czwartek, 11 sierpnia 2016

GoT | Ulubione postacie żeńskie

źr.

Cześć,

Przed kilkoma dniami, pisałam wam o moich ulubionych męskich postaciach z GoT. Przyszła więc chyba pora na panie, nieprawdaż?

Post ZAWIERA SPOILERY!


źr.

Arya Stark

Dwa słowa: MOJA. BOHATERKA. Od pierwszego odcinka, zrozumiałam, że naprawdę jestem zainteresowana losami kilku specjalnych bohaterów. A Arya, z całą pewnością była jedną z najważniejszych. Nie wiem, pewnie tak jak to było w przypadku Jona, po części tak bardzo uwielbiam Aryę, dzięki faktowi jak BARDZO podobne do siebie jesteśmy z charakteru. Serio, gdybym była którymś z bohaterów GoT, byłabym Aryą. Chodzącą własnymi ścieżkami, wymierzającą sprawiedliwość po swojemu. 

Co uwielbiam w Aryi? Uch, chyba łatwiej byłoby powiedzieć czego nie-uwielbiam. Ona jest serio, moją prywatną gwiazdą w GoT. A od czego się zaczęło? Jak wspomniałam - od pierwszego odcinka, kiedy pokazała, że nie idzie najprostszymi ścieżkami. Kiedy wydało się, jak inna jest, jak dojrzała na swój wiek potrafi być, jak spryt i błyskotliwość wybijają się ponad wszystko inne, jeśli o nią chodzi. 

Uwielbiam jej relację z Jonem, to jakim oparciem dla siebie byli. Jak on wspierał ją, kiedy ona zrozumiała, że nie chce być kolejną bezmózgą trzpiotką, a woli sama o siebie zadbać. Uwielbiam jej relację z ojcem. Była córką tatusia, ale nie tak do końca typową. Fakt, że przypominała mu najukochańszą siostrę, pewnie ułatwiał sprawę. Ale jest coś w Aryi. coś czego nie można zdefiniować, a co na zazwyczaj nazywam po prostu epickością. 

źr.

Ma w sobie urok, pełnię barw i kolorów. Do wszystkiego podchodzi z pasją. Zarówno do kochania czy nienawidzenia. Bardzo mnie w tym przypomina. Jest cwana, widzi pełny obraz, a nie tylko ułamek rzeczywistości, plus - ma wyczucie jeśli chodzi o ludzi i zawieranie znajomości. Potrafi wykorzystać inteligencję, mówi prosto z mostu i ma w nosie to co myślą inni. 

Uwielbiam jej listę osób do odstrzelenia, uwielbiam jej miłość do rodziny, uwielbiam jej pasję do nauki walki, uwielbiam, że jeśli się czemuś oddaje - jak nauce miecza z Syriem, to daje z siebie absolutnie wszystko. Uwielbiam to, jak przetrwała z Tywinem, czy ogólnie całą sytuację w Harenhall. Uwielbiam to, jaką znajomość zawarła z Gendry'm, Jaqenem czy Ogarem. Uwielbiam jak uczy się, z każdym dniem coraz bardziej.

Uwielbiam to jak wymierza sprawiedliwość na własną rękę. Kiedy zabijała Pollivera, Meryna czy Freyów, miałam na twarzy szeroki uśmiech. Scena z ciastem i podrzynaniem gardła w ostatnim odcinku szóstego sezonu, to jak Boga kocham, jeden z najbardziej satysfakcjonujących obrazów, jakie w życiu widziałam w serialach. I tak, może jestem psychopatką. Ale to Arya. To SPRAWIEDLIWOŚĆ. A wszystko dzięki prawdziwemu wilczkowi - najmłodszej pannie Stark. 

źr.
źr.

Margaery Tyrell

To że jestem niepocieszona po finale szóstego sezonu, w związku z zakończeniem historii panny Tyrell, to niedopowiedzenie roku. Skłamałabym pisząc, że nie przewidywałam jej śmierci - ba, po części obstawiałam, że to z nią i jej bratem się pożegnamy. Ale i tak cios był bolesny. Bo towarzyszyliśmy jej od drugiego sezonu, by z każdym kolejnym przekonywać się, jak inteligentną, ale równocześnie pełną empatii kobietą jest.

W Marg uwielbiam to, jaki urok wokół siebie rozsiewała. Jeśli Cersei jest po prostu suką, to Marg była królową, która potrafiła być zarówno słodka jak i zabójczo skuteczna i myślę, że to tak bardzo w niej pokochałam. Poza tym, nie straciła człowieczeństwa w szale pragnienia by zostać Królową, a jej miłość do rodziny, zwłaszcza do babci i brata, po prostu rozczulała moje serce. 

Marg po części nauczyła mnie, że można połączyć urok z manipulacją, skuteczność z subtelnością, piękno z inteligencją. A fakt, że dbała nie tylko o siebie, że zależało jej na innych, że nie dała sobie mydlić oczu i była prawdziwą wnuczką Lady Olenny, sprawiał, że tylko mocniej się do niej przywiązywałam. 

Ważnym powodem, dla którego też pokochałam Margaery było także jej współczucie. Lojalność. Troska. Fakt, że zrobiłaby wszystko, by ocalić tych, których kocha. Jak dla mnie, naprawdę była Królową. I cieszę się, że jeśli już musiała zginąć, zginęła szybko i z najukochańszym bratem obok. 

źr.
źr.

Daenerys Targaryen

Wiem, że jeśli chodzi o Dany, teraz jest mnóstwo skrajnych opinii, ale wiecie co? Tak średnio mnie to obchodzi, bo osobiście, jestem jej fanką, znów - od pierwszego odcinka, pierwszego sezonu.

W Dany chyba najbardziej cenię sobie ewolucję jej postaci i progress jaki obserwujemy. To prawda, popełnia błędy. Ale myślę, że to czyni z niej tak doskonałą królową, jaką już jest. Również i tu - jeśli Cersei to zimna suka, o tyle Dany faktycznie zależy na ludziach, co udowodniła już nie raz. Jej proces od-niewolniczania miast w Essos, absolutnie zyskał moją aprobatę. Mogła być kolejną Targaryenówną, z obsesją na punkcie władzy, wierzącą, że wszystko trzeba naprawić siłą, ale zamiast tego, ma w sobie empatię, ma w sobie miłość i oddanie do poddanych i to czyni ją najlepszą kandydatką do Żelaznego Tronu. 

Poza tym - jej oddanie smokom! UWIELBIAM. I to epickie "DRACARYS". Daenerys niesie ze sobą zarówno poważanie, szacunek, potęgę i siłę, jak również dobroć, miłosierdzie i sprawiedliwość, dlatego całym sercem jestem za nią i liczę na jej zwycięstwo w Grze o Tron. Kiedy trzeba, pogłaska - kiedy trzeba, pokaże pazury - kiedy trzeba - pogryzie. W jej płomieniu można się albo spalić, albo rozgrzać. 

Trzymam kciuki, by Westeros skąpało się w blasku światła Daenerys Targaryen i z radością przyjęło prawdziwą Królową. 

źr.

Tak jak w przypadku panów, na górze macie takie moje Top 3. Ale oprócz Aryi, Marg i Dany, w moim sercu jest też uwielbienie i pełne poparcie dla kilku innych, cudownych istot, także pozwólcie, że je wam przedstawię.


źr.

Lady Olenna Tyrell

Poważnie. Jeśli ktoś nie wie czemu ta pani jest na mojej liście, raczej nie ogląda Gry o Tron. To taka oczywistość, że aż nie ma sensu dłużej pisać. Epickość. 

źr.

Catelyn Stark

Owszem, mogłam nienawidzić jej nienawiści do Jona. Owszem, mogłam być na nią zła, że wypuściła Jaimego z więzienia. Owszem, mogłam być zirytowana, że uwięziła Tyriona. Przede wszystkim jednak - uwielbiam jej poświęcenie dla dzieci, uwielbiam jej oddanie rodzinie, uwielbiam jej mądrość, inteligencję i to, że do końca była głosem rozsądku i spoiwem, które starało się połączyć szczątki tego co kiedyś miała. 

źr.

Brienne of Tarth

Naprawdę, naprawdę uwielbiam kreację tej postaci. Pokazującą, że nie wszystkie panienki z dobrych rodów muszą zostać szanownymi, posłusznymi mężom - żoneczkami. Ona pokazuje, że można iść swoją drogą i dojść do czegoś naprawdę wielkiego. Brawa. 

źr.

Lyanna Mormont

Nie no, poważnie. To powinno być równie oczywiste jak uwielbienie do Lady Olenny. C'mon ludzie. Jej mowa w finale szóstego sezonu to nowy poziom epickości. Ta dziewczynka? To moja prywatna królowa Północy.

źr.

Meera Reed

Szczerze? Myślę, że Meera i Arya mogłyby zostać naprawdę dobrymi przyjaciółkami, jeśli mam być szczera. Meera to również wojowniczka. Ale pokochałam w niej chyba najbardziej oddanie do brata. Więź jaką miała z Jojenem? Fakt, że poszła za nim na koniec świata, że do końca o niego dbała, była mu lojalna i tak mocno go kochała? Absolutne cudo. Poza tym, jej troska do Brana i ich przyjaźń, jest tak piękna i autentyczna, że nic tylko trzymać kciuki, by pożyła dłuuuugo. 

źr.

Lyanna Stark

I od razu wyjaśniam - chodzi mi głównie o Lyannę książkową, w końcu w serialu nie było jej jakoś super-dużo. Ale to co dostałam zarówno od Martina, jak i twórców GoT, to wystarczająco bym wiedziała, że absolutnie uwielbiam tą dziewczynę. Była wcześniejszą Aryą - zdecydowaną by chodzić własnymi ścieżkami, buntowniczą i dziką, na swój własny, pokręcony, uroczy sposób. A mnie to wystarczy, by absolutnie ją adorować. 

Poza tym - jej historia z Rhaegarem? Czy może być bardziej epicka wersja Romeo i Julii, niż to cudo? 


A co z wami i waszymi ulubienicami?

Pozdrawiam,
Sherry


10 komentarzy:

  1. I powiedz mi jedno, kochana...czemu ja nie znam tych postaci? Aż mi wstyd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym żebyś znała. <3 :(
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Zgadzam się z prawie wszystkimi wytypowanymi przez Ciebie postaciami prócz Meera Reed i Daenerys. Matkę Smoków uwielbiałam, ale potem zaczęła mnie strasznie irytować. Wątek z Aryą w zbliżającym się sezonie GoT (mam nadzieję), że będzie bardzo mocny. Nie mogę się doczekać jak mści się na wszystkich wrogach Starków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie lubisz Dany. Ale trzymam mocno kciuki, by w ostatnich dwóch sezonach ponownie cię do siebie przekonała. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Uwielbiam Aryę oraz jej relację z Jonem, a jej wątek jest szalenie ciekawy. Brienne ubóstwiam - jej postać w książce jest niesamowita, a jej relacja z Jamiem to cudo. Mam nadzieję, że Martin ciekawie to rozwinie w książce. Olenna Tyrell to godna przeciwniczka Cersei - silna i godna podziwu kobieta. Natomiast Catelyn Stark nigdy nie lubiłam. Zarówno w filmie, jak i książce. Strasznie mnie denerwowała. Jak trafiałam na jej rozdziały, to zazwyczaj przerywałam czytanie. Podobnie sytuacja się miała z Daenerys. To najbardziej znienawidzona przeze mnie postać w książce (w serialu też jej nie kibicuje) ;) No może nie najbardziej, ale na pewno jest w czołówce. Jest strasznie irytująca. Pozdrawiam serdecznie!
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Ja w ogóle, uwielbiam fakt, że Arya od początku była tą, po której widać było, że jest interesująca, a nie mdła jak Sansa. I że dalej twórcy i Martin tak poprowadzili losy Aryi by coraz więcej doświadczała, coraz więcej się uczyła i z coraz to nowymi zagrożeniami się mierzyła. Uwielbiam to.
      Odnośnie Cat - jak wspomniałam - ja też miałam jej sporo do zarzucenia. Nie znosiłam jej kiedy żyła, ale kiedy umarła, dotarło do mnie, jak silną, mądrą kobietą była. Owszem, popełniała błędy, ale jej poświęcenie i wierność rodzinie, była dla mnie po prostu... niesamowita i cudowna. I godna pochwały.
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Kocham Dany, również od pierwszego odcinka. <3 Wspaniała królowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Arya, zdecydowanie Arya na pierwszym miejscu. Uwielbiam ją od pierwszych scen, wytrwała, pewna siebie.
    Bardzo lubię też nielubianą przez licznych fanów serialu - Cersei. Jakoś doceniałam zawsze jej działania w celu ratowania rodziny. Nigdy nie wyszło jej to tak, jakby chciała, ale wielokrotnie jej współczułam.
    Za to z tej listy bardzo, ale to naprawdę bardzo nie lubię Deanerys. Ona tuż obok Sansy stanowią moje dwie znienawidzone bohaterki tej serii. Obydwie mnie irytują i och, matko, mam nadzieję, że w końcu i je dosięgnie Vala Morghulis. Choć akurat stawiam, że Sansa przeżyje do końca. A Deanerys wydaje się być niepokonana i coraz bardziej przekonuję się do tego, że ona również zginie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie Cersei - osobiście jej nie lubię, bo jest zimną suką, ale fakt - jej poświęcenie dla rodziny, dla dzieci w sensie - jest godne podziwu. Tylko też, znów. Tyrion jest jej rodziną, a ona go nienawidzi i obwinia o śmierć matki, co jest niesprawiedliwe, a ja zawsze byłam wyczulona na taką niesprawiedliwość. Także to jedna z tych rzeczy, które mnie do Cersei zniechęcają.
      Oj, Sansy też nie lubię. Rany. Chciałabym by zginęła. Ale myślę tak jak ty - że niestety przeżyje do końca. Ba, prawdopodobnie zostanie panią Winterfell, bo Bran może zginąć. :/
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń