źródło |
Tytuł: Cienie
Autorka: Amy Meredith
Seria: Dotyk Ciemności
Tom: 1/4 (Cienie, Polowanie, Gorączka, Zdradzona)
Data wydania: październik 2010
Liczba stron: 247
Wydawnictwo: Amber
Książka "Cienie" jest literackim
debiutem Amy Meredith, która twierdzi, że zawsze fascynowało ją wszystko, co
nadnaturalne, chociaż jeśli ma być zupełnie szczera, w prawdziwym świecie o
wiele bardziej od walki z demonami woli zakupy…
Powieść ta zawiera w
sobie dużo wątków, które teraz są "modne" i cieszą się sławą, jeśli
chodzi o czytelniczki. Nikogo nie zdziwi występowanie trójkącików miłosnych w
lekturach, odwieczne pytania bohaterek: "którego z nich wybrać?", a
przede wszystkim gatunek - paranormal-romance.
Niekoniecznie lubię
gdy w książkach, najczęściej dziewczyna - główna bohaterka i nasza
przewodniczka po książce ma super moce, wyróżnia się spośród innych, świat bez
niej zginie, blablabla. Z takim motywem mamy styczność np. w serii Dom Nocy,
gdzie Zoey zamieniła się już niemal w boginię! Ale nie o tym miałam pisać. Te
"dary" mnie strasznie irytują, ale istnieją autorki, które bardzo
zgrabnie potrafią spleść to wszystko w jedno i wychodzi im to bezbłędnie, a nam
czytelnikom wydaje się, że to, iż bohaterka się wyróżnia jest w pełni
naturalne. "Cienie" jest właśnie jedną z takich książek. Co już
wpływa na jej plus.
źródło |
Główną bohaterką jest
tu Eve Evergold - jedna z najpopularniejszych i najpiękniejszych dziewczyn w
szkole. Ma ona słabość do zakupów i często jej rodzice muszą się liczyć z tym,
że ich córeczka przekracza limity na karcie kredytowej. Pewnego dnia odkrywa,
że ma naprawdę niezwykłą moc. Zaczyna zgłębiać się w historię Wiedźmy z
Deepdene, udowadniając czytelnikowi, że nie tylko moda jej w głowie i tak
zupełnie tępa nie jest jak z początku mogło się wydawać. Jeśli na początku Eve
trochę irytuje to z czasem można ją polubić, zresztą tak samo jak jej
przyjaciółkę - Jess, chociaż... Obydwie częściej niżbyśmy chcieli, zachowują się naiwnie i denerwująco.
Powieść jest
przyjemna, lekko się ją czyta, a to dlatego, że styl autorki jest dość prosty,
a fabuła przewidywalna. Może nie jest to książka, która coś wnosi, jakąś
życiową sentencję czy też morał, ale na pewno jest ona niezłym umileniem
wieczoru. Jestem bardzo, ale to bardzo zła, że ma ona tylko niecałe 250 stron!
Zwłaszcza za taką cenę! Zresztą kolejne części tej serii nie są grubsze, choć
mają w sobie jeszcze więcej tajemnic i akcji.
Fabuła? Do małego
miasteczka Deepdene sprowadzają się dwaj chłopacy. Luke - syn pastora i
nieziemsko uroczy chłopak, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki od razu
wzbudził moją sympatię. Wydawał się zupełnie naturalny, a poza tym cieszyła
mnie ironia jego istnienia i życia. Jest jeszcze Mal - seksowny, tajemniczy,
małomówny uczeń, który wprowadził się do rezydencji, którą niegdyś
zamieszkiwała gwiazda rocka. Co dziwne ich egzystencja w miasteczku kończy
spokój, który dotąd w nim panował, a zaczyna erę demonów, która utrzymywać się będzie
przez wszystkie cztery części. Tak naprawdę do pewnego momentu nie możemy być na 100%
pewni, który z chłopców jest odpowiedzialny z ataki potwornych istot i który
może być jednym z nich.
Myślę, że książka przypadnie do gustu jedynie fanatykom gatunku, ponieważ w oczach bardziej wymagających czytelników, może się jawić jako naprawdę naiwna, banalna i głupia. Wbrew pozorom naprawdę może wciągnąć i ponieść naszą
wyobraźnię w świat demonów i wiedźm, a jednocześnie przypominać nam o zwykłych,
pospolitych zainteresowaniach współczesnych nastolatek. Poza tym na rynku nie
ma dużo książek, w których bohaterka nie jest ofiarą, a sama potrafi walczyć o
to co dla niej najważniejsze. To właśnie odróżnia Eve od innych jej podobnych.
Swoją postawą udowadnia nam, że nie różni się zbytnio od realnych dziewczyn w
jej wieku, a to też z pewnością działa na korzyść tej książki.
''Niegrzeczni chłopcy
są fajni, ale randkowanie z demonem?''
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
„- Może potrafisz robić niesamowite rzeczy – wyrwał kartkę ze swojego segregatora i położył na stole między nimi. – Sprawdź, czy potrafisz to przesunąć.
Eve spojrzała mu w oczy. A potem powoli wyciągnęła rękę, położyła palec na kartce i przesunęła ją po stole. - Wow! Udało się! – wykrzyknęła.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz