źródło |
Tytuł: "Dotyk
Gwen Frost"
Autorka: Jennifer Estep
Seria: Akademia
Mitu
Część: 1
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 312
Na "Dotyk Gwen Forst" czekałam
bardzo długo, a gdy w końcu powieść wpadła mi do rąk, nie zwlekając, wzięłam
się za lekturę. Oceny, które widziałam na różnorakich stronach co prawda nie
były jakoś wybitnie pozytywne, aczkolwiek ja postanowiłam zaryzykować i podejść
do lektury z pozytywnym nastawieniem i niejakim wyczekiwaniem. Piękna okładka,
oczywiście dzieło wspaniałego wydawnictwa Dreams, które słynie z niezwykłej
szaty graficznej książek, zwielokrotniła mój entuzjazm. Właściwie nie mam
pojęcia dlaczego tak bardzo wiele wyczekiwałam od tego tworu. Być może fakt, iż
mieliśmy mieć do czynienia z mitologią mnie ucieszył. Nie od dziś wiadomo, iż
jestem wielką fanką wszelkich mitów uwzględnianych przez pisarzy w powieściach.
Szczególnie tych młodzieżowych. Poza tym do tej pory niezwykle mile wspominam
spotkanie z "Dziewczynami z Hex
Hall", gdzie również mieliśmy styczność z pewnego rodzaju Akademią. W
każdym razie, nie przedłużając, przejdźmy do właściwej części recenzji.
„Ale tak właśnie jest z tajemnicami - rzadko kiedy są radosne.”
źródło |
Gwen Frost - tytułowa,
siedemnastoletnia, osierocona bohaterka serii Akademia Mitu, jest Cyganką
posiadającą niezwykły dar. Za pomocą dotyku może zobaczyć całą przeszłość
danego przedmiotu czy osoby. W przypadku żywego stworzenia potrafi także
odczuwać emocje i uczucia towarzyszące danemu osobnikowi w różnych sytuacjach.
Jej niezwykła umiejętność, którą dziewczyna w nazywa "psychometrią", bardzo służy właścicielce. Gwen staje się
ekspertem od znajdywania zaginionych przedmiotów i odkrywania tajemnic innych
ludzi. Właśnie w taki sposób zaczyna się opowieść o naszej Cyganeczce.
Nastolatka z prośby kolegi, poszukuje bransoletki, którą jak się okazało,
ukradła chłopakowi Daphne - walkiria, która jest w nim zakochana i nie chce
nawet wyobrażać sobie, iżby Carson mógł podarować prezent innej. Z pozoru
niewinna sytuacja, daje tak naprawdę rozpęd akcji, którą autorka postanowiła
wdrążyć już na początku swego dzieła. Tajemnicza Akademia Mitu okazuje się
bowiem nie być tak bezpiecznym miejscem, jakim by się zdawała. Kiedy ginie
jedna z najpopularniejszych i najładniejszych dziewczyn w szkole, a nikt nie
reaguje na jej śmierć w żaden sposób, Gwen postanawia rozpocząć własne
śledztwo, z którego skutkami przyjdzie liczyć jej się później... Wraz z odkrywaniem
coraz to nowych poszlak, Cyganka zaczyna dowiadywać się też iż magia, mitologia
i bogowie, o której opowiadają nauczyciele w jej szkole, tak naprawdę są
prawdziwe, a jej pochodzenie nie jest tak do końca zwykłe, jak mogłoby się
wydawać. Wraz z gromem nagłych ataków i dziwnych zachowań uczniów w szkole,
Gwen dowiaduje się, że poplecznicy straszliwego, nordyckiego boga chaosu -
Lokiego, niegdyś uwięzionego za złe uczynki, chcą go uwolnić i tak naprawdę na
przeszkodzie stoi im wyłącznie ona. Dziewczyna oprócz tego, że bezwiednie
wpakowała się w straszliwy bałagan, to tak naprawdę nie może na nikogo liczyć,
gdyż lekko mówiąc - jest odludkiem i dziwadłem w szkole pełnej snobistycznych
bogaczy, rozpieszczonych przez rodziców. Przez czas odkąd wylądowała w Akademii
nie znalazła sobie żadnych kolegów i może polegać wyłącznie na sobie. Z czasem
oczywiście, jak to w paranormalnych romansach bywa, pojawia się olśniewający,
tajemniczy, super przystojny łamacz kobiecych serc - Logan, który należy do
grupy Spartaninów. Nasza mała buntowniczka ulega jego czarowi co skutkuje
oczywiście fascynacją i zakochaniem. Ale czego mogliśmy się spodziewać po tego
typu lekturze?
„Najniewinniej wyglądająca osoba może mieć najczarniejsze serce.”
źródło |
Muszę przyznać, że
powieść miała swoje lepsze i gorsze momenty. Dzięki młodzieżowemu, luźnemu,
przyjemnemu językowi i zwięzłemu stylowi autorki, książkę czyta się bardzo
szybko, niemal tego nie czując. Sama bohaterka nie wzbudziła jakoś specjalnie
mojej sympatii. Co rusz powtarzała jak to strasznie jest być Cyganką bez przyjaciół,
jak bardzo cierpi po śmierci matki, jak bardzo żałuje, że wylądowała w
Akademii, gdzie w ogóle nie pasuje. Ale bywały chwile, kiedy naprawdę ją
lubiłam, jak na przykład wtedy gdy okazało się, że dziewczyna jest oryginalna
lubując komiksy. W pewien sposób, dla mnie była to całkowita nowość, ponieważ
zwykle główne postacie ograniczają się do bycia utalentowanym w jakimś sporcie,
przedmiocie szkolnym czy też magicznym. Gwen z całą tą swoją naiwnością i
irytującą ciekawością była całkiem normalna i to sprawiło, że w pewien sposób
zapadła mi w pamięci. Natomiast jeśli chodzi o obiekt westchnień to również się
zawiodłam. Logan od początku nie przykuwał mojej uwagi i prawdę powiedziawszy
dziwiłam się za każdym razem, gdy pisarka powtarzała jaki to on był niezwykły i
wspaniały. Mnie znacznie bardziej ujęła swoim byciem złośliwa Daphne, czy
choćby nasz słodki członek kapeli - Carson. Mimo tych minusów, książkę czytało
mi się niezwykle przyjemnie, nieraz nawet uśmiechałam się sama do siebie
czytając fragmenty powieści. Akcji nie było jakoś specjalnie dużo. Wszystko
kręciło się wokół śledztwa co też miało swoje wady i zalety. Jennifer Estep
miała świetny pomysł na książkę, jednak muszę przyznać, że mimo wszystko się
zawiodłam. Niemniej, aktualnie jestem w trakcie czytania drugiej części i
myślę, że już od początku wydaje się bardziej dopracowana niż pierwsza. Z
pewnością na moją podwyższoną ocenę wpłynęła obecność bogów i mitologii, jak na
przykład Lokiego - boga nordyckiego, czy Nike - bogini zwycięstwa, pochodzącej
z mitologii greckiej.
„Ludzie, których się kocha, nigdy naprawdę nie umierają, żyją, dopóki się o nich pamięta, dopóki są w twoim sercu.”
Czy polecam powyższą
powieść? Myślę, że to wy - czytelnicy musicie odpowiedzieć sobie na pytanie czy
taki typ literatury jest dla was. Wiele osób uwielbia tę serię więc myślę, że
powinni po nią sięgać sympatycy powieści młodzieżowym i mitologii w książkowym wydaniu
- przede wszystkim. Mimo, że "Dotyk
Gwen Forst" do ambitnych lektur nie należy, to czytając tę powieść
czułam się naprawdę rozluźniona i odprężona, dlatego ocenę pozostawiam taką
jaka jest.
Pozdrawiam,
Sherry
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz