawmy pokrótce fabułę drugiego tomu serii "Wybrani". Allie dołącza do Nocnej Szkoły, by uczyć się zasad samoobrony, które pomogą jej w walce ze sługusami Nathaniela. W książce od pierwszych stron dominuje wątek romantyczny. Główna bohaterka niemal przez cały czas waha się pomiędzy wspaniałym Carterem, a intrygującym Sylvainem, gdzie - muszę przyznać - po raz pierwszy lubię obydwu amantów i życzę im powodzenia w walce o pannę Sheridan. Nie mam pojęcia jak zakończy się ta tragikomedia z trójkącikiem miłosnym w roli głównej, aczkolwiek już niepokoję się na myśl o odrzuconym chłopaku, a z drugiej strony cieszę się, że przynajmniej jeden spełni się w tym kierunku. W "Dziedzictwie" odkrywamy wraz z Allie historię jej rodziny, dowiadujemy się, że w szkole działa szpieg, który sprowadza na Cimmerię niebezpieczeństwo. Nie brakuje oczywiście kłamstw, tajemnic, zdrad i rozterek wszelkiego rodzaju. Autorka zdążyła nas przyzwyczaić do swojego stylu, który z jednej strony wciąga, z drugiej odpycha. Kwestia gustu. Muszę przyznać, że najbardziej podobał mi się fakt, iż mieliśmy więcej akcji i dynamiki. Niebezpieczeństwa kryły się niemal za każdym rogiem, co oczywiście dodawało smaczku lekturze. Czy to jednak wystarczyło bym z czystym sumieniem dała pozycji pozytywną ocenę?
„Życie to pasmo bólu i najlepiej by było, gdybyś się zaczęła do tego już przyzwyczajać, Allie. Ból nigdy nie znika. Gromadzi się. Jak śnieg.” 
Źródło
Allie przeszła przemianę wewnętrzną. Z głupiej, niczego nieświadomej, młodziutkiej dziewczynki, zmieniła się w pewną swoich racji nastolatkę, która znacznie wydoroślała (a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie). Oczywiście nie mówię, że Allie zaczęła myśleć jak dojrzała osoba, a wszystkie jej decyzje były przemyślane! A skąd! Bywały chwile gdzie bohaterka zachowywała się naiwnie i moim zdaniem - po prostu bezsensownie i nieracjonalnie, aczkolwiek przestała mnie denerwować. Współczułam jej w różnych sytuacjach, choć równocześnie zastanawiałam się czy faktycznie pobudki jakimi się kierowała panna Sheridan podczas podejmowania decyzji były tak do końca dobre... Także Sylvain i Carter się zmienili. Byli bardziej niepokojący, niebezpieczni, pewni siebie i po prostu... uroczy. Mimo, iż nie lubię gdy w książce dominują rozterki nastolatki dotyczące pierwszych miłości i niepewności uczuć, to akurat w tym przypadku, każda romantyczna i ckliwa scena z jednym czy drugim chłopakiem wywoływała u mnie, wewnętrzną radość. Cieszę się, że autorka tak sprawie potrafiła połączyć emocjonalne i uczuciowe wątki, z tymi które miały w zamiarze wywoływać u czytelnika dreszcze. To czy rzeczywiście wywołały, to już inna sprawa...
„Nie można mówić, że coś nie istnieje tylko dlatego, że się tego nie rozumie.”

Źródło
Klimat powieści jest naprawdę genialny, choć z drugiej strony nieco dziwny. Nie wiem jak było u was, ale ja biorąc się za pierwszy tom spodziewałam się, że będziemy mieć do czynienia z jakimiś paranormalnymi wątkami, a tymczasem napotykamy książkę, w której magii zupełnie nie ma. Wszystko jest spójne, logiczne i w miarę realistyczne. Dla niektórych, dzięki temu faktowi, powieść może się wydawać atrakcyjniejsza, dla innych wręcz przeciwnie. Osobiście jestem zdania, że jeśli dany twór jest dobrze napisany to nie potrzebuje dodatkowych ubarwień, choć ciekawi mnie, jak potoczyłaby się akcja w Cimmeri, gdyby coś było nierzeczywiste, magiczne, nienaturalne. Weźmy pod uwagę samą Nocną Szkołę. Podczas czytania "Wybranych" byłam pewna, że uczniowie kwalifikowani do tych zajęć, okażą się jakimiś wilkołakami czy adeptami magii, a tu proszę - nic z tego. Autorka sprawnie sobie ze mnie zakpiła. Powracając jednak do ogólnej fabuły, to podoba mi się, choć myślę, że pani Daugherty nie umie pewnych spraw doprowadzić do końca. Irytowała mnie np. sprawa z rodzicami Allie. Niby dziewczyna jest na nich wściekła, ale czy samo ukrywanie prawdy jest dostatecznym powodem, by tak nienawidzić swoich rodzicieli? Albo inny przykład: zaginiony brat głównej bohaterki. Niby wszystko takie mroczne, tajemnicze i przedstawione w złym świetle, ale gdy już doszło do pewnych sytuacji, zastanawiałam się po co w ogóle ten facet został wprowadzony do fabuły. Żeby Allie mogła jęczeć jakie jej życie jest okropne? Żeby miała kolejny powód do niewyjawiania prawdy? Żeby użalała się nad sobą, podczas gdy ze wszystkich stron otaczają ją przyjaciele i inne dobre duszyczki chętne do niesienia pomocy?

„Jak możemy być szczęśliwi odwracając się plecami do tych, którzy nam ufają.”

Źródło

Mimo wypisanych przeze mnie nieścisłości książka jest naprawdę wspaniała, zwłaszcza jeśli spojrzeć na nią pod kątem młodzieżowej lektury na jeden wieczór. Po skończeniu zapada w pamięć, a bohaterowie na stale wpisują się w umysł czytelnika. Dzięki doskonałej kreacji postaci, mimo natłoku nowych imion, nie zapominamy kto jest kim, nawet po półrocznej przerwie między jednym a drugim tomem. Styl autorki sprawnie prowadzi nas przez ponad czterysta stron, a ubytku kolejnych kartek po prostu nie czuć. Mimo, iż wolałabym, żeby książka intrygowała czytelnika już od pierwszej strony, to tak jak w "Wybranych", w "Dziedzictwie" musiało minąć kilka rozdziałów, zanim znów przestawiłam się na tryb "Cimmeria". Sama w sobie, książka jest naprawdę niesamowicie uzależniająca i spełnia mnóstwo wymagań, które czytelnik mógł jej narzucić po przeczytaniu pierwszego tomu. Nie wszystkie co prawda, ale jednak dużo. Kontynuacja jak najbardziej udana. Ja osobiście odniosłam wrażenie, że powyższy tom był lepszy od poprzedniego. Czytelnik mógł odczuwać więcej emocji, miał okazję bardziej zżyć się z bohaterami, a ciekawe, lekkie, miłe i przyjemne dialogi tylko w tym pomagały. Co zaś się tyczy samego zakończenia... powiem szczerze - zaskoczyło mnie. Nie spodziewałam się, że autorka postanowi... zrobić co zrobiła, choć teraz z perspektywy czasu widzę, że nie było tak naprawdę innego wyjścia. W każdym razie, po raz kolejny pani Daugherty zostawiła nas żądnych kolejnego tomu. I o ile po "Wybranych" nie byłam pewna tak wysokiej oceny, jaką postawiłam, to teraz daję aktualną z czystym sumieniem. A samą książkę, tak jak i poprzedniczkę - polecam.


8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Wybrani | Dziedzictwo | Zagrożeni | Zbuntowani | Niezłomni


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz