Napiszę wprost: nie mam pojęcia jak zacząć tą recenzję. Wolałabym już przejść do akapitu, w którym zwierzam się ze swoich własnych odczuć na temat tego dzieła, a przemilczeć fakt, iż w książce miała miejsce jakakolwiek fabuła, bo wiem, że cokolwiek bym nie napisała, to moje słowa i tak, nie byłyby w stanie przedstawić choćby ułamka tego co można znaleźć w powieści Colleen Hoover. A jednak... tak się nie godzi. W końcu jaka byłaby ze mnie recenzentka, jeśli skazałabym was na czytanie urywek zdań, nie potrafiących w pełni wyrazić moich uczuć po skończeniu tej lektury? W takim razie, napiszę czego się obawiałam w związku z moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki. Po tych wszystkich pozytywnych recenzjach, w których recenzenci, wylewnie i bardzo, bardzo pochwalnie wyrażali się o obiekcie recenzji, bałam się, że tak jak w przypadku powieści Greena, czar pani Hoover na mnie nie zadziała. Że znów okaże się, iż jestem dziwadłem i nie umiem należycie przeżywać książek. Że nie umiem patrzeć tak jak pozostali i nie dostrzegam geniuszu danej pozycji. Bałam się, że
"Hopeless" nie zrobi na mnie tak wielkiego wrażenia jak na reszcie. Bałam się, że nie zrozumiem jej fenomenu i znów będę musiała się tłumaczyć, dlaczego jestem taką beznadziejną czytelniczką. Bałam się... i to sprawiło, iż mimo, że marzyłam o tej powieści, nie mogłam w nią uwierzyć. W nią i w siebie. Ale przecież zawsze trzeba mieć...
nadzieję.
Sky jest
prawie-osiemnastolatką, która po raz pierwszy w życiu, pójdzie do szkoły. Do tej pory, przez trzynaście lat, od czasu adopcji, dziewczynę indywidualnie w domu, uczyła matka. Matka, która - trzeba to zaznaczyć - jest antyfanką wszelkich nowinek technologicznych, więc Sky dorastała bez komputera, bez telewizora, bez internetu, bez komórki, bez... niczego co ma związek z technologią. Ale wiecie jak to jest - dorastająca młodzież
(a szczególnie w wieku siedemnaście/osiemnaście lat) zaczyna się buntować. Oznaką buntu u Sky, była przemożna chęć, odczucia tego co jej rówieśnicy - uczęszczania do publicznej placówki edukacyjnej. Czy mamy prawo ją obwiniać o to, że chciała zasmakować prawdziwego życia? Czy ona sama, zdecydowałaby się na ten krok, gdyby wcześniej wiedziała, że jej jedyna przyjaciółka - Six, w czasie, gdy Sky pójdzie do szkoły, wyjedzie na zagraniczną wymianę? A w tym czasie sama Sky pozna chłopaka, o przeszłości wręcz nafaszerowanej tajemnicami? Chłopaka tak niepojęcie zagadkowego, impulsywnego i narwanego, jak niespokojny nurt rzeki?
Sky pokochałam. Szczerze, nieodwołalnie, miłością czystą i nie do przebicia. Była bohaterką tak... cudownie realistyczną, tak cudownie odważną, a jednocześnie ze swoimi słabościami, tak wesołą, a jednocześnie zdolną walczyć o swoje, tak... mało naiwną, że nie dało się ją obdarzyć innym uczuciem. I o ile zazwyczaj nie znoszę głównych bohaterek, bądź zwyczajnie są mi obojętne, to Sky właśnie stała się moją ulubienicą. I zostanie nią na zawsze. Po prostu to wiem. Holder... Holder był dla mnie taką samą zagadką jak dla Sky. Niesamowicie przystojny, ale również humorzasty... Nigdy nie można było do końca przewidzieć jego następnego ruchu. Ale z ręką na sercu muszę przyznać, że nie tylko serce Sky zdobył. I mimo tej wyboistej drogi, jaką zaserwowała czytelnikom autorka, mimo niedomówień, mimo tajemnic, mimo ich odkrycia, mimo kłamstw, mimo szczerości, mimo zła, mimo trudu, oddałam mu własną duszę i nie żałuję. Dlaczego nie żałuję? Bo fakt, że moje jestestwo przeniosło się w skórę Sky, sprawił że wszystko: emocje, wzloty i upadki, przyjmowałam wraz z bohaterką. Z minusami i plusami, tegoż faktu. Każde jej słowo, każdy jej gest, był moim gestem i moim słowem. Każda jej myśl, gościła również w moim umyśle. Jak więc żyć po skończeniu książki? No właśnie - jak? Do tej pory, a recenzję piszę kilka godzin po ukończeniu
"Hopeless" , zastanawiam się nad odpowiedzią na to pytanie. Bo jak egzystować dalej, skoro cząstkę siebie, oddałam historii pani Hoover?
Nienawidzę tej książki. Nienawidzę tego co ze mną zrobiła. Nienawidzę tego, że wiem, iż teraz każdą powieść, którą przeczytam będę porównywać do "Hopeless". Nienawidzę świadomości, że żadna już nie wyda mi się już dostatecznie dobra. "Hopeless" mnie zniszczyło. Rozbiło na kawałki, podeptało po nich, a później próbowało odbudować to co z nich zostało. Moje myśli, moje czyny, moje słowa. Nagle stały się tak mało istotne. Wszystko co znałam, co kochałam, poświęciłam dla ksiązki pani Colleen Hoover. Czuję się tak pusta we własnym ciele, jak nigdy dotąd. Pusta... a jednocześnie pełna o przepiękne, a także dramatyczne doświadczenia. Pełna o miłość, o doświadczenie, o żal, o siłę Sky. Pełna o tragedię, wspomnienia i przeszłość bohaterów powieści.
"Hopeless" nie jest o miłości. Choć również i ją zawiera.
"Hopeless" nie jest o tragedii. Choć również i ją zawiera. Jest o wszystkim co znamy, a jednocześnie wszystkim co nowe.
"Hopeless" to nie zbiór przypadkowych słów i kartek. To emocje, uczucia i doświadczenia, raniące do żywego. To więzy, czyny i gesty rozdzierające na pół. To życie, ze wszystkimi dramatami i uniesieniami, z nim związanymi. Ta historia i wszystko czego doświadczyłam podczas czytania... Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy będą patrzeć na tą książkę w ten sam sposób co ja, bo wiem, że nie na wszystkich zrobi takie wrażenie. Ale po tym co przeżyłam... nie mogę znieść myśli, że ktoś mógłby zrezygnować z lektury tej powieści. Zrezygnować, nie obdarzywszy najmniejszym zainteresowaniem. Jak można ignorować coś, co stało się mną? Coś, co bezczelnie ukradło kawałek mojej duszy? Nie niszczcie mnie - przeczytajcie.
Kocham tą książkę. Kocham za to co ze mną zrobiła. Kocham to, że wiem, iż teraz każdą książkę, którą przeczytam będę porównywać do "Hopeless". Kocham świadomość, że żadna nie wyda mi się już dostatecznie dobra. Będę o niej myśleć, gdy będę brała do dłoni czytnik ebooków. Będę o niej myśleć, gdy będę jadła snicersa. Będę o niej myśleć, gdy na moją komórkę przyjdzie jakikolwiek sms -
(Nie pytajcie, to ma związek z książką). Nie wiem czy jestem w stanie ją wam polecić, choć oczywiście polecam. Chcę, by każdy na tej cholernej planecie, przeżył to co ja. Chcę, by każdy obdarzył tą powieść jakimkolwiek uczuciem. Negatywnym, pozytywnym, nieważne. Byle tylko nie pozostawiać jej bez niczego. Byle tylko nie narażać jej na ignorancję. Jest przejmująca. Wzruszająca. Zabawna.
Intensywna. Drastyczna. Smutna. Pełna akcji. Pełna dowcipu. Pełna emocji. Pełna uczuć. Pełna pasji. Pełna miłości. Pełna bólu. Błyskotliwa. Absolutnie-prze-fantastyczna. Pełna mojego uśmiechu. Pełna moich łez. Chciałam rozedrzeć ją na pół. Chciałam ją przytulić. Chciałam na nią krzyczeć. Chciałam jej zbudować ołtarzyk w pokoju. Dlatego pytam. Colleen Hoover - coś ty ze mną, do diabła, zrobiła?
Nie wyobrażajcie sobie, że dam inną ocenę.
10/10
Choć kusi mnie, by wymyślić nową skalę.
Pozdrawiam,
Sherry
Również uwielbiam! W sumie ja uwielbiam wszystkie NA, ale Hopeless naprawdę kocham! Ta książką i mnie zmiażdżyła :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że drugi tom zostanie u nas wydany jak najszybciej!
Pozdrawiam gorąco, bo u mnie dzisiaj straszny upał ;)
Ze mną jest podobnie! NA robi na mnie nieludzko dobre wrażenie, ale "Hopeless"... pobiło wszystkie standardy!
UsuńI ja również liczę na drugi tom, oraz miejmy nadzieję, wydanie
historii o Six, bo chętnie poznałabym tą szaloną dziewoję :)
I ja również pozdrawiam! U mnie też strasznie gorąco, dlatego zaraz idę na taras z książeczką :)
Sherry
Drugi tom? Jest drugi tom?? Czemu ja nic o tym nie wiem ;( On MUSI zostać wydany u nas! Najlepiej jak najszybciej :D
UsuńTak jest, jest! To historia utraty Hope, z perspektywy Holdera! <3
UsuńOmomomomomomomom! <3 Umrę jak nie wydadzą go u nas!
UsuńOczywiście, że wydadzą! Nie mają innego wyjścia, no chyba, że chcą żebym zrobiła im coś bardzo, bardzo złego. :o
UsuńNo, a ja Ci w tym pomogę! ^^
UsuńNo! To tym bardziej są przyparci do muru :D
UsuńJa też kocham tę intensywną historią i po raz pierwszy brak mi słów na jej temat, dlatego tym razem moje milczenie będzie ... złotem :)
OdpowiedzUsuńDoskonale cię rozumiem!
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Muszę przeczytać tą książkę, bo wszyscy się nad nią tak zachwycają i... mi trochę żal XD
OdpowiedzUsuńWięc będę polować na ''Hopeless'', a ponownie odwiedzę Cię w niedzielę.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!
Weronika
Oczywiście, że MUSISZ przeczytać tą książkę! Bo ona mnie zniszczyła! I chcę, żeby wszyscy czuli to co ja ^^
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Jak ja chcę mieć tę książkę! Jak tylko zbiorę fundusze to kupuję :) po takiej recenzji już w ogóle. Co do Greena, właśnie też nie przekonał mnie tak jak innych...
OdpowiedzUsuńŁał! Naprawdę znalazłam kolejną osobę niepodatną na wpływ Greena? Niesamowite! :D
UsuńW takim razie życzę ci, aby "Hopeless" znalazło się w twoich rękach jak najszybciej i oby ono, zrobiło na ciebie wrażenie tak wielkie jak na mnie. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Zaczęłam czytać początek tej recenzji i już się przeraziłam
OdpowiedzUsuńJa czasem się dziwię i zastanawiam, skąd ludzie biorą pomysły na te wszystkie fantastyczne opowieści?
Uwielbiam książki, które tak doszczędnie zabierają ze sobą czytelnika. Którym, tak jak napisałaś, oddaje się swoje jestestwo. Chociaż ma to też minusy, bo potem ciężko jest się otrząsnąć z wszelkich emocji.
Twoja recenzja taka piękna, taka przepełniona emocjami, normalnie chcę Cię spotkać na żywo i zobaczyć, jak wygląda osoba, na którą jedna książka może wywrzeć tak wielki wpływ.
Mam jedno pytanie. Bo oczywiście rozumiem, że książka jest smutna. Ale... Co innego smutna, bo coś tam po drodze się nie układa. Ale czy jest tragiczna? To znaczy... Czy zakończenie jest takie, że... Że to naprawdę ZAKOŃCZENIE? Boję się takich książek, bo po nich długo nie mogę się pozbierać
Oj tak. Ja, kiedy skonczyłam tą książkę, chodziłam po domu jak zombie. Patrzyłam otępiałym i pustym wzrokiem w okno, a bodźce świata zewnętrznego do mnie nie docierały. Dopiero gdy ktoś tam mnie zagadał, trochę się otrząsnęłam. :)
UsuńAle już wiem, że ta książka... Okropnie mnie zmieniła. Ona nie nadała mojemu życiu sensu, ani nic z tych rzeczy, ale... wypełniła je. Choć strasznie dramatycznie to brzmi, nie sądzisz? :D
A odnośnie twojego pytania - nie będę spoilerować, ale... zakończenie jest... słodko-gorzkim początkiem. :) Będziesz usatysfakcjonowana - gwarantuję! :)
Pozdrawiam!
Sherry
Boooorzeee liściasty!! To teraz już na pewno muszę ją przeczytać ^^ Chyba nawet nie będę czekać na promocję, tylko jak uzbieram trochę kasy, to lecę do księgarni!
UsuńJestem przekonana, że nie pożałujesz! W końcu to "Hopeless"! To samo, które mnie rozwaliło na kawałki :(
UsuńW każdym razie, mimo wszystko życzę ci, abyś trafiła na jakąś uroczą promocję ^^
PS. Jak Ty to robisz, że masz tu tyle komentarzy?!
UsuńSzczerze? NIE MAM BLADEGO POJĘCIA ^^ I też się nad tym zastanawiam :D
UsuńSherry, gdybym nie czytała własnie biegłabym do księgarni. Wiedziałam, że ta książka Cię wzruszy i zrobi na Tobie wielkie wrażenie. Czułam, że rozerwie Twoje serce i nigdy już nie powiesz o badziewnych NA, że są dobre. Ta książka tak winduje poziom, że naprawdę ciężko to przebić. Jednak powiadam Ci, książce "Dziesięć płytkich oddechów" będziesz musiała dać 11... A może się mylę? Poczekamy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPS. Green to przy tym bajka dla dzieci, mnie nie zachwyca, jedynie pozostawia dobre wrażenia.
UsuńO Zeusie! "Dziesięć płytkich oddechów" przede mną! Przez chwilę, całkiem o niej zapomniałam! Nie wiem czy mój mózg jest gotów na kolejny wstrząs, tym bardziej, że jeszcze po "Hopeless" nie może się pozbierać, ale... już w przyszłym tygodniu się przekonamy ile potrafi znieść. :)
UsuńOch, ze mną i z Greenem, sprawa ma się dokładnie tak jak u ciebie. :) Może jednak mój punkt widzenia nie jest tak całkiem stracony? :)
Pozdrawiam!
Sherry
Na pewno nie jest stracony ;)
UsuńMam propozycję, przeczytaj coś innego by ochłonąć po Hopeless, a potem zabierz się za 10 płytkich oddechów, inaczej możesz nie dać rady znieść tylu emocji, lub wręcz przeciwnie - zleją Ci się w jedną całość i z efektu nici...
Właśnie też o tym samym pomyślałam, dlatego teraz napycham sobie głowę innymi książkami. ;) I choć ciekawość co do "Dziesięciu płytkich oddechów" nieraz aż mnie pali, to muszę poczekać przynajmniej tydzień, żeby ochłonąć. Bo ciągle mam wrażenie, że mój mózg i serce jeszcze nie wróciły do normy. Pytanie, czy kiedykolwiek powrócą...
UsuńDziewczyno, jak przeczytałam Twoją recenzję na LC to mi się płakać chciało, poruszyło mnie jak to przeżywałaś, przypomniałam sobie jak ja się czułam, gdy to czytałam..To jest cholernie dobra książka, autorkę pokochałam, jej styl, kreację bohaterów, lepszej książki sobie wymarzyć nie mogłam. Też na początku słyszałam o niej dużo dobrych opinii, a nie byłam pewna czy i mnie porwie, ale na szczęście tak się stało; to nie jest lektura którą z obojętnością da się przeczytać, ona wciąga, przejmuje, cieszy, porusza, a wg mnie to są najważniejsze cechy książek, tylko te są coś warte, które wstrząsną człowiekiem, sprawią, że zacznie rozmyślać, nauczą czegoś wartościowego..A taka właśnie jest Hopeless i sobie nie wyobrażam, żeby ktoś potraktował ją obojętnie, za bardzo wpływa na czytelnika, i ja osobiście kocham ten wpływ
OdpowiedzUsuńKochana, życzę więcej takich perełek, bo inaczej się jej określić nie da, jest niewiele tak wspaniałych książek :)
Pozdrawiam serdecznie,
Sylwia
Ojej, jestem naprawdę... w szoku, że moje emocje przeniosły się na klawiaturę. Naprawdę bardzo, bardzo się cieszę. :) Chyba jednak dobrze jest czasem oddać dowodzenie sercu, a nie mózgowi :)
UsuńZgadzam się z każdym twoim słowem! Ta książka jest doskonała! Przejmująca! Rozdzierająca. Tak strasznie, strasznie cudowna. :( Aż smutek mnie ogarnia, gdy myślę, że lektura już za mną. Oddałabym naprawdę wiele, by wymazać sobie pamięć i móc od nowa przeczytać "Hopeless" nie znając jej. :(
Bardzo, bardzo dziękuję! Nawet nie wiesz, jak twoja opinia się dla mnie liczy.
Pozdrawiam i ja!
Sherry
Uff...aż się boję zaczynać tę książkę;) No, ale cóż do odważnych świat należy:) idę czytać:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Życzę... spokojnej lektury, po nie wiem czy "przyjemne" pasuje do "Hopeless". :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
To jest po prostu najlepsiejsza książka na całym bożym świecie! Też bałam się, że nie docenię jej tak, jak inni, ale po prostu przepadłam. Również skończyłam ją wczoraj i ciągle to przeżywam. Tyle emocji, bólu, miłości, że aż nie mogę pisać dalej!
OdpowiedzUsuńIdealne podsumowanie! "Najlepsiejsza książka na całym bożym świecie"! Doskonałe!
UsuńI całkiem cię rozumiem. Ja również nadal nie mogę się po niej pozbierać. :(
Pozdrawiam!
Sherry
Oficjalnie stwierdzam, że jesteś ślimakiem, który wygrał nasz wyścig :-P
OdpowiedzUsuńTeraz kiedy znam Twoje zdanie o tej pozycji, pewnie chcesz wiedzieć czy mnie do niej przekonałaś. Pomińmy może fakt, że byłam do niej przekonana już wcześniej, załóżmy, zupełnie teoretycznie, że nie miałam jej w planach. Po tak pozytywnej recenzji kupiłabym ją natychmiast nawet gdybym tego nie planowała. Najbardziej podoba mi się fakt, że książka jest taka, jakby to ująć? Nafaszerowana emocjami. Kocham, absolutnie kocham takie pozycje! :-) Książka musi być naprawdę dobra, żeby wciągnąć czytelnika jak wir, przejąć nad nim kontrolę na kilka godzin i zapanować całkowicie nad jego życiem. A właśnie na taką pozycję zapowiada sie "Hopeless". Bardzo się cieszę, że kupiłam ją kiedy była na promocji :-) Teraz będę mogła się za nią zabrać w dowolnym momencie ;-) Poza tym zakochałam się w okładce! Jest taka słodka i do tego ten fiolet! Boszz ten odcień jest boski! :-P Bardzo podobny mam na ścianach i jestem z niego naprawdę dumna :-) No i tytuł w formie tatuażu- cudnie to wygląda :-) Swoją drogą, ciekawe czy Holder faktycznie ma taki ;-)
Nie mogę się doczekać lektury! Choć niestety pewnie poczeka, bo teraz pierwszeństwo ma masakrycznie nudny "Przewodnik kursanta"... Większość egzaminatorów będzie miało niedługo urlopy więc muszę zdać jak najszybciej (potem musiałabym naprawdę długo czekać) więc przyszłe dwa tygodnie zapowiadają się bardzo męcząco, zwłaszcza, że jeżdżę bardzo niepewnie a testy wychodzą mi średnio, bo zwyczajnie nie chce mi sie ich robić... Cóż liczę na fart, co najmniej taki jak na maturze :-P
Pozdrawiam!
Gdybym nie była tak rozemocjonowana i rozerwana przez ksiązkę, pewnie narysowałabym sobie na kartce trofeum "wyścigu ślimaków" i powiesiła nad łóżkiem, ale... jako że nadal nie mogę przestać myśleć o "Hopeless", ta inicjacja musi trochę poczekać. :(
UsuńBo ona zrobiła dokładnie to co napisałaś. Przejęła władzę nad moim życiem. Oderwała mnie od mojego pozornie spokojnego świata, przeprowadziła przez te wszystkie tragedie, a później wypluła, nie oferując pomocy. :(
A odnośnie koloru - to jest fiolet? :o Ja żyłam w przekonaniu, że ciemny odcień różowego. :o No patrz. :D
Bardzo, bardzo współczuję z powodu... cóż. Wszystkiego co się wiąże z prawem jazdy. Strasznie to irytujące, zwłaszcza, że niewiele z tego zostanie w głowie - to po pierwsze, a po drugie - niewiele z tego ci się do czegokolwiek przyda! :/
Pozdrawiam!
Sherry
Świetna recenzja świetnej książki.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kurczę. Normalnie omijałbym tę książkę szerokim łukiem, a Ty sprawiłaś, że teraz, o 4. nad ranem mam chęć wyważyć drzwi do księgarni.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. I zapraszam do nas. Dopiero się rozkręcamy, blog ruszył wczoraj, ale obiecuję że będzie fajnie :)
Dziękuję za zaproszenie! Z pewnością wpadnę! :)
UsuńI ogromnie mi miło, że moja recenzja w jakimś stopniu zachęciła cię do książki. :) Bo "Hopeless" jest godny wyważenia drzwi do księgarni ^^
Pozdrawiam,
Sherry
No to nie pozostaje mi nic innego jak ją przeczytać ;)
OdpowiedzUsuńJest tego warta :)
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Ojejciu jak najszybciej muszę się za nią zabrać, chociaż boję się, że po lekturze będę w kompletnej rozsypce i dopadnie mnie kac książkowy.. Ale co tam, czego się nie robi dla świetnej lektury :)
OdpowiedzUsuńOj, jeśli książka zrobi na tobie tak potężne wrażenie jak na mnie (a życzę ci tego), to rozsypka i kac ksiązkowy będą za... małymi słowami dla tego uczucia, które cię ogarnie. Totalne rozdarcie. Otępienie. MASAKRA!
UsuńPozdrawiam!
Sherry
"Hopeless" niszczy emocjonalnie wszystkich dookoła i obiecuję sobie, że kiedy następnym razem wejdę do księgarni, to kupię ją bez wahania. Też chcę płakać i też chcę być w rozsypce. :D
OdpowiedzUsuń"Hopeless" i ciebie zniszczy, naprawdę. :( Innego wyjścia nie ma. I to jest takie... takie rozdzierające i intensywne. Czujesz się dosłownie jakby ktoś cię torturował godzinami emocjonalnie i psychicznie. Pozbierać się po tym nie sposób! Ile dni już minęło odkąd ja skończyłam książkę - a nadal nie mogę dojść do siebie i powiem szczerze: w najbliższych dniach się nie zanosi, żebym wróciła do poprzedniej formy. Może to już zostanie na zawsze? :)
UsuńW każdym razie - powodzenia z polowaniem na książkę!
Pozdrawiam,
Sherry
Ale cudowna recenzja, taka emocjonalna, NIESAMOWITA! Teraz tak bardzo chcę przeczytać tę książkę, że chyba przeskoczy kilka miejsc na mojej liście must read i zacznę jej poszukiwania już teraz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Strasznie się cieszę, że recenzja wywarła na ciebie taki wpływ, bo naprawdę bardzo mi zależy, żeby... wszyscy, albo przynajmniej większość doznała tego co ja. Tego, co oferuje autorka w "Hopeless" nie można, absolutnie nie można za nic w świecie przegapić!
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Nie sądziłam, że ta książka jest aż tak dobra. Widziałam naprawdę mnóstwo pozytywnych recenzji, jednak myślałam, ba! byłam pewna, że Tobie się nie spodoba, nie wiem czemu. Już trochę Cię znam, a tu takie...rozczarowanie, że jednak nie do końca. Jeśli Ty piszesz, że bohaterka jest prawdziwa i pokochałaś ją, musi być faktycznie wykreowana rewelacyjnie, bo jak sobie przypomnę niektóre Twoje komentarze na temat bohaterek powieści, nie mogę uwierzyć, że jakąś pokochałaś tak bardzo :D
OdpowiedzUsuńChętnie, bardzo chętnie ją przeczytam bo jestem jej strasznie ciekawa od samego początku :3
Pozdrawiam,
Gosiek!
Ja, powiedzmy przeczuwałam, że mi się przynajmniej odrobinę spodoba, ale... za nic w świecie nie mogłam spodziewać się tego co ze mną zrobiła autorka. Jeśli chcesz porównanie do mojego stanu i mojej oceny tej książki (takiej rzeczywistej) to powiem tak: "Hopeless" właśnie przebiło wszystkie książki Riordana i serię Harry'ego Pottera, w mojej liście najukochańszych więc - jak możesz się domyślać, jest na pierwszym miejscu. A z całą pewnością zdajesz sobie sprawę, że dla Riordana i Rowling byłabym w stanie skoczyć w ogień. :)
Usuń"Hopeless" niepodważalnie jest moją najulubieńszą książką, jak do tej pory. A przeczytałam ich sporo. Na Zeusa. Co się ze mną stało...
Sky jest absolutnie PRZEWSPANIAŁA. Ale czemu? Tego nie opiszę, mam nadzieję, że będziesz miała okazję sama się przekonać, już wkrótce :)
Pozdrawiam,
Sherry
zachęciłaś mnie do przeczytania, oj zachęciłaś ;) ta ksiazka robi się bardzo popularna, więc pewnie trafi i w moje ręce
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, rainy-wave.blogspot.com
Strasznie się cieszę. :) Bardzo mi zależało, by choć w najmniejszym stopniu wzbudzić w was ciekawość :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czekałam na twoją recenzję tej książki i, kurde, widzę że wywarła na Tobie tak samo silne wrażenie jak na mnie. Naprawdę ta książka to jest coś i choć rozsławiana na prawo i lewo to tym razem w pełni na to zasłużyła :D Recenzja super, super, super - świetnie mi się ją czytało. Rzetelna i pełna wdzięku - o ile recenzja może mieć wdzięk. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak! Jestem strasznie zadowolona, że nie okazałam się dziwadłem i dałam się pochłonąć wspaniałej treści książki :) I chwała Zeusowi, bo gdyby "Hopeless" mi się nie spodobało, chyba bym zwątpiła w ludzkość ^^
UsuńDziękuję za miłe słowa! Wiele to dla mnie znaczy :)
Pozdrawiam!
Sherry
Jejku, nawet nie wiesz jak odetchnęłam po przeczytaniu Twojej recenzji. Tyle Ci o niej trułam, że chyba miałabym moralniaka jakby Cię nie porwała. No ale byłam pewna, że zachwycisz się nią tak samo jak ja. Ale powiem Ci, że to co napisałaś... WOW! Jeśli nie miałabym jej za sobą to właśnie bym zamawiała ją i czekała aż dojdzie...
OdpowiedzUsuńW sumie to wiesz co? Chyba przeczytam ją jeszcze raz... ;)
Nie było innego wyjścia ^^ Ona MUSIAŁA mi się spodobać ^^
UsuńTeż zastanawiałam się nad ponownym przeczytaniem, ale... jeszcze nie teraz. Myślę, że mój mózg nadal się leczy po pierwszym spotkaniu...
Pozdrawiam!
Sherry
Jejku. Przeczytałam recenzje dwa razy... Piękna wyszła wiesz? Ale nienawidzę Cię teraz strasznie, bo muszę mieć u siebie "Hopeless". Do tego stopnia, że jutro pewnie polecę do księgarni, Też chcę żeby jakaś książka porządnie mnie rozwaliła. Więc muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że częściej muszę dopuszczać emocje do klawiatury, zamiast sztywną logikę ;) Gdy już przeczytasz "Hopeless" i zrobi na tobie takie wrażenie jak na mnie, znienawidzisz mnie jeszcze bardziej ^^
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Cudowna książka = cudowna recenzja <3
OdpowiedzUsuńWkurza mnie to, że przeczytałam "Hopeless", bo to co ze mną zrobiła mnie przeraża, ale z drugiej strony nigdy nie czytałam czegoś równie świetnego... #życioweprzemyślenia :D
Pozdrawiam
Kasia
"Hopeless" już tak ma ^^
UsuńPozdrawiam,
Sherry