Last Call
Cocktail, tom 4.5
Wydawnictwo Pascal, 2016
208 str.
Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!
Ta nowelka jest niesamowita z paru powodów. Na pewno jeden z nich to fakt, jak sentymentalnie można się poczuć, powracając do tych, którzy zapewnili nam idealne wprowadzenie w cały cykl Cocktail. Świadomość, że "żegnam", powiemy właśnie im, jest w pewien sposób kojąca i po prostu - właściwa. Poza tym, fakt, że główne skrzypce ponownie grają Caroline i Simon, sprawia, iż powraca absolutny ulubieniec serii - miłość życia czytelniczek - Clive. A w tle przewiną się także pary z poprzednich tomów. Pamiętacie Viv i Clarka? Chloe i Lucasa? Sophię, Mimi, Ryana, Neila, Jillian i Benjamina? Jak widzicie, ekipa znów będzie w komplecie i każde z nich - na swój własny sposób - dostanie szansę na powiedzenie "dziękuję za uwagę".
Czemu Alice Clayton zauroczyła czytelniczki swoimi książkami i czemu z radością fanki przeczytają "Nie dzwoń do mnie"? Jest niewiele autorek, które potrafią pisać tak uroczo, nienachalnie, ale z niesamowitym dowcipem, nutą seksu - wykorzystując pełen potencjał tego co ma do zaoferowania gatunek literacki, jakim jest romans - na szczęście, Alice Clayton ma talent. Potrafi przykuć uwagę, oczarować humorem, sposobem przedstawienia historii, słodkimi drobnymi elementami, które mogą się wydawać nieważne, ale razem tworzą jeszcze pełniejszą i bardziej zadowalającą historię.
Jestem dumna, że mogłam być świadkiem tego, gdzie autorka poprowadziła swoich bohaterów i historię w Cocktail. "Nie dzwoń do mnie" było idealnym dodatkiem do serii, lekturą, która równocześnie zauroczyła jak i poruszyła, ale przede wszystkim - sprawiła, że chichotałam jak wariatka. Jak dla mnie, ta pozycja może być traktowana jako rozwinięty epilog historii Caroline i Simona oraz reszty ekipy. Jeśli pokochaliście którekolwiek z nich - nie wyobrażam sobie, byście zrezygnowali z szansy dowiedzenia się, jak to wszystko się kończy.
Historia Caroline i Simona to korzenie serii Cocktail. Ich spotkanie zapoczątkowało efekt domina, który wpłynął nie tylko na to co działo się z naszym ulubionym duetem, ale także odciskał swoje piętno na ich przyjaciołach i znajomych. Jeśli jesteście gotowi ostatecznie pożegnać się z ekipą - i to w typowym dla Alice Clayton stylu - "Nie dzwoń do mnie" jest właśnie dla was.
źr. |
Czemu Alice Clayton zauroczyła czytelniczki swoimi książkami i czemu z radością fanki przeczytają "Nie dzwoń do mnie"? Jest niewiele autorek, które potrafią pisać tak uroczo, nienachalnie, ale z niesamowitym dowcipem, nutą seksu - wykorzystując pełen potencjał tego co ma do zaoferowania gatunek literacki, jakim jest romans - na szczęście, Alice Clayton ma talent. Potrafi przykuć uwagę, oczarować humorem, sposobem przedstawienia historii, słodkimi drobnymi elementami, które mogą się wydawać nieważne, ale razem tworzą jeszcze pełniejszą i bardziej zadowalającą historię.
Jestem dumna, że mogłam być świadkiem tego, gdzie autorka poprowadziła swoich bohaterów i historię w Cocktail. "Nie dzwoń do mnie" było idealnym dodatkiem do serii, lekturą, która równocześnie zauroczyła jak i poruszyła, ale przede wszystkim - sprawiła, że chichotałam jak wariatka. Jak dla mnie, ta pozycja może być traktowana jako rozwinięty epilog historii Caroline i Simona oraz reszty ekipy. Jeśli pokochaliście którekolwiek z nich - nie wyobrażam sobie, byście zrezygnowali z szansy dowiedzenia się, jak to wszystko się kończy.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Nie dajesz mi spać | Z tobą się nie nudzę | Nie mów mi, co mam robić | Zapomnij o tym, co było | (Nie dzwoń do mnie)
Za udostępnienie powieści, serdecznie dziękuję wydawnictwu Pascal.
Dopiero odkrywam tę autorkę, czytając Namiętną grę, ale jak słusznie zauważyłaś, Alice ma talent. Pisze leciutko, zabawnie, z polotem, nie przesadza z wydziwianiem i poprawia nastrój. Fajne to wszystko :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. :) Jestem bardzo ciekawa jakie byłoby twoje zdanie na temat tego cyklu i przygód Caroline i Simona, których początek jest... równie magnetyczny co niezręczny (z perspektywy postronnego obserwatora, oczywiście). :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Pewnie kiedyś nadrobię, ale raczej później niż wcześniej. Sama rozumiesz :)
UsuńJak najbardziej. :)
Usuń"Namiętna gra" tej autorki mnie rozczarowała, ale na pewno będę kontynuowała serię "Nie dajesz mi spać", bo bardzo ją lubię i zapewne kiedyś sięgnę po ten tom (na razie jestem po drugiej części). Pierwszy tom jak dotąd był najlepszy - uśmiałam się za wsze czasy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
O, szkoda, że "Namiętna gra" cię rozczarowała. Ja jeszcze nie miałam przyjemności poznać tamtej serii, ale mam nadzieję, że kiedy już nadejdzie czas - spodoba mi się. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry