Źródło |
Tytuł: Wariant
Autor: Robison Wells
Seria: Variant #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 17 stycznia 2012
Liczba stron: 304
Źródło |
Był już ETAP Granta, a
także Labirynt Dashnera.
Przyszedł więc czas na Akademię Maxfield, Robisona Wellsa. W "Wariancie", nieletni
lądują w ekskluzywnej szkole, ukrytej gdzieś w głębi lasu. Szkole... bez
nauczycieli. Bez żadnych dorosłych. Głównym bohaterem jest Benson, którego
życie jak dotąd nie było usłane różami. Przenoszony z jednej rodziny zastępczej
do drugiej, w końcu zostaje przyjęty do Akademii Maxfield. Od razu orientuje
się, że coś z nową szkołą jest nie tak. Kolczaste ogrodzenie? Olbrzymi mur?
Uschnięty las i wiekowa szkoła, w której nie ma nauczycieli, a wszystkie
obowiązki przejmują dzieciaki? Jakby tego było mało, jeśli Benson chce przeżyć,
musi wstąpić do jednego z trzech gangów. I tak, ma do wyboru: Porządek, elitę, strażników
kodeksu, uwielbiających wymierzać sprawiedliwość, podporządkowujących się
wszystkim niewiadomym, godzących się z zamknięciem. Jest też Spustoszenie, naturalny wróg Porządku, robiący mu na złość,
składający się z grupy nieco nad aktywnych osób o przeświadczeniu, że kłopoty
trzeba rozstrzygać za pomocą pięści, sprzeciwiających się wszystkiemu co
możliwe, bardzo gwałtownych i brutalnych. No i na końcu, mamy Wariant, który trzyma się
gdzieś pomiędzy pozostałymi grupami. Stara się przestrzegać reguł, lecz w
przeciwieństwie do Porządku,
rozważa możliwość ucieczki z więzienia jakim niewątpliwie jest, Akademia
Maxfield.
„Akademia Maxfield chciała, żebyśmy się bali. Nie chcieli,żebyśmy wiedzieli, po co tu jesteśmy.”
Do książki
podchodziłam z zaciekawieniem, ale bez żadnych wymagań i chyba to odratowało
wrażenie, jakie wywarła na mnie powieść. Może na początek, pod lupę wezmę
plusy. Mroczny klimat grozy, nędzy i rozpaczy, a także dezorientacji, a
jednocześnie woli walki i chęci ucieczki, wyczuwalny jest od pierwszych kilku
stron. Opis lasu i okolic szkoły, sprawia, iż przed oczami, czytelnik zaczyna
widzieć scenerię jak z horrorów. Pierwsze wydarzenia, mające za zadanie
rozpędzić akcję, przyprawiają o zawrót głowy, choć mnie zachowanie bohaterów
kojarzyło się z szaleństwem, i wszystko by było dobrze, gdyby torzeczywiście było szaleństwo, a nie jakiś głupi
wybryk, który... ach, nieważne! Przecież miałam skupić się na plusach! A więc,
klimat - zdecydowanie autor się postarał. Książka niczym połączenie
młodzieżowego thrillera i powieści grozy sprawia, iż cała historia zyskuje taką
tajemniczą, intrygującą otoczkę, dzięki której właśnie, widz brnie dalej w
treść. Podział na gangi i ogólny pomysł fabularny również niezwykłe. Mimo, iż
czytałam już Gonei Więźnia Labiryntu, to "Wariant" nie wydawał mi się kopią. Był czymś...
po prostu innym.
Źródło |
Od pierwszych rozdziałów widać wyraźnie, iż
nie jest to lektura ambitna, a tylko młodzieżówka, napisana właśnie pod
młodzież, miewającą chwile nudy, które można zapełnić jakąś niezobowiązującą
książeczką. "Wariant" jest nieco dziwny... trochę
niepokojący, ale... przede wszystkim - nierealistyczny i o ile inne tego typu
powieści czy dystopie potrafią być naprawdę pięknie wykreowane, niemalże w taki
sposób, by czytelnik bez problemu mógł sobie wyobrazić, że taka a nie inna
czeka nas przyszłość, Robison Wells się nie postarał. Pomiędzy mną, a
bohaterami i akcją dziejącą się w Akademii, był jakiś mur nie do przebycia. Nie
potrafiłam się związać z postaciami, ich cierpienie nie robiło na mnie żadnego
wrażenia i mimo, iż im współczułam, jakoś specjalnie nie darzyłam ich sympatią.
Jak by tego było mało, autor wziął na swoje barki trudne zadanie - wykreowanie
i przedstawienie tak odizolowanego społeczeństwa, nieświadomego co się dzieje,
że z czasem sam się we wszystkim pogubił. W pewnych sytuacjach, brak logiki był
tak rażący, a naiwność dzieciaków, tak nieprawdopodobna, że traciłam
cierpliwość. Poza tym, zaskakujące że odczuwalne były braki dynamiki, zwrotów
akcji czy po prostu emocji!
„Sam wybierasz, czy chcesz stać przed czy za lufą.”
Źródło |
Benson był... ciekawym
bohaterem. Podobał mi się jego upór i faktyczna walka o ucieczkę, która u
innych po prostu zanikała. Aczkolwiek nie przywiązałam się zbytnio do naszego
narratora. Miewał przebłyski geniuszu, ale i głupoty, w którą ani trochę nie
chciało mi się wierzyć. Poza tym, opisywał wszystko skrótowo i niedokładnie.
Nie potrafiłam sobie na przykład wyobrazić większości bohaterów, bo autor
skupił się właściwie tylko na jednej, rudowłosej osóbce o zielonych oczach...
której i tak nie umiał należycie wykreować. Styl Wellsa ciekawy i nieco
odmienny, ale trochę irytujący. Bohaterowie wydawali mi się strasznie płytcy i
banalni, dlatego przywiązałam się jedynie do najbardziej wyrazistej postaci z
książki - Oaklanda (choć do tej pory nie
wiem właściwie jak to się wymawia), którego pewnie większość czytelników
znienawidziła. Nie mogę jeszcze nie wspomnieć o dialogach, które zamiast
udzielać odpowiedzi na pytania, jeszcze bardziej pogłębiały mgłę, w której
błądził czytelnik, zirytowany niewiedzą oraz tym, że na niczym nie mógł oprzeć
filarów podtrzymujących fabułę "Wariantu".
Mimo wszystko... kiedy
już człowiek usiadł z powyższą książeczką w fotelu, pod ciepłym kocykiem...
trudno było mu się oderwać od lektury, ponieważ miała ona w sobie coś
naturalnie magnetycznego, co przyciągało widza do treści, niczym ćmę do
światła. I myślę, że za to, oraz nieprzeciętny obraz odizolowania nastolatków
od społeczeństwa i niesamowity, niemalże namacalny klimat grozy, należy się
autorowi, taka a nie inna ocena.
Właściwie, nie mam
pojęcia komu mogłabym polecić tę pozycję. Jeśli ktoś lubi powieści młodzieżowe,
o niezbyt skomplikowanej fabule, albo szuka czegoś na długie wiosenne
popołudnia, "Wariant" może się nadać. Choć niczego nie
obiecuję! Ja, ostatecznie oceniam powieść Robisona Wellsa, oceną dobrą i
gratuluję ciekawego zakończenia książki. Szkoda, że całość nie była tak
pasjonująca.
6/10
Pozdrawiam,
Sherry
Szkoda, bo z tego, co widzę, książka miała podstawy do czegoś naprawdę dobrego, świetny pomysł, jak dla mnie. Ale widać dane jej było zostać tylko powieścią dobrą. Ubolewam nad wieloma książkami, których potencjał nie został do końca wykorzystany :( Może kiedyś sięgnę, jeśli trafi do mnie jakimś trafem.
OdpowiedzUsuńRównież żałuje, bo faktycznie - pomysł był niesamowity! Szkoła bez nauczycieli, nastolatkowie skazani na siebie... na ustalanie własnych reguł... na życie w odosobnieniu...
UsuńChyba właśnie ten brak pełnego wykorzystania potencjału sprawił, że książka jest tak mało popularna.
Pozdrawiam!
Sherry