Dwudziestokilkuletnia Tate wprowadza się do brata. Rzecz w tym, że jest on bardzo nadopiekuńczy, jeśli o młodszą siostrzyczkę chodzi, a będzie to miało znaczenie zwłaszcza kiedy okaże się, że jednym z jego przyjaciół, a zarazem sąsiadem, jest Miles. Przystojny, seksowny, zamknięty w sobie Miles, którego Tate nie będzie w stanie rozgryźć. Unikający odpowiedzi, nie uśmiechający się, o surowym charakterze i pokerowej twarzy chłopak, zacznie wzbudzać dziwne pragnienie w głównej bohaterce, ale czy będzie miał jej do zaoferowania coś, co ją usatysfakcjonuje? Zasady są proste: tylko seks. Żadnych pytań. Żadnej przyszłości. Przypadkowe pieprzenie - to jego oferta. Ale co kiedy... Tate to przestanie wystarczać?
“God gives us the ugliness so we don’t take the beautiful things in life for granted.”
Mówi się, że czasami porażki, dramaty w przeszłości, można uczynić doświadczeniem na przyszłość. Można sprawić, by zrobiły z ciebie silniejszego, mądrzejszego, bogatszego o wiedzę człowieka. Mogą uczynić z ciebie wojownika. Ale czasami bywa też tak, że nasze barki, nasza psychika, nasze serce... nie jest w stanie pracować tak jak pracowało przed tragicznymi wydarzeniami. Czasami... ciężar na duszy sprawia, że nie ma innego wyjścia, jak tylko ugiąć się pod jego ciężarem. I nie dopuścić, by kiedykolwiek, serce musiało przechodzić przez to jeszcze raz. Colleen Hoover ma to do siebie, że kreuje prawdziwie bolesne, tragiczne historie, które jednak są tak namacalne, tak intensywne, że mamy wrażenie, jakby dotyczyły nas samych. To jedna z tych autorek, która nie tworzy czegoś do co nadaje się do czytania. Nie, ona pisze coś, co jest do
przeżywania.
Pióro tej amerykańskiej autorki to fenomen. Jest tak lekkie i przyjemne, że książki Hoover wchłania się błyskawicznie, nie mogąc - i nie chcąc! - przerywać lektury przed samym końcem. Na dodatek pisarka potrafi nadać sytuacjom kolorytu i pikanterii, więc sprawnie łączy romantyczne scenki z nie pozbawionymi smaku erotycznymi. I tak, przeplatane ze sobą ból i szczęście, rozkosz i gniew, nienawiść i miłość, nadzieje i wewnętrzne złamanie - łączą się, dając najlepszą z możliwych mieszanek. Mieszanek uderzające w tak czułe struny serca człowieka, że gdy ten musi w końcu powrócić do rzeczywistego świata, ma wrażenie jakby część jego samego, odłamek serca, został gdzieś pomiędzy stronami. Uwięziony między słowami. Zaklinowany między uczuciami.
“It's the beautiful moments like this that make up for the ugly love”
"Ugly love" uczyniło mnie cieniem samej siebie. Po skończeniu tej powieści, miałam wrażenie, że jestem emocjonalnym wrakiem, złamana, zburzona, po części odbudowana na nowo. Po policzkach płynęły łzy, a to co zostało z mojego serca, nie chciało złożyć się w całość. W myślach była tylko jedna myśl, jedno imię -
"Miles". Ten człowiek was... zniszczy. Bo zakochacie się w nim. Wiem, że tak. Miles Archer będzie waszą miłością, a równocześnie zgubą. Będzie czarował, będzie rozsiewał wici, po to by na koniec dotkliwie skrzywdzić. Jego historia, jego przeszłość, to najbrzydsza, a zarazem najpiękniejsza część powieści. A przyciąganie pomiędzy nim a Tate? Nie poczujecie tego.
Przeżyjecie to. A Colleen Hoover dotknie najczulszych strun waszych serc. Dotknie was do żywego. Zostawi was spustoszonych przez intensywność doznań, spragnionych... spragnionych kolejnych stron.
Pióro Hoover ma też mroczniejszą stronę. Gwarantuje, że po skończeniu książki nie będziecie już tymi samymi osobami. Nie odzyskacie utraconych części siebie. Będzie was męczyło i zachwycało równocześnie, przynosząc ze sobą finał, który będzie piękny i dramatyczny, który będzie nieprawdopodobny, a jednocześnie... niewystarczający. Bo oto poczujecie, że nie macie dość. Że chcecie więcej. A rzeczywistość przyjdzie informując, że to koniec. Że nie ma kolejnego słowa. Jakimś cudem, każda litera u Colleen Hoover, zawiera więcej emocji niż niejeden cały utwór innego autora. Jakimś cudem każde dzieło Collleen Hoover mnie w sobie rozkochuje, a jednocześnie sprawia, że je nienawidzę za to jak mnie skrzywdziło. Jakimś cudem wiem, że nadal będę się torturować powieściami Colleen Hoover bo mimo że rozbijają mnie na kawałki, gwarantują też takie przeżycia, że człowiek w pełni sobie uświadamia, jak wielką magią, jak wielkim przywilejem jest czytanie. Dla takich książek, warto literaturę poznawać.
To nie jest zwyczajna historia romantyczna. To opowieść, która otworzy wasze serca na brzydotę. I przyjmiecie ją, cholera - z wdzięcznością.
Pozwólcie sobie odlecieć z "Ugly love". Warto.
10/10
Pozdrawiam,
Sherry
Inne recenzje książek Colleen na moim blogu:
Uwielbiam pióro Colleen Hoover! Słyszałam juz o Ugly love i jak tylko wyjdzie w Polsce będę chciała poznać tę historię, bo po Twojej recenzji wnioskuje, iż jest naprawdę wyjątkowa:>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
TAK!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
haha, u mnie też jest dzisiaj tekst o Ugly love, tylko ja nie napisałam o tej ksiazce tak ładnie jak ty, wgl nie umiałam wyrazić za pomocą słów co ta historia ze mną zrobiła. Masz rację we wszystkim co napisać. Miles to jedna z moich największych miłości literackich. i collen hoover w jakiś cudowny sposób dotknęła mojego serca, pocieszyła je, dała szansę na dobrą przyszłośc..
OdpowiedzUsuńA wiesz coś może na temat ekranizacji? Cokolwiek?
pozdrawiam! :)
Tak, tak. Ekranizacja powstaje, ale to jest autorski film, nie uwzględniający wielkich korporacji, więc prawdopodobnie trochę im zejdzie, tym bardziej, że nie ma jeszcze skompletowanego castu. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ogromnie się cieszę, że tak entuzjastycznie oceniasz tę książkę, gdyż mam w planach ją przeczytać i już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż poznam twoją opinię na jej temat! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czytałam twoją recenzję z dłońmi przyciśniętymi do klatki piersiowej, tak bardzo do mnie trafiła ♥ Taka piękna! ♥ Do tej pory jestem zakochana z książkach Hoover i jej stylu. Masz rację, ona rani, niszczy człowieka, ale i tak chce się więcej. Boziu... "Ugly love" wydaje się tak piękną powieścią... a Miles, ach ♥
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszą wydać ją w Polsce. Wiesz coś może o tym? Niektórzy mówią, ze ma się ona pojawić już w lutym, a inni, że jednak nie :(
Pozdrawiam ciepło ^^
Bądź tu teraz
Odnośnie polskiej premiery - miała pojawić się w lutym, ale chyba coś wydawnictwu nie udało się (prawdopodobnie ze względu na tłumaczenie) i z tego co kojarzę, przełożyli premierę na... nie wiadomo kiedy. Ale ważne, że na pewno będzie - tylko znów, zapowiadać coś, a później przekładać... Nie wiem. Ale nie mogę się doczekać aż ją poznasz - aż poznasz Milesa. Będziesz zachwycona!
UsuńI dziękuję ci za te słowa <3 Pomogły.
Pozdrawiam,
Sherry
Bardzo czekam na wydanie tej powieści w Polsce. Colleen niszczy słowem pisanym i ja dobrze zdaję sobie z tego sprawę, dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać aż trafi w moje serce..ręce!:D
OdpowiedzUsuńAleż my jesteśmy masochistkami jeśli chodzi o książki CoHo, nie uważasz? :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie mogę się doczekać, aż powieść trafi do Polski. Piszesz o CoHo w taki sposób, że mam ochotę biec do księgarni i wykupić wszystkie jej książki.... Czytałam na razie tylko "Hopeless", ale zawsze, kiedy pojawia się u Ciebie wzmianka o autorce wiem, że muszę przeczytać też inne książki.
OdpowiedzUsuńTak mi się jakoś skojarzył ostatni akapit z pewnym obrazkiem.... (na Twoje potrzeby go zmieniam ;))
- Więc Colleen Hoover zniszczyła twoją duszę i serce?
- Tak.
- I mimo to nadal chcesz czytać jej książki?
- Tak.
^.^
Ojej, dziękuję ci za te słowa <3
UsuńI dialog. :D Idealnie obrazuje to co czuję względem CoHo. :D
Pozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam książki, które czynią z odbiorcy wrak - to znak, że lektura jest świetna :D Aczkolwiek wciąż nie jestem pewna, czy to literatura dla mnie :(
OdpowiedzUsuńJa też! I właśnie to jest dobra miara do oceniania książek czy autora. :D
UsuńWiem że nie jesteś przekonana do NA i jestem w stanie to zrozumieć, naprawdę. :)
Pozdrawiam,
Sherry
No popatrz, a niedawno ktoś inny opublikował negatywną recenzję tej książki. Tak czy siak ją przeczytam, bo C. Hoover uwielbiam. Ciekawe, do jakiego grona ja będę się zaliczać ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę...? Osobiście nie doszukałam się w tej książce negatywów, a jeśli coś było, to postarałam się postawić w sytuacji bohatera/bohaterki i negatyw przestawał być negatywem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Chyba miałam nie czytać Twojej recenzji, ojeju najchętniej przeczytałabym tę książkę teraz, już! Wiedziałam, że Twoja opinia sprawi, że będę chciała poznać "Ugly love" jak najszybciej, ale chyba nie spodziewałam się, że ta potrzeba będzie aż tak wielka!
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kiedy ta książka pojawi się w Polsce! :)
Och, strasznie się cieszę, że recenzja zachęciła do przeczytania! To właśnie był jej cel, choć współczuję, że przez wydawnictwo musisz czekać jeszcze nie wiadomo ile czasu na premierę. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Od Colleen Hoover czytałam wielbione (prawie) przez wszystkich Hopeless i na tym zakończyłam. Nie żeby mi się nie podobało, bo podobało się bardzo, ale jakoś tak wyszło. Po przeczytaniu twojej recenzji "Ugly Love" mam ochotę sięgnąć po więcej od tej autorki :) http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZachęcam do tego. :) Skoro podobało ci się "Hopeless" myślę, że bez obaw możesz sięgać po resztę książek autorki. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O mamo... Wiesz, że sprawiłaś,iż mam dreszcze? Już dawno nie czytałam tak emocjonujące recenzji! Możesz być dumna z tego tekstu, jest piękny! A to tylko sprawia, że jeszcze bardziej chcę ją przeczytać,gdyż jestem wręcz uzależniona od twórczości CoHo♥♥ Dlatego mam jeszcze większe wyrzuty sumienia, że do tej pory nie sięgnęła po tę książkę,gdyż w końcu po coś się człowiek uczy tego angielskiego♥
OdpowiedzUsuńOjej, nawet nie wiesz jak mi miło! Dziękuję ci za te słowa <3
UsuńTeż jestem uzależniona. :D Ale to jest dobre uzależnienie, także nie ma co się przejmować. :D
Mam nadzieję, że będziesz miała możliwość przeczytania tej pozycji już wkrótce!
Pozdrawiam,
Sherry
Tyle już słyszałam o książkach tej autorki, a żadnej jeszcze nie przeczytałam... Przyznam jednak, że to, co piszesz brzmi bardzo zachęcająco, więc z chęcią zapoznałabym się z "Ugly love". ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Mam nadzieję, że kiedy już sięgniesz po jakąkolwiek książkę pani Hoover, oczaruje cię ona. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wiesz, że teraz jednocześnie Cię kocham i nienawidzę, jak mogłaś napisać tyle pozytywów. Już wiem, że się zakocham w Milesie, nie ma opcji. Ja chcę już tę książkę w Polsce! Tyle w temacie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To Colleen Hoover - oczywiście, że musiały tu być pozytywy ^^
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Colleen jest genialna, z tym zgodzi się chyba każdy. Z najbanalniejszej historii zrobi arcydzieło. Tak, wiem że czytałam dotychczas tylko "Holepess", ale to wystarczyło by pokochać autorkę. Cieszę się z kolejnej pozytywnej oceny jej dzieła, zwłaszcza, że ta książka akurat wzbudzała moje obawy. Opis za mocno przypomina klasyczne erotyki bez drugiego dna, a przecież to kompletnie nie podobne do Hoover. Cieszę się, że to było błędne myślenie ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O, broń Boże! Owszem, są tu sceny erotyczne. Nieco wyeksponowane - nie powiem, że nie. Ale po pierwsze - jest ich o wiele mniej niż mogłabyś sądzić, po drugie - są napisane w piękny sposób, nie taki... wyuzdany, ale taki, że czytelnik czuje pomiędzy bohaterami coś więcej niż zwykłe pożądanie. Po trzecie - to nie jest kwintesencja książki! KONIECZNIE musisz ją poznać bo rzeczywiste DNO powieści... jest rozbrajające. Ja płakałam.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam, ba to mało powiedziane ja WIELBIĘ C.Hoover! Biorę wszystko co mi daje i jeszcze się nie zawiodłam, na półce już czeka ,,ta dziewczyna", a ja marze o polskim wydaniu Ugly Love. No i jeszcze jedno... Zawsze płacze na jej książkach! W piękny sposób potrafi oddać emocje... no po prost, brak słów by to opisać, trzeba poczuć-przeczytać!
OdpowiedzUsuńZe mną jest podobnie. :) Także wyczekuj premiery "Ugly love" bo ta książka też mocno tobą sponiewiera. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ugly Love skradło moje serce, Miles skradł moją duszę, a jego przeżycia dotknęły mnie szczególnie mocno, ale jest ktoś, kogo pióro urzeka mnie równie mocno jak Hoover Ktoś, kto wkłada emocje w każde zdanie i sprawia, że zapomina się o oddychaniu i mruganiu, byle tylko nie stracić ani jednej literki tekstu. Wiesz, kto tak pisze? Sherry. Tak, ta od Feniksa.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńNo więc tak, jestem, nadrabiam zaległości. I niech mnie piorun trzaśnie jeśli dziś nie będę z Feniksem na bieżąco, o!
OdpowiedzUsuńUL mnie... cóż, zniszczyło. Ale przy tym nie żałuję ani sekundy poświęconej na czytanie kolejnego tytułu CoHo. Bo jak miałabym żałować tych wszystkich emocji? Tej nie przespanej nocy, bo nie mogłam oderwać się od historii Tate i Milesa? Nie mogłabym...
PS. Niesamowita recenzja! ;)
I mnie również to czeka wkrótce! Jak tylko jakoś ustabilizuję sprawy szkolne, bo w tej chwili jest niezły chaos. :(
UsuńDziękuję, kochana!
Pozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam wszystko, co wyjdzie spod pióra pani Hoover, więc... nie wiem, jak wytrzymam do maja! A Twoja recenzja tylko podsyciła mój głód na kolejną jej powieść, zwłaszcza, że uparcie próbuję czytać Maybe Not w oryginale. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, K.
recenzje-koneko.blogspot.com
"Maybe not" jest urocze. :) Lubię tę nowelkę. Przede wszystkim ze względu na głównego bohatera. Nie wiem jak to jest, ale CoHo umie kreować niesamowitych, kradnących serce przyjaciół głównych bohaterów.
UsuńW każdym razie, skoro jesteś fanką Hoover - nie wierzę, że "Ugly love" ci się nie spodoba. :)
Pozdrawiam,
Sherry