Second Chance Summer
Wydawnictwo Jaguar, 2014
415 str.
Dla siedemnastoletniej Taylor, nadchodzące lato będzie ostatnim, które spędzi z całą swoją rodziną, zanim wszystko co do tej pory znała, do czego do tej pory się przyzwyczaiła, nie runie jak domek z kart. Złowieszczy wyrok lekarza: "zostały góra cztery miesiące", czai się bowiem nad ojcem dziewczyny, nieruchomy i zimy, jak widmo, jakby tylko czekał by o sobie przypomnieć. Lato więc, i wyjazd rodziny do ich domku wypoczynkowego ma być ostatnią szansą na normalność. Tyle, że dla Taylor, wyjazd z rodzicami, starszym bratem - geniuszem i młodszą siostrą - utalentowaną baletnicą, mierzenie się ze zbliżającą stratą, pustką i śmiercią, nie jest kuszącą perspektywą. Zwłaszcza, że parę lat temu, zostawiła w Lake Phoenix, coś bardzo ważnego. Uciekła bez pożegnania, nie stawiając czoła najważniejszym w jej ówczesnym życiu ludziom. Jak koniec końców przebiegnie wyjątkowe lato Taylor? Lato stawiania czoła lękom, lato stawiania czoła przyszłości, lato... drugiej szansy?
Książka Morgan Matson, mimo że nie jest pierwszą, która porusza temat choroby, raka czy ogólnie wizji utraty kogoś bliskiego, to jest chyba pierwszą od dawna, która robi to w taki sposób, że potrafi dotknąć mnie do żywego. Całość, przedstawiona na ponad czterystu stronach, może robić wrażenie... rozciągniętej, ale naprawdę taka nie jest, kiedy czytelnik się z nią zaznajamia. Gdy tak czytałam "Lato drugiej szansy" i wszystko coraz mocniej zaczęłam traktować na poziomie osobistym, gdy tak zaczynałam dostrzegać więcej, zwracać na różne rzeczy uwagę, nawet się nie zorientowałam kiedy do końca zostało mi sto stron, a ja byłam coraz bardziej przerażona tym co miało nastąpić - końcem. Siedemnastoletnia Taylor, nasza narratorka i przewodniczka po swoich uczuciach, ale również po historii pełnej bólu, pełnej wspomnień, pełnej sentymentalizmu i ukrytych lęków, jest pod wieloma względami irytująca, ale to dobrze. Bo te jej drażniące cechy, sprawiały, że wydawała się tylko jeszcze bardziej ludzka. Jej obawy, jej lęk przed mierzeniem się z czymkolwiek, jej pragnienie ucieczki - to wszystko czyniło z nią postać ludzką, niepapierową, a gdy z biegiem czasu odkrywałam pomiędzy nią, a sobą, mnóstwo bliźniaczych cech, stała się dla mnie nie tylko jakimś przypadkowym imieniem na papierze, ale taką literacką siostrą.
Morgan Matson ma bardzo wnikliwy, ale jednocześnie lekki styl pisania, który idealnie trafi do każdego wrażliwego odbiory, a zwłaszcza do młodzieży. Jest coś pięknego w tym, z jaką łatwością autorce przychodzi władaniem słowem pisanym, z jak cudownym powiewem świeżości, przybywa do czytelnika i ofiarowuje mu mądrą, poruszającą historię. Niełatwą w elementach jakie porusza: choroba, rak, śmierć, ale prostą w przyswojeniu i... zżyciu się z nią. Ja na przykład, już po skończeniu lektury, zastanawiałam się, czemu wywarła na mnie ona aż tak wielkie wrażenie - bo musicie mi wierzyć, że wywarła kolosalne. I doszłam do wniosku, że Morgan Matson dodała do swojej historii bardzo ważny element - element rodziny.
Zawsze bardzo się utożsamiałam z powieściami, w których autorzy postanowili się skupić na wątku rodzinnym, a Morgan zrobiła to w swojej książce tak perfekcyjnie, że zaczęłam podważać to w co do tej pory wierzyłam. Pisarka zmusiła mnie do konfrontacji z myślami, które do tej pory były przeze mnie ignorowane. Spojrzałam na swoją rodzinę, swoje stanowisko wobec rodziny, nowym okiem, świeżym okiem i przeraziłam się tym, jak wiele jest do poprawy zarówno w moim zachowaniu wobec bliskich, jak i w budowie zaufania pomiędzy nami. Na przykładzie rodziny Taylor, skonfrontowałam się ze swoim uporem, ze swoimi wadami, ze swoim maniakalnym, uciążliwym charakterem i skłonnością do buntu. W związku z tym, że rodzina głównej bohaterki nie była idealna i wymagała sporo pracy, zrozumiałam, że autorka w ten sposób pokazuje, że wszystkie więzi można naprawić, wszystko można ulepszyć. Na początek warto się jednak przyznać przed samym sobą do błędu.
"Lato drugiej szansy" jest książką cudowną. Prawdziwie wspaniałą, wyjątkową i niesamowitą. Przysięgam, że była to jedna z niewielu książek, która mnie złamała na poziomie tak osobistym, w jaki nie udaje się to zrobić większości pozycji. Już dawno, przy żadnej lekturze nie wylałam tak szczerych łez, już dawno żadna pozycja nie zmusiła mnie do myślenia tak jak to było z moim pierwszym spotkaniem z amerykańską autorką - słusznie wychwalaną za oceanem. Pisarka operuje piórem w sposób cudowny, w treść wplata uwagi, pewne mądrości i jest to z jednej strony bardzo sugestywne, a zarazem subtelne, jak i nienachalne, tak że nie czujemy się głupi, przy tym całym materiale do przemyśleń, który daje nam autorka. Wręcz przeciwnie, czujemy się tak, jakby pisarka otworzyła przed nami wrota do odkrycia czegoś potencjalnie wielkiego, pięknego i ważnego. Morgan Matson nie moralizuje, ale zwraca uwagę, każe nam się zatrzymać, pomyśleć, pofilozofować. To nie jest książka, w której znajdziecie akcję i dynamikę. To książka, która przypomina jezioro. Nieruchome, skrzące się w świetle, które wraz z każdym zachodem i wschodem słońca, ujawnia pewną głębię.
"Lato drugiej szansy", to książka, którą szczerze i z całego serca polecam, bo ilość emocji, które we mnie wzbudziła, była porażająca. Nie jest to jedyna z pustych młodzieżówek, tych, w których największym problemem bohaterek jest wybór pomiędzy dwoma przystojniakami, o nie. To jedna z tych powieści, która więcej niesie, niż odbiera, która mimo że przynosi wiele, wiele - zwłaszcza w moim wypadku - łez, przynosi też uśmiech, przynosi regularne chichoty czytelnika, przynosi nadzieję, wypełniającą każdą komórkę w ciele, gdy dociera się do ostatniego zdania książki. To pozycja, która rozdziera i składa na nowo. Pełna mądrości, pełna dramatyczności, ale i miłości i czułości. Już dawno nie natrafiłam na powieść, potrafiącą stać się dla mnie czymś autentycznie ważnym i bardzo bliskim mojemu sercu, więc
"Lato drugiej szansy" stanowiło niespodziankę. Teraz i was zachęcam do dania jej - i sobie - szansy. Jeśli nie pierwszej, to drugiej.
Drugiej szansy.
Zwłaszcza, że jest lato.
Łapiecie aluzję?
9/10
Pozdrawiam,
Sherry
Książka mi się bardzo podobała, ale moją ulubioną nie będzie, bo spodziewałam się jeszcze więcej emocji i wrażeń :D Na wakacje lektura w sam raz.
OdpowiedzUsuńO tak, idealna. :) Człowiek automatycznie przenosi się świadomością nad jezioro. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
No proszę. Ja czytałam jej Aż po horyzont (lepsze czy gorsze?). Było całkiem niezłe, a o tej słyszałam dość sprzeczne opinie. Ale skoro tak zachwalasz, to może rzeczywiście się za nią rozejrzę. Lubię książki, które poruszają coś głębszego, które dotykają czytelnika i pozwalają spojrzeć na lekturę i bohaterów z takiej psychologicznej perspektywy.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czy lepsze czy gorsze bo jeszcze nie czytałam, ale słyszałam, że gorsze. Tak BTW. No, niemniej jednak, jeden z moich ukochanych booktuberów uwielbia "Aż po horyzont", a ja jestem ciekawa i głodna spotkania z autorką po raz kolejny, więc z przyjemnością kiedyś nabędę i tą pozycję.
UsuńPozdrawiam!
Sherry
"Lato drugiej szansy" to jedna z moich ulubionych książek i chętnie do niej wrócę, jak trafi w moje łapki (wcześniej pożyczałam od kuzynki). A ostatnio z biblioteki pożyczyłam "Aż po horyzont" tej autorki i mam nadzieję, że również mnie zachwyci :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tak się stało! Gdy już ją przeczytasz - koniecznie daj znać, żebym wiedziała na co się nastawiać: czy na lepszą czy na gorszą wersję 'Lata drugiej szansy' :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Przekonałaś mnie już w pełni do tej książki :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Zasługuje na przeczytanie!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Lubię książki New Adult wydawane przez Wydawnictwo Jaguar.
OdpowiedzUsuńTo akurat nie jest New Adult, ale Young Adult, jednak mimo wszystko powinna ci przypaść do gustu. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Widzisz i znów mnie prześcignełaś ;-) Wcale mnie to nie dziwi :-P
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę że powieść aż tak przypadła Ci do gustu. Kiedy czytałam o tych wszystkich emocjach, o dramacie, chorobie, rodzinie i bohaterce która jest tak żywa i prawdziwa, miałam ochotę natychmiast sięgnąć po książkę :-) I zrobię to, z pewnoscią, jak tylko zmierzę się z wszystkimi pozycjami do recenzji. Cieszę się że ją kupiłam mam też nadzieję że druga powieść autorki (którą też mam na półce) okaże się równie udana :-)
W ogóle dziś przeżywam strasznie traumatyczny dzień, bo zdecydowałam się by oddać kilka książek mojej bibliotece. Niby były to pozycje, które nawet mi się nie podobały ale i tak czuję sie jakbym oddawała swoje dzieci :-P Jednak pod pewnym względem było warto, wystarczyło spojrzeć na panią Tereskę, która prawie wzruszyła się se szczęścia (musisz wiedzieć że takie akty ofiarności w moich stronach to rzadkość). No cóż, przynajmniej mam teraz troszkę więcej miejsca na nowe pozycje :-P A właśnie, odnośnie nowych pozycji, widziałam że wygrałaś "Kochając pana Danielsa" (gratuluję :-* ) i mam nadzieję że szybko coś o niej napiszesz bo wprost nie mogę się doczekać Twojej opinii :-)
Pozdrawiam!
P.S. Opowiadaj jak Ci poszły egzaminy!;-)
Wiesz, wzięłam się za nią, bo po pierwsze: była ona w stosie z wyzwaniem "Kiedyś przeczytam", po drugie: bo skończyła się szkoła i jakoś tak postanowiłam to uczcić lekturą z "latem" w nazwie. :D Tobie też radzę to zrobić i to czym prędzej! :D
UsuńTeż mam nadzieję, że ta druga książka będzie fajna, ale tym razem to ty ją przeczytasz i zrecenzujesz, okej? Bo na razie i tak nie będę jej kupować - mam dużo bardziej pilnych tytułów, a ty w razie czego, dobrze mnie nastawisz na "Aż po horyzont". :D
O mój Boże! :( Wiesz, ja ostatnio myślałam o oddaniu kilku takich badziewi z mojej biblioteczki do antykwariatu i już miałam się brać za pudła, kiedy tak spojrzałam na te książki i pomyślałam: aaa to po wakacjach. :D Nie umiem się ich pozbyć, więc tobie należy się wielki szacunek, że byłaś na tyle silna!
Tak! Jakimś cudem wygrałam co jest... totalnie dziwne, bo ja zazwyczaj nie wygrywam :D Ale jestem straaasznie szczęśliwa i jak tylko do mnie dotrze, biorę się za czytanie i recenzowanie!
A co do egzaminów - powiem tak: część praktyczna, która miała być teoretycznie łatwiejsza, była tak pochrzaniona, że nie zdziwiłabym się, gdyby nikt nie zdał, bo komisja nie radzi sobie z układaniem pytań. Ba! Wątpię, żeby wśród tych, którzy je układali, był jakiś rzeczywisty grafik. Bo grafik znający się na rzeczy, nie komplikowałby wszystkich poleceń do takiego stopnia, jak to było na egzaminie.
W każdym razie, byłam wściekła jak diabli, gdy wyszłam z sali i postanowiłam, że już do pisemnego się nie uczę, nie zależy mi na zdaniu. A tu przychodzę w czwartek na tą pisemną część, bez uprzedniego nauczenia się i co? I zdane. ŁAŁ. :D Szok, zdaje się, że czasami wiedza i taka zwykła domyślnosć wystarczą bez wgłębianie się w tony notatek. :D Także teraz prawdopodobnie do pierwsze pójdę poprawiać, skoro pisemne mam zdane, no chyba że jakimś cudem, okaże się, że nie muszę raz jeszcze robić praktycznego.
Ale jestem zadowolona - serio! Nie spodziewałam się :D
Pozdrawiam,
Sherry
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPoprzedni komentarz musiałam usunąć, bo za szybko dodałam i nie zauważyłam błędu ^^
UsuńCo do książki to nawet nie wiesz jak się cieszę, że tak bardzo Ci się spodobała! Mam wrażenie, że wiele osób jej nie docenia, a dla mnie, tak jak dla Ciebie, miała ona duże znaczenie. Pięknie przesłanie, wspaniale napisana i do tego zmusza do tylu istotnych refleksji. Czytałam ją w zeszłe lato i nadal jestem pod jej ogromnym wrażeniem.
Pozdrawiam!
Też mam takie wrażenie! Tak zaczęłam wczoraj przeglądać opinie o tej książce, zarówno na lubimyczytac, jak i na goodreads i jestem zszokowana. Bo przecież ta książka jest taka mądra, taka ładna. Jakimś cudem jednak zanika, chowając się za gorszym badziewiem. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wysoka ocena. Ponieważ książka ma w tytule lato, ufając Twojej recenzji, przeczytam ją za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Bardzo zachęcam! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Coś tak czułam, że Ci się spodoba :) Ja znam autorkę z innej książki, mianowicie "Aż po horyzont" i jeśli jeszcze nie czytałaś, to naprawdę Ci zazdroszczę, że to dopiero przed Tobą. I myślę też, że "Lato drugiej szansy" wywrze i na mnie dość duże wrażenie. Szczerze mówiąc na to po cichutku liczę :)
OdpowiedzUsuńMam w planach "Aż po horyzont", naprawdę i może nawet będę jej szukać za jakiś czas, żeby dołączyła do mojej biblioteczki, ale to prawdopodobnie dopiero za parę tygodni, bo na razie mam całą masę pilniejszych pozycji do kupienia. :( Ale jestem niesamowicie ciekawa, poza tym, strasznie mnie pozytywnie nakręca fakt, że ty ją tak uwielbiasz, także mam nadzieję, że też się w niej zakocham. :)
UsuńA tobie życzę udanego spotkania z "Latem"!
Pozdrawiam,
Sherry
Bardzo mnie zainteresowałaś tą książką! Mam nadzieję, że uda mi się ją wkrótce przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby tak właśnie się stało! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ale mi narobiłaś chęci na tę książkę;) muszę poszukać w bibliotece
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Skoro Twoim zdaniem "Lato drugiej szansy" jest książką cudowną. To ja wierzę ci na słowo. Zresztą Twoja mega pozytywna recenzja oraz fabuła bardzo do mnie ''przemawiają''. Zatem jak tylko uporam się z obecnymi zaległościami czytelniczymi, to będę miała na uwadze niniejszą pozycję.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, bo naprawdę zasługuje na to, żeby poświęcić jej chwilę. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zachęciłaś mnie. Tym bardziej, że nigdy nie słyszałam o tej książce :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Cieszę się, że mogłam się przydać! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
a niedawno widziałam ją w bibliotece! teraz naprawdę żałuję, że jej nie wypożyczyłam. najlepsze co może być w książce o właśnie morał, uczucia, emocja, które nam przesyła. a gdy w bohaterze możemy odnaleźć swoją bratnią duszę, to lektura jest niemal idealna. :)
OdpowiedzUsuńnabrałam na nią ochoty, nie ma co. trzeba będzie przejść się do biblioteki :)
Zdecydowanie musisz! Nawiasem mówiąc - zazdroszczę biblioteki i takiego zaopatrzenia! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czytałam "Aż po horyzont" tej autorki i pewnie pamiętasz, że byłam zachwycona. :) No a tutaj widzę, że będzie tak samo. I dobrze, bo to mój wakacyjny plan czytelniczy.
OdpowiedzUsuńPamiętam, pamiętam i mając na uwadze także twoją opinią, będę poszukiwać tej powieści prawdopodobnie w sierpniu, albo we wrześniu. :)
UsuńMiłego czytania!
Pozdrawiam,
Sherry
Idealna na lato, na teraz, nabrałam ochoty, by poczytać go na plaży, choć do plaży mi daleko. ;) Poszukam, by poznać te fascynującą historię. ;) W sumie dałaś książkę "Drugą szansę", bo od premiery mało o niej słyszałam. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Cieszę się więc podwójnie! Uważam, że takie książki jak ta - mądre młodzieżówki, trzeba promować, bo na rynku jest tyle głupot, że jesli pojawi się tam od czasu do czasu jakaś perełka, może zrobić mnóstwo zamieszania. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kochana wybacz mi, ale ta książka nie dostanie ode mnie drugiej szansy. Wątek rodziny i choroby rzeczywiście zrobił na mnie wrażenie, pod koniec i mi udało się wzruszyć, jednak pewna rzecz całkowicie przekreśla tę książkę. Jest to wątek romantyczny, który był tragiczny i przez który patrzę na "Lato drugiej szansy" przez pryzmat fatalnej historii miłosnej. I może powinnam być ponad to i docenić to, co ważniejsze, ale nie potrafię. To, jak szybko wszystko się potoczyło między nimi spowodowało, że zastanawiałam się, czy nie pominęłam jakichś przynajmniej 100 stron. To było dosłownie tak: ledwo co zaczęli ze sobą rozmawiać, już są razem, a dawne uczucie w magiczny sposób odżyło. No sorry, ja w takie bajki nie wierzę i wydało mi się to do bólu sztuczne! Czytałam tę książkę rok temu i doskonale pamiętam moje niedowierzanie, kiedy okazało się, że jednak nie pominęłam tych 100 stron. Jednakże doceniam ile ta książka dla Ciebie znaczy, a także zastanawiam się, czemu nie wspomniałaś o tym wątku romantycznym? ;) Spełnił Twoje oczekiwania? ^^ Muszę też powiedzieć, że "Aż po horyzont" tej samej autorki odebrałam nieco inaczej i ta historia mi się podobała. :)
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wspomniałam o nim, bo mało na niego zwracałam uwagę. Dla mnie na plan pierwszy wysnuwało się wszystko inne, włącznie ze strachem i skłonnością do uciekania bohaterki. Natomiast jeśli już wspomniałaś o tej miłości bohaterki i jej oblubieńca...
UsuńA mnie nie wydawało się sztuczne, może dlatego że doskonale sobie mogę wyobrazić taką sytuację. Pokochali się za dzieciaka, a ja na własnej skórze wiem, jak to jest spotkać się z obiektem uczuć po paru latach. Dużo nie potrzeba, żeby emocje odżyły, naprawdę. :)
Dlatego dla mnie to sztuczne w najmniejszym stopniu nie było, aczkolwiek szczerze? Jakby autorka powstrzymała się przed wątkiem miłosnym, krzywda by się historii nie stała. :)
Pozdrawiam,
Sherry