piątek, 18 lipca 2014

"Piękna katastrofa" - Jamie McGuire

źródło
Piękna katastrofa
Autorka: Jamie McGuire
Oryginał: Beautiful Disaster
Cykl wydawniczy: Beautiful #1
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2 lipca 2014
Liczba stron: 464

źródło
Grzeczna dziewczyna + niegrzeczny chłopak. Ile już jest książek z tym schematem? Jamie McGuire jednak, choć może trudno będzie wam w to uwierzyć, w pewnym stopniu, w historii Abby i Travisa w "Pięknej katastrofie", posunęła się do rozwiązań na tyle oryginalnych i pomysłowych, że jej książka zdobyła uznanie wśród czytelników i do dziś cieszy się wielką popularnością i sympatią. Ja osobiście, czekałam na tą książkę z wypiekami na twarzy. Kocham gatunek New Adult, każdy tytuł jest dla mnie nową przygodą, a jako romantyczka wiem - że prawdopodobnie nigdy mi się ów książki nie znudzą. Po skończeniu "Pięknej katastrofy", trudno mi jednak było nie porównać jej do mojej najukochańszej "Idealnej chemii". Bo choć obydwie powieści różnią się od siebie i stylem i wieloma innymi elementami, to jednak łączy je także wiele podobieństw. I w tym porównaniu, muszę rzec z przykrością, "Idealna chemia" wypada znacznie lepiej... Ale skupmy się na "Pięknej katastrofie".

źródło
Abby poznaje Travisa. Travis poznaje Abby. Ona jest ułożona, śliczna, spokojna, grzeczna. To typ pilnej uczennicy, posiadającej w swojej szafie, niezliczoną ilość kaszmirowych sweterków. Travis z kolei jest jej doskonałym przeciwieństwem. Student ze skłonnością spania z niemal każdą dziewczyną jaką spotka, nie liczący się z uczuciami, uczestniczący w walkach, generalnie - pakujący się w kłopoty. Zaintrygowany koleżanką, wytatuowany chłopak czy tego chce czy nie, ulega jej dziwnej fascynacji. To, że jego wygląd (bo oczywiście musi być superprzystojny) nie robi na niej wrażenia, a flirt spotyka się z murem obronnym dziewczyny, bardzo mu się podoba i wkrótce okazuje się, że tak odmienne charaktery potrzebują się wzajemnie. Kiedy przyjaźń i fascynacja się kończą, zmieniając w zakochanie? Jak poznać granice pożądania, tak trudno mylonego z uczuciem? Czy w obliczu zauroczenia Abby będzie potrafiła przełamać swoje opory i dopuścić do siebie Travisa? Jak chłopak, któremu do tej pory na niczym i nikim nie zależało, zachowa się w przypadku gdy spotka... bratnią duszę?

źródło
"Piękna katastrofa" podobała mi się. Więcej - zauroczyła mnie. Niestety nie umknęło mojej uwadze, że posiadała liczne mankamenty, o których chciałabym wam napisać właśnie teraz, zanim całkowicie o nich zapomnę i uraczę was jedynie pochwałami na część książki pani Jamie McGuire. Co rzuciło mi się w oczy już po parunastu pierwszych kartkach? To z jaką pobłażliwością, autorka potraktowała początek znajomości Abby i Travisa. Wystarczyło jakieś... dziesięć stron? A oni już byli najlepszymi przyjaciółmi, z głupimi wyjaśnieniami tegoż faktu. Wkurzyło mnie to tym bardziej, że liczyłam na rozkwitającą powolnie znajomość, podszytą fascynacją i pożądaniem, a tymczasem otrzymałam kilka wymian zdań, zarzekanie od obojga, iż do siebie kompletnie nie pasują, postanowienie, że będą się przyjaźnić i natychmiastową przyjaźń. I to nie taką typu: "chodź, wezmę cię do kina, bo widzę, że masz kiepski humor", tylko "zmieniasz mnie na lepsze, wszyscy to widzą, nie mogę bez ciebie żyć". Opisów przez jakiś czas nie było w ogóle widać, a początek przypominał mi bardziej opowiadanie blogowe, aniżeli książkę po korekcie. Nie było powolnego poznawania siebie, tego czego ja najbardziej lubię czyli wzajemnych umizgów, podrywania, zdobywania, oswajania się ze sobą. Do teraz jestem wściekła na autorkę, że mnie rozczarowała na tej płaszczyźnie. Nie jestem pewna, czy będę w stanie jej to kiedykolwiek wybaczyć.

źródło
Następni do skrytykowania przeze mnie w kolejce są główni bohaterowie. Abby początkowo bardzo mi się podobała. Właściwie gdyby nie jej niektóre irracjonalne, sprzeczne i naiwne zachowania, byłaby jedną z niewielu głównych bohaterek, które polubiłam. Niestety koniec "Pięknej katastrofy" pozbawił mnie złudzeń. Wytłumaczcie mi jak to jest, że dziewczyna gniewa się na chłopaka, ma logiczne powody, by go nie znosić i nie godzić się na traktowanie, jakby była zabawką, a w następnej chwili wystarczy, że on ją pocałuje i już wskakują do łóżka, po czym: "nie było żadnej sprawy". Nie rozumiem jak można z jednej strony upierać się, że: "nie może być z nim, bo zawiódł jej zaufanie", a chwilę później już wyznawać mu miłość bez opamiętania. Chciałabym tu przytoczyć przykład, ale nikt nie lubi spoilerów, więc się powstrzymam i przejdę do Travisa. Po pierwszym rozdziale myślałam, że go kocham i oto znalazłam kolejnego bohatera męskiego, którego dopiszę do listy "poślubiłabym, gdyby nie był fikcyjny" - niestety. Moje zdanie na jego temat zmieniało się w raz z treścią lektury, a nie jak w innych New Adult - z emocjami bohaterki. Początkowo Travis jawił mi się jako słodki, niebezpieczny łobuz z pazurkiem, ale z czasem stało się jasne, że jest zaborczym, impulsywnym, wręcz niezrównoważonym kretynem, który traktuje domniemaną przyjaciółkę, którą podobno kocha, jak rzecz. A nawet nie jak rzecz - jak swoją ulubioną zabaweczkę, na której co rusz wyżywa się, psuje jej życie, byle tylko sam był szczęśliwy. Prawdopodobnie jako jedyna, darzę go taką niechęcią, bo wiem, że większość czytelniczek go wielbi, za jego "troskliwość", ale nie znoszę traktowania dziewczyny jak dziecko. I nie mogę mu wybaczyć jednej z jego decyzji, którą wybaczyła mu Abby. Z takim nieliczeniem się z uczuciem "ukochanej" nie spotkałam się w żadnej innej New Adult. Cóż za egoista!

źródło
Zdaję sobie sprawę, że jak na razie przedstawiłam tą książkę z niezbyt przychylnej strony, pozwólcie więc, że teraz napiszę wam, czemu mimo wymienionych wyżej mankamentów uwielbiam tą powieść i polecam ją serdecznie. Ponieważ - ni mniej, ni więcej - Jamie McGuire mnie zauroczyła. Jej książka była tak cudowna, romantyczna, piękna i bajkowa, że naprawdę po skończeniu trudno mi było powstrzymać się od jęku zawodu. Przez fakt, z jaką łatwością, z jaką szybkością i przyjemnością brnie się przez "Piękną katastrofę", moje wcześniejsze zażalenia, wydają się nie mieć żadnego sensu. Musicie mi wierzyć, że jestem zakochana w tej książce i nie wiem czy to tylko dlatego, że kocham New Adult i jestem beznadziejną romantyczką, czy też historia pani Jamie jest tak dobra. O ile przez pierwszy rozdział przebrnęłam z dystansem, to później nie byłam już w stanie oderwać się od lektury. Mijały godziny, a ja nie licząc godzin, ignorując świat zewnętrzny, całą swoją uwagę skupiłam na przygodach Abby i Travisa. Było tak słodko, a jednocześnie gorzko, pięknie i boleśnie... Podziwiałam tę uroczą parkę kiedy walczyli z kolejnymi zakrętami na ich wspólnej ścieżce życia. Jeśli myślicie, że była ona usłana różami - mylicie się.

źródło
Styl pani McGuire był więcej niż przyjemny - był rewelacyjny, mimo początkowych zgrzytów. Jej historia wbiła się w mój umysł i szybko się z niego nie ulotni, to mogę wam obiecać. Poza tym kreacja bohaterów zasługuje na uwagę. Najlepsza przyjaciółka Abby - America została moją ulubienicą i to nie tylko dlatego, że jej charakter i waleczność mi się spodobały. Ze wszystkich książek, w których bohaterki miały swoje przyjaciółki, Abby zazdroszczę najbardziej. America była taka lojalna, troskliwa i cudowna, że trudno było nie zamarzyć od tak oddanej duszyczki. Nie tylko sprowadzała Abby na dobrą drogę, ale nie wahała się wylać jej na głowę, kubła zimnej wody, jeśli tego wymagała sytuacja. Piękna wewnętrznie persona. Poza tym, podobała mi się przeszłość Abby, to w jaki sposób zaważyła na przyszłość bohaterów, a także - choć nie sądziłam, że tak się stanie - motyw walk na ringu, w których brał udział Travis. To wszystko dodawało tylko pikanterii, związkowi Abby i Travisa, który przeżywał różne fazy, a zakończenie, choć przewidywalne, spotkało się z moim uśmiechem. I nie mogę nie wspomnieć o prześwietnych braciach Travisa, w których zakochałam się od pierwszego spotkania. Choćby dla nich, trzeba tą powieść przeczytać.

Koniec końców, "Piękną katastrofę" serdecznie polecam. Wiem na pewno, że spodoba się ona osobom lubującym w New Adult, czy zdeklarowanym romantyczkom, które cenią sobie siłę uczuć i walczenia z przeciwnościami losu o piękną, choć podszytą problemami miłość. I mimo, że Travis nie wzbudził mojej sympatii, mimo, że było kilka paradoksalnych scen, o podłożu naiwnych i dziwnych decyzji Abby... Mimo, że autorka zignorowała to co ja najbardziej kocham, czyli po prostu - podrywanie i walczenie o swoją uwagę... To jednak oczarowała mnie i sprawiła, że "Piękną katastrofę" uważam za coś wspaniałego. Zdecydowanie książka, którą mogę szczerze, bez wyrzutów sumienia polecić. Mam nadzieję, że dacie jej szansę, bo na to zasługuje.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry



_______________
Tak w ogóle, wspomniałam, że "Idealna chemia" w moim porównaniu z "Piękną katastrofą" wypadła lepiej i to prawda, więęęc... stąd moja propozycja, by zaznajomić się z tworem pani Elkeles w pierwszej kolejności. :) Jestem ciekawa waszych wyników tego porównania, więc dajcie znać, gdy już zaznajomicie się z obydwoma powieściami. Nie twierdzę, że wasze odczucia będą takie jak moje, może w ogóle któraś z tych książek nie przypadnie wam do gustu, ale... ciekawość - rozumiecie. :)


38 komentarzy:

  1. Tytuł ten obił mi się o uszy, ale nigdy jakoś bliżej mu się nie przyglądałam. I teraz nie wiem, czy mam czytać, bo bardzo zachwalasz i w sumie lubię ten schemacik - bad boy + good girl, ale te wymienione wady wydają mi się dość poważne... Jeszcze się nad nią zastanowię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są poważne, ale... powiedzmy, że styl pani autorki w późniejszych rozdziałach, gwarantuje tak przyjemną lekturę, że naprawdę warto zaryzykować. ;)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Alez się rozpisałaś ;) Poluje na "Piękną katastrofę" od dnia premiery i wiem, że się nie rozczaruję, po prostu to czuję ;) Kiedyś czytałam kilka pierwszych stron nieoficjala i już wtedy byłam wściekła, że nie znam angielskiego na tyle, by czytać oryginał...
    Zbieram fundusze i staram się nie patrzeć na stos niepreczytanych pozycji, by kupić książeczkę pani Jamie jak najszybciej.
    A że bohater jest agresywnym kretynem? Zupełnie mi to nie przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przed premierą też byłam ogromnie zaciekawiona tą pozycją. W dniu premiery bez zastanowienia ją zamówiłam ^^ Mam nadzieję, że ty również się nie zawiedziesz (bo mimo, że tyle się rozpisałam o minusach, to ja naprawdę NIE ZAWIODŁAM SIĘ [oprócz tych pewnych kwestii]) bo książka jest naprawdę cudowna. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Przyznam szczerze, że jestem w kropce. Z jednej strony ufam Ci całkowicie w kwestii książek bo w 99% mamy taki sam gust, ale dwie kwestie nie dają mi spokoju. Po pierwsze początek- naprawdę uwielbiam te podchody i uniki, kiedy książkę czyta się z wypiekami na twarzy analizując dalsze wypadki i wpadki głównych bohaterów (tu oczywiście przypominam sobie początek znajomości Sky i Holdera i się rozpływam :-P) Patrząc na ilość strom myślałam, że autorka rozwinie szerzej ten wątek. Szczerze mówiąc w tego typu powieściach zawsze największe wrażenie robi na mnie początek i zakończenie (jeśli nie ma wielkiej tajemnicy jak w "Hopeless" [kurcze teraz wszystko będę do niej porównywać :-/ ] środek przeważnie jest mniej interesującą częścią). No i po drugie: jestem bardzo pesymistycznie nastawiona do Travisa :-/ Lubię kiedy główni bohaterowie nie dogadują się na początku, kłótnie też wychodzą ciekawie, ale kiedy do akcji wkracza miłość nie akceptuję już takiego zachowania. Jak dla mnie do duży minus...
    Mimo wszystko też jestem romantyczką więc prędzej czy później pewnie i tak ją przeczytam (prawdopodobnie przy pierwszej lepszej promocji zapomnę że ma wady :-P ) jednak skorzystam z Twojej rady i sięgnę najpierw po "Idealną chemię", która akurat jest pod ręką :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Travis... Rany, jak on mnie denerwował. Chciałabym tu przytoczyć pewne sytuacje, ale nie będę psuła ci radości czytania :) Może dla mnie ta książka była tak okropna, bo ciągle porównywałam ją do Idealnej Chemii, gdzie podchody i uniki były, w Alexie zakochałam się praktycznie już po pierwszym rozdziale, a to jak miłość jego i Britt kwitła... coś pięknego. Natomiast tu, w "Pięknej..." mi tego wszystkiego zabrakło i byłam... OGROMNIE rozczarowana. :/ Zwłaszcza postawą Travisa.
      Ale nie trzeba kochać Travisa, żeby pokochać "Piękną katastrofę", dlatego mimo wszystko - polecam. :) Myślę, że i tobie się ona spodoba, zwłaszcza że też jesteś szaloną romantyczką ;) Tylko ten koniec... Rany. Całkowicie nie rozumiem Abby.
      Jak przeczytasz tą książkę to o niej pokonwersujemy ^^
      A do "Idealnej chemii" ZACHĘCAM <3 Zaleca się jej czytanie nocą... w łóżeczku... w ciszy... Rany. Nie zapomnę jak ja przeżywałam tą książkę ^^ Niemal po każdej scenie Alex&Britt było wielkie "OOOOOOOO <3"
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
    2. Sherry! Zrobiłam coś strasznego! :-( znalazłam ją na promocji za 15 zł ale przypomniałam sobie wady Travisa i się zawahałam. A kiedy doszłam do wniosku, że jednak zaryzykuję jej już nie było :-( Jestem wściekła, no! :-/ Chociaż, powiem Ci, że znowu nie zdałam egzaminu (do trzech razy sztuka nie? ;-) ) więc poniekąd mi się nie należy nagroda :-P
      Ale następnym razem jej nie daruję! ;-)

      Usuń
    3. Uch, wiesz - to bardziej moja wina, bo tak cię do niego zniechęciłam. :( Ale jestem pewna, że natrafisz jeszcze na jakąś zniewalającą promocję - może nawet jeszcze lepszą niż tamta! :)
      Kurczę, i nie zazdroszczę tego zdawania, choć masz zdecydowaną rację - do trzech razy sztuka. :)

      Usuń
    4. Chyba przeznaczenie zsyła tą książkę do mnie bo znów "objawiła" mi się promocja :-) I to dokładnie taka samiutka :-) Tylko teraz muszę wymyślić z jakiej okazji ją kupiłam :-P To już będzie trudniejsze ;-)

      Usuń
    5. A co powiesz na "okazję bez okazji"? :D

      Usuń
    6. To chyba najlepsza i najczęściej nadarzająca się okazja :-D

      Usuń
    7. Wiadomo ^^ I jest jeszcze ta druga, moment jak ona brzmiała?
      "Okazja-bo-promocja"? Czy jakoś tak :D

      Usuń
  4. Dobrze, że tym razem główny bohater nie jest wcieleniem wszelkich cnót; takich bohaterów mam serdecznie dość już na samym początku. Bądź co bądź, brzmi bardzo schematycznie. Ale skoro mówisz, że nawet pomimo tych mankamentów jest lekturą przyjemną, to przeczytam jeśli będę miała okazję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam! Travis... Mnie niestety nie uwiódł, ale trzymam kciuki żeby w twoim przypadku było inaczej ;) Mam nadzieję, że książkę zdobędziesz i sprawi ci ona tyle radości w czytaniu, jak i mi. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. Nie uważam się za romantyczkę, a już z pewnością nie czytuję często literatury z gatunku new adult. Jednak Twoja recenzja mnie zaintrygowała na tyle, że dam tej książce szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. ;) Książka jest idealna na weekendowe wieczory. ;) Zwłaszcza latem.
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  6. Mimo wszystko to chyba nie moje klimaty. Coś czuję, że bym się w tego typu literaturze nie odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie zachęcam. :) Z doświadczenia wiem, że gdy ktoś się zmusza do lektury, to nie czuje ani trochę radości czytania. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. No, ee... też bardzo lubię ten schemat. :D Niby to takie proste i przewidywalne, ale równocześnie takie przyjemne do poczytania, zwłaszcza, gdy jest się romantyczką (chociaż w miłość od pierwszego wejrzenia nie wierzę, jest nienaturalna i nadmuchana, ale może to ja się nie znam). W każdym razie, cytując Ciebie: "Nie było powolnego poznawania siebie, tego czego ja najbardziej lubię czyli wzajemnych umizgów, podrywania, zdobywania, oswajania się ze sobą." Jak tego nie było, to jestem zmuszona podziękować, bo w tym punkcie wymagam zawsze bardzo dużo, bo to takie fajne, gdy się czyta, czyta i czyta, i zastanawia się "Kiedy któreś w końcu zrobi jakiś krok", a potem już jest przyjemnie, ale nie aż tak bardzo jak na początku. :D bo już ta przyjaźń wykwitła, a ja wolę obserwować jak dopiero się rodzi. :D Dobra, czytam dalej Twoją recenzję i... zaskoczyłaś mnie! Jeśli z tym Travisem sprawa ma się tak, jak mówisz, to tym bardziej nie zamierzam sięgać. Ja właśnie oczekuję, że postać męska będzie doskonała w ten niewkurzający sposób, jakkolwiek to brzmi. ;) no i dalej, ostatecznie jesteś w tej książce zakochana? ;o Mam kompletny mętlik w głowie, już nie wiem co zrobić, czy czytać, czy nie.xd Ach, niezdecydowanie książkoholika. XD Ale po tę "Idealną chemię" na pewno sięgnę! Zaraz obczaję jak, gdzie i kiedy. :p

    PS. Strasznie mi się u Ciebie podoba, panuje tu taka miła atmosfera. ^.^ I jak wniknęłam głębiej w Twojego bloga, to uświadomiłam sobie, że już kiedyś Twoje recenzje czytałam, tyle że na LC. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie trawię miłości od pierwszego wejrzenia. Rozumiem, że ktoś może komuś wpaść w oko (na przykład mamy przystojnego chłopaka i dziewczynę, która zobaczywszy go mówi: "o, jaki przystojny"), ale żeby od razu wielka miłość typu "nie będę w stanie już kochać nikogo innego"? O nie, nie. To nie jest nawet realistyczne.
      Uwierz, że jak ja widziałam, że oni już chyba po dziesięciu kartkach byli przyjaciółmi to myślałam, że książka będzie mieć naprawdę okropną ocenę z mojej strony, ale później... kurczę. Przykro mi, że moja opinia jest taka niejednoznaczna i sprzeczna, ale powieść była naprawdę fajna. :D Tak szybko się ją czyta... A jest jeszcze parę zabawnych sytuacji... W to wszystko miesza się jeszcze pewien zakład... I dodatkowy chłopak... I jest America! Cudowna Mare, którą uwielbiam... Naprawdę ta książka jest jedną z tych, gdzie czytelnik przewróciwszy ostatnią stronę, ma szeroki uśmiech na twarzy :)
      Mam nadzieję, że mimo wszystko książka w jakiś sposób wpadnie ci w ręce ^^ Ciekawa jestem twojej opinii o niej, skoro mamy chyba takie same wymagania wobec powieści tego typu ^^
      I kurczę, dziękuję za miłe słowa. :) I odwiedziny. :) I komentarz! :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  8. Nie czytałam ''Idealnej chemii'(ale szybko muszę to zmienić)' zatem nie mam porównania do ''Pięknej katastrofy''. Moje zdanie na temat tej książki znasz - uwielbiam ją, zaś Travisa poślubiłabym, gdyby nie był fikcyjny :)) Ja akurat lubię taką chorą zaborczość, może dlatego, że zazwyczaj byłam traktowana przez chłopaków ''na luzie'', więc chciałabym przekonać się jak to jest, kiedy jest się dla kogoś ''całym światem''. Co do przytoczonych przez ciebie mankamentów- masz po części racje. Mimo to i tak jest w tej książce coś tak magnetyzującego, że nie sposób się od niej oderwać i zapomnieć. I mam nadzieję, że trafię jeszcze na podobną historię, utrzymaną w równie intensywnym klimacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie książka była też takim magnesem. Gdy już zaczęłam czytać, nie odłożyłam książki ani na momencik! :) Była naprawdę cudowna, ale te mankamenty sprawiły, że nie mogłam dać jej pełnej dziesiątki. ;) Ale koniec końców, "Piękną..." naprawdę uwielbiam i będę ją polecać. ;) Bo jest tego warta. ;)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  9. Pomimo kilku mankamentów niezbyt przechylnych (też nienawidzę, gdy autor(ka) powieści odbiera mi przyjemność z czytania o "podchodach" głównych bohaterów) postanowiłam ją przeczytać. Miałam ją w planach już wcześniej, ale szczerze przyznam, że o niej zapomniałam. Zginęła gdzieś wśród tych wszystkich książek, które gromadzą się u mnie na LC na półce "chcę przeczytać" :D Nie wiem, czy uda mi się najpierw sięgnąć po "Idealną chemię", ale skoro obydwie wychwalasz (o tej pierwszej w ogóle nie słyszałam, a już mam na nią ochotę!) to z całą pewnością zaznajomię się z jedną i drugą. Mam nadzieję, że moja dusza romantyczki poczuje się usatysfakcjonowana tymi powieściami :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, absolutnie ci ją polecam (mimo wszystko!), zwłaszcza, że tak jak ty - czekałam na nią i miałam ją w planach od dawna i koniec końców - o tym nie można zapomnieć - książkę uwielbiam. :) Tylko przykro mi, że w pewnych kwestiach autorka zawiodła. ;( Życzę przyjemnego czytania, kiedy już zdobędziesz obydwie pozycje. ;)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  10. Książka wydaje mi się fajna. Tyle super książek jest teraz a czasu brak ; ( Przynajmniej u mnie. Ale jak kiedyś wpadnie mi w ręce książka to pewnie przeczytam ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooch, znam ten ból doskonale. :( Na półce tyle powieści, na dysku tyle ebooków, w bibliotece tyle książek, a zapowiedzi... Tyle zapowiedzi. :( No, ale. Cóż poradzić. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  11. Niestety do mnie bardziej przemawiają te minusy :/ za książkę podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie będę zachęcać. ;)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  12. O tej książce to ja jeszcze nie słyszałam, a że teraz zapoznaję się z New Adult, to będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że koniec końców ją zdobędziesz, bo jestem ogromnie ciekawa twojego zdania o niej. ;)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  13. Kurczę, a ja coś do tego New Adult przekonać się nie mogę- czytałam dwie książki z tego nurtu i jedna ("Na krawędzi nigdy") rozczarowała mnie tak przeokrutnie, że zraziłam się jakoś. Może po prostu zbyt wiele od niej oczekiwałam- nie wiem. Zaś drugą ("Zaczekaj na mnie") czytało się mi po prostu dobrze, ale bez jakichiś fajerwerków, większego zaangażowania, co zaowocowało tylko tym, że jak przerwałam jej lekturę to tak do dzisiaj nie podjęłam jej na nowo. ;) Nie mówię jednak, że nie skończę tej książki pewnego dnia, ale na razie jakoś nie mam takiej potrzeby. Wiem też, że nie mogę skreślać całego gatunku po dwóch mniej udanych lekturach, bo to po prostu krzywdzące dla innych autorów w nim tworzących- cały czas cichutko liczę, że "Dziesięć płytkich oddechów" i "Hopeless" przełamią złą passę. ;) Niemniej jednak nie sięgnę raczej po "Piękną katastrofę", bo coś czuję, że przy jej lekturze więcej bym miała irytacji niż przyjemności, ale zastanowię się jeszcze nad "Idealną chemią". ;)
    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    Nada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, zawiodłaś się na "Na krawędzi nigdy"?! :( Kurczę, ja osobiście marzę o tej powieści i aż mnie coś boli, jak jednak okazuje, się że wiele osób ma o niej odmienne zdanie niż bym chciała. Zaczynam mieć wątpliwości, choć i tak straaasznie bym chciała ją przeczytać. ;(
      "Zaczekaj na mnie" również czytałam i zgadzam się - książka była dobra, w porządku, taka przyjemna. ;) Na letnie wieczory - czemu nie. ;)
      Na "Hopeless" nie możesz się zawieść! :( Trzymam kciuki, żeby ta lektura wzbudziła w tobie tak wielkie i pozytywne emocje jak we mnie. :( Naprawdę będę czekać na twoją opinię. :)
      "Dziesięć płytkich oddechów" też mam na półce i także życzę ci przyjemnego czytania! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  14. Powiem szczerze, że jak zobaczyłam okładkę, to myślałam, że to jakaś literatura dla dorosłych, coś wyjątkowo ambitnego. Miałam nawet myśl, że coś o więzieniu.
    A tu proszę!
    Więc... Nie wiem. Może. Może kiedyś. Aktualnie zabieram się za Idealną Chemię - więc zobaczymy, jak ona mi się spodoba.
    Urzekło mnie "Abby poznaje Travisa. Travis poznaje Abby.". Cóż za niespodziewany zwrot akcji :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też miałam takie skojarzenia, jak wydawnictwo zaprezentowało okładkę. :) To znaczy, wiedziałam że "Piękna..." jest NA, ale ta okładka tak strasznie mi się nie podobała... Mnie osobiście kojarzy się z kryminałem. :(
      "Idealna chemia"! <3 Czekam na recenzję! :)
      Taa. Niesamowita fabuła nie? :D Nie martw się, dalsza fabuła też nie jest jakaś ambitna :) A mimo wszystko książkę polecam bo wspaniale mi się ją czytało <3
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  15. Ekchem! Nie żebym marudziła czy coś, ale to KOLEJNA pozytywna recenzja książki, której NIE MAM, a Ty oczywiście ochach i echasz... no nie do końca, ale jednak!Nie lubię Cię. :P Muszę ją mnieć, tym bardziej, że i cyrysia pisała pozytywnie. No i chcę poznać Travisa :D A mankamenty niech sobie będą, ja i tak chcę "Piękną katastrofę"! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie piszę negatywną recenzję - nie zapomniałam o tobie i o tym co ci obiecałam, nie martw się ^^
      Mam nadzieję, że uda ci się poznać "Piękną katastrofę" bo naprawdę, koniec końców ją uwielbiam! :) Jestem przekonana, że również i ty miałabyś niezły ubaw z tą lekturą :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
    2. Nie wątpię, że mi się spodoba, bo widziałam fragmenty u Cyrysi i już wtedy mnie tknęło, Ty tylko potwierdziłaś, że muszę ją mieć. ;)

      Usuń
    3. W takim razie, życzę udanego polowania na książkę :)

      Usuń