Wydawnictwo Filia, 2013
316 str.
Źródło |
Jakie są wyobrażenia
przeciętnego mieszkańca Ziemi o aniołach? Olśniewające istoty o nieskalanym miłosierdziu?
Piękni, sprawiedliwi wysłannicy Boga? Odważni, nieposkromieni wojownicy w
złotych zbrojach i pięknych białych, lekkich jak puch i miękkich jak aksamit
skrzydłach? Opowieść Susan Ee przeczy wszelkim schematom. Anioły z całą
pewnością nie są dobre. Anioły przynoszą śmierć i
zagładę. Anioły trzeba zlikwidować.
"Aniele,
Stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie
ONE okazały się naszym największym koszmarem."
Źródło |
Penryn Young jest
siedemnastoletnią dziewczyną, która każdego dnia musi walczyć o przetrwanie
swoje oraz bliskich. Jej młodsza, siedmioletnia siostrzyczka jest inwalidką i
nie może chodzić o własnych nogach, a matka delikatnie mówiąc, oszalała.
Warunki życia na Ziemi zmieniły się o 180 stopni. Państwa upadły, miliony
obywateli zostało zabitych, firmy, szkoły, szpitale przestały funkcjonować.
Prąd jest prawdziwym luksusem, już o normalnym posiłku nie wspominając. Panuje
głód, nędza i walka o przetrwanie na tym bezdennym pustkowiu, jakie pozostawili
po siebie skrzydlaci Wysłannicy Apokalipsy. Dniem po ulicach grasują gangi,
które nie oszczędzą nikogo, jeśli tylko zapłatą za ich uczynki będzie jakiś
ciekawy łup, natomiast noc... Noc zwiastuje prawdziwe piekło. Wbrew naiwnej
wierze ludzkiej, anioły wcale nie są tak łaskawe i miłosierne. Prawdę
powiedziawszy, są największą zmorą ludzi i ogromnym zagrożeniem. Piękne,
potężne, niebezpieczne - z czyjego rozkazu przychodzą? Jaki mają cel? Czy komuś
uda się im przeciwstawić?
„Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia”
Źródło |
Pewnego dnia, splot
nieprzewidzianych wypadków sprawia, że młodsza siostra Penryn - Paige, zostaje
porwana przez anioła. Zdesperowana i zdeterminowana siedemnastolatka zrobi
wszystko, by ją uwolnić. Nawet jeśli będzie to ją kosztować współpracę z
największym wrogiem. Tajemniczy anioł i dziewczyna rozpoczynają wędrówkę po
Kalifornii, która przyniesie ze sobą mnóstwo wątpliwości, mnóstwo walki,
mnóstwo cierpienia i pytań. Niebezpieczeństwo, mroczny klimat, dynamika, wiele
akcji - to tylko kilka zalet książki Susan Ee o wdzięcznym tytule "Angelfall" i przepięknej okładce. Autorka łamie
wszelkie wizje czytelników o aniołach, zaznajamia nas ze swoim post
apokaliptycznym światem i nie boi się wprowadzać widza w nieznane. Oryginalny
pomysł niesie ze sobą mnóstwo zagadek, wątpliwości, ale i nowych wyzwań, nowych
myśli, nowych rozwiązań. Susan Ee raczy nas w swoim utworze czymś niebanalnym,
a jednocześnie nieskomplikowanym. Głębokim, a jednocześnie przyswajalnym. Z
pozoru niewinnym, wewnątrz bogatym. Po prostu pięknym
„- Jak ci na imię? - pyta przywódca. (...)
- Przyjaciele nazywają mnie Gniew - odpowiada poza kolejnością Raffe. - A wrogowie mówią do mnie Błagam Miej Litość. A tobie jak na imię, wojaku?”
Źródło |
Styl pani
Susan Ee jest naprawdę niesamowity. Dostatecznie lekki, by książkę czytało się
szybko, dostatecznie barwny, by lektura nas wciągnęła. Fabuła owocuje w
nieprzewidziane zwroty, wszystko jest nowe, otoczone mgiełką tajemnicy i grozy.
Bohaterowie są przesympatyczni i naprawdę dopracowani. Penryn jest
ucieleśnieniem doskonałej bohaterki. W idealnym stopniu ludzka, normalna, rzeczywista.
Ja osobiście, zapałałam do niej wielką sympatią. Jest odważna, choć również
miewa swoje własne demony, nie boi się zaryzykować dla siostry, wkracza w
nieznane, a jednak potrafi okazać swoją słabość. Pozostali są równie dobrze
wykreowani. Prawdę powiedziawszy nie wiem do czego się przyczepić. No może do
tego, że książka jest taka krótka.
„Wszystkie uczucia wpycham do sejfu i zatrzaskuję za nimi grube, trzymetrowe drzwi - na wypadek, gdyby któremuś zachciało się wydostać.”
"Angelfall" zdecydowanie
zasługuje na uwagę i wszystkie te pochlebne opinie, które się o niej pisze.
Jest pozycją na tyle oryginalną, że myślę, iż zrobi wrażenie na większości z
was. Susan Ee miała świetny pomysł i wykorzystała go do granic możliwości. Jej
wizja post apokaliptycznego świata pozwala oderwać się od rzeczywistości i
przeżyć przygodę wraz z dzielną Penryn i jej towarzyszem, którego szczerze? -
Uwielbiam. Dla romantyków i wątek miłosny się znajdzie, ale... nie jest on tak
bardzo oczywisty jak mogłoby się zdawać. Prawdę powiedziawszy, autorka nie
skupiała się na nim zbytnio. I bardzo dobrze, bo książka miała zaskakiwać,
wciągać, wywoływać dreszcze i bez wątpienia, to właśnie robi. Finał pozwala nam
wierzyć, że kontynuacja będzie równie rewelacyjna, albo i lepsza, więc z
utęsknieniem wypatruję "Word
After", a wam, "Angelfall" niezmiernie polecam!
9/10
Pozdrawiam!
Sherry
Angelfall | Penryn i Świat Po | End of Days
Źródło |
Kolejna dystopia...ale czuję, że muszę przeczytać! :3 Aż dziwne, że wreszcie ktoś nie przestawić tych przerośniętych ptako-ludzi jako idealnych, pięknych i gładkich, a do tego z pozoru szara bohaterka, której ów cud oprzeć się nie może. No po prostu super, będę musiała zdobyć, bo jestem bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńO tak, pomysł pani autorki strasznie przypadł mi do gustu, zwłaszcza w szale paranormal-romance z udziałem idealnych aniołków i super zagubionych Belli... to znaczy, nastolatek. ;)
UsuńMam nadzieję, że będziesz miała okazję przeczytania "Angelfall"! :)
Pozdrawiam,
Sherry