środa, 3 sierpnia 2016

GoT | Najbardziej satysfakcjonujące zgony

źr.

Cześć,

Ostatnio wspominałam o śmierciach z GoT, które najbardziej mnie zasmuciły. Przyszła pora na to, by przedstawić te zgony, których obserwowanie, sprawiło mi wiele przyjemności i satysfakcji - co trochę mówi, że w każdym z nas jest psychopata, hm? 

Znów, kolejność chronologiczna.

Notka ZAWIERA SPOILERY z serialu!


źr.

Viserys Targaryen

A najśmieszniejsze jest to, że do pewnego momentu, nawet mi nie przeszkadzało, że był takim dupkiem. Ale później czara goryczy się przelała i... cóż. Cieszę się, że Viserys dostał koronę na jaką zasłużył.

źr.

Khal Drogo

HEJ! HEJ! Zanim obrzucicie mnie błotem - poczytajcie czemu jego śmierć mnie ucieszyła. To prawda - nigdy go tak naprawdę nie polubiłam. To prawda - nigdy też nie polubiłam związku Dany z Khalem. Trochę mi to zalatywało syndromem sztokholmskim. Ale z jego śmierci ucieszyłam się dlatego, że to pomogło Dany dorosnąć. Wykwitnąć jako KRÓLOWA. Nie była już tylko jakąś Khaleesi. Stała się prawdziwą Córką Smoka. I doceniam to. Co nie zmienia faktu, że moja koleżanka z technikum (zakochana w Drogo BTW), chybaby mnie zabiła puchową poduszką, gdyby zobaczyła ten wpis. 

źr.

Kraznys Mo Nakloz

Okej, nie był jakoś super-znaczącą postacią, ale za to jak traktował Dany, kiedy myślał, że nie wie co ten mówi, za to jakim zadufanym w sobie gnojkiem był - cieszy mnie jego śmierć. Plus to epickie "Dracarys!". ZEUSIE. Gdybym wtedy już nie kochała Dany, po tym momencie, straciłabym dla niej głowę, serce i w ogóle. 

źr.

Polliver

Tu też, niby nikt znaczący, ale... hm. To, że zobaczyłam do czego zdolna jest Arya i że faktycznie zaczyna wykreślać nazwiska z listy? Wielka satysfakcja. Poza tym, on ukradł jej Needle! Dupek.

źr.

Joffrey Lannister

Bez pieprzenia o tym, jakoby Robert był jego ojcem. Bo wszyscy wiemy jaka jest prawda. I wierzę, że nie muszę tłumaczyć wam, czemu jego śmierć się dziś tu znalazła. W ciągu trwania serialu, zdążyłam obrzucić tego dzieciaka wszystkimi najgorszymi przekleństwami jakie znam. I to w nie jednym języku.

źr.

Locke

Pamiętacie tego frajera? Pomijając fakt, jak zachowywał się wobec Brienne, to że był wysłannikiem Boltonów i że uciął Jaimiemu rękę - o co w sumie aż tak go nie oskarżam, bo Jaime (jakkolwiek teraz bym go nie lubiła) też całkiem czysty nie jest - ze śmierci Locke cieszę się dlatego, że był kawałkiem manipulacyjnego, dwulicowego skurczybyka. Nie tylko nie dopuścił do spotkania Jona z Branem, ale też chciał Brana skrzywdzić. A tego mu nie wybaczę.

źr.

Karl

Zdrajca. Zdrajca. Zdrajca. Zabił Mormonta. Podzielił Nocną Straż. UCH! 

źr.

Rast

Możecie mówić, że jestem zbyt czepliwa i drobiazgowa. Ale ostatnio wspomniałam wam, jak bardzo przywiązana jestem do wilkorów. A Rast? Traktował Ducha jak gówno. Co więcej - gardził Jonem. Także dotknęła go wilcza sprawiedliwość. Jestem z ciebie dumna, Ghost <3

źr.

Lysa Arryn

Wkurzała mnie niemal od dnia, w którym ją poznałam. A gdy dowiedziałam się, że ona i Littlefinger praktycznie rozpętali całe to piekło? Wyciągnęli Starków z domu i posłali ich do Królewskiej Przystani, gdzie wszystko zaczęło się pieprzyć? Zasługiwała na to. Co więcej, Littlefinger zasłuży na wszystko co go złego spotka. A mam nadzieję, że tak się stanie.

źr.

Ygritte

Tak, dałam tę śmierć też w notce z najsmutniejszymi. Ale napisałam tam, że smutna była dla mnie tylko dlatego, że Jon był załamany. Osobiście? Bardzo się ucieszyłam, że ruda nie przeżyła. Wkurzała mnie, spowalniała Jona, była irytująca. Także... no cóż. W tym wypadku - dzięki Olly. Plus, nie zapominajmy, że dzieciak miał powody do zemsty.

źr.

Shae

Czy ucieszyło mnie, że ta dwulicowa, zdradliwa szmata zginęła? Oczywiście. Jednak przykro mi, że to Tyrion - Tyrion, który ją kochał, musiał to zrobić. 

źr.

Tywin Lannister

Śmierć na jaką zasłużył. Z rąk tego, który powinien go zabić. W miejscu, w którym powinien zginąć.

Janos Slynt

Znów - mogę wyjść na czepliwą, ale nie lubiłam tego gościa, uważam, że od początku zachowywał się jak szuja i zasługiwał na to co go spotkało.

źr.

Myranda

Znów - może i jestem czepliwa, ale zachowywała się jak prawdziwa suka, więc... no cóż. Żegnamy.

źr.

Stannis Baratheon

I bardzo dobrze, że zginął. Wiele mogłam mu wybaczyć. Głupotę, naiwność, egocetryczność, zdradę małżonki - w końcu ocalił Jona i w ogóle. Ale poświęcenie Shireen? Phi! Poza tym, cieszę się, że Brienne dopełniła zemsty. 

źr.

Meryn Trant

Arya to moja Superbohaterka. Serio. A ten dupek możliwe, że zabił Syria (o ile nie potwierdzi się pewna teoria fanowska) plus był generalnie strasznym padalcem, także...

źr.

Zabójcy Jona

No wiecie. Olly, Alistar i te dwie inne istoty. Bo to co zrobili to była zdrada. I jakkolwiek przykro mi, że Olly - tak młody człowiek musiał zawisnąć, to tak się kończy zdradzenie Lorda Przywódcy.

źr.

Ramsay Bolton

Wierzę, że tak jak w przypadku Joffa, nie muszę tłumaczyć czemu Ramsay się tu znalazł.

źr.

Maester Pycelle

Nie lubiłam go. Ot, dlatego. Zdradził Tyriona, lizał dupę królom od początku istnienia i... no generalnie działał mi na nerwy.

źr.

High Sparrow

No wiecie - ten kapłan, który co prawda przydał się jeśli chodzi o Cersei, ale doprowadził do upadku Tyrellów? Ta, ten.

źr.

Tommen Lannister

Teraz nie zrozumcie mnie źle. Nie chodzi mi o niego. Lubiłam tego dzieciaka. Był dość naiwny, ale też kochał Marg i odseparował się od swojej matki. Ale właśnie przez nią - PRZEZ JEJ CIERPIENIE - cieszę się, że się zabił. 

źr.

Walder Frey i synowie

Arya bohaterką po raz kolejny. Nawet NIE MACIE POJĘCIA, jak bardzo się uśmiechałam przez cały czas trwania tej sceny. Co po raz kolejny trochę udowadnia, że jestem psychopatką, no ale. On doprowadził do śmierci Robba. Zasłużył.


Huh. Wyszło tego więcej niż przewidywałam, no ale. Taka jest Gra o Tron. :)
A co z waszymi typami?

Pozdrawiam,
Sherry


12 komentarzy:

  1. Joffrey i Ramsay, dwie najbardziej satysfakcjonujące śmierci, nie ma co. Tak, maasz rację w każdym z nas jest psychopata. Większość śmierci jak najbardziej zasłużonych, ale niektórych było mi szkoda, jak np. Tommena, ale rozumiem, dlaczego można się z niej cieszyć. BITCH MOTHER, oj sorry queen mother, przepowiednia musiała się spełnić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. I nie mogę się doczekać, by spełniła się ta druga część z zabiciem jej przez młodszego brata. :D Mój Boże. To będzie takie satysfakcjonujące, patrzeć jak ona umiera...
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. haha świetny post :D Ja się cieszyłam jak Littlefinger w końcu pozbył się tej wstrętnej Lysy Arryn. Natomiast czułam zażenowanie, gdy patrzyłam jak śmierć zadaje karzeł :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. Choć nie byłabym zła, jakby sam się rzucił z Księżycowych Wrót. Bo serio. Czuję, że Litllefinger jeszcze sporo namąci w życiu bohaterów...
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Zgadzam się w przypadku wielu z nich. Choćby w przypadku Lysy czy Joeffreya. Niestety należę do tego dziwnego grona ludzi, którzy z początku szczerze nienawidzili Ramsaya, a potem nagle uznali, że to ciekawa postać (tak, mam chyba coś nie tak z psychiką). Nie chodzi o jego postępowanie, ale o kreację postaci i grę aktorską - dla mnie to było po prostu świetne, tym bardziej, że aktor wcale nie jest sadystycznym psychopatą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie Ramseya - mam dokładnie te same odczucia względem jego jak ty. Naprawdę uwielbiałam tę postać. Owszem, także nienawidziłam, ale bardziej właśnie podziwiałam kreację. Ale zginął w odpowiednim momencie, także cieszę się, że to tak się wszystko skończyło. :)
      BTW. Ramsey wkrótce będzie mieć osobny post, także stay tuned. :D
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
    2. Och, cieszę się, że nie tylko ja miałam do niego inny stosunek niż czysta nienawiść. Zgadzam się także, że uśmiercono go w dobrym momencie! Cóż, tym układzie pozostaje mi tylko czekać na ten post.

      Usuń
    3. Już w przyszłym tygodniu! :)

      Usuń