czwartek, 21 stycznia 2016

Po prostu przestań

źr.
Cześć,

Dziś trochę sobie porozważamy. Bo zgadnijcie co powraca. TAK! Notki przemyśleniowe!



Ostatnio byłam u lekarza. A kiedy mam na myśli "ostatnio", mam na myśli - dwa dni temu (a nie pięć tysięcy lat świetlnych temu. Nie wywlekam starych spraw, żeby to było jasne). A kiedy mam na myśli "u lekarza", mam na myśli u specjalisty. Od czego - nie jest w tej chwili istotne. To co istotne, to wiedzcie, że do tego rodzaju specjalisty chodzą... specjalne przypadki. Wymagające... naprawdę poważnej terapii.

W każdym razie. Byłam u lekarza. Akurat miałam pół godziny czasu do umówionej godziny, więc zajęłam się ebookiem i nieco poddenerwowana, wyczekiwałam na odpowiednią porę, by grzecznie zapukać do drzwi. 

Na pięć minut przed ustaloną godziną, wstałam z krzesła, poprawiłam włosy i podnosiłam rękę do klamki, kiedy ktoś z gabinetu, postanowił wyjść. Unikając zderzenia, odskoczyłam i już miałam przeprosić, kiedy podniosłam głowę i załapałam przestraszone spojrzenie, kilka lat ode mnie młodszego chłopca, czy może warto powiedzieć - młodzieńca. 

A ja zdziwiona, zauważyłam, że znam tę twarz. Że jesteśmy z jednego miasta. Że mijałam jego dom wielokrotnie w ciągu swojego życia. Że mijałam go wielokrotnie w ciągu swojego życia. Ale w żaden sposób nie mogłam połączyć zaskoczonego, nieco zawstydzonego wyrazu twarzy, jaki miałam przed oczami, z uśmiechniętą zazwyczaj, promienną buźką, którą widziałam podczas tych naszych nielicznych spotkań wcześniej.

źr.

I wiecie co? Wtedy właśnie to załapałam. Coś co wmawiano mi od zawsze. Coś co sama sobie wmawiałam od zawsze. Coś o czym czytałam wielokrotnie. Że naprawdę, ale to NAPRAWDĘ, nie warto oceniać ludzi. NIE WARTO. Bo w 99,9% przypadków będziecie się do nich mylić.

Bo w chwili gdy zobaczyłam tego chłopca, dotarło do mnie, że nigdy bym nie pomyślała, że ten żywy, otaczający się kolegami, uśmiechnięty, otwarty, zawsze grzeczny chłopiec - który jest serio - takim typem co po twarzy widać, że jest zdrowy, który promieniuje kolorami, który promieniuje zdrowiem, że ten młodzieniec - w rzeczywistości jest chory. Jest chory na tyle poważnie, by leczyć się u tego rodzaju specjalisty. 

Ze mną jest inaczej. Widząc mnie, od razu byście wpadli na to, że coś ze mną jest nie tak. Jestem blada jak śmierć, zawsze mam wory pod oczami, na dodatek odznaczam się anemiczną urodą. Nie jem, nie śpię, jestem cieniem młodej osoby. Ale on? Chłopak, który zawsze gdy go widziałam, był uśmiechnięty? Korzystał z życia? Uprawiał sport? ON TEŻ?

źr.

I wtedy zaczęłam się zastanawiać. Ile razy, mając z kimś do czynienia, pomyślałam "ale on ma łatwo w życiu". Ile razy chorobliwie zazdrościłam koledze z klasy zdolności w przyswajaniu wiedzy? Ile razy zazdrościłam koleżance pewności siebie, myśląc, że z tak otwartym charakterem, ma łatwo w życiu? Ile razy porównywałam swój ponury los, z losami innych? Ile razy myślałam, "czemu tylko ja przez to przechodzę"?

W tej chwili, naprawdę jestem na siebie wściekła. Nic nie dawało mi prawa do takiego myślenia. Bo wiecie co? Za każdym sukcesem, kryje się pasmo porażek. Ciągnie się pasmo wyrzeczeń. Widnieje jakieś piętno. I okazuje się, że możemy znać kogoś całe życie, albo po prostu kojarzyć go i widzieć tylko to co sam decyduje się pokazać światu. A tak naprawdę, jego historia okazuje się być okrutna i naznaczona chorobą. 

Znacie to? "Nie oceniaj książki po okładce" w metaforycznym odniesieniu do ludzi? No właśnie. Dlatego apeluję, naprawdę nie oceniajcie nikogo, bo coś wam się wydaje. Bo "tak myślicie". Bo może się okazać, że gówno wiecie. Bo może się okazać, że osiągnięcia tego kogoś, że miejsce, w którym znalazł się teraz, kosztowało go więcej szajsu, niż sobie wyobrażacie. 

źr.

Kiedy następnym razem w mojej głowie pojawi się coś na kształt "on na to nie zasługuje", "ktoś inny zasługuje na to dużo bardziej", "jemu wszystko przychodzi łatwo i bez specjalnego wysiłku", "on ma łatwo w życiu", "to niesprawiedliwe", powiem sobie "ZAMKNIJ SIĘ". I przypomnę sobie sytuację, w której spotkałam osobę, o której nie podejrzewałabym, że ma aż tak wielkie problemy, w miejscu, w którym sama się znalazłam, przez własne problemy. 

Wam sugeruję zrobić to samo.
Po prostu przestań oceniać.


Wiem - chaos. Ale ostatnio mam za dużo w głowie, także teraz staram się robić porządek z myślami i wychodzi właśnie coś a'la tekst, który właśnie przeczytaliście. Może w przyszłości będzie lepiej. Ale tylko może.

Pozdrawiam,
Sherry



20 komentarzy:

  1. Bardzo mądry tekst Sherry. Bardzo mądry.

    Ludzie od zawsze oceniają po pozorach. Nasza psychika osądza innych na podstawie tego co widzimy. Zbyt często ulegamy stereotypom i ignorujemy sygnały, które mogą nie pasować do ogólnej oceny, wydanej wcześniej przez nasze myśli. Dlatego - nie warto. Nie wolno oceniać nikogo po pozorach, bo rzeczywistość może być (i często jest - tak jak to było w Twoim przypadku) zgoła inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Strasznie mi przykro, że właśnie jednym z takich pierwotnych instynktów jest ocenienie po pozorach, po wyglądzie. Mam wrażenie, że coś co przodkowie nazywali "ocenianiem zagrożenia", w tej chwili zmieniło się w zgadywankę "kto ma gorzej, ja czy on". A szkoda.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Podpisuję się pod Twoim tekstem wszystkimi czterema kończynami :) Wydaje mi się, że mamy podobne problemy ze zdrowiem i podobne spostrzeżenia dotyczące ludzi - naprawdę wiele razy miałam podobną sytuację, którą opisałaś w swoim tekście. Niestety.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co daje do myślenia, nie sądzisz? I teoria, że człowiek uczy się z każdym dniem i z najgorszego doświadczenia wysnuwa najmądrzejsze lekcje, potwierdza się. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Wiesz ile razy ja tak myślałam? Nieskończoną ilość. wszystko do czasu kiedy okazało się że ludzie myślą tak o mnie, bo właśnie, jestem uśmiechnięta większość rzeczy mi się udaje i pozornie moje życie jest idealne. Jednak każde istnienie składa się w równym stopniu z blasków i cieni. Te drugie najczęściej są jednak ukrywane dlatego postronny obserwator ich nie dostrzega. Nie ma ludzi idealnych, wszyscy mamy emocje, te pozytywne i te negatywne. O choć to strasznie smutne tak naprawdę nie istnieje człowiek w 100% szczęśliwy. Po prostu jedni są twardsi niż inni lub są po prostu lepszymi aktorami :-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo prawdziwe. :) Ale tak zastanawiałam się troszkę (jak to ja mam w zwyczaju) i doszłam do wniosku, że niektórzy po prostu te cienie spychają na bok i nawet jeśli są ich świadomi, nie dają im dojść do głosu. Chyba nawet znam osobę, która tak robi, osobę, której poświęcę, którąś notkę przemyśleniową, bo jej zachowanie i jej doświadczenia też... Powiedzmy dają do myślenia i chciałabym sobie poukładać w głowie co myślę na jej temat i czy podziwiam ją za to, że pokazuje jaka jest silna i nie dopuszcza słabości, czy współczuję, bo czasami ta słabość pozwala naprawdę dużo się o sobie dowiedzieć.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Kurczę, naprawdę mądre słowa. Ja również czasami nie potrafię powstrzymać się od oceniania osób, których tak naprawdę nie znam i żałuję tego później, jednak trzeba przyznać, że jest to odruchowe. Smutne tylko, że właśnie mamy w sobie takie odruchy... Takie, a nie inne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie też nad tym ubolewam. Że takie ocenianie po pozorach, weszło w nawyk i nawet jeśli człowiek się przed tym broni, czasami po prostu nie jest w stanie tego powstrzymać.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. To naprawdę bardzo mądre, prawdziwe i bolesne. Nie do każdego to jednak dociera. Nawet, jeśli my nie będziemy oceniać innych, oni zapewne będą oceniać nas. I to, jak mówisz, zazwyczaj błędnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ostatnio zaczęłam wierzyć, że na każdego przychodzi czas. W takim sensie, że do każdego w którymś momencie, pewne rzeczy docierają, tak jak to było ze mną u lekarza. I nawet jeśli niektórzy widzą coś dopiero umierając - to i tak, lepiej późno niż wcale, hm?
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  6. Zgadzam się z twoimi przemyśleniami. Nie będę nie wypierać, że nigdy mi się nie zdarzyło ocenić kogoś "po okładce", ale zazwyczaj staram się tego unikać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starania prowadzą do większych celów. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. Bardzo prawdziwe przemyslenia, przez bardzo długi czas zachowywałam się jak ten chłopak, nikt nigdy nie domyśliłby się że Coś Się Dzieje, a potem to wszystko wybuchło i naprawdę myślałam że bez pomocy takiego psychologa sie nie obejdzie, po prostu nie radziłam sobie sama ze sobą i wtedy okazało się na kogo mogę liczyć a na kogo nie, i dzięki ich pomocy dałam radę sobie wszystko poukładać i teraz jestem tu gdzie jestem i... jest dobrze :) staram się każdego dnia żeby tak bylo.
    ale to prawda, każdego z nas możemy podzielić na dwie części, jednej z nich staramy się nie pokazywać... i nie wolno oceniać na podstawie pozorow jakie dana osoba sprawia. także wielokrotnie się o tym przekonałam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam gdzieś, że człowiek ma trzy twarze. Jedną, którą pokazuje światu, drugą, którą pokazuje sobie i trzecią, którą nie pokazuje nikomu. Dochodzę do wniosku, że jest w tym mnóstwo prawdy.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  8. Zawsze staram się nie oceniać ludzi, choć nie zawsze to wychodzi. Bo w gruncie rzeczy czasami sobie myślimy "chciałabym być jak ona/on", ale znamy tylko tę fasadę szczęśliwej osoby, która niby ma się łatwo. A nie mamy świadomości, że ktoś może mieć naprawdę poważne problemy. Nie zawsze udaje mi się nie oceniać, ale na pewno będę dalej próbowała tego nie robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Mam tak samo i właśnie ubolewam, że to w sumie taki pierwszy odruch. Szkoda. Ale przynajmniej my jesteśmy ludźmi, którzy starają się poprawić, którzy widząc błąd, chcą się zmienić, natomiast znam mnóstwo osób, którzy uparcie twierdzą, że w ocenianiu nie ma niczego złego.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  9. Szczera do bólu....
    Zazdrościć komuś jest łatwo. Ale czasem zamiast zazdrościć powinniśmy współczuć. Często wszystkiego dowiadujemy się po fakcie. Często musimy naprawdę zbliżyć się do jakiejś osoby, żeby dowiedzieć się, co siedzi w jej duszy, bo z zewnątrz tego nie widać. Wiem to chociażby na własnym przykładzie. W szkole - prawie zawsze uśmiechnięta, rozmawiam z wszystkimi o wszystkim, zdarza się mi pokonać (coraz słabszą) nieśmiałość. Za to w domu zbyt często dopada mnie przeszłość. Nikt nie wie, przez co przeszłam rok temu, jak bliska depresji byłam i jak bardzo boję się teraz pozwolić się komuś do mnie zbliżyć.
    "You know my name not my story".....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Czasami się zastanawiam czy ta zdolność do odgrywania roli, do nakładania maski, jaką duża część cierpiącego społeczeństwa posiada, jest pozytywna czy negatywna.
      Trzymam kciuki, żeby przeszłość cię opuściła, bo z doświadczenia wiem, że jeśli to się nawarstwia i nic się z tym nie robi, to całość prowadzi do naprawdę nieciekawych efektów.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  10. Wiem, mam to samo i staram się to w sobie zwalczać. Niektórym wszystko przychodzi łatwiej, a przynajmniej tak jest w moim odczuciu. A przecież nie wiem, jak jest naprawdę. Uświadamiam sobie często po fakcie, że może źle oceniam ludzi, że kogoś pewnego siebie, biorę od razu za osobę, która może wszystko, a przecież tak nie jest. Walczę z tym, walczę, ale czy zawsze uda mi się przezwyciężyć własne myśli...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, że się starasz! Naprawdę. Znam mnóstwo ludzi, którzy z wyboru po prostu zostają przy nienawiści i niechęci do innych, zazdroszcząc i oczerniając ich na każdym kroku, także jest różnica pomiędzy staraniem się, a ignorowaniu sytuacji. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń