źródło Tytuł: Filary Ziemi Oryginalny tytuł: The Pillars of the Earth Typ: Miniserial, ekranizacja książki Kena Folletta Odcinki: 8 Emitowanie serialu: 2010 Gatunek: Dramat historyczny |
Rok 1120 - u brzegu
Normandii, tonie "Biały Statek", na którego pokładzie znajdował się
następca Henryka I. Śmierć króla rozpoczyna okres spisków w drodze i walce o
tron. Korona Anglii w końcu zostaje przyznana, mającemu poparcie Kościoła
Stefanowi. Córka Henryka I - Matylda, ucieka do Francji, skąd ma zamiar walczyć
o należny jej synowi tytuł. Brzmi to jak początek podręcznika do historii? Być
może, ponieważ są to historyczne wydarzenia, które jednak są tylko tłem dla
wielowątkowej opowieści, którą przedstawia Ken Follett w książce: "Filary
Ziemi", na której podstawie, powstał serial. Muszę przyznać, że ja
osobiście, najpierw znalazłam serial, a dopiero później zabrałam się za
książkę. Zazwyczaj tego nie robię, ale kiedy już zaczęłam oglądać "Filary
Ziemi"... nie mogłam przestać. Dlaczego? Postaram się do wyjaśnić, w dzisiejszej
recenzji. Zapraszam.
źródło |
Tom Builder jest
szczęśliwym mężem, a także ojcem dwójki dzieci: Alfreda i Marthy. Jak zresztą
możecie się domyślić, z zawodu jest budowniczym. Pewnego dnia, jego życie się
zmienia. Aliena z Shiring, mówiąc kolokwialnie "daje kosza"
Williamowi Hamleigh, co skutkuje tym, że ogarnięty żądzą zemsty chłopak,
rezygnuje ze swojego nowego domu, którego budowę zlecono właśnie Tomowi.
Zrozpaczony mężczyzna, wraz z brzemienną żoną i dziećmi, wyruszają w świat,
mając nadzieję, że gdzieś znajdzie się dla Toma jakaś praca. Jednak w pewnym
momencie, sprawy przybierają obrót, którego nikt nie mógł się spodziewać. Na
drodze Toma staje zachwycająca Ellen oraz jej tajemniczy syn Jack Jackson,
mieszkający w lesie. Nie będę może zdradzać szczegółów dotyczących tej...
znajomości i tego co się za nią kryje, natomiast mogę rzec tyle, iż w końcu
wszyscy lądują w Kingsbridge, malutkim hrabstwie na uboczu, które jak dotąd,
nikomu nie zawadzało. Motywem przewodnim serialu jest budowa katedry, właśnie w
Kingsbridge, jednak wokół niej zaczyna się dziać tyle różnych rzeczy, że widz z
niemałą przyjemnością zagłębia się w ten wczesnośredniowieczny świat, poddając
się jemu urokowi i naturalnemu magnetyzmowi postaci.
źródło Jack Jackson: krótko mówiąc - rudowłosa miłość Sherry :* |
Historia serialu, jak już wcześniej wspomniałam, jest wielowątkowa, więc oprócz sporu Matyldy ze Stefanem o tron, oprócz budowy katedry w Kignsbridge, oprócz Toma Budowniczego i jego rodziny, mamy mnóstwo innych wątków - a nie mniej ważnych i ciekawych! Dlatego do wymienionych przeze mnie wcześniej, dochodzi na przykład spór stanu duchowieństwa ze szlacheckim, wyzysk chłopstwa, rozgrywki o władzę i pieniądze, nie zabraknie także miłości i to w najlepszym wydaniu. Miłość w "Filarach Ziemi" bowiem nie jest prosta, cukierkowa ani banalna! Mówiąc szczerze: jest ona powodem wielu kłopotów i... cierpienia. Sprawia, że dzieją się rzeczy tak straszne i przerażające, a ludzie są zdolni do tak podłych czynów... Może krew nie leje się strumieniami, ale ostrzegam - jeśli już jest: zapada w serce widza. Mamy tu na przykład niemal bratobójczą walkę o pewną młodą damę, mamy toksyczną, wręcz kazirodczą miłość matki do syna, mamy czułą, przepiękną, romantyczną miłość, która jednak jest skazana na porażkę. Jest także zauroczenie. Koszmarne zauroczenie, a może tylko pożądanie? ukazujące, jak człowiek może się zmienić z poczucia odrzucenia. I do czego wtedy może być zdolny...
źródło Aliena (Hayley Atwell) z bratem Richardem (Sam Claflin) |
W obsadzie serialu
znalazło się tyle gwiazd, że głowa boli! No, ale może w skrócie, przedstawię
wam tę wesołą gromadkę. Zaczynając od dwójki moich ulubieńców: wspaniałego,
tajemniczego, cichego, utalentowanego, rudowłosego Jacka Jacksona, w którym Sherry obłędnie się zakochała, zagrał równie cudowny i wspaniały Eddie Redmayne,
którego możecie kojarzyć choćby z "Nędzników", "Czarnej Śmierci" czy choćby serialu "Wojna i miłość". W
rolę Alieny - obiektu miłości Jacka, a także
obiektu pożądania pewnego... młodzieńca, wcieliła się przepiękna Hayley Atwell,
którą zobaczycie także w filmie: "Capitan
America: Pierwsze starcie" czy "Lotna brygada".
Brata Alieny,uroczego Richarda, zagrał Sam Claflin,
którego wam nie muszę przedstawiać. Myślę, że kojarzycie go choćby z roli Finnicka w "Igrzyskach
Śmierci" czy Phillipa w "Piratach z Karaibów".
Na uwagę zasługują też: David Oakes,
który zagrał swą rolę tak perfekcyjnie, że od razu znienawidziłam jego postać.
Ja generalnie, mam do niego słabość bo w"Borgiach" uwielbiam Juana, którego gra. :) W
serialu można też spotkać Prezydenta
Snowa - to znaczy, ekhem: Donalda
Sutherlanda, który grał w "Igrzyskach Śmierci",
właśnie Snowa, Matthew Macfadyena, znanego być może z roli Pana Darcy'ego w "Dumie i Uprzedzeniu",
czy choćby Rufusa Sewella (Toma Budowniczego), który w"Iluzjoniście" zagrał księcia Leopolda.
źródło |
Aktorzy zagrali fenomenalnie!
Ich gra zasługuje na wielkie brawa, tym bardziej, że świetnie pozwolili nam
wczuć się w średniowieczny klimat utworu! Do nikogo nie mam większych
zastrzeżeń. Były postacie, których pokochałam całym sercem, były postacie,
którzy do tej pory wywołują u mnie obrzydzenie, a byli też tacy, których
szczerze, jak tylko można najbardziej, nienawidzę. Scenariusz obfituje w
zaskakujące zwroty akcji, tajemnice, zdrady i intrygi towarzyszą widzowi na
każdym kroku, a płynne, pełne dynamiki tempo fabularne, nie pozwala odejść od
ekranu. No i wątki... wątki tak ciekawe, uzależniające i pochłaniające treścią,
że trudno dopatrywać się tutaj powodów do krytyki.
źródło Uroczy, zdawać by się mogło, William Hamleigh (kochany David Oakes), któremu Sherry życzyła śmierci, ilekroć pojawiał się na ekranie. W skrócie: jedno z licznych przekleństw tego serialu. |
Jeśli miałabym coś
dodać od siebie... UWIELBIAM przedstawienie wątku Jacka i Alieny. Generalnie,
uwielbiam ich postacie. Jack od początku intryguje widza swoją...
tajemniczością i niebywałą niewinnością, która z czasem przeradza się w coś
trudnego do zdefiniowania. Aliena natomiast, w moich oczach szalenie jasno
zabłysła, zaskakując swoją odwagą, silną wolą, a także ujawnianą w nielicznych
momentach delikatnością. To, że losy tej dwójki się splotły, uważam za
najciekawszą i najcudowniejszą rzecz pod słońcem! Oczywiście, zawsze gdzieś w
tle kręcił się przeklęty Alfred (kolejna
osoba, której życzyłam śmierci), okrutny
William, czy biskup Waleran (no
obdarłabym go ze skóry, gdybym go dorwała!), co niweczyło plany tej dwójki
(patrz: Alieny i Jacka), ale jak już wspomniałam (albo i nie) - fabuła jest
nieprzewidywalna, a reżyser tym bardziej. :)
źródło |
Serial jest przewspaniały,
uzależniający i po prostu obezwładniający, więc... wiadome jest, że polecam go
z całego serca! Uważajcie tylko, żeby nie zarwać nocki, gdy już się do niego
dorwiecie. :) A! I pod żadnym pozorem nie zakochujcie się w Jacku! On jest MÓJ!
:D Jeśli mogę coś zdradzić, to finał serialu jest inny niż książki, pod pewnym
względem, ciekawszy i... atrakcyjniejszy, a przynajmniej mi się tak wydaje.
Ach, no i chyba nie muszę dodawać, że "Filary
Ziemi" jest jednym z
moich najukochańszych seriali, do którego powracam praktycznie co pół roku?
Oczywiście produkcję
oceniam na: 7/6, albo i 10/6, jak tam wolicie.
Pozdrawiam serdecznie!
Sherry
źródło <3 |
A na koniec, w
ramach... rozluźnienia, cudowny utwór, skomponowany przez równie cudownego
Trevora Morrisa, otwierający serial "Filary Ziemi". Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz