poniedziałek, 28 marca 2016

Ulubione serialowe przyjaźnie - part 2

źr.

Cześć!

Pamiętacie pierwszą partię moich ulubionych serialowych przyjaźni? Cóż, witajcie w parcie numer dwa, gdzie przybywam z kolejnymi cudownymi przyjaźniami, cudownymi wspaniałymi osobami i chemią oddziałującą na widza, która nie daje mu szansy nie shipować bromance'u pomiędzy pewnymi jednostkami. Miłego czytania!


Post nie zawiera spoilerów z seriali, których dotyczą przyjaźnie!

źr.

Merthur
Merlin & Arthur Pendragon
Przygody Merlina

Dla wszystkich fanów "Przygód Merlina" ten bromance będzie oczywisty, jak wiele innych oczywistych rzeczy na świecie. Słońce świeci - oczywiste? Oczywiste. Lato jest po wiośnie - oczywiste? Oczywiste. Więź Merlina i Arthura jest jedną z najlepiej wykreowanych, jeśli chodzi o seriale - oczywiste? Oczywiste! 

O samym serialu nie będę pisać rozlegle, bo na to przyjdzie pora w recenzji serialu, do której się przymierzam od dawna. To o czym dziś napiszę, to troszeczkę o głównych bohaterach, czyli właśnie Merlinie i Arthurze. Ten pierwszy, to nieporadny, trochę ciapowaty czarodziej, który uczy się używać swoich mocy. Jest uparty jak osioł, nie umie trzymać języka w gębie i często pakuje się w tarapaty. A jedną z pierwszych, po przybyciu do Camelotu, jest jawne obrażenie... syna króla - Arthura. Arthura, który jest pyszałkowaty, arogancki i skory do ukarania biednego, biednego Merlinka... Więź, którą twórcy wybudowali przez sześć sezonów serialu, jest absolutnie niesamowita, bo do bólu prawdziwa. 

Relacja Merthur miała trudne początki i właściwie do końca przeżywała wzloty i upadki, co częściowo musiało się wiązać z pewną tajemnicą, którą Merlin ukrywał przed swoim przyjacielem. To co jednak mogę wam obiecać, to że jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapozanać się z serialem - kiedy się na niego zdecydujecie, zakochacie się w Merthurze bez pamięci. Merlin i Arthur do dnia dzisiejszego, a minęło parę lat od czasu emisji serialu i zakończenia - stanowią jeden z moich ukochanych duetów. Lojalni, troskliwi, opiekuńczy, (niemal) zawsze po swojej stronie. Wydobywają z siebie to co najlepsze i przechodzą przez... wiele, a ich przygody to nieustanne balansowanie na krawędzi. Przekonajcie się sami. 

źr.

źr.

Tony Stonem & Sid Jenkins
Skins - 1 generacja

Ok, tutaj będzie pewnie sporo kontrowersji, dla ludzi, którzy Skins oglądali. Czemu? Bo pierwszy sezon ukazuje jak paskudnym człowiekiem jest Tony Stonem. Arogancki, zapatrzony w siebie manipulant, wykorzystujący swoich przyjaciół, czerpiący jakąś super zabawę z krzywdzenia innych. Ciapowaty frajer - Sid, w tym wszystkim, jest jego wiernym, poddańczym cieniem. Wrażliwym, zakochanym w dziewczynie Tony'ego. Czujecie dramę? 

I okej, gdyby przygody pierwszej generacji kończyły się na sezonie pierwszym, nie uwzględniłabym przyjaźni Tony'ego i Sida w moim spisie. Ale nie kończą się. Bo jest jeszcze sezon drugi. A w sezonie drugim, widać zmiany. Radykalne zmiany. 

Dopiero w sezonie drugim widać ogrom poświęcenia, jakie Tony wkłada w troskę o innych. Widać jak dochodzi do wniosków, że inni go kochają i to wszystko - dojrzewanie - sprowadza nas do punktu, w którym relacja Sid&Tony, uhonorowana ostatnim odcinkiem drugiego sezonu, gdzie w pełni widać ich braterską miłość do siebie tych dwojga, uczy nas, jak wiele może zdziałać lojalność do drugiej osoby. Uczy nas trwać przy tych, których kochamy, zwłaszcza jeśli pod maską dupka, widzimy skrzywdzonego, zagubionego chłopaka. 

źr.
źr.

Oliver Queen & John Diggle

No ludzie. Czy z Arrowverse istnieje lepsza przyjaźń niż ta, która połączyła aroganckiego, pyszałkowatego milionera z jego ochroniarzem? Ta dwójka po prostu musiała się odnaleźć w tym paskudnym świecie. Tak podobni, a jednocześnie... tak różni. 

Oliver udaje kogoś kim nie jest, tylko po to, by nocami pod postacią Mściciela, konsekwentnie eliminować cele z listy swojego zmarłego ojca. Po powrocie z wyspy (zapraszam do recenzji serialu, swoją drogą), musi na nowo odnaleźć się wśród ludzi, którzy go kochają, musi nauczyć się nie narażać ich, kryjąc przed nimi swoje sekrety. Diggle trafia w odpowiedni czas, by wyciągnąć to co najlepsze z Olivera. Pokłady współczucia, lojalności i troski. Wskazuje mu drogę do jego własnego sumienia, by mógł skonfrontować się ze swoim człowieczeństwem i dostrzec cienie tego co robi, a także piętno jakie pozostawił na nim pobyt na wyspie i to co przeszedł.

Relacja tych dwojga również ewoluuje, po to by w pewnym momencie przybrać naprawdę dramatyczny obrót, ale hej! Gdyby nie wzloty i upadki, nie widzielibyśmy w pełni, jak ta dwójka jest ze sobą połączona. To nie tylko towarzysze broni, powiernicy sekretów i anioły czuwające nad Starling City, ale również... po prostu bracia. Bracia w codziennym życiu, bracia we wspieraniu się w ciężkich chwilach. Warto oglądać Arrow choćby ze względu na nich. 

źr.

Okay.
Mamy kolejną z wielu (!) notek o przyjaźniach, a już w kwietniu rusza kolejny cykl notek, tym razem z ulubionymi shipami Sherry. A tam również nie zabraknie emocji i wrażeń, także szykujcie się psychicznie. Feniks ma w planach was zaskoczyć. ;)

Tymczasem, co myślicie o przyjaźniach, którymi właśnie się z wami podzieliłam? Znacie? Nie znacie? Planujecie poznać? Lubicie? Myślicie coś innego na ich temat? Koniecznie dajcie znać!

Pozdrawiam,
Sherry

1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10