piątek, 11 listopada 2016

Serial: Skam - sezon 2

źr.
Sezony: 4
Serial zakończony
Lata produkcji: 2015 - 2017
Gatunek: Dramat

Recenzja nie zawiera spoilerów z sezonu pierwszego!

Kocham cię nienawidzić

Czemu zaczęłam oglądać Skam? Pewnego dnia, spędzałam niezliczoną ilość godzin, przeglądając fanvidea na YouTube - jak to nerdy mają w zwyczaju. Zauważywszy dziwną, ale ładną miniaturkę, z naprawdę atrakcyjną parą - uroczą, bladą, platynową blondynką i ciemnowłosym młodzieńcem, od którego biło ostrzeżenie: "ten chłopak to kłopoty", postanowiłam sprawdzić. Reszta... jak to mówią - była już historią. A ta historia i drugi sezon serialu Skam - zadecydowały o tym, jak cholernie zakochałam się w pewnej norweskiej produkcji... 

źr.

"Everyone you meet is fighting a battle you know nothing about. Be kind. Always."

William to typ chłopaka, który w swoim codziennym, licealnym życiu stosuje wobec dziewczyn zasadę: "zaurocz, zalicz, zapomnij", raniąc tym samym, niezliczoną ilość niewieścich serc. Do czasu gdy tym postępowaniem nie krzywdzi dziewczyny, której nie powinien...

Noora jest naprawdę dobrą przyjaciółką. Tak dobrą przyjaciółką, że w obronie bliskiej osoby, potrafi postawić się i ośmieszyć najpopularniejszego i prawdopodobnie najprzystojniejszego chłopaka w szkole.

Jak byście poczuli się na miejscu Williama? Nienawidzilibyście jedynej istoty, która wam wygarnęła wszystko co o was myśli? On zamiast czuć niechęci... jest zaintrygowany. I za nowy cel bierze sobie właśnie tę małą, piękną istotkę, która do tego czasu mu jakoś umykała.

Brzmi jak fabuła książki New Adult? Pewnie. Ale tym razem, taką historię przedstawi nam Skam - moje uzależnienie, moja obsesja, moja wielka miłość - tym samym, rozkochując mnie w drugim sezonie, rozkochując jeszcze mocniej w Noorze i w przepięknej więzi pomiędzy dobrą dziewczynką i niegrzecznym chłopakiem...

źr.
źr.

Nie będę kłamać. Rozpoczęłam oglądać Skam od pierwszego sezonu, ze względu na moją nerwicę natręctw. Mimo że wszystko we mnie krzyczało, by od razu skupić się na sezonie drugim, w którym gwiazdą była Noora. Ale wiecie co? Cieszę się, że zaczęłam od początku. 

Historia Evy z pierwszego sezonu co prawda nie jest tak wspaniała jak ta Noory, ale Noora i William, grają tam swoją rolę i właściwie to stamtąd biorą się początki ich skomplikowanej, szalonej, pięknej, intrygującej relacji. Poza tym, jako najlepsza przyjaciółka Evy - Noora rozkochała mnie w sobie już wtedy, dlatego do sezonu drugiego przystąpiłam z tak wielkim entuzjazmem, że cud, iż mój komputer od tego nie zapłonął. 

A sezon drugi, w rzeczy samej, spełnił wszystkie oczekiwania - ba, przekroczył granicę, sprawiając, że Skam stało się moją obsesją, a po skończeniu drugiego sezonu i zamknięciu historii Williama i Noory miałam takiego kaca serialowego, jakiego już dawno żadna produkcja mi nie zagwarantowała. Ale czemu wątek tych dwojga jest tak genialny? Czemu nie zakochanie się w nich i w ich historii jest niemożliwe? 

źr.
źr.

Przede wszystkim - Noora naprawdę, naprawdę nie lubi Williama. Brzydzi się nim i tym co robi dziewczynom. Uważa go za odpychającego, pomimo że jest cholernie przystojny. Poza tym - halo - on skrzywdził jej przyjaciółkę. Raczej nie ma tu mowy o ciepłym uczuciu. Z kolei William... Noora staje się jego celem, jego pragnieniem - intryguje go.

Jedną z piękniejszych zalet tej więzi jest autentyczność. I jedno, że aktorzy wykonali kawał dobrej roboty, a drugie - że writerzy, którzy stworzyli tą historię, potrafili ją wykreować na tak naturalną, a równocześnie pochłaniającą - uzależniającą i wzbudzającą całą masę emocji.

Więź pomiędzy tym dwojgiem nie wydaje się urwana z kosmosu, pojawia się z takim wdziękiem, rażąc swoim pięknem, że ja właściwie siedziałam przyklejona do ekranu i nie wyobrażałam sobie odejścia od niego, zanim nie poznam ostatniego odcinka i nie upewnię się, że moje skarby dostaną szczęśliwe zakończenie.

A w rzeczy samej, twórcy przyprawili mnie kilka razy o zawał. Fabuła drugiego sezonu jest znacznie okrutniejsza dla widza, może dlatego, że tak cholernie zżywa się on z postaciami i przeżywa wszystkie ich wzloty i upadki. A Noora i William mieli ich mnóstwo. Przeszkody na drodze, jakie były im stawianie, osoby niesprzyjające rozkwitającemu pomiędzy nimi uczuciu, przypadkowe relacje, niszczące podwaliny osób, jakimi byli Noora i William - to wszystko wbijało mi się w serce tak boleśnie, że czułam się tak, jakbym wewnętrznie umierała. Poważnie.

źr.
źr.

Już dawno żaden serial nie wzbudził we mnie tak szalejących emocji. Tornada uczuć i lawiny dreszczy. Nic więc dziwnego, że po skończeniu drugiego sezonu czułam się tak, jakby mi coś zabrano - jakbym miała pustkę w sercu - jakby ktoś pozbawił mnie swego rodzaju szczęścia. Dosłownie usychałam nie mogąc poradzić sobie z napisem "END".

Dzięki czemu cała historia Williama i Noory jest tak wspaniała? Nie tylko dzięki iskrom pomiędzy nimi. Szalejącemu przyciąganiu, które zaciska się na widzu jak imadło. Nie tylko dzięki humorowi, wątkom pobocznym, postaciom drugoplanowym i samych bohaterach: Williamie i Noorze. Ale także ze względu na inny element, którym charakteryzują się książki New Adult - dramatyczną przeszłość, z którymi zmaga się nasz ulubiony duet.

W tym przypadku dramatyzm jest tak bolesny, że naprawdę - czuć niemal fizyczny ból, gdy postacie przyznają się do tego wszystkiego, a my odkrywamy co uczyniło z nich osoby jakimi są teraz. Tutaj twórcy nie zawiedli na obydwu polach - zarówno za Noorą, jak i za Williamem ciągną się demony przeszłości, które w pewnym momencie, nie dadzą im o sobie zapomnieć.

A Skam udowodni, jak wartościową - pomimo tej młodzieżowej otoczki - produkcją potrafi być. I jak wiele potrafi przekazać prostymi słowami. 

źr.
źr.

Jeśli chcecie, by serial potargał waszymi emocjami i całkowicie was zniszczył ogromem wrażeń - koniecznie rozpocznijcie przygodę ze Skam, by dojść do sezonu drugiego i poznać historię Noory i Williama. Dla mnie stała się osobistym wyznacznikiem szczęścia, absolutną obsesją, radością, a także źródłem swego rodzaju bólu, który przypomniał mi, że niektóre seriale znaczą dla mojego serca nieco więcej niż inne.

Osobiście - płakałam przy tym sezonie. Miałam złamane serce więcej razy niż powinnam. Uśmiechałam się przez łzy. Chichotałam. Śmiałam się. A mój apetyt na tych 'Noorhelma' pozostał niezaspokojony, sprawiając, że Skam rozgościło się w moim sercu na zawsze.

Nie mogę zrobić niczego innego, niż napisać:
POLECAM.

Pozdrawiam,
Sherry


sezon 1 | sezon 2 | sezon 3 | sezon 4


UWAGA.
Norweska, oficjalna stronie serialu, gdzie można go obejrzeć - o tu.

źr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz