Becoming Calder
A Sign of Love, tom 1
Septem/Wydawnictwo Helion
Premiera: 22 czerwca 2016!
Septem/Wydawnictwo Helion
Premiera: 22 czerwca 2016!
376 str.
Historia Caldera i Eden ma nieszczęście rozpocząć się w samym centrum sekty, do której obydwoje należą. Żadne z nich jednak nie zdaje sobie sprawy z tego co się dzieje, żadne też nie jest w stanie powstrzymać fali uczuć, jakimi zaczynają się darzyć nawzajem. Wbrew regułom, wbrew zasadom, wbrew bogom - pod groźnym okiem fanatyka religijnego, a jednocześnie przywódcy sekty - Hectora, na jaw, wraz z przerażającą, czyhającą na stadko wiernych przepowiednią, zaczną wypływać także inne sprawy. Niepokojące. Dziwne. Nowe. I nawet bogowie nie będą powstrzymać nadchodzących wydarzeń.
Zarówno Eden jak i Calder, w społeczeństwie, w którym dorastają, mają swoje zadania i powinności. Przeznaczenie - los, który został im z góry narzucony. A któż sprzeciwiałby się woli bogów? W ciszy poranka, w ciężkiej, codziennej pracy robotników i w sercu, które sprzeciwia się rozumowi, rodzi się jednak iskra. Iskra buntu, która z czasem nabiera mocy, tylko po to, by rozbłysnąć pełnym światłem i porazić zarówno czytelnika, jak i bohaterów, swoją intensywnością i gorącem.
źr. |
Muszę przyznać, że "Calder. Narodziny odwagi" było dla mnie miłą niespodzianką. Raczej nie spodziewałam się, by autorka czymś mnie zaskoczyła, a jednak jej się udało. Przede wszystkim, przyjemne było obserwowanie rozwoju znajomości dwójki głównych bohaterów. Uczucie, które pomiędzy nimi wykwitło - co prawda to prawda - miało dość naiwne początki, jednakże samo dojrzewanie zauroczenia i towarzyszenie bohaterom w ich wewnętrznych walkach, po prostu do mnie przemówiły i sprawiły, że nie mogłam nie kibicować duetowi Eden&Calder - choć, jak to w książkach Mii Sheridan bywa, ponownie bardziej do mnie przemówiły postacie drugoplanowe.
Nie wiem jak to się dzieje, ale w każdej książce tej autorki, przyjaciele głównych bohaterów męskich, sprawiają, że po prostu nie mogę uwolnić się od ich czaru. I w przypadku Caldera i Xandra, było podobnie. Obydwoje byli wykreowani dość rozsądnie, mimo iż mam wrażenie, że autorka nie wie kiedy przystopować z obdarowywaniem postaci zaletami - i ta teoria nie dotyczy jedynie tej konkretnej powieści, ale każdej kolejnej autorstwa Sheridan, z którą miałam do czynienia. Xander, Calder i Eden, bo to na nich głównie skupia się historia, byli pełnowymiarowi i to chyba ta cecha, która najbardziej przyciągnęła mnie do lektury i pozwoliła mi się nią cieszyć.
Chciałabym, by w przyszłości autorka nauczyła się, że nic nie jest w pełni czarne, ani w pełni białe, a ludzie nie dzielą się na dobrych i złych - z wielką przepaścią pomiędzy nimi, natomiast świat jest pełen szarości, ale mimo wszystko - lekturę "Caldera" uważam za naprawdę udaną. Interesujący wątek sekty, chorobliwego fanatyzmu, zakazanej, acz pięknej i niewinnej miłości, rozkwitającej pod burzowymi chmurami oraz interesujący, płynny przebieg fabuły, sprawiły, że obdarzyłam tę powieść i bohaterów wieloma pozytywnymi uczuciami.
Pióro Sheridan jest przyjemne, pochłaniające wręcz. Sprawia, że niemal czterysta stron, przemija w błyskawicznym tempie, a my - nim zdążymy zebrać myśli w całość - przewracamy ostatnią stronę powieści, nienasyceni, chętni by poznać kontynuację i to najlepiej w trybie natychmiastowym. "Calder. Narodziny odwagi" przynosi walkę. Walkę o wolność, o własne zdanie, o podążanie za głosem serca. Zalewa nas falą miłości, w najlepszym możliwym wydaniu - tak obezwładniającej i pięknej, że czujemy się, jakby przed oczami kwitły nam kwiaty i zza chmur wychodziło słońce.
Jeśli macie ochotę potowarzyszyć duetowi głównych bohaterów w ich walce z przeznaczeniem, jeśli nie straszni są wam okrutni przywódcy, nie mający skrupułów i moralnych zasad i kochacie romanse, ta powieść zdecydowanie powinna się znaleźć na waszych półkach.
8/10
Pozdrawiam,
Sherry
Calder. Narodziny odwagi | Eden. Nowy początek
Inne książki Mii Sheridan zrecenzowane na Feniksie:
Bez słów
Stinger. Żądło namiętności
Bez szans
Bez uczuć
Książkę, jeszcze przed premierą, miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Septem. Bardzo serdecznie dziękuję!
Inne książki Mii Sheridan zrecenzowane na Feniksie:
Bez słów
Stinger. Żądło namiętności
Bez szans
Bez uczuć
Książkę, jeszcze przed premierą, miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Septem. Bardzo serdecznie dziękuję!
Zaczęłam czytać tę książkę, ale jakoś początek idzie mi opornie. Nie mogę się wgryźć w fabułę. Ale może dalej będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki zatem, żeby książka ci przypadła do gustu. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Twoja recenzja zachęca do tej książki, zobaczymy czy znajdzie się dla niej czas. :)
OdpowiedzUsuńDwiestronyksiazek.blogspot.com
Jeśli tak - życzę, żeby spodobała ci się co najmniej tak jak mnie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Cieszę się, że tę książkę pochłonęłaś z przyjemnością. Już myślałam, że Cię Sheridan nie urzeknie do końca :)
OdpowiedzUsuńI chyba nie urzeknie. Bo w sumie jej książki mi się mogą podobać, ale nie przekroczą tej granicy. Po prostu to czuję. To jedna z tych autorek, którą mogę czytać i nie wykluczone, że będę dawać jej tworom tak wysokie oceny jak dziś Calderowi, ale wątpię, by wbiła się do mojego serca. W jej piórze jest coś co mnie strasznie drażni. Ale tak bywa. :)
UsuńNiemniej i tak jestem pozytywnie zaskoczona Calderem - nie ma co ukrywać, spodziewałam się czegoś dużo gorszego po Stingerze. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Nie byłam nią zainteresowana dopóki nie zobaczyłam wielu pozytywnych recenzji na jej temat ;)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że zdobywa pozytywne opinie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zdecydowanie muszę przeczytać tę powieść!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, by cię urzekła! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Na mojej półce już się znalazła i nie mogę się doczekać lektury. Widzę, że każda książka Mii ma w sobie coś co nie zagrało jak powinno, dlatego jestem ciekawa jak sama odbiorę te historie. Zwłaszcza, że wszystkie mam już na półce i czekają cierpliwie w kolejce do zrecenzowania. Sam motyw sekty w Calderze bardzo mnie intryguje, dlatego jestem dobrej myśli :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja i Mia się nie zaprzyjaźnimy i chyba wiedziałam to już po przeczytaniu "Bez słów", ale kolejne jej powieści coraz mocniej mi uświadamiają, że ma coś takiego w piórze... Trudno to nawet nazwać, ale strasznie mnie do wnerwia. Taki rodzaj cukru, baśniowości. Nie podoba mi się, że tak idealizuje męskich bohaterów. Że uważa że życie może być albo czarne albo białe. A to czuć w każdym kolejnym jej tytule i doprowadza mnie do czarnej rozpaczy.
UsuńAle ze wszystkich książek Mii, które czytałam, chyba Calder był najlepszy...? Więc trzymam mocno kciuki by ci przypadł do gustu! Ba! Trzymam kciuki, by tobą Mia zawładnęła. :)
Pozdrawiam,
Sherry