środa, 24 czerwca 2015

Gwiazdozbiór psa - Peter Heller

źr.
The Dog Stars
Wydawnictwo Insignis, 2013
367 str.

źr.
Hig jest jednym z ostatnich ludzi na ziemi. Ponad 90% populacji wyginęło na wskutek zmutowanego wirusa. Reszta zamieniła się w Ocalałych. Niektórzy wciąż trzymają się swoich kodeksów honorowych. Potrafią żyć, potrafią być ludźmi, nie stają się tymi złymi. Reszta to mordercy, gwałciciele, złodzieje. Nie mają skrupułów, nie mają nic do stracenia, nie mają nic do ukrycia, ryzykują wszystko, by walczyć o cokolwiek. A Hig? Hig ma szczęście. Zaraza go nie dorwała, choć odebrała mu żonę. Zajmując lotnisko, mając za towarzyszy wiernego psa i narwanego sąsiada, jedynego w promilu ośmiu mil człowieka, egzystuje, wymyśla gwiazdozbiory, pozwala sobie marnować czas. Nic innego mu nie pozostało. Czy na niemal pozbawionym człowieczeństwa świecie, znajdzie się okazja na podążanie za nadzieją? Za utraconymi wspomnieniami?

"Żyjemy jak królowie Hig. Wystarczył koniec świata."

źr.
Książka Petera Hellera, niedługo po premierze, została okrzyknięta bestsellerem, krytycy i recenzenci rozpływali się z zachwytów, nad postapokaliptyczną wizją świata, autora. Mnie osobiście, urzekła okładka i intrygujący opis, który rzeczywiście wskazywał, że lektura może być dramatyczna, wzruszająca i wyjątkowa. Jak tak teraz pomyślę, chciałabym by coś, jakiś głos, instynkt - wtedy, gdy przeglądałam tą książkę w księgarni po raz pierwszy - krzyknął mi do ucha "co ty robisz idiotko! Nie ruszaj tej brei!". Niestety, nic takiego się nie pojawiło, moja fascynacja książką rosła, aż w końcu powieść dołączyła do mojej biblioteczki. I choć z obawami, przystąpiłam do lektury, pełna... nadziei? Że wszystkie te rekomendacje na skrzydełkach, na innych portalach, okażą się prawdziwe. Teraz już wiem, że czytelnik może ufać tylko sobie. I temu, że nauczy się czegoś na błędach.

"Kochać to opowiedzieć się po jednej ze stron i trzymać się jej kurczowo po samą śmierć."

źr.
Bo książka Petera Hellera, to jak Boga kocham, w tej chwili - powód, dla którego na moich ustach pojawia się ciąg przekleństw. To cholerna zguba, to jedna z tych powieści, które zabijają w czytelniku chęć czytania. To moja osobista zaraza, to coś co już zawsze - zawsze, będzie określane przeze mnie "zbiorem przypadkowego pieprzenia autora". Ale po kolei, po kolei. Na pierwszy ostrzał weźmy głównego bohatera. Żyjący wspomnieniami sentymentalista, wrażliwy marzyciel, pozwalający by nadzieja tliła mu się w sercu, aż do końca. Ba! Pozwalający, by ta go wypalała, by go niszczyła. I w innych przypadkach, ten facet byłby moją bratnią duszą - naprawdę, ale to całe chrzanienie, które dał nam Peter Heller, w narracji pierwszoosobowej, to zagubienie, to błądzenie, mącenie w swoich własnych myślach, to więcej niż byłam w stanie znieść. Być może po prostu to nie była lektura dla mnie. Może jestem za młoda, może surowy liryzm lektury przeznaczony był dla męskiego odbiory. Może. A może po prostu Peter Heller przesadził. Osobiście obstawiałabym przy tym drugim.

"Ból leżu u twojego boku, blisko.  Nie niepokoi cię nawet odgłosem oddychania."

źr.
Książka jest chaosem. Chaosem myśli, chaosem tekstu, przerostem treści nad fabułą. Nad czymkolwiek innym. Nie dość, że autor raczy nas zdaniami bez interpunkcji, bez dobrej składni, bez sensu, to jeszcze nie ma tu normalnych dialogów. W całej powieści nie zobaczycie ani jednego myślnika, sugerującego wypowiedź. O nieee. Tutaj mamy ciągły tekst, dziwne nie-akapity, pozbawione prawidłowych wcięć, i od czasu do czasu, postawione tak zwane "wypowiedzi postaci". Tyle że nie mamy pojęcia, że to wypowiedź, bo nie odznacza się od opisów, zupełnie niczym. Tego typu charakter, drażni zwłaszcza na początku i co prawda później czytelnik się przyzwyczaja - z trudem, ale się przyzwyczaja, aczkolwiek mimo wszystko, lektura stanowi trudny orzech do zgryzienia. O ile ja jestem naprawdę wytrwałą i upartą czytelniczką, to przysięgam, że parę razy byłam bliska załamania przy "Gwiazdozbiorze psa" i myślałam, że porzucę lekturę. Chwała Bogu, za mój masochizm, dzięki któremu w tej chwili, mogę z satysfakcją równą żołnierzowi, po wygranej bitwie powiedzieć: "dałam radę!". Nie bez kosztów, nie bez ofiar, ale dałam radę!

"Byłem muszlą. Pustą. Przyłóż mnie do ucha, a usłyszysz daleki szum wymarłego oceanu."

źr.
Nie mogę napisać, że w tej książce nie było ani jednej zalety. Bo dostrzegam tą irytującą wyjątkowość lektury, dostrzegam czemu mogła zdobyć tyle uznania w świecie. Bo autor popuścił wodze swojej wyobraźni, dał kolejną postapokaliptyczną wizję przyszłości, męskiego bohatera na granicy wybuchu, a całość opatrzył całkiem nieźle pokierowaną fabułą, trochę dramatyczną, trochę sentymentalną i poetycką. Ale to wszystko nie oznacza, że potrafię spojrzeć na jego książkę, pozytywniejszym okiem niż w tej chwili. Bo cokolwiek inni by nie mówili o tej powieści - nie mogą zaprzeczyć jednemu - ta pozycja jest bezsprzecznie, boleśnie NUDNA. Momenty, które jakoś mnie zaciekawiły i pociągnęły akcję do przodu, mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki. Częściej jednak autor raczył nas długimi, przesadzonymi opisami, nużącymi i męczącymi do granic możliwości, przeciągającymi wszystko co możliwe. Więc nie, kochani. Nie polecam wam tej książki. Wręcz przeciwnie, radzę obwiązać ją czosnkiem i nie zbliżać się do niej na krok, albo zupełnie wymazać z pamięci ten tytuł i fakt, że coś takiego jak "Gwiazdozbiór psa" w ogóle istnieje. Bo uwierzcie mi - za nic, nie skazałabym nikogo na taką mękę, jaką była dla mnie, lektura książki Petera Hellera.

Do diabła z tobą, Pete. Do diabła.

2/10
Pozdrawiam,
Sherry

18 komentarzy:

  1. Bardzo niska ocena, z chęcią zapoznam się z książką, by ją skrytykować... Nie. Żartuję. Z pewnością jej nie przeczytam.

    Przypominam o nominacji.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I bardzo dobrze! Nie ma co marnować czasu! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Ja bym się skusiła... Lubię postapo... Chociaż nie lubię jak książka jest napisana takim stylem że aż daje po oczach... Więc w sumie sama nie wiem ;)
    Mogę Cię zaprosić na konkurs, w którym możesz wygrać książkę Starcraft Punkt Krytyczny? Być może ta książka bardziej przypadła by Ci do gustu, jeśli by Ci się poszczęściło :)
    http://drunkpriest.blogspot.com/2015/06/konkurs-do-wygrania-ksiazka-starcraft.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mimo wszystko odradzam. Też lubię postapo, od czasu do czasu, ale ta książka przekracza wszelkie pojęcia. Bardzo nie polecam. Jest wiele lepszych tytułów z tego gatunku. :)
      Dziękuję za zaproszenie!
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Aż miło przeczytać czasem taką jadowitą recenzję :-P Nie ukrywam że i ja z pewnym zaciekawieniem przygladałam się tej pozycji, ale mnie na szczęście nie zawiodła intuicja. I dzięki Bogu bo po Twojej recenzji nawet bym jej nie otworzyła. Zdecydowanie nie mam zamiaru się z nią zapoznać. Nigdy.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sherry aprove. :D Powiem ci, że jak tak napisałam tą recenzję, negatywną dla odmiany, to jakoś tak mi się lżej zrobiło na sercu, mimo że byłam wykończona psychicznie walką z tym tytułem. :) Także od czasu do czasu, masochistycznie, prawdopodobnie będę się katować jakąś breją. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
    2. Wiesz ja też czasem mam ochotę przeczytać coś beznadziejnego tylko po to by wyżyć się potem na klawiaturze :-P to chyba rodzinne u nas, blogerow ;-) problem w tym że nie mogę nigdy tafic na nic poniżej 4/10 ;-)

      Usuń
    3. Masz za dobre serduszko! :D

      Usuń
  4. Hej! Wybacz mi Sherry moją nieobecność, ale nawał pracy spowodował, że zupełnie straciłam czas na czytanie recenzji, a co dopiero ich wstawianie. ;/ Już jutro rozpoczną się wakacje, więc stracony czas odzyskam i nadrobię zaległości.
    Jak idzie Twój konkurs? Chyba całkiem nieźle. Ja ze swej strony chciałam Ci tylko przypomnieć, że mój kończy się jutro, a pisałaś, że chciałaś się zgłosić, więc nie żebym się napraszała, XD ale z doświadczenia wiem, że o czymś takim można zapomnieć, więc piszę. ;) Tylko nie czuj się zobowiązana! Jeśli odpuściłaś to nic się nie stało. ;)
    A co do recenzowanej książki: mój Boże, dzięki że mnie od tego uchroniłaś. Bo najgorsze co może być w książce to właśnie nuda. Przedłużające się opisy? Zdecydowanie nie dla mnie. Tak więc po książkę nie sięgnę.
    Postaram się nadrobić recenzje, które ukazały się w czerwcu, a na które niestety nie starczyło mi czasu. Wyczekuję rozwiązania Twojego konkursu, a także jutrzejszego dnia. xD Do napisania! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, całkiem rozumiem nieobecność - serio. Ja na przykład od dwóch tygodni nie odwiedziłam żadnego bloga, z wyjątkiem swojego i czuję się paskudnie, ale w porządku, jutro wszystko się nadrobi ^^ A ty się nic nie przejmuj, wiadomo, że szkoła powinna być na pierwszym miejscu i w ogóle. :)
      O konkursie pamiętam, nie zrezygnowałam, wręcz przeciwnie, jak tylko jutro wrócę do domu ze świadectwem, biorę się za pisanie. :) Ale dzięki za pamięć <3
      Rozwiązanie konkursu już w notce podsumowującej czerwiec - czyli w poniedziałek, także zapraszam. Ja natomiast ze zgłoszeniami mierzę się pojutrze i podejrzewam, że to będzie dla mnie bardzo bolesne. :D
      A odnośnie książki - uwierz mi kochana, ta książka mogłaby definiować nudę. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. Pierwszy raz słyszę o tej książce i mam nadzieję, że ostatni;)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, kolejna książka, w której nie używa się myślników czy innych znaków by wyróżnić wypowiedzi (w Kronikach czerwonej pustyni też tak jest). Tak czytam i czytam Twoją opinie i kurcze dosłownie nic w niej - książce -nie było dobrego... Stanowczo podziękuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. COOOOO?! A ja chciałam zacząć Kroniki... :( No, ale dobra, teraz, skoro już się trochę nauczyłam na "Gwiazdozbiorze", może z Kronikami i mną nie będzie tak źle. ;(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
    2. Ciekawi mnie Twoja opinia o Kronikach, bo dla mnie to była strasznie nierówna trylogia, z tragicznym drugim tomem...

      Usuń
    3. W tej chwili sama jestem ciekawa jak to będzie... Ale szczerze? Jakoś mi przeszła ochota na dystopie. :D

      Usuń
  7. Nie wierzę, nie spodziewałam się tego! Czytałam recenzje, a one tak wychwalały, fakt, zaraz po premierze, ale jednak. Nie mogę uwierzyć, że ta książka to takie dno, to wprost okropne. Ale w sumie często tak jest, wspaniała okładka, czarujący opis, a wnętrze puste i nijakie, a niekiedy wręcz odstraszające.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jest najgorsze. ;( Bo ja naprawdę liczyłam na coś WIELKIEGO, godnego tych wszystkich pozytywnych opinii. Niestety koniec końców czuję się rozczarowana i to do granic możliwości. :(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń