źr. |
What If
Feeria Young, 2015
395 str.
395 str.
źr. |
Nyelle Preston ma oczy Nicole Bentley, ma śmiech Nicole Bentley, ale nie ma pojęcia kim Nicole Bentley jest. Tego właśnie, Cal, który przed laty stracił swoją przyjaciółkę, nie potrafi zrozumieć. Po tylu miesiącach, w końcu ją odnalazł, ale koniec końców okazuje się, że Nyelle nie poznaje go. Nie reaguje na przywoływane imiona ludzi, których powinna znać. Czyżby Cal się pomylił? Kim jest Nyelle Preston, mająca wygląd Nicole, ale posiadająca zupełnie inną osobowość? Czy Cal powinien brnąć w swym śledztwie na temat nowo poznanej dziewczyny, dalej, czy powinien odpuścić, zanim przeszłość ponownie zaatakuje, zanim wspomnienia zmieszają się z rzeczywistością, nie przynosząc odpowiedzi na długo skrywane sekrety?
Rebecca Donovan, zdobyła sympatię wielu czytelników, swoją trylogią "Oddechy", której niestety ja, nadal nie miałam okazji poznać. Nie wiedziałam więc na co się nastawiać i podeszłam do lektury "Co, jeśli...", bez jakichkolwiek wymagań, z czystą głową i nadziejami, że autorce uda się mnie oczarować. Czy koniec końców jestem zadowolona ze spotkania z amerykańską autorką?
"Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne."
źr. |
Historia Cala i Nyelle, przepełniona jest melancholią i smutkiem, mimo że nowo poznana koleżanka głównego bohatera, to chyba najbardziej energiczna, pozytywna osoba, o jakiej kiedykolwiek czytałam. Autorce udało się, wpleść w każdy rozdział sens i drugie dno, podsycając ciekawość czytelnika i zmuszając Cala do podejmowania kolejnych działań, przybliżających go do szalonej, impulsywnej Nyelle. Kolejne zdania, kolejne dialogi, urywki wspomnień, podsycały przyciąganie pomiędzy postaciami, ciasno splatając ze sobą ich losy, w jak najbardziej realny sposób, co spowodowało, że czytelnik z satysfakcją i uśmiechem obserwował kolejne wydarzenia, wciąż jednak obawiając się, że największe lęki Cala się spełnią i w którymś momencie, przeoczymy zniknięcie dziewczyny.
Książka praktycznie od początku pochłania czytelnika, zmuszając go do śledzenia kolejnych wydarzeń i uniemożliwiając odłożenie lektury, przed jej skończeniem. Autorka stworzyła interesującą opowieść, wypełnioną tajemnicami, posiadającą także drugie dno, które skłania czytelnika do przemyśleń, a jednocześnie nie moralizuje i nie wydaje się fałszywe. I mimo że historia Cala i Nyelle podobała mi się, zwłaszcza że do samego końca skazywała czytelnika na domysły, to nie mogę powiedzieć, by wydawała mi się autentycznie rewelacyjna.
"Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie. Ranią głęboko, a kiedy rana już się zabliźnia, posypują ją solą."
Są pisarze, którzy piszą bardzo dobrze, którzy sprawiają, że ich dzieła mają znaczenie i nie zanikają gdzieś pomiędzy innymi tytułami z gatunku. Są też tacy, którzy piszą lepiej niż bardzo dobrze, z tego powodu, że potrafią wbić się do świadomości czytelnika, potrafią manipulować jego uczuciami, zdają się wypełniać serca widzów, nowymi wrażeniami i uczuciami. Rebecca Donovan, w moim przypadku, zalicza się do pierwszego przykładu. Wydaje mi się, że po tym z jakimi autorkami miałam do czynienia, jeśli chodzi o New Adult, naprawdę ciężko jest zrobić na mnie wrażenie i o ile naprawdę, nie mam o co oskarżyć autorki "Co, jeśli...", o tyle nie sprawiła ona, że mogłabym uwielbiać jej twór.
źr. |
Bo wszystko w "Co, jeśli..." było wykonane na bardzo dobrym poziomie. Tyle, że... na tym się skończyło i autorka nie przekroczyła magicznej granicy "rewelacyjności". Postaciom nie brakowało życia czy naturalności, w związku z czym, wydawali się naprawdę realni i namacalni, ale - nie potrafiłam się z nimi zżyć, a ich poczynania obserwowałam z pewnej odległości. Narracja prowadzona zarówno z perspektywy Cala, jak i retrospekcje pozwalające nam spojrzeć na historię okiem innych bohaterów, ubarwiły i uzupełniły powieść w znakomity sposób, nadając jej szczególnego znaczenia, ale - jakkolwiek rzeczywiste i interesujące by nie były, nie przybliżyły mnie do opowieści. Romantyczny wątek, skomponowany w historię, wypadł uroczo, zabawnie, ale i nieco dramatycznie, czyli dokładnie tak jak powinien, ale... w związku z tym, że do samych postaci się nie przywiązałam, nie mogłam odczuwać zauroczenia i chemii pomiędzy nimi, w taki sposób w jaki bym chciała. Tajemnice głównej bohaterki skłoniły czytelnika do domysłów, nad tym, czego miałaby one dotyczyć i jaki mogłyby mieć przebieg i choć całość, koniec końców była sensowna, jak i cała powieść, to niestety moje podejrzenia się spełniły i uznałam, że cały ten wątek mógł być mniej przewidywalny. Autorka zawarła też całą masę emocji i uczuć w swoim dziele, serwując nam głęboką historię młodzieńczej miłości, ale i mierzenia się z przeszłością oraz stawiania czoła lękom, co sprawiło, że uśmiechałam się, a nawet wzruszyłam przy lekturze, tylko że... niedostatecznie mocno. Cokolwiek Rebecca Donovan by nie zrobiła, mnie wydawało się, że robiła za mało. I w tym tkwił problem.
"Co, jeśli" to powieść o nadziei, o poszukiwaniu siebie, o mierzeniu się z przeszłością i chwytaniu chwili, oraz docenianiu jej. To historia, która udowadnia, że można kochać wystarczająco, by rezygnować z siebie, tęsknić wystarczająco, by wykorzystywać okazje. Rebecca Donovan, stworzyła coś wyjątkowego, historię przepełnioną uczuciami i tego właśnie jej nie zapomnę. Tego się uchwycę i to właśnie sprawi, że sięgnę po inne jej książki. Bo jest coś magnetycznego i uroczego w stylu, w jaki autorka wprawia w ruch miłość i emocje, jakby oliwiła koła zębate wielkiej maszyny, która pomimo skaz, przyciąga uwagę.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Za możliwość przeczytania książki, serdecznie dziękuję wydawnictwu.
Po "Oddechach" mam ochotę na każdą książkę, która wyszła spod pióra tej autorki :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, zachęcam. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja również nie potrafiłam zżyć się z bohaterami ''Co, jeśli...'', dlatego tę książkę oceniam nieco mniej entuzjastycznie niż serię ''Oddechy''.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedy w końcu znajdę czas na "Oddechy", oczarują mnie do tego stopnia, ze zapomnę, że "Co, jeśli..." nie rozkochało mnie w sobie, tak jak chciałam by to zrobiło. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Po pierwsze: książkę zacznę czytać na dniach, więc zobaczymy, czy mi się spodoba. A po drugie - co ja widzę? Sherry zaczęła współpracę?
OdpowiedzUsuńMiłego czytania! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Muszę chyba pierwsze ogarnąć "Oddechy", ale ta książka jest chyba ciekawsza niż poprzednia seria Autorki.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
A nie wiem, nie wiem. Nie mam porównania. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mimo tych twoich "ale" i tak pewnie się skuszę na tę książkę;) Lubie pióro tej autorki:)
OdpowiedzUsuńW takim razie - życzę przyjemnej lektury!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam na nią wilczy apetyt
OdpowiedzUsuńNiech zatem cię oczaruje, gdy już znajdzie się w twoich rękach. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie czytałam Oddechów, ale mam chęć na Co, jeśli:)
OdpowiedzUsuńTrzymam zatem kciuki, byś miała możliwość ich poznania :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Chciałabym przeczytać tę książkę albo pierwszą z serii Oddechy :) Nie mogę się doczekać kiedy pojawią się w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
A ja jestem ciekawa jakie wrażenia wywrze na tobie, pani Donovan, więc koniecznie daj znać! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Niedługo się za nią zabieram :) Jestem ciekawa stylu autorki, bo jeszcze nie czytałam jej książek.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ja, przed tą książką. :) Miłej lektury! Trzymam kciuki, żebyś ty nie miała żadnych "ale", po skończeniu tej powieści.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Seria pani Donovan ciągle przede mną...
OdpowiedzUsuńU mnie również. A przynajmniej "Oddechy". "Co, jeśli..." to niezależna, pojedyncza książka. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Widzę, że nie oceniasz jej bardzo entuzjastycznie, ale mimo wszystko mam na nią ochotę, choć po pierwszym tomie "Oddechów" nie otrzymałam tego, czego oczekiwałam. Obiecałam sobie jednak dawać autorom kolejne szanse i chciałabym zaryzykować właśnie z tą książką - a nuż bardziej spodobałaby mi się? :)
OdpowiedzUsuńWiesz, słyszałam, że drugi tom Oddechów jest dużo lepszy od pierwszego, więc może spróbuj jeszcze raz powrócić do bohaterów. :) Choć oczywiście do 'Co, jeśli..." nie zniechęcam. :) A nóż spodoba ci się bardziej niż mnie? :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Oddechy kocham całym sercem, więc nie wyobrażam sobie abym miała nie przeczytać tej książki. To mój must have czerwca <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też pokocham Oddechy, gdy już po nie sięgnę! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Również nie czytałam "Oddechów", ale mimo mojego braku zainteresowania powieściami typu "Young adult", cjestem zainteresowana "Co, jeśli..." Przedstawiłaś tę książkę w taki sposób, że sprawia wrażenie co najmniej ciekawej, a jeśli w dodatku wątek romantyczny nie jest mdły, to pewnie powieść nadaje się idealnie na wakacyjną lekturę, mam rację? W każdym razie postaram się mieć ją gdzieś na oku. : )
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o YA czy NA, to ja zawsze jestem skłonna polecić autorów, a twoją uwagę skierowałabym w stronę Colleen Hoover - serio, ta kobieta to geniusz rozbrajania czytelnika. Pamiętasz te uczucia przy czytaniu "Baśniarza"? No właśnie, CoHo potrafi zrobić podobnie z czytelnikiem. :) Przy "Hopeless" chociażby, które mnie rozbiło. Czy "Maybe Someday". Absolutnie cudowne <3 POLECAM. :D
UsuńAle skoro jesteś zainteresowana także panią Donovan, czytaj, czytaj, a może akurat tobie przypadnie do gustu dużo bardziej. Rzeczywiście to taki typ wakacyjnej lektury. Mnie, przeczytanie jej zajęło dzień, serio, bo naprawdę szybko się ją wchłaniało. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Jak pierwszy raz zobaczyłam tę książkę, pomyślałam, że to kolejna część "Oddechów" i nawet nie czytałam opisu, żeby sobie nie spojlerować. A Ty na fb piszesz, że to Twoje pierwsze spotkanie z autorką i bach, oświeciło mnie, że to zupełnie inna powieść. ;) Trochę szkoda, że ciężko jest się zżyć z bohaterami i książce jednak brakuje do rewelacyjności. Mimo to chętnie sięgnęłabym po nią i poznała w końcu twórczość autorki. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, trzymam kciuki, byś miała taką możliwość. :) Sama jestem ciekawa "Oddechów" i gdyby nie fakt, że mam rozplanowany harmonogram do końca czerwca, pewnie w tej chwili rozpoczynałabym lekturę pierwszego tomu, który mam już na półce. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Jakoś nie miałam okazji zapoznać się z twórczością pani Donovan i powiem szczerze, że nawet mnie jakoś do tego wybitnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Rozumiem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mimo iż "Oddechy" nadal leżą i się kurzą, jakoś nie wyobrażam sobie, żeby na mojej półce mogło zabraknąć "Co, jeśli..." . Strasznie ciągnie mnie do tej powieści, do jej tajemniczości, uroku melancholii... I myślę, że mimo tych wszystkich "ale" i tak ją przeczytam. Ale "Oddechy" pierwsze! :-)
OdpowiedzUsuńI gratuluję! Czyżby jakaś nowa współpraca? ;-)
Poza tym chciałabym Cię bardzo przeprosić za moją dłuuuuuuuuuuuugą nieobecność. Wiesz jak jest, a raczej było, bo na szczęście mam chwilowo odrobinę spokoju :-) Chciałabym Ci też bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo BARDZO podziękować za absolutnie cudowny, piękny, wspaniały prezent urodzinowy, który sprawił, że śmiałam się jak głupia i autentycznie zaczęłam ryczeć, mimo iż beksą przecież nie jestem :-) Trafiłaś idealnie, bo nie zdążyłam jeszcze kupić tej pozycji :-) Mam nadzieję, że nie jesteś zła, że tak długo z tym zwlekałam, miałam pewne ambitniejsze plany w związku z podziękowaniem, ale tradycyjnie nie wypaliły... Nie zdziw się jednak jeśli, któregoś pięknego dnia również w Twojej skrzynce pojawi się jakaś tajemnicza paczka ;-)
Pozdrawiam serdecznie :-*
Wiesz, jak już będziesz miała "Co, jeśli..." i przeczytasz tę książkę... będę musiała z tobą poważnie porozmawiać, bo nie wiem czy to moja paranoja i obsesja na punkcie CoHo się włączyła, czy rzeczywiście "Co, jeśli..." aż tak mi się kojarzy z "Hopeless"...
UsuńW każdym razie, miłego czytania! :D
A owszem, miałam przyjemność zrecenzować książkę dla wydawnictwa i bardzo się cieszę, bo gdyby nie to, prawdopodobnie jeszcze dłuuugo bym pani Donovan nie poznała, mimo że pierwszy tom Oddechów już czeka na półce, na przeczytanie. :)
Odnośnie twojego prezentu - tylko o to mi chodziło, Patko. Żeby w twoje własne urodziny, wywołać uśmiech. Każda osoba zasługuje na uśmiech, zwłaszcza w swoje urodziny i choć wiem, że z natury jesteś pozytywną osóbką, to zdaję sobie sprawę, że szkoła, praca, czy tam staż mogą wymęczyć, więęęc... UŚMIECH. Tak, uśmiech. Bo kto nie lubi niespodziewajek? :)
Pozdrawiam! <3
Sherry
Miałam nie czytać recenzji u Ciebie przed moją lekturą, ale naszło mnie dzisiaj na odwiedzanie blogów, więc wpadłam. Szkoda, że książce w Twoich oczach zabrakło tego czegoś. Znalazłaś sporo "ale", ale mam nadzieję, że ja odbiorę ją lepiej, że mnie zachwyci. ;) Oddechy również przede mną. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też mam nadzieję, że ciebie zachwyci jeszcze bardziej niż mnie! Trzymam kciuki, by tak się stało, życzę przyjemnego czytania i czekam na recenzję! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja tej pani mówię stanowcze NIE ;) Oddechy są jednym wielkim nieporozumieniem, nie chcę więc wiedzieć co popełniła w kolejnych swoich wytworach ;D ale... ważne, że są czytelnicy, którzy doceniają starania Donovan :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Raaaany! Modlę się, żeby moje odczucia w związku z Oddechami nie były aż tak negatywne :D
UsuńPozdrawiam!
Sherry
Za mną dopiero pierwszy tom serii "Oddechy" tej autorki, ale wiem, że tę książkę na 100% przeczytam.
OdpowiedzUsuńW takim razie - miłej lektury! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Taaak, ja się może nie wypowiem. Liczyłam, że może jednak, ale nie, nie, nie... Wystarczy, że muszę zmęczyć Oddechy 2 i 3... Brrr....
OdpowiedzUsuńA ja mam pierwszy tom przed sobą! NIE STRASZ i czytaj prędko, bo muszę wiedzieć czy później jest lepiej. MUSZĘ! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Cwaniara :P Sama czytaj i ja muszę wiedzieć czy dalej jest lepiej :D Ale niby drugi tom lepszy :P
UsuńPhi! :D Jeśli zdobędę drugi i trzeci, mogę czytać, ale mimo wszystko mam nadzieję, że ty mnie uprzedzisz ^^
UsuńTeż właśnie słyszałam to, że drugi jest lepszy i gdybyś ty to potwierdziła, byłabym uspokojona. :D
Bo przecież prawdą jest, że są książki poprawne, ale niekoniecznie zakorzeniające się w naszych serduszkach. I do takich właśnie zaliczam Oddechy pani Donovan, mimo że jeszcze nie czytałam tomu III. Może to błąd, może nie. Nie wiem. Ale czytając "Powód by oddychać" nie czułam ŻADNEJ więzi z bohaterką. W "Oddychając z trudem" sytuacja nieco się poprawia, ale nadal uważam, że Emma - główna bohaterka - jest straszna. Choćbym nie wiem jak się starała, nie polubię jej. Nie polubiłam i nie polubię. I bardzo boję się, że przy "Co jeśli..." będzie to samo. A nie chcę kolejny raz męczyć się czytaniem czegoś, co miało być mega głębokie, a wyszło dość płytkie... I serio, opis bardzo mnie zaintrygował, bo jestem ciekawa, o co chodzi z tymi dziewczynami, ale boję się, że znów będzie niefajnie. No, może to złe słowo: będzie poprawnie, ale nie poruszy to mną do głębi. A jeśli tak się nie stanie, to według mnie jest to strata pieniędzy. A wymagania również mam duże, pewnie zwracam uwagę na nieco inne sprawy niż Ty, ale jedno nas łączy - obie kochamy J. Lynn i nikt nie może jej dorównać. <3
OdpowiedzUsuńTo jest dokładnie tego typu książka. Naprawdę fajna, mimo tych moich ale, tylko że... nic ponadto. Także osobiście nie doradzałabym ci sięgać po tę powieść, bo prawdopodobnie byłabyś zdruzgotana tym, że autorka znów nie przemówiła do twojego serca. A szkoda. "Oddechy" przede mną, ale szczerze mówiąc nie wiem czego się po tym spodziewać i nie mam jakichś większych wymagań, bo czuję, że gdybym zbyt dużo oczekiwała, rozczarowałabym się i to BARDZO.
UsuńAnyway, tak - kocham Jenn, zarówno pod pseudonimem jak i jako Armentrout, natomiast jest tylko JEDNĄ Z trzech moich najulubieńszych autorek, razem z Colleen Hoover i Abbi Glines. :D Nie umiem wyrzucić którejś z nich gdzieś niżej. Wszystkie są w moim sercu, na pierwszym miejscu. :)
Pozdrawiam,
Sherry