Catching Jordan
Hundred Oaks, tom 1
Wydawnictwo Pascal, 2016
383 str.
źr. |
Wiecie jak to jest, darzyć coś prawdziwą miłością i uwielbieniem? Czynność, sprawiającą, że czujecie się wyjątkowi? Futbol dla Jordan Woods jest czymś więcej niż przelotnym hobby. To w nim odkryła prawdziwą radość, to tej pasji prawdziwie się oddała. Jest jej wizją szczęścia, jest jej pomysłem na przyszłość, jest walką, której podejmie się z radością. Z całą pewnością nie należy do typowych dziewczyn. Nie w głowie jej zakupy, makijaż, moda czy faceci. Do czasu... Ty Green to nowy uczeń. Nieziemsko przystojny nowy uczeń, który nie dość, że jest niesamowicie seksowny, to jest fantastycznym zawodnikiem i wraz z jego pojawieniem się na scenie, pozycja Woods - jak dotąd niezachwiana, zostaje poddana pod wątpliwość. A wszystko na co dziewczyna tak pieczołowicie pracowała, może zostać zniszczone. Włącznie z jej sercem.
"Czasem musisz robić rzeczy, których nie chcesz. Po to, by dojść do czegoś lepszego."
Uwielbiam to, w jakim kierunku poszła Miranda Kenneally, pisząc tę powieść - udowadniając, że nic nie musi być "tylko dla facetów", czy "tylko dla dziewcząt". Uwielbiam to, jak przez jej książkę, płynie subtelne ostrzeżenie dla seksistów, by mieli się na baczności, bo w dyscyplinie typowo męskiej, prym może wieść dziewczyna. Uwielbiam to, na jak silną, pewną siebie i swojej miłości do futbolu, jest Jordan. Uwielbiam to, jak dąży do spełnienia marzeń, nie bacząc na podkładane pod jej nogi, kłody.
"Dziewczyna z drużyny" to książka z gatunku Young Adult, ale nie powiedziałabym, że typowa. W gruncie rzeczy, autorka pomimo schematycznych, przewidywalnych elementów i wątków, umiała podążyć niekonwencjonalną drogą - czego jestem wielką fanką. Podoba mi się również, jak w relacji Woods z jej najlepszym przyjacielem, oraz kumplami z boiska, autorce udało się zawrzeć mnóstwo autentyczności i naturalności.
Nie powiem jednak, by książka była absolutnie wspaniała i perfekcyjna. Bo w gruncie rzeczy, sporo elementów miło byłoby zobaczyć w wersji poprawionej. Nie jestem zwolenniczką wielkiej, pojawiającej się w sekundzie miłości i ewolucji związku w trybie ekspresowym. To jest po prostu sztuczne, fałszywe, łatwe i złe. Dlatego więź Jordan-Ty, nie była moją ulubioną i właściwie do końca wyklinałam na ogólnie pojawienie się w treści chłopaka. W książce było mnóstwo odwołań do futbolu i metafor sportowych i choć wszystkie są wyjaśnione w przypisach, czułam się jakoś obco, czytając o czymś co kochają bohaterowie, a o czym ja nie mam bladego pojęcia. Subiektywne spostrzeżenie, jednakże wpłynęło na moją końcową ocenę. Poza tym, mam wrażenie, że pisarka chciała zawrzeć całą masę wątków i ta ilość po prostu ją przerosła. Bo nie potrafiła się w nie wgłębić, w związku z czym, większość z nich, była potraktowana po macoszemu. Także fakt, jak bardzo hormonalnie i często sprzecznie - reagowali bohaterowie, mogło zirytować.
Pomimo tych niedociągnięć, lekturą naprawdę się cieszyłam i to od początku do końca. Zdecydowanie przemówił do mnie charakter lektury - lekka, przyjemna, urocza pozycja, od której nie można się oderwać, a która za to, pomaga się zrelaksować i budzi w nas pokłady entuzjazmu i euforii do miłości i uczucia zakochania. Poza tym, jestem absolutnie za-ko-cha-na w Samie Henry'm, przysięgam, to jedna z tych postaci, którym nie da się nie oddać serca. Autorce w opakowaniu przewidywalnej YA, udało się przemycić do czytelnika subtelną głębię, w której ważna jest walka o marzenia, pomimo przeciwności. W której nie warto spełniać cudzych zachcianek i działać na przekór sobie. Poza tym, pokazała, że futbol to także rzecz kobieca i za tę nutkę feminizmu, autorka ma ode mnie wielkiego plusa.
Jeśli lubicie zabawne, urocze, romantyczne powieści, zdecydowanie powinniście dać szansę Mirandzie Kenneally. Na twarzy wykwita uśmiech, serce rozpływa się z zachwytu nad Henry'm, a czytelnik czuje się upojony uczuciami.
"Jeśli marzysz zbyt długo, nigdy nie zaczniesz działać. Ale kiedy weźmiesz się do roboty, istnieje naprawdę spora szansa, że wszystko zacznie się układać. Zamieniamy marzenia w rzeczywistość przez atak, a nie przez bezczynne rozmyślania."
źr. |
"Miłość boli bardziej niż bycie znokautowanym przez ważącego dwieście pięćdziesiąt funtów skrzydłowego."
źr. |
Jeśli lubicie zabawne, urocze, romantyczne powieści, zdecydowanie powinniście dać szansę Mirandzie Kenneally. Na twarzy wykwita uśmiech, serce rozpływa się z zachwytu nad Henry'm, a czytelnik czuje się upojony uczuciami.
7/10
Pozdrawiam,
Sherry
Dziewczyna z drużyny | Stealing Parker | Things I Can't Forget | Racing Savannah | Breathe, Annie, Breathe | Jesse's Girl | Defending Taylor
Książkę miałam przyjemność poznać, dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal. Serdecznie dziękuję!
Ta książka nie jest na mojej liście must have, ale myślę, że kiedy będę miała ochotę na lekką lekturę i wtedy natknę się na Dziewczynę z drużyny to z miłą chęcią ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.lekturia.blogspot.com
Rozumiem. :) Jeśli kiedyś wpadnie ci w ręce, mam nadzieję, że ci się spodoba! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie słyszałam o książce wcześniej, jednak twoja recenzja mnie zaintrygowała. Uwielbiam tego typu historie, myślę, że jeżeli natknę się na tę książkę, chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńBuziaki!
http://filigranoowa.blogspot.com/2016/06/coraz-ciemniej-coraz-nizej.html
Trzymam kciuki, byś miała okazję! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ostatnio również miałam okazję czytać tę książkę i bardzo jestem zadowolona - nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńJa też. :) Nie sądziłam, że tak mocno zakocham się w Henry'm! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie widziałam wcześniej tej książki nigdzie, ale chyba to nie jest coś dla mnie - chyba też dobrze nie czułabym się w historii, która mocno kręci się wokół futbolu. Gdyby była związana z piłką nożną czy ręczną to co innego... ;) Ale wydaje się być przyjemnym rozluźniaczem.
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym książkę związaną z nożną. Coś na czym się znam. Ale powiem ci, że nie było tak źle. W sumie to nawet zainteresowałam się trochę futbolem i chciałabym oglądnąć jakiś mecz, żeby zorientować się co jak wygląda. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wiesz, że pierwszy raz słyszę o tej książce. Lubię takie czytelnicze klimaty, a jak piszesz, że książka jest nietypowa to muszę przeczytac:)
OdpowiedzUsuńUdanej lektury, zatem! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Brzmi jak taka typowa, lekka opowieść na lato ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Idealna na wakacje. :) Mimo że akcja toczy się tam w roku szkolnym, to klimat jest uroczo-letni. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Gdy byłam młodsza obejrzałam niemal wszystkie filmy z cyklu "Dziewczyny z drużyny". I gdy po raz pierwszy w oczy rzucił mi się tytuł byłam przekonana że ta książka bardzo przypomina te filmy, które zbyt ambitne nie są. I wchodzę na Twój blog i takie miłe zaskoczenie :) Chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńA ja własnie nie widziałam wszystkich i jest mi przykro, ale mam w planach nadrobić. :) W końcu to tak jakby klasyka dla młodego odbiorcy. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry