źr. |
The Secret Service
Czas trwania: 2 godz. 9 min.
Sekret Epickości
Ten film. Czekałam na niego MIESIĄCAMI, a każdy kolejny był torturą, męczarnią, bo wiedziałam, że jestem zakochana w tej produkcji, gdy tylko obejrzałam pierwszy zwiastun, w którym zresztą podkładem była piosenka The Doors - Five to One. No halo? The Doors? Halo? Nowsza, młodsza wersja Jamesa Bonda? Of course, że to coś co Sherry musiała pokochać całym serduszkiem. I tak się stało. Co jednak tak bardzo urzekło mnie w filmie? CZYSTA. EPICKOŚĆ.
źr. |
Fabuła skupia się na agencie Tajnych Służb Specjalnych - Harry'm (Colin Firth), który bierze sobie za cel, zrobienie z niesfornego Eggsy'ego (Taron Egerton), popadającego w kłopoty młodzieńca - prawdziwego dżentelmena. Dżentelmena-szpiega, jeśli już chcecie wiedzieć. W międzyczasie, nawinie się międzynarodowy spisek szalonego geniusza zła Valentine'a (Samuel L. Jackson), plus dojdzie rywalizacja młodych nowicjuszy szkolonych na agentów, a także wątek więzi, jaka łączy losy Harry'ego z młodym Eggsy'm.
Generalnie, film ma trzy główne elementy, które postaram się omówić: element komedii, element filmu akcji - no wiecie, szpiedzy, intrygi, wybuchy - yeah!, plus element fabularny, jako sam w sobie. Już teraz wspomnę, że jak dla mnie, wszystkie zostały wykorzystane maksymalnie i ode mnie mają pełne oceny, a nawet więcej - oceny z plusem! Bo film był absolutnie niesamowity!
źr. |
Dobra, zacznijmy od obsady i bohaterów bo zaraz wybuchnę, jeśli o nich nie wspomnę. Bo sam w sobie dobór castu był nieprawdopodobny! Wiadomo więc, że całość również tak wypadła. Na samym wstępie zaznaczmy, że ja osobiście, jestem totalnie zakochana w brytyjskim akcencie. Totalnie, obłędnie, nieodwołalnie zakochana. Słyszę go i wiem, że przepadłam. A tu, w "Kingsmanie" nie dość, że był brytyjski akcent, to jeszcze Prawdziwi Dżentelmeni i Szpiedzy, w tym samym momencie!
Jak pewnie wiecie, Colin Firth jest na mojej liście ulubieńców i to nie bez przyczyny. Facet to legenda, uwielbiam to jak mówi, to jak gra, to jak żyje postaciami i każdą z nich, potrafi mnie do siebie przekonać. Harry - grany właśnie przez Firtha, był niesamowicie ciekawą postacią, wykreowaną w specyficzny sposób - no wiecie - nauczyciel, biorący pod swoje skrzydła, zbuntowanego młodzieńca. A jednak Harry miał parę osobistych powodów czemu to właśnie Eggsy trafił pod jego opiekę, więc wgłębianie się w psychologię postaci możemy odhaczyć, jako pozytywny aspekt.
Eggsy, to materiał na osobny akapit, w ogóle. A tak btw. Jak już tu jesteśmy - Taron Egerton. Mój facet. MÓJ. Także łapki precz, jego cudowny akcent, jego cudowna gra aktorska i nieprawodopobnie seksowny wygląd (zwłaszcza w garniturze - mmm) są MOJE. Zagrał swojego bohatera tak niesamowicie dobrze, że po prostu nie wiem co napisać. Eggsy był intrygujący w inny sposób niż Harry, ale i z jego historią twórcy nie poszli na łatwiznę, także możegliśmy uczyć się z nim postępować już od samego początku. Bo Eggsy był inteligentny, wygimnastykowany, troskliwy, lojalny i honorowy. (Plus - dla jego widoku w garniturze czy z psiakiem przy boku, byłabym w stanie oddać nerkę. No i miał brytyjski akcent. IDEAŁ)
W całym zamieszaniu warto też zwrócić uwagę na "czarny charakter" filmu. Valentine był szalony, ale w genialny sposób, a wiadomo, że tacy złoczyńcy - inteligentni, przebiegli i z planem, są najciekawsi do obserwowania i trudni do eliminowania, co pozwala bohaterom rozwijać się i pokonywać swoje ograniczenia, w roli szpiegów.
Pomysł fabularny został wykorzystany maksymalnie. Są tu Tajne Służby Szpiegowskie, działające poza biurokracją czy polityką. Sami o sobie mówią, jak o współczesnych rycerzach, a mnie ich koncepcja Okrągłego Stołu, wydawała się rozczulająca i genialna równocześnie. Poza tym - dżentelmeni - czyż może być coś lepszego do podziwiania?
Cały film to głównie akcja. Mamy spisek, mamy intrygę, mamy szkolenie nowicjuszy, mamy wybuchy, granaty, pistolety, walkę, efekty specjalne, efekty kaskaderskie, plus duużo, duuużo dynamiki, która nie pozwala oderwać się od monitora. Generalnie, o ile do Jamesa Bonda do tej pory się nie przekonałam - spokojnie, nadrobię - to w przygodach Eggsy'ego i Kingsmanów, już w tej chwili wiem, że jestem zakochana i już w tym momencie mam włączoną obsesję na ich punkcie, więc emocjonowanie się każdym newsem związanym z sequelem filmu - gwarantowane.
Jak pewnie wiecie, Colin Firth jest na mojej liście ulubieńców i to nie bez przyczyny. Facet to legenda, uwielbiam to jak mówi, to jak gra, to jak żyje postaciami i każdą z nich, potrafi mnie do siebie przekonać. Harry - grany właśnie przez Firtha, był niesamowicie ciekawą postacią, wykreowaną w specyficzny sposób - no wiecie - nauczyciel, biorący pod swoje skrzydła, zbuntowanego młodzieńca. A jednak Harry miał parę osobistych powodów czemu to właśnie Eggsy trafił pod jego opiekę, więc wgłębianie się w psychologię postaci możemy odhaczyć, jako pozytywny aspekt.
źr. |
W całym zamieszaniu warto też zwrócić uwagę na "czarny charakter" filmu. Valentine był szalony, ale w genialny sposób, a wiadomo, że tacy złoczyńcy - inteligentni, przebiegli i z planem, są najciekawsi do obserwowania i trudni do eliminowania, co pozwala bohaterom rozwijać się i pokonywać swoje ograniczenia, w roli szpiegów.
źr. JB <3 |
Cały film to głównie akcja. Mamy spisek, mamy intrygę, mamy szkolenie nowicjuszy, mamy wybuchy, granaty, pistolety, walkę, efekty specjalne, efekty kaskaderskie, plus duużo, duuużo dynamiki, która nie pozwala oderwać się od monitora. Generalnie, o ile do Jamesa Bonda do tej pory się nie przekonałam - spokojnie, nadrobię - to w przygodach Eggsy'ego i Kingsmanów, już w tej chwili wiem, że jestem zakochana i już w tym momencie mam włączoną obsesję na ich punkcie, więc emocjonowanie się każdym newsem związanym z sequelem filmu - gwarantowane.
źr. |
"Tajne służby" to również film komediowy i od razu trzeba zaznaczyć, że humor jest bardzo... specyficzny i jeśli już od początku będziecie widzieli, że wam nie odpowiada, radzę dalej nie oglądać, bo się nie zmienia, a pogłębia. Mnie osobiście, bardzo pasował, w niektórych momentach niemal płakałam ze śmiechu, a chichotanie i okrzyki typu "Eggsyyyyyy awww" towarzyszyły mi od samego początku do samiutkiego końca.
Produkcję zaleca się oglądać osobnikom po 18 roku życia, z uwagi na... wiele. Wiele. Wiele przekleństw. Przede wszystkim Eggsy ma z nimi problem, ale cóż - on jest w ten sposób wykreowany, a ja go akceptuję, bo jak wspomniałam - jest cholernym ideałem. Co nie zmienia faktu, że lubi sobie przeklinać, co zdecydowanie wzmacnia ekspresję jego wypowiedzi plus potwierdza jego wizerunek niegrzecznego, zbuntowanego chłopca.
Finał nie rozczarowuje, jest dokładnie taki, jaki chciałam żeby był. EPICKI. EPICKI. Jak i cała historia Eggsy'ego i Harry'ego, która zapewniła mi tyle rozrywki, że tytuł od razu wylądował na półeczce z ulubionymi filmami.
źr. |
"Kingsman. Tajne służby" to film specyficzny, ale jak dla mnie był tak genialny, że nie możecie się dziwić, że dokładnie dobę po pierwszym seansie, ponownie go obejrzałam. A trzy tygodnie później po raz trzeci, bo niby czemu nie, skoro to jedna z tych produkcji, która natychmiastowo poprawia fanom humor? Plus, robi z nich swoich niewolników, bo ja w tym momencie, mam ochotę jechać do Anglii i zacząć swoją karierę szpiega. No wiecie, rozpracowywanie Pentagonu, rozbrajanie bomb, powstrzymywanie złoczyńców? Coś dla mnie!
Jeśli jesteście zwolennikami szybkiej akcji, dynamicznych, barwnych rozwiązań fabularnych , komedii na poziomie i całej gamy świetnych postaci - będziecie zachwyceni "Kingsmanem", tak jak ja byłam. Fani starych szpiegowskich filmów, z tymi super przesadzonymi-dramatycznymi, czasami absurdalnymi scenami, poczują jak ich serca zaczynają szybciej bić przy najnowszej produkcji reżysera Vaughna. Zakosztujcie, spróbujcie i nie wahajcie się zostać dżentelmenami. Czy tam damami, nieważne. Ważne są tylko trzy słowa, ci którzy film widzieli, zrozumieją.
źr. |
źr. |
Polecam. Bo szpiedzy. Bo Taron w garniturze. Bo Colin z pistoletem, w garniturze. Bo brytyjski akcent. Bo humor. Bo fabuła.
Bo wszystko.
Pozdrawiam!
Sherry
źr. |
Widziałam i tak samo pokochałam :) zwłaszcza za humor jaki zawarty został w tym filmie :D dawno się tak nie uśmiałam ;)
OdpowiedzUsuńJa też! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mi się podobał, ale na pewno nie tak bardzo jak Tobie ;)
OdpowiedzUsuńWażne, że się w ogóle podobał. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
W ogóle się Eggsym nie podzielisz? :)) Szkoda - a film był świetny; 100% rozrywki :).
OdpowiedzUsuńNIENIENIE. Eggsy Sherry. Sherry Eggsy <3
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Tak! Kocham Eggsiego i te jego irracjonalne poczucie humoru. kocham szpiegów, kocham te ich parasolki, długopisy i całą resztę. uwielbiam rozmowę Valentinego i Harrego w apartamencie czarnego charakteru. ten cały humor jest genialny - nie raz niemal posikałam się ze śmiechu. poza tym większość widzów w kinie płakało razem ze mną. najlepsze jest to, iż aktor, który wcielił się w postać Eggsiego tak naprawdę nie grał w większych rolach. mam nadzieję, że teraz częściej będzie występował w super produkcjach. :) a ta końcówka? zboczona, śmieszna (bo jakby inaczej), ale i trochę smutna. pewnie wiesz dlaczego. :)
OdpowiedzUsuńJA TEŻ, JA TEŻ, JA TEŻ! <3 Fakt, Taron jak dotąd grał raczej w mniejszych produkcjach, ale skoro tworzy się sequel Kingsmana, to podejrzewam, że jego kariera może się rozpędzić :)
UsuńA mnie najbardziej podobała się końcówka, końcówka. Tuż przed napisami. Ta gdzie Eggsy mierzył się z Deanem. Jego "Manners maketh man" mnie rozbroiło <3
Pozdrawiam,
Sherry
Jakiś czas temu widziałam i nie żałuje :) zastanawiam się tylko czy może zrobią kolejną część, chociaż dosyć dużo bohaterów scenarzysta wybił ;]
OdpowiedzUsuńZrobią, zrobią. :) Aktualnie trwają pracę nad scenariuszem. Co więcej! Słyszałam, że czekają nas spektakularne powroty... czy raczej jeden, wielki powrót, który zatrzęsie posadami egzystencji Eggsy'ego. :)
UsuńCzekamy!
Pozdrawiam,
Sherry
Obejrzę, bo mnie przekonałaś. Bo widzę fajnego pieska. bo mąż mnie zmusi na pewno. Bo polecasz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo prawidłowo. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie widziałam i nie wiem, czy zobaczę. No bo mam dylemat, w końcu gra tam cudowny, czarujący, niesamowity Colin Firth(też uwielbiam jego głos, a do tego kocham go za grę w Dumie i Uprzedzeniu!), ale tego typu komedie nie są moimi ulubionymi... Nie wiem, nie wiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Och, oglądnij! To taka nowsza, młodsza wersja Jamesa Bonda i mimo że humor jest specyficzny, to mimo wszystko mam wrażenie, że mogłabyś się przy tym filmie dobrze bawić. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O rany! Jak to się stało, że taki film przemknął niezauważony tuż przed moim nosem! Jakoś kompletnie nie zwróciłam na niego nigdy uwagi. A tu takie cuda! Szpiedzy, akcja, przystojniaki w garniturach! Muszę koniecznie zobaczyć! :-) A do Bonda przekonałam się dzięki Skyfall, które widziałam na dużym ekranie. Bardzo miło mi się oglądało i na Spectre też na pewno się wybiorę ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A ja właśnie Bonda nigdy nie dooglądałam do końca. ŻADNEGO. :D Natomiast "Kingsman" totalnie mnie przekonał do szpiegów i tak dalej, więc z pewnością nadrobię wszystkie 007 i Skyfall'e i w ogóle :D Oglądaj i zakochuj się w Eggsy'm razem ze mną! :D
UsuńSerio - zobaczysz go w garniturze i ten obraz zostanie ci przed oczami na zawsze. *tu wstawić rozmarzone westchnienie Sherry*
Pozdrawiam,
Sherry
MUSZĘ. OBEJRZEĆ. "Bo szpiedzy. Bo Taron w garniturze. Bo Colin z pistoletem, w garniturze. Bo brytyjski akcent. Bo humor. Bo fabuła.
OdpowiedzUsuńBo wszystko." :D
KONIECZNIE! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry