Źródło |
Tytuł: Idealna chemia
Oryginał: Perfect Chemistry
Autorka: Simone Elkeles
Seria: Idealna chemia #1
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 16 kwietnia 2013
Liczba stron: 336
„Świat jest taki, jakim go stworzysz.”
Źródło |
Kto z nas
nie zna historii Romea i Julii, których miłość skazana była na porażkę, przez
pochodzenie kochanków? Kapuleti i Monteki, rody które się nienawidziły. Rody,
między którymi trwał zażarty spór. Między którymi nie powinno być niczego
innego poza nienawiścią... Także i w niepozornej "Idealnej chemii" mamy kłótnię oraz dwa
społeczeństwa, które się nie znoszą i unikają jak ognia. Liceum Fairfields
dzieli się na uczniów z "dobrej" i "złej" części miasta.
Brittany jest jedną z tych "idealnych" panienek, które w oczach
przeciwnej frakcji uchodzą za plastikowe laleczki, których nie obchodzi nic
poza makijażem, nowymi ciuchami i własnym "ja". Dziewczyna jednak,
pod maską udawanego chłodu, kryje uczucia których nikt by się po niej nie spodziewał.
Wszyscy myślą, że umieją ją przejrzeć, że "perfekcyjna" Brittany nie
ma żadnych skaz, ale rozdziały z perspektywy nastolatki uświadamiają
czytelnikowi, iż tak naprawdę jest ona niesamowicie delikatną, czułą
dziewczyną, mierzącą się z wcale nie tak banalnymi problemami. Przedstawicielem
"złej" części szkoły, jest natomiast Alex. Alex, który należy do
gangu, Alex, którego ojciec został zastrzelony, Alex, który ma na utrzymaniu
całą rodzinę. Zgrywa postać Bad Guy'a, który jest nieczuły, dziewczyny traktuje
jak jednorazówki, a te bogate, tępi pełną parą. Pomiędzy tymi dwoma
społeczeństwami jest granica, której żadna ze stron nie może przekroczyć.
Której nie chce przekroczyć. Do czasu...
„Moja przyszłość będzie najprawdopodobniej tak samo beznadziejna jak moja przeszłość.”
Źródło |
Pewnego
cudownego dnia (jeśli mam być
szczera, to nie jest on cudowny ani dla Alexa, ani dla Britt), ta dwójka,
tak strasznie nienawidząca się i tępiąca, zostaje dobrana w parę, by
przygotować projekt z chemii. Jak sobie możecie wyobrazić, ani on, ani ona nie
są zbyt uszczęśliwieni, choć Alex traktuje to jako szansę, by dogryźć swojej
blondwłosej, perfekcyjnej koleżance. Do tego wszystkiego dochodzi zakład,
bowiem chłopak postawił swój własny, ukochany motor, iż prześpi się z Brittany
Ellis do Święta Dziękczynienia. Ona, nie jest ani trochę chętna, by spędzać z
nim swój wolny czas, tym bardziej, że ma chłopaka i to nie z byle jakiej ligi!
Szkolna gwiazda, obiekt westchnień, generalnie jedno wielkie "och,
ach". Wiadomo. Typ, którego ja osobiście nienawidzę w książkach, no ale
dobra. W każdym razie, tak zaczyna się przygoda, w której zacierają się
granice, a Alex i Brittany wzajemnie się poznają. Początkowo wszystko jest tak
jak być powinno, para nienawidzi się, żywi do siebie wielką niechęć, kłócą się
i sprzeczają, co jest oczywiście naturalną rzeczą, skoro pochodzą z dwóch
różnych środowisk. Ale z czasem... coś się zaczyna dziać. Podejrzenia,
oskarżenia, porzucanie przyjaciół dla kogoś kim nie powinno się w ogóle
interesować. Muszę przyznać, że mimo iż fabuła brzmi prosto i myślę - wszyscy
mniej więcej wiedzą czego się po powieści spodziewać, oraz jakiego
"endu" wyczekiwać, pozycja jest tak genialna w swej prostocie, że ją
kocham całym sercem!
„W przypadku człowieka,na którym tak bardzo ci zależy,ból jest równie intensywny jak wcześniej szczęście.”
Źródło |
Pamiętam,
że zaczęłam czytać "Idealną
chemię", gdy na zegarku dochodziła godzina pierwsza, a ja
postanowiłam, że nie przekroczę tej magicznej granicy i pójdę spać o pełnej
godzinie, jak na dobrą uczennicę przystało. Niestety, kiedy już zostałam oczarowana
przez hipnotyzujący styl Simone Elkeles... Powiem tylko, że musiałam się
naprawdę groźbami i siłą wewnętrzną o godzinie trzeciej! oderwać od powieści. Od początku
rzucił mi się w oczy magnetyzm i nieludzkie przyciąganie pomiędzy Alexem i
Britt. Ich kłótnie strasznie mi się podobały, bo były odruchem naprawdę
naturalnym i rzeczywistym. W miarę rozwoju akcji, na mojej skórze pojawiały się
dreszcze. Dreszcze ekscytacji, euforii, niepokoju co też się wydarzy w
następnym rozdziale. Książek takich jak ta, jest bardzo mało. A jeśli już są,
trzeba je zaliczyć do perełek gatunku. Young Adult dopiero wbija się w polski
rynek literacki, jednak możecie być pewni, że po "Idealnej chemii" każdą tego typu książkę przyjmę z
otwartymi ramionami. Jako, że narracja była naprzemienna, raz z perspektywy
Alexa, raz z Britt, mogliśmy poznać punkt widzenia każdego z nich. Ich
wewnętrzna przemiana i narastające uczucie były tak piękne i cudowne, że prawie
pokrzyczałam się z frustracji, gdy okazało się, że czytam ostatnią stronę.
„Igranie z ogniem wcale nie musi oznaczać,że się sparzysz.”
Źródło |
Wbrew być może, moim uprzedzeniom, lubię młodzieżowe romanse i teraz, z czystym
sumieniem mogę powiedzieć, że powieści Simone Elkeles są zdecydowanie
najlepsze, z wszystkich takich książek, które spotkałam na swojej czytelniczej
drodze. Barwny język, dynamiczna akcja, realnie i pięknie nakreśleni
bohaterowie, plastyczne opisy... cud, miód i orzeszki! Uważam, że "Idealna chemia" jest... idealna, choć jak na mój gust,
zakończenie nastąpiło nieco zbyt szybko... Czego chcieć więcej po lekturze
takiej jak ta? Odpowiedź jest prosta: kontynuacji! Nie wiem czy wydawnictwo
Amber ma zamiar wydać kolejne tomy z cyklu, ale ja już mam za sobą dwie kolejne
części: Rules of Attraction i Chain
Reaction (nie mogłam się powstrzymać przed ich przeczytaniem w oryginale, rozumiecie) i muszę przyznać, że wszystkie
utrzymują poziom i są równie wspaniałe jak "Idealna
chemia"! (Jeśli nie lepsze...) Cóż
mogę zrobić na koniec recenzji? Oczywiście polecić tę książkę wszystkim
romantyczkom, które uwielbiają lekkie, przyjemne powieści i szalone, gorące,
pociągające romanse! Od tej powieści nie będziecie w stanie się uwolnić! Ja z
całą pewnością, zaliczam całą trylogię Perfect
Chemistry do ulubionych, a
wam życzę miłego czytania!
10/10
Pozdrawiam,
Sherry
Idealna chemia | Prawo przyciągania | Chain Reaction
„Cały dzień mnie to męczy. Skoro już z nim jestem, równie dobrze mogę spytać:
- Całowaliśmy się wczoraj ?
- Tak.
- W takim razie nie było to nic specjalnego, bo w ogóle tego nie pamiętam.
Wybucha śmiechem.
- Żartowałem. Nie całowaliśmy się. - Nachyla się. - Gdy już się pocałujemy, to zapamiętasz. Na zawsze.”
Nie przepadam za romansami młodzieżowymi, wgl rzadko tykam powieści, gdzie mamy perypetie życia codziennego, ale muszę powiedzieć, że przekonałaś mnie tą recenzją, przeczytam na pewno. Czas chyba odpocząć od fantastyki młodzieżowej!
OdpowiedzUsuńA ja wręcz uwielbiam ^^ Szczególnie ostatnio. :D Może jest to spowodowane tym, że przez całą zimę czytałam samą fantastykę, czasami nieraz "cięższą" niż młodzieżową, a teraz muszę odreagować i czytam wręcz nałogowo Young Adult. :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry