źr. |
Cześć,
Skoro była już mowa o dobrociach, dziś trochę o ich całkowitym przeciwieństwie...
- Nie mówię, że Złe serce to największe dziadostwo jakie w życiu czytałam, ale zdecydowanie mnie rozczarowało. Nie żeby cała seria była mi szczególnie bliska, ale trójka... nie wiem. Taka nijakość, że aż szkoda marnować czas, także... nie marnujcie. [RECENZJA]
- Kobieta w oknie pojawia się w tym zestawieniu nawet nie dlatego, że była okropna czy coś. Była okej. Ale jak na ilość szumu wokół niej, spodziewałam się czegoś więcej. [RECENZJA]
- Ja i pani E. Lockhart raczej nigdy nie zostaniemy przyjaciółkami. Kłamczucha była tak... żałośnie nijaka. Wielka szkoda. Wydaje mi się, że z takim pomysłem na powieść można było zrobić dużo więcej. Nie wspominając już o godnym pożałowania, urwanym z kosmosu zakończeniu. Ugh. [RECENZJA]
- Kocham cię bez słów to było moje pierwsze, tak wielkie rozczarowanie, jeśli chodzi o Abbi Glines. Przed poznaniem tej książki naprawdę byłam pewna, że Glines nie jest zdolna do napisania czegoś co nie przypadnie mi do gustu... Och, jakże się myliłam. Pierwszy tom serii jest banalny. Powtarzalny. Bez charakteru. Nijaki. Ot co. [RECENZJA]
- Jeśli jednak chcecie poznać jedną z najgorszych książek jakie czytałam w swoim życiu, będącą równocześnie pierwszą powieścią na Feniksie z oceną 1/10 - dzieło, które wzbudziło we mnie tak wielkie obrzydzenie, że autorka powinna się wstydzić + tak jakby wykasowało Abbi Glines z listy moich ulubienic - przedstawiam wam: Jesteś moim światłem. Myślę, że całe swoje zgorszenie wyraziłam w recenzji, także... [RECENZJA]
- Nie powiem, żebym nienawidziła Bad Things czy coś, bo ocena 5/10 to nie jest koniec świata, ale zdecydowanie ten tytuł pozostawia sporo do życzenia. Aczkolwiek nie skreślam autorki, być może zrehabilituje się u mnie innymi książkami. Zobaczymy. [RECENZJA]
- Książka, którą faktycznie darzę nienawiścią to Naznaczeni śmiercią. Przy czytaniu jej, czułam się tak jakbym straciła połowę życia. Jakbym wewnętrznie umarła. Nudna, nudna, nudna, nudna, nudna. Pełna schematów. Żałosna. NUDNANUDNANUDNA. [RECENZJA]
- ... a jakby pierwsza część nie była wystarczającym rozczarowaniem i powodem niechęci do Veroniki Roth, zawsze mamy część drugą! Spętani przeznaczeniem nie jest ani trochę lepsze od poprzedniczki, właściwie to kolejny tytuł, którego nie żałowałabym spalić. I posiatkować. I jeszcze raz spalić. I może wrzucić do wody. I podeptać. I spalić. [RECENZJA]
- Jaka szkoda, że kolejny rok z rzędu, na tej niechlubnej liście muszę umieścić dzieło rodzimego autorka. Ale poważnie, Reemisja to kompletne bagno. Naprawdę. Uwierzcie mi, zasługuje by się tu znaleźć. Może moja opinia i ocena 1/10 was przekona: [RECENZJA]
źr. |
- We wakacje przeczytałam po angielsku Brighton Rock i jestem rozczarowana. Właściwie to myślę, że to pierwszy zagraniczny klasyk, który mnie tak bardzo zawiódł. Irytujący bohaterowie, mało interesująca akcja, nawet ta "głębia klasyków" mi gdzieś uciekła, jeśli chodzi o ten tytuł...
- Królewska klatka to trzeci tom serii... Serii którą lubiłam dopóki nie poznałam powyższej książki, co powinno wam coś mówić o jej jakości. [RECENZJA]
- Jeśli jednak poprzedniczka was nie przekonała, że Victoria Aveyard spieprzyła po całości, to zawsze możecie poznać Wojenną burzę, a po niej już nie powinniście mieć co do tego żadnych wątpliwości. [RECENZJA]
- Listę pełną porażek zamykamy z - niestety - kolejną powieścią rodaka. Facet do poprawki kompletnie do mnie nie trafił. Wręcz przeciwnie - wywołał we mnie szereg różnych emocji i mogę was zapewnić, że żadna z nich nie była pozytywna. [RECENZJA]
Nie wiem co wam napisać. Zeszły rok obfitował w okrutnie rozczarowujące tytuły, a co jest nawet bardziej bolesne to fakt, że rozczarowywały przede wszystkim moje ulubienice. Abbi Glines, w którą byłam zapatrzona. Victoria Aveyard, która pierwszymi dwoma tomami serii mnie kompletnie kupiła. Veronica Roth, którą darzyłam sentymentem przez wzgląd na jej poprzednią trylogię. Jestem po prostu przerażona tym jaki obrót przyjęły sprawy. No ale cóż.
Jak zwykle upraszam o zrozumienie - wszystko co wyżej napisałam, to moja SUBIEKTYWNA ocena. Także proszę nie rozpoczynajcie mi w komentarzach armagedonu, jeśli znaleźliście w dzisiejszym poście jakichś swoich ulubieńców. Szanuję waszą opinię, więc wy uszanujcie moją, amen.
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz