wtorek, 1 września 2020

Back to Hogwarts Day!

źr.

Cześć,

1 września to wyjątkowy dzień dla całej społeczności Czarodziei, ponieważ młodzi adepci magii powracają wtedy do szkoły! By w miłym stylu zacząć Tematyczny miesiąc z Harrym Potterem na Feniksie, w pierwszym wpisie miesiąca, postanowiłam opowiedzieć jak zaczęła się moja historia z serią J.K. Rowling. Enjoy!


Chyba należałoby zacząć od tego, że część filmów widziałam przed przeczytaniem książek. Co w gruncie rzeczy naprawdę nie było moją winą. Jako, że pierwsze trzy filmy od lat puszczane są w telewizji, w dzieciństwie razem z rodziną, zasiadałam przed telewizorem, by je oglądać. 

(Jako ciekawostkę mogę zdradzić, że w trakcie oglądania Kamienia filozoficznego, za każdym razem, gdy Harry, Hermiona i Ron lądowali na zakazanym piętrze, strasznie się bałam. Atmosfera, kolory i budowane napięcie po prostu sprawiały, że ta scena mnie przerażała. Tak samo zresztą jak końcowa rozgrywka między Harrym, a Voldemortem. I ich wcześniejsze spotkanie w lesie. W tamtej chwili naprawdę utożsamiałam się z wrzeszczącym, uciekającym Draco.)

Książkami z serii zainteresowałam się tak naprawdę w podstawówce. Miałam kolegę, który był ogromnym fanem pióra Rowling i pewnego dnia, na przerwie, siedziałam niedaleko owego chłopca, rozmawiającego z inną koleżanką i chcąc nie chcąc usłyszałam jego dzikie teorie na temat tego co się stanie w Księciu Półkrwi, na której to premierę czekał. To zaogniło moją ciekawość. Po pierwsze: informacja, że historia Harry'ego nie kończy się na wydanych wtedy pięciu tomach strasznie mnie zafascynowała. Po drugie: te teorie? (Jedną z nich było, że Snape miałby okazać się ojcem Harry'ego btw) Pamiętam, że dzięki szalonym domysłom snutym przez kolegę, sama bardzo zaczęłam się przejmować. 

źr.

Po tym dniu, pamiętam jak zaczęłam wyszukiwać informacje na temat książek. Dowiedziałam się na przykład, że razem powieści ma być siedem i to wtedy postanowiłam poczekać na ukazanie się finału, zanim zabiorę się za czytanie serii. Tak się złożyło, że Insygnia Śmierci zostały wydane, gdy kończyłam podstawówkę, a w 1 klasie gimnazjum, jako lekturę nadprogramową mieliśmy Harry'ego Pottera i Kamień filozoficzny. Jakby było mi to przeznaczone!

Zaczęłam więc czytanie serii, tym bardziej, że wszystkie siedem tomów było dostępnych w bibliotece miejskiej. Na zawsze zapamiętam tamte dwa tygodnie, w trakcie których odwiedzałam bibliotekę codziennie/co dwa dni, bo kolejne tomy po prostu pochłaniałam. Jakby słowa zawarte na stronach dzieł Rowling, były tlenem, a mnie brakowało powietrza. Gdy już zaczęłam czytać, nie mogłam przerwać lektury. 

Nawiasem mówiąc, jeszcze przed zaczęciem lektury książek, byłam Potteromaniakiem. Tyle, że moja wiedza o świecie ograniczała się do filmów i tego co z nich wiedziałam. Powieści z kolei, otworzyły przede mną całkiem nowy świat. Dały mi świeże, nieznane mi wcześniej informacje. Kompletnie mnie zamroczyły. Do tego stopnia, że o ile Harry'ego Pottera uwielbiałam przed zaczęciem czytania serii Rowling, o tyle po jej przeczytaniu, Harry Potter stał się moją obsesją. 

źr.

Kolekcjonowanie książek z serii, rozpoczęłam w szkole średniej, jako że to wtedy też zaczęłam pracować, miałam więc regularne źródło dochodów. I wierzcie na słowo, każdą wypłatę przeznaczałam na kupowanie kolejnych tomów, dopóki nie udało mi się zdobyć ich wszystkich. 

To nie moja wina, że później Wydawnictwo Media Rodzina postanowiło wydać serię w nowej, prześlicznej oprawie graficznej, a ja po raz kolejny zaczęłam kolekcjonowanie. To również nie moja wina, że gdy zapytana  przez ciocię zza granicy jaki chcę prezent, odpowiedziałam, że książki z serii Potterowej, byłyby świetnym pomysłem... Ani że później, parę lat temu, Jim Kay zaczął ilustrowanie cyklu, ponownie zachęcając mnie do nabycia dzieł... Szczerze, w tej chwili nie zastanawiam się dwa razy nad kupnem powieści z uniwersum. To stało się dla mnie czymś oczywistym. W końcu to Harry Potter.


A jak zaczęła się wasza przygoda z serią? Jeśli podzielicie się ze mną swoimi historiami, będę bardzo wdzięczna. <3

Pozdrawiam,
Sherry


źr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz