piątek, 23 maja 2014

"Wizje" - Daniela Sacerdoti

Źródło
Tytuł: Wizje
Autorka: Daniela Sacerdoti
Trylogia: Sara Midnight
Księga 1
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 16 maj 2013
Liczba stron: 373

Siedemnastoletnia Sara jest z pozoru normalną nastolatką, która jednak głęboko w sercu skrywa wielki sekret... Rodzina Midnight należy bowiem do klanu Tajnych Rodzin, który poprzysiągł chronić świat przed złem. Sama Sara jest Śniącą - w swoich snach widzi ataki demonów na ludzi. To dzięki właśnie tym wizjom, jej rodzice mogą co noc polować na niecne stworzenia, tym samym ratując niewinnych. Pewnego dnia życie Sary się zmienia. Do dziewczyny dociera wieść, iż matka i ojciec nie żyją. Samotna nastolatka nie może jednak wpaść w pustą otchłań rozpaczy, jeśli sama nie chce stać się następną ofiarą demonów. Musi wziąć się garść i zacząć walczyć, choć ma naprawdę bardzo utrudnione zadanie. Za życia, rodzice nie nauczyli jej praktycznie niczego. Bez treningów, należytego przygotowania, wiedzy i magicznych zdolności, nastolatka stanowi łatwy cel, dopóki do drzwi jej domu nie puka dawno niewidziany kuzyn Harry, oferujący pomoc...

„Samotność mnie buduje. Miłość mnie załamuje.”

Źródło
Wydawnictwu Dreams udało się mnie zainteresować "Wizjami" już podczas pierwszej zapowiedzi. Piękna okładka powieści wydawanej przez to wydawnictwo nie powinna nikogo dziwić. Po pierwszym przeczytaniu opisu wiedziałam już jak mniej więcej potoczy się akcja, jednak mimo wszystko - na książkę zapatrywałam się bardzo pozytywnie. Mimo powszechnej mody na tego typu pozycje i utartych schematów, wciąż lubię czytać paranormalne-romanse, choć rzadko zdarza się, by czymś mnie zaskoczyły. I w tym przypadku nie spodziewałam się niczego szczególnego, choć miałam nadzieję, że spędzę z powyższą powieścią miły wieczór. Gdy zobaczyłam "Wizje" w bibliotece, od razu zapakowałam je do torby i ruszyłam do domu, pewna że autorka uraczy mnie przyjemną opowiastką. Czy byłam przygotowana na to co dostałam w środku? Ani trochę. Przez pierwsze kilkanaście stron tej powieści, miałam ochotę podrzeć ją i wyrzucić przez okno. Sara od początku zaczęła mnie irytować tą swoją postawą typu: "jakaż to ja nie jestem biedna córeczka łowców demonów, taka niepoinformowana i cierpiąca!". Mężnie wytrwałam tych parę początkowych rozdziałów, nie porzucając książki z dwóch powodów: po pierwsze - choćby nie wiem jak dana pozycja była słaba, jeszcze chyba nigdy nie zdarzyło mi się przerwać powieści (nie licząc lektury "Krzyżacy", przy której odpadłam bo bodajże drugim rozdziale - mam nadzieję, że Sienkiewicz nie będzie miał mi tego za złe), no i po drugie - zainteresowała mnie postać domniemanego kuzyna Sary, który w moich oczach prezentował się w miarę przyzwoicie. W paru momentach tej książki, to właśnie on ratował fabułę, choć zdarzały się chwile, że i jego miałam ochotę udusić gołymi rękami. 

„- Jesteś wszystkim, co mam - szepnął jej, z ustami przy szyi. To ich mantra, tajne powiedzenie. Jedyne "kocham cię", jakie wolno im wypowiedzieć.”

Źródło
Bohaterowie nie byli jakoś wybitnie dobrze wykreowani. Jeśli chodzi o Sarę, powiedziałabym wręcz, że trudno było się przy niej nie wściec. Denerwowała mnie tym, że mimo iż próbowała grać silną, to często robiła też z siebie biedną, porzuconą dziewczynkę. Denerwowała mnie swoją niewiedzą, naiwnością, nieprzemyślanym zachowaniem, głupimi decyzjami. Denerwowała mnie przyzwyczajeniami, charakterem, snami, oraz wszechogarniającą głupotą! Naprawdę żałuję, że autorka nie postanowiła z niej zrobić prawdziwej wojowniczki - twardej, nieuległej, potrafiącej poradzić sobie z większością sytuacji, umiejącą  w każdej chwili znaleźć odpowiednie słowa. Jeśli zaś chodzi o... Harry'ego. Był co najmniej ciekawy, choć również i jemu zdarzało się mnie irytować. Od początku nie mogłam znaleźć odpowiedzi na pytanie: czemu tak wiele ukrywa przed Sarą? Czyż sekrety nie powodują w konsekwencji odkrycia, niedomówień? Kłótni, kolejnych kłamstw? Mam wrażenie, że autorka nie potrafiła dobrze połączyć losów tej dwójki. Gdyby nie różne perspektywy, z których pisane były rozdziały, czytelnik nie wiedziałby w ogóle co jest grane. A jeśli już jesteśmy przy tej kwestii... W "Wizjach" co prawda głównymi bohaterami byli Sara i Harry, jednak autorka nie pozwoliła czytelnikowi skupić się na tej dwójce. Włożyła w swą powieść tak wiele postaci, które powinny mieć znaczenie dla fabuły, że czasami miałam wrażenie, że nie potrafi sobie z nimi wszystkimi poradzić. Perspektyw było mnóstwo, co strasznie dezorientowało widza, zwłaszcza jeśli rozdział kończył się pewnym zwrotem akcji. Zdarzały się też negatywnie komiczne momenty, gdzie rozdział skupiał się na Sarze, i ni stąd ni zowąd wtrącały się myśli Harry'ego z narracji pierwszoosobowej, a później z powrotem autorka przełączała się na dziewczynę. To było tak denerwujące, że trudno było mi powstrzymać się przed złorzeczeniem bohaterom. 

„Miłość to raczej coś, co przydarza się innym ludziom.”


Źródło
Myślę, że powieść jak na gatunek wypadała zdecydowanie słabo. Fabuła, nie dość że z utartymi schematami, trójkącikiem miłosnym, irytującą bohaterką i nudną akcją, to jeszcze niczym nie zaskakiwała. O ile Sara była pozbawiona niezbędnej, do przeżycia, wiedzy to czytelnik już po paru pierwszych rozdziałach wiedział kto jest "tym złym" oraz dlaczego głównej bohaterce grozi niebezpieczeństwo. Miał pojęcie o tajemnicy Harry'ego i innych ważnych elementach fabularnych. Nie było dynamiki, ciągłości, zachwycających zwrotów akcji czy ciekawych wątków. Autorka nie potrafiła stworzyć mrocznego, paranormalnego klimatu oraz podstaw na romantyczny wątek miłosny. Swoją bohaterkę przedstawiła jako słabą i głupią dziewuchę, nie potrafiącą pozbierać się, jak na córkę łowców demonów przystało. Powieść częściowo została uratowana przez Seana oraz uroczego Nialla, choć niemal do końca nie wiedziałam, z jakich przyczyn autorka wprowadziła go do swego tworu. Zakończenie też nie obfitowało w niespodzianki i o ile czytelnik łudził się, że Daniela Sacerdoti zakończy "Wizje" z fajerwerkami, to i na tej płaszczyźnie czekało go spore rozczarowanie. 

Jeśli czujecie się na siłach, by zmierzyć się z tą pozycją to sięgnijcie po nią, jeśli jednak nie macie ochoty przeżyć naprawdę nudnego wieczoru z jeszcze nudniejszą akcją i głupią bohaterką w roli głównej, wybierzcie proszę jakąś inną pozycję. Ja z całą pewnością "Wizji" nie polecam. Moja ostateczna ocena to: 

5/10

Pozdrawiam,
Sherry



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz