wtorek, 8 września 2020

Film: Harry Potter i Więzień Azkabanu

źr.

Cześć,

Dziś porozmawiamy o trzecim filmie z serii o Harrym Potterze. O filmie, w którym nastąpiło sporo zmian nie tylko w kwestii otoczenia i lokacji, ale również obsady. O filmie, który przeraża, ale równocześnie napełnia nadzieją. O filmie przedstawiającym pogranicze między dzieciństwem, a dorastaniem, a który lubię określać ostatnią "niewinną" częścią cyklu. 

źr.

Co kocham w 3 filmie z cyklu?

  • Uwielbiam klimat tego filmu. Od pierwszych minut wzbudza podenerwowanie, ale by zrównoważyć szalę, dostaliśmy też mnóstwo zabawnych, lekkich momentów, w trakcie których mogliśmy poczuć łączącą Harry'ego i jego przyjaciół, piękną więź. Napięcie jednak utrzymywało się w trakcie całego seansu, a przez intensywność produkcji, widz ma szansę odczuwać niepokój aż do samego końca. 

  • Film numer trzy, jak wspomniałam na początku, przyniósł pewne zmiany. Ponieważ przed nakręceniem tej części zmarł aktor odgrywający rolę Dumbledore'a w poprzednich filmach, w Więźniu Azkabanu rolę przejmuje Michael Gambon, który jak poprzednik - doskonale spisał się powołując do życia dyrektora Hogwartu. Jakkolwiek ta zmiana nastąpiła w smutnych okolicznościach, trzeba to oddać obydwu odtwórcom Dumbledore'a - zasługują na pochwałę za swoją pracę.

  • Niesamowicie spisali się też aktorzy obsadzeni w rolach postaci, które po raz pierwszy pojawiły się na ekranie. Dostaliśmy niesamowitego Gary'ego Oldmana w roli Syriusza (który spisał się PERFEKCYJNIE), cudownego Davida Thewlisa (który idealnie oddał melancholijną, dobroduszną naturę Remusa Lupina), Emmę Thompson (której chyba nikt nie byłby w stanie pobić w roli Sybilli Trelawney - naprawdę genialne oddanie ekscentryczności bohaterki!), czy chociażby Pam Ferris (która moim skromnym zdaniem, świetnie przedstawiła specyficzny charakterek ciotki Marge).

źr.
źr.

  • Jak zwykle nie zawodzą wspaniałe lokacje, gdzie kręcono film, a także przepiękne dekoracje sprawiające, że nie mogłam oderwać wzroku od tła wydarzeń. Dziedziniec Hogwartu jest prześliczny, gabinet astronomiczny robi wrażenie, sala profesor Trelawney ma odpowiedni, nieco mistyczny klimat, Miodowe Królestwo sprawiło, że ciekła ślinka no i Hogsmeade! Cudowne Hogsmeade! W tym filmie nastąpiło kilka zmian wizualnych, zmieniły się błonia, zmieniła się chatka Hagrida, Bijąca Wierzba, a nawet Hogwart sam w sobie, ale zmiany te przyniosły lepszą jakość. 

  • Twórcy naprawdę świetnie zbudowali napięcie dzięki mrocznym, niepokojącym scenom, których w tej części filmowej nie brak. Przeraża scena z Dementorem w pociągu (szczerze, gdy byłam dzieckiem, nienawidziłam tego momentu. Bałam się okrutnie co tylko potwierdza jak dobrą robotę odwalili dyrektorzy. Do dzisiejszego dnia odczuwam lekki lęk), przeraża pierwsze "nieoficjalne" spotkanie Harry'ego z Blackiem, jak również późniejsze "oficjalne" spotkanie z więźniem Azkabanu (wielkie propsy za grę aktorską!), przeraża także scena z przepowiednią Sybilli. Szczerze, do dziś mnie ciarki przechodzą jak o niej pomyślę. 

  • By jednak zbilansować mrok, twórcy postarali się, by w trakcie całego filmu nie zabrakło dowcipnych dialogów i zabawnych interakcji. Mamy napompowanie ciotki Marge (które wypadło znakomicie, tak swoją drogą!), przedramatyzowaną reakcję Dursleyów, humorystyczne momenty w trakcie przejażdżki Błędnym Rycerzem, zabawne wstawki w Dziurawym Kotle, podnoszącą na duchu scenę, w której Harry gra wraz z współlokatorami z dormitorium w grę (a która świetnie oddaje młodość, przyjaźń i beztroskę), Neville'a będącego... cóż - sobą, a także naprawdę fajną scenkę z Dumbledorem i Ronem w szpitalu, która po wszystkim z czym mieli do czynienia bohaterowie, naprawdę wywołuje uśmiech na twarzy widza. 

źr.
źr.

  • Inne sceny, które wzbudziły moją sympatię to: przyjazd do Hogwartu z piosenką w tle (która wydawała się bardzo klimatyczna i na miejscu, zwłaszcza, że nastąpiła tuż po przerażającej podróży pociągiem z Dementorami w tle), lekcja Obrony przed Czarną Magią z udziałem bogina (naprawdę dobre efekty specjalne i atmosfera zmieniająca się z duchem i progresem historii), Harry latający na hipogryfie (przepiękne ujęcia i poczucie beztroski oraz wolności) czy chociażby pojedynek niewidzialnego Harry'ego z Malfoyem (coś mnie w tej scenie niezwykle urzeka, pomimo że została dość mocno zmieniona w stosunku do książkowej. Wciąż, wydaje się po prostu przyjemna i na swój sposób niewinna).

  • Myślę, że nie mówi się wystarczająco o scenie, w której Harry pod Peleryną Niewidką przysłuchuje się rozmowie Knota, McGonagall i Madame Rozmerty, a gdy też dowiaduje się najważniejszych, ukrywanych przed nim informacji o Syriuszu. Ta scena wyszła szalenie imponująco, nie tylko dlatego, że (niemal) w całości została nakręcona z perspektywy Harry'ego pod peleryną, ale też dlatego, że twórcy zadbali o autentyczność dodając odgłos oddechu poddenerwowanego narratora (Harry'ego). Małe, acz ważne detale sprawiły, że nie mogę zapomnieć o tej scenie. 

  • Naprawdę uwielbiam też moment, gdy Harry rozmawia z Lupinem na moście. W ogóle, każda scena z udziałem tej dwójki wzbudzała we mnie szaloną ekscytację (bo uwielbiam Lupina, cóż poradzić), ale ta jedna na moście - nie wiem, z jakiegoś powodu wyryła się w mojej pamięci na stałe. Być może chodzi o to, że w końcu Harry słucha o rodzicach od kogoś kto faktycznie był z nimi blisko. Być może dlatego, że to wtedy Harry ma po raz pierwszy okazję utożsamić Lily i Jamesa Pottera z kimś realnym, rzeczywistym, a nie tylko wspomnieniami. Bardzo lubię ten moment. Jest prosty, ale ważny. Plus, relacja Harry'ego i Lupina jest szalenie ciepła i miła.

źr.
źr.

  • Nie jestem rozczarowana w kwestii efektów specjalnych. Twórcy mogli się tu trochę popisać, bo i w tej części nie brakuje zaklęć i otaczającej bohaterów magii. Wspomniałam już o tym jak dobrze wyszło napompowanie ciotki Marge, ale równie mocno zaimponowała mi podróż Błędnym Rycerzem. Czytałam o procesie powstawania tej sceny i naprawdę oddaję twórcom ukłon. Świetnie przemyślane! Zaklęcie Patronusa również wypadło bardzo fajnie, zwłaszcza niemal na samym końcu, gdzie (również z dodatkiem klimatycznej muzyki) widać rozwiewającą zło, poświatę dobra. Podróż w czasie też wyglądała sympatycznie. No i przemiana w wilkołaka! Na plus, zdecydowanie.

  • Nie zawodzi przedstawienie magicznych stworzeń jak chociażby hipogryfa, czy Dementorów samych w sobie. Hardodziob wygląda majestatycznie, jak na Hardodzioba przystało, a Dementorzy wzbudzają lęk i niepokój, jak na Dementorów przystało. Poza tym, skoro o stworzeniach mowa, chcę tylko powiedzieć, że jestem wielką fanką Krzywołapa. Kot wybrany do odegrania go w filmie jest przecudowny, ale wiecie, jestem koto-maniakiem, także nie spodziewajcie się obiektywizmu w tej kwestii.

  • Muzyka! Jak zwykle zachwycająca! Soundtrack z filmów o Harrym zasługuje na specjalne wyróżnienie, poważnie. Czy to piosenka uczniów Hogwartu, czy to muzyka skomponowana do tła scen, czy też piosenka puszczona przez Lupina w trakcie lekcji Obrony przed Czarną Magią - podkład muzyczny nie zawodzi!

  • To taki mały detal, ale strasznie mnie urzekł, więc stwierdziłam, że o nim wspomnę: podoba mi się zaprezentowanie mijających pór roku na przykładzie Bijącej Wierzby. Sceny z jej udziałem (czy to jesienią, czy wiosną) oczywiście miały charakter "przejścia", ale również dawały widzowi poczucia płynności czasu.

źr.
źr.

Jako, że Harry Potter i Więzień Azkabanu w wersji książkowej to jedna z moich ulubionych części serii, bardzo się cieszę, że i ekranizacja nie zawodzi. Oglądałam ten film mnóstwo razy, a mimo to, nigdy nie czuję znużenia w trakcie seansu. Ba! Za każdym razem, gdy decyduję się na ponowne włączenie tej części, jestem w stanie dostrzec w filmie coś nowego i wspaniałego. Uwielbiam styl w jakim nakręcono tę ekranizację, uwielbiam filtry, uwielbiam kolory (scena z pędzącym pociągiem do Hogwartu o zmierzchu jest jedną z moich ulubionych wizualnie!), uwielbiam napiętą atmosferę, przeplatającą się z zabawnymi wstawkami na osłodę. 

Zapewne sami zdążyliście już to wywnioskować ze wszystkich punktów na górze i moich nieustających zachwytów, ale... serdecznie polecam ten film, jeśli z jakiegoś powodu, wciąż go nie widzieliście. Ja jestem zauroczona!

Pozdrawiam,
Sherry


źr.
źr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz