źr. |
Entblößt
Barwy miłości, tom 2
Wydawnictwo Akurat, 2016
352 str.
Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1!
Czerń albo czerń
Grace przybyła do Londynu na praktyki w wielkiej, odnoszącej sukcesy firmie. Nie mogła jednak przypuszczać, że na pracy i zdobywaniu doświadczenia zawodowego się nie skończy. Nieprzygotowana na porażająco przystojnego szefa - szalone pożądanie pomiędzy nimi i szereg uczuć, które się pojawią w jej sercu, nie jest w stanie zapanować nad myślami. Nad marzeniami. Nad pragnieniami. A wszystko sprowadza się do bólu - bo Johnatan jest niedostępny. Jest zimny. Ma wokół siebie mur. Czy w sequelu głównej bohaterce uda się go zburzyć albo chociaż nadkruszyć?
"Zachowujemy się tak, jakbyśmy byli od siebie uzależnieni. Jest między nami coś, czego żadne z nas nie jest gotowe przeciąć."
źr. |
Kathryn Taylor nie zdobyła mojego serca pierwszym tomem Barw miłości. I mimo wątpliwej przyjemności jaką miałam podczas lektury tomu numer jeden, po sequel sięgnęłam z pewnego rodzaju zapałem - jak dalej potoczą się losy Grace? Czy autorce uda się przekonać mnie do romansu stanowiącego - nie czarujmy się - trzon całej książki? I muszę przyznać, że po skończeniu "Czerwieni", czuję się miło zaskoczona. Drugi tom serii, wydawał mi się bardziej naturalny. Bardziej zmysłowy. Bardziej płomienny. Bo wszystko czego oczekiwałam po poprzedniczce, zapewniła mi właśnie kontynuacja Barw miłości. Nie obyło się jednak bez wpadek autorki, a jedną z nich, z pewnością musi być zlekceważenie i pominięcie wątku tajemniczego klubu, który stanowił swego rodzaju tajemnicę pierwszej części. W tomie drugim, nie mamy szansy się nawet nad nim dłużej zastanowić, bo naszą uwagę przykuwają ważniejsze kwestie.
"Chcesz powiedzieć ludziom, żeby omijali cię szerokim łukiem, bo nie znajdą w tobie nawet promyka światła ani odrobiny miłości."
źr. |
To co bardzo mnie drażniło w tomie pierwszym, to fakt, że autorka przedstawiła nam bohatera męskiego w sposób nieatrakcyjny i nie wzbudzający większych emocji. Jakby był atrakcyjnym głazem. Zimnym. Bez uczuć. Bez grama człowieczeństwa. Chodzącą erekcją, nie mogącą się doczekać, by sobie ulżyć w przypadkowym seksie. Tymczasem w sequelu - w końcu kwitnie... realizm. Nareszcie miałam okazję doszukać się w Johnatanie pierwiastków świadczących, że faktycznie jest człowiekiem. Że jest ludzki. Że ma emocje. I myślę, że przez fakt, iż odkrywamy go - mamy szansę przebić się - częściowo - przez twardą skorupę obojętności, sprawił, że jego historia zaczęła mnie fascynować - co pociągnęło za sobą lepszy odbiór całej lektury. Nie powiem, żeby jego przeżycia czy doświadczenia były wybitnie oryginalne, jeśli chodzi o tego typu erotyki, ale przynajmniej sprawiły, że zaczęłam czuć coś - cokolwiek - względem tego bohatera.
"Dla ciebie wszystko jest tylko czarne, prawda?"
źr. |
Poprawa nastąpiła także na gruncie kreacji głównej bohaterki. O ile w podczas czytania tomu pierwszego wątpiłam, by ta panna posiadała rozum, o tyle w kontynuacji, stała się bardziej waleczna. Bardziej pewna siebie. Mam wrażenie, że przystopowała z mrzonkami i pozbyła się części naiwności, dzięki czemu byłam w stanie czytać tę powieść i nie irytować się za każdym razem, gdy otwierała usta. Podobało mi się, że stała się świadoma... siebie, że stała się zadziorna i nie odrzucała wątpliwości, a co najwyżej je uciszała. To wszystko znów - wydawało mi się realne, a więc i cała historia romansu pomiędzy panną Lawson a Johnatanem zdawała mi się mieć więcej sensu. Odkrywałam różne oblicza kochanków, różne oblicza ludzi i obserwowałam proces niszczenia i odbudowywania się. Myślę, że całość bardzo ubarwił wątek rodzinny Huntingtona. Kiedy wgłębialiśmy się w zawirowania i zawiłości, jakie panowały pomiędzy poszczególnymi członkami rodu, całość zdawała się być bardziej ożywiona.
"Chcę położyć się przy nim, wtulić w niego i zapomnieć, jak paskudnie to wszystko jest skomplikowane."
Jestem dumna z Kathryn Taylor. Nie oczekiwałam, że tak bardzo poprawi nieścisłości, którymi obdarowała nas w tomie pierwszym - a jednak, udało jej się to. I wierzę, że jeśli tylko wy również nie będziecie mieli wygórowanych wymagań, poddacie się płomiennemu romansowi. Historia Grace i Johnatana jest zawiła, ma swoje wzloty i upadki, ale dzięki tej książce, odzyskałam nadzieję, że faktycznie pióro pani Taylor może do mnie trafić. "Czerwień" zapewniła mi kilka godzin odlotu, wprost w objęcia Wielkiej Brytanii i szargających bohaterów emocji.
6/10
Pozdrawiam,
Sherry
Tą pozycją to mnie zainteresowałaś :) Troszkę oklepany motyw - szef, ale ogólnie brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńTak, to taka powtórka z rozrywki Greya. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
:O
OdpowiedzUsuńNie wierzę w to, co tu przeczytałam! Toć to pierwsza recenzja tej książki, która jest całkiem pozytywna! Bardzo mnie to cieszy, bo może dzięki temu przestanę patrzeć na nią z przerażeniem za każdym razem, gdy obok niej przechodzę i uświadamiam sobie, że ciągle czeka na swoją kolej :D
Jest pozytywna tylko dlatego, że na jedynce dość mocno się w recenzji wyżyłam, a tu faktycznie widać poprawę, więc raczej tak z optymizmem na nią spoglądałam, kiedy okazało się, że nie jest gniotem ^^
UsuńMiłego czytania!
Pozdrawiam,
Sherry
Pamiętam tę pierwszą część, ale jakoś nie miałam okazji do lektury. Dobrze, że trzymała się Ciebie konsekwencja i mimo mieszanych uczuć sięgnęłaś po drugi tom. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Fakt - nie żałuję, że sięgnęłam po tom drugi. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Widzę, że mamy podobne odczucia i bardzo mnie to cieszy! :) Tom drugi był zdecydowanie lepszy od pierwszego i muszę przyznać, że ten głaz, o którym wspominasz da się polubić :D
OdpowiedzUsuńHm... Ja głazu nie polubiłam, ale zaczęłam obdarzać jakimiś uczuciami, co i tak jest wielką niespodzianką po części pierwszej, kiedy po prostu był mi obojętny ^^
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Książka trzyma dość dobry poziom. Podobała mi się. :)
OdpowiedzUsuńW gruncie rzeczy - mnie też. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zawsze cieszy, gdy autorki rozwijającą się wraz z tomami. Nie wiem, czy chciałabym poznać Pana Chodzącą Erekcję... Ubawiłaś mnie tym :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mnie też! Jeśli wydawnictwo wyda kolejne dwa tomy - które z tego co się orientują - mają być o innej parze - jest szansa, że autorka faktycznie mnie oczaruje, choć nie mam aż tak wielkich nadziei. To na co mam nadzieję, to że poziom nie spadnie. :)
UsuńCieszę się! :D
Pozdrawiam,
Sherry