źródło |
Tytuł: Twoje, moje i nasze
Typ: Film
Wersja: 23 marca, rok
2005
Produkcja: USA
Gatunek: Familijny
Reżyseria: Raja Gosnell
Czas trwania: 1 godz. 30 min.
źródło Aldo&Ethan <3 |
Posiadanie rodzeństwa
to nieprzyjemna sprawa...
... zwłaszcza jeśli
tego rodzeństwa jest naprawdę sporo... Fabuła filmu "Twoje, moje,
nasze" skupia się na dwóch rodzinach. Pierwsza, pod wodzą Admirała Franka
Beardsley'a składa się z ośmiu dzieci, które są perfekcyjnie wychowane, w
poszanowaniu dla prawa i wojskowych warunków. Żona Admirała zmarła, a on sam poświęcił
się pracy i kolejnym awansom. Los chciał, że Beardsley'owie sprowadzają się do
miasta, gdzie mieszka licealna miłość Franka. A wiadomo, życie jest
nieprzewidywalne... Mąż Helen Norht zginął w wypadku, a ona - roztrzepana matka
nie załamała się tylko dlatego, że miała dzieci. Dokładnie dziesiątkę. Czwórkę
swoich, szóstkę adoptowanych. O ile u Beardsley'ów panuje dyscyplina i pewien
harmonogram w działaniu, to u North'ów wszystko jest na odwrót. Tu panuje
artystyczny nieład, dzieci hałasują, biegają i generalnie robią co chcą.
Pewnego dnia Helen i Frank spotykają się i pod wpływem impulsu biorą ślub. Jak
dwie tak różne rodziny będą koegzystować w jednym domu? Jak dwójka dorosłych
poradzi sobie z osiemnaściorgiem dzieci? Jak dzieci... no tutaj będzie największy
problem.
źródło |
Dzieci, dzieci,
wszędzie DZIECI!
Muszę przyznać, że
uwielbiam filmy familijne o takiej fabule. Może ze względu na "Fałszywą
dwunastkę"? W każdym razie wersja "Twoje, moje, nasze" z 2005
roku, którą oglądałam była odnowieniem pierwowzoru z 1968, do którego
oglądnięcia się przymierzam. No, ale, ale! Skupmy się na recenzji. A więc.
Zasadnicza sprawa: czy film był przyjemny? TAK! Muszę zdradzić już na wstępie,
że o ile bliższym mojemu sercu była rodzina North z tym swoim rozkojarzeniem,
hałasem i bałaganem, to bardziej przypadli mi do gustu Beardsley'owie, może
dlatego, że zostali jako pierwsi przedstawieni i w ogóle, wydawali mi się
sympatyczniejsi i ciekawsi. Kiedy dzieci z obydwu stron wprowadzają się do
wspólnego domu (który robi wrażenie - nie powiem!), a rodzice próbują scalić
ich w jedność, młodzi postanawiają zrobić wszystko, by Helen i Frank się
rozeszli. Ich plan oczywiście skutkuje tym, co wszyscy uwielbiamy w familijnych
filmach - zabawnymi sytuacjami!
źródło |
Pogodzić psa z
kotem...
Cheelederka obok
buntowniczki - muzyka, perfekcyjny uczeń obok wiecznego rozrabiaki, harcerzyk
obok młodocianego rapera, sportmenka obok wścibskiej kamerzystki, sami
widzicie, że oni po prostu do siebie nie pasowali. I doskonale zdawali sobie z
tego sprawę w przeciwieństwie do "ślepych" na ich jęki, Helen i
Franka. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem pomysłów osiemnaściorga głów,
przebiegiem fabuły (chociaż jest do przewidzenia, ale nie doszukujmy się dziury
w całym!), zabawnymi momentami czy choćby dialogami oraz wojną domową! Nie
często się zdarza, żeby w normalnym domu, uruchamiany był alarm
przeciwpożarowy - ot tak, bez powodu, albo żeby jedna rodzina zajmowała cały
autobus odwożący dzieci do szkoły... Już nie wspominając o szalonych zakupach!
Nie brakuje oczywiście sprzeczki o chłopaka, czy innych nastoletnich
problemów...
źródło Beardsley'owie |
Coś lekkiego...
Film jest
nie-sa-mo-wi-ty! I polecam go serdecznie, ponieważ można naprawdę się uśmiać, a
dodatkowo jest możliwość poznania gamy nowych aktorów! Poza tym nie oszukujmy
się, zainteresowałam was wojenką BeardsleyVsNorth, nieprawdaż? Ja do powyższej
produkcji powrócę jeszcze nie raz, pewnie szczególnie wtedy kiedy mój humor nie
będzie się do niczego innego nadawał. Nie wiem co jeszcze mogę dodać.
Scenariusz jest świetnie napisany, realizacja równie udana... same
pozytywy!
Film jest rewelacyjny
i myślę, że nie ma powodu bym zaniżała ocenę, także wystawiam:
6/6
Pozdrawiam!
Sherry
Sherry
Film oglądałam, bardzo miło wspominam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie tylko ja mam po nim pozytywne wrażenia :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry