źr. |
Archer's Voice
Wydawnictwo Otwarte, 2016
384 str.
Sztuka znalezienia siebie
źr. |
Chyba każdy z nas, ma swoją własną definicję miłości. Dla jednych wystarczające są drobne gesty, troska, lojalność. Dla drugich zrozumienie, akceptacja siebie nawzajem, dążenie do kompromisu. Dla innych mogą to być wielkie akty odwagi, drogie prezenty, nieustające dowody, że ktoś nie widzi poza drugą osobą świata. Miłość może przychodzić z nieśmiało pojawiającym się na twarzy uśmiechem, z rozświetlonymi z radości oczami, z uroczym rumieńcem na policzkach, z szybciej bijącym sercem czy z prostym, a jednak pięknym "kocham cię", powiedzianym ze szczerością, z pełną wiarą i świadomością. Po przeczytaniu książki Mii Sheridan, cieszę się, że można okazywać uczucie to drugiej osoby na wiele sposobów, niekoniecznie używając słów, bo z tym pewien bohater "Bez słów" miałby wielki problem...
“You brought the silence,
The most beautiful sound I’d ever heard.”
źr. |
Bree musi zostawić pewne rzeczy, pewne sprawy, pewne wspomnienia za sobą. A wiadomo nie od dziś, że jednym z wyjść, kiedy człowiek nie chce mieć już z czymś do czynienia, jest ucieczka. Załamana i dręczona wyrzutami sumienia dziewczyna, ląduje w małym miasteczku, gdzie ma nadzieję otrzymać od losu dystans do swojej przyszłości. Gdzie ma nadzieję, odkryć na nowo siebie. Ma nadzieję, odnaleźć drogę do zapełnienia czymś pustki, jaka pojawiła się w jej sercu. Na miejscu, Bree poznaje wiele osób. Ale zwłaszcza jedna przykuwa jej wzrok. Archer Hale owiany jest mgłą tajemnicy, a towarzyszą mu jedynie plotki. Milczący outsider stracił nadzieję na utrzymanie kontaktu ze światem, na zrozumienie ze strony innych ludzi. Został sam ze sobą i swoim pogmatwanym życiem. Kiedy się spotykają - dwójka ludzi z popękanymi sercami i smutnymi wspomnieniami na koncie, pojawia się nadzieja. Nadzieja, że nawet w ciszy, może zbudzić się coś wyraźnego. Coś co da im drugą szansę.
“The loudest words are the ones we live.”
źr. |
“I lost my heart to you. And, Bree, in case you're wondering, I don't ever want it back.”
źr. |
“Bad things don't happen to people because they deserve for them to happen. It just doesn't work that way. It's just... life”
źr. |
“Try to believe that maybe more light shines out of those who have the most cracks.”
Mia Sheridan połączyła rozkwitające, piękne uczucie, z kojącą ciszą i stworzyła mieszankę, która rozczula serce. Połączyła subtelne i niewulgarne sceny seksu z emanującą od bohaterów potrzebą drugiej osoby i dała romantyczną historię o odnajdywaniu siebie, o drugich szansach i walczeniu o miłość. Sprawdźcie jak bardzo pióro tej amerykańskiej autorki, zawładnie waszymi sercami.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Inne książki Mii Sheridan zrecenzowane na Feniksie:
Pozycja jest kusząca, więc może kiedyś się skusze.
OdpowiedzUsuńJeśli uważasz, że ma szansę ci się spodobać - pewnie, spróbuj. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Moja radość sięga zenitu! Polski rynek wydawniczy wreszcie zdecydował się na wydanie mojej miłości, mojej perełki i najwspanialszej emocjonującej historii minionego czasu! Ta książka jest piękna, wzruszająca, prawdziwa, nieszablonowa, no i ochów i achów końca nie będzie! :)
OdpowiedzUsuńNie powiedziałabym, że jest nieszablonowa czy prawdziwa, ale rozumiem, że możesz ją kochać. :) I cóż - cieszę się twoim szczęściem!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja nie znalazłam w tej książce żadnych wad. Mnie zachwyciła od A do Z.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że wielu czytelników będzie czuło to samo. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam takie opinie, pozytywnie nastrajają mnie do lektury. Wskazałaś, że książkę się pochłania i mam nadzieję, że moje odczucia będą podobne. Przeczytam z przyjemnością. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego czytania i udanej lektury!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Lubie powieści Sheridan - może faktycznie czasem bywa tak dobrze, że aż za dobrze, ale w przypadku tej autorki przymykam na to oko :)
OdpowiedzUsuńNiestety, ja jeszcze nie potrafię. Może w którymś momencie mnie do siebie przekona, a wtedy miłość wybuchnie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Brzmi ciekawie :) Myślę, że przeczytam ją, kiedy będę miała gorszy humor - ten typ książek działa dla mnie wtedy idealnie.
OdpowiedzUsuńSłusznie!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Moja ciekawość co do tej książki wzrosła nieodwołalnie. Narobiłaś mi na nią ogromnej chęci :)
OdpowiedzUsuńJustyna z livingbooksx.blogspot.com
W takim razie, trzymam kciuki, by cię zachwyciła. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
No i kurcze mam dylemat, czy dać tej książce szansę, czy jednak sobie odpuścić. Bo miałam machnąć na nią ręką, ale mi teraz ciut pokrzyżowałaś plany :D
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam. :D Mam nadzieję, że niezależnie od tego co postanowisz - będziesz zadowolona. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Myślę, że ta książka mogłaby mi się spodobać. Szczególnie intryguje mnie tytuł. Czyżby któreś z bohaterów nie mówiło?
OdpowiedzUsuńNic nie będę zdradzać, ale z tego co kojarzę - "Maybe Someday" cię zauroczyło, nieprawdaż? :) W takim razie, jestem w 100% pewna, że ta książka jest dla ciebie i ma wieeelką szansę również ci się spodobać. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Powiem Ci, że na mnie książka zrobiła wielkie wrażenie, nie nazwałabym jej arcydziełem, ale są momenty, że autentycznie brak słów. Jest zabawna i wzruszająca, urocza i przejmująca, taka inna a jednoczesnie tak podobna do wszystkich New Adult :P
OdpowiedzUsuńSłusznie, słusznie. Ze mną i z Sheridan jest chyba ten problem, że spodziewałam się nieco więcej - może poziomu CoHo, może tego, że Mia też będzie potrafiła złamać mi serce. Niestety, nie potrafiła i chyba głównie dlatego jestem koniec końców, nieco rozczarowana.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Może za wiele się spodziewałaś? Ale przyznasz, że to wzruszająca opowieść. Mi podobała się nieco bardziej niż Tobie, bo troszkę przypomina mi twórczość Sparksa, wiesz, ten sentymentalizm i lekka przewidywalność :)
UsuńTak, chyba w tym tkwi problem. Ale w tej chwili, skoro wiem już czego się nie spodziewać, mam nadzieję, że kolejne spotkania z prozą Mii będą bardziej udane. :)
UsuńCzy jest wzruszająca? Nie wiem. Jest ładna. Naprawdę ładna. Tyle mogę potwierdzić.
Ta historia ma ogromną szansę by zawładnąć moim sercem, ale kurcze, te emocje trochę mnie niepokoją, bo dokładnie wiem, co masz na myśli pisząc, że nie mogłaś przeżyć czegoś głębiej, sama czasem tego doświadczam w literaturze, a znając nasze bliźniacze podobieństwo pewnie książka wywrze na mnie bardzo podobne wrażenie. Mimo wszystko zaryzykuję, bo ciekawi mnie ta cisza... Domyślam się o co może chodzić i jeśli mam rację to zapowiada się trudny temat, z którym jeszcze nie miałam w książkach do czynienia. Na szczęście lubię trudne tematy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mocno trzymam kciuki, byś mimo wszystko przeżyła tą książkę całą sobą. :) Ale powiem ci, że osobiście doradzałabym najpierw poznać "Maybe Someday" bo z pewnych przyczyn... te lektury są podobne, tyle że CoHo miażdży emocje, a pani Mia... No nie wiem. Nie pamiętam czy czytałaś w końcu Maybe Someday - wybacz! :( Ale jeśli masz, a nie czytałaś, błaaagam przeczytaj najpierw ją, a dopiero później "Bez słów". :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Jeszcze nie czytałam, niestety, ale Colleen pa zawsze pierwszeństwo więc wezmę sobie tą radę do serca :-)
UsuńMiłego czytania zatem! Obydwu powieści! :)
UsuńNie wiem, czy liczyć na złamane serce, ale książkę poznać muszę. Tematyka, jaką porusza mnie przyciąga, choć nie ukrywam, że w głównej mierze, moje serce skrada postać Archera. Mam ją w planach, na pewno poznam! A co mi tam, będę liczyć na złamanie serce, może mnie pióro autorki zachwyci. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mnie tam Archer w sobie nie rozkochał, ale ta książka w ogóle jakoś... nie poruszyła we mnie niczego, wiesz? Może tak po prostu czasami jest. W ogóle, ja mam takie coś z wieloma autorami - że mimo iż piszą nieźle, nie trafiają do mnie. Nie przebijają się do mojego serca. :( I jest mi przykro z tego powodu, no ale cóż. Tak bywa.
UsuńNiemniej, naaaaaprawdę trzymam kciuki, by w twoim wypadku sprawdziła się wizja ze złamanym sercem. :)
Pozdrawiam,
Sherry