źr. |
Opposition
Lux, tom 5 (finał!)
Wydawnictwo Filia, 2015
Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!
Świt ostateczności, tuż nad horyzontem
Sądzę, że każdy czytelnik się ze mną zgodzi, że w gruncie rzeczy, nasza pasja wcale nie jest taka łatwa, jak mogłoby się innym wydawać. Myślą, że skoro czytamy tyle książek, skoro tyle książek recenzujemy i na tyle premier książkowych wyczekujemy, wszystko jest w naszych życiach w porządku. Ale nie jest. Bo prawda jest taka, że pod pozorami łatwej lektury i zaznajamianiem się z magią słowa pisanego, skrywa się głębia, skrywa się miłość do autorów, skrywają z trudem tłumione emocje i rozpacz... Rozpacz, gdy czytelnikowi przychodzi pożegnać się z jedną z największych miłości czytelniczych. Z czymś co go niszczyło i budowało. Z czymś co stało się całym jego światem. Kawałkiem serca. Niniejszym zapraszam zatem, na recenzję ostatniego tomu serii Lux.
"Did you think I'd forget what you mean to me? That anything in this world - in any world - would be stronger than my love for you?"
źr. |
Nie ma sensu rozpisywać się na temat fabuły. Ci, którzy czytają serię, doskonale wiedzą, w jak poważnym niebezpieczeństwie znaleźli się bohaterowie, ci którzy wciąż serię mają przed sobą, przekonają się o tym w swoim czasie. Istotniejszym jest to, jak czytelnik reaguje na poszczególne wydarzenia, jak czytelnik reaguje na nieuchronnie zbliżający się finał. Czytając tę książkę, czułam się tak, jakbym balansowała na linie, rozciągniętej pomiędzy dwoma górami. Nad sobą miałam czyste niebo, niczym niezmącone. Uczucie radości, że towarzyszę duetowi głównych bohaterów i mogę przeżywać wszystko wraz z nimi. Pod sobą natomiast, zgiełk i ból, który był nie do uniknięcia, skoro z każdym kolejnym krokiem, przybliżałam się do ostatniej strony. Coś co stało się twoim życiem, w tak krótkim czasie - a w moim wypadku tym czymś była seria Lux i śledzenie losów Daemona i Katy - nie powinno się kończyć. Narażać się na swój brak. Każde kolejne zdanie, każda kolejna postawiona kropka, były dla mnie jak smagnięcia biczem, bo wiedziałam, wiedziałam - że wkrótce będę musiała przyzwyczaić się do absolutnego końca, absolutnej, beznadziejnej perspektywy funkcjonowania przez Katy i Daemona.
źr. |
Nie jestem pewna, czy potrafię napisać o kolejnym tomie cyklu, coś czego nie pisałam wcześniej na temat pani Armentrout i serii. Jeśli chcecie wiedzieć czy bohaterowie wciąż są realistyczni i namacalni - tak, są! Jeśli chcecie wiedzieć, czy akcja wciąż jest dynamiczna, naszpikowana zwrotami i łamiącymi serce elementami - tak, jest! Jeśli chcecie wiedzieć czy fabuła brnie w interesującym kierunku i satysfakcjonuje zakończeniem - tak, oczywiście! Jeśli chcecie wiedzieć, czy przyciąganie i magnetyzm pomiędzy Daemonem i Katy wciąż jest wyczuwalne - tak, jak nigdy wcześniej, na poziomie, który zniewala czytelnika! Jeśli chcecie wiedzieć, czy intensywne uczucia i emocje, wciąż towarzyszą czytaniu - tak! Pewnie! Czego innego, do cholery, się spodziewaliście?
źr. |
To już koniec. Pył wojenny opadł, burza przeminęła, a mnie przychodzi pożegnać się z jedną z moich najukochańszych serii paranormal-romance. Serii, którą kocham, a równocześnie nienawidzę. Nienawidzę, bo pani Armentrout zamiast napisać sztampowe, kolejne pseudo dzieło, wiejące kiczem i prostotą, stworzyła coś tak wspaniałego, co pozostanie w moim sercu na zawsze i prawdopodobnym jest, że już nigdy, żadna seria z tego gatunku, nie wyda mi się dostatecznie dobra. Nienawidzę za to, co zrobiła z moim sercem, że rozbiła je na kawałki, starała się je posklejać, ale nie za bardzo jej to wyszło, bo uderzeń przybywało, a ja koniec końców, czułam się jak wisząca w powietrzu bańka pełna miłości do Lux.
źr. |
Autorki paranormal-romance nie powinny mieć takiego talentu. Nie powinny potrafić tak bardzo wbijać się w serce czytelnika i powodować w nim permanentnego zamieszania. Nie powinny umieć uzależniać czytelników od fabuły, nie powinny czynić z biednego, niewinnego czytelnika, niewolnikiem ciągłej akcji, miłości i przyciągania pomiędzy bohaterami. Przeraża mnie, jak wiele znaczy dla mnie ten cykl, przeraża mnie, że powody, dla których kocham tę serię, są identyczne do tych, dzięki którym jej nienawidzę. Przeraża mnie, bo wiem, że wbrew pozorom, to nie jest koniec mojej przygody z serią Lux. Coś, co jest zakorzenione tak głęboko w sercu, jak u mnie jest seria Lux, nigdy nie da mi o sobie zapomnieć, jak zatem można mówić o pożegnaniu, skoro wcale się nie żegnam z bohaterami, mając ich w myślach?
Dlatego zamiast pisać "do widzenia" Daemonowi, Katy i zastępom bohaterów, którzy stali się dla mnie ważni jak najlepsi przyjaciele czy rodzina, napiszę "witaj ostateczności", bo w tym wypadku, naprawdę Koniec jest Początkiem, a jeśli wy jeszcze nie znacie pióra Armentrout, czym prędzej musicie zmienić ten stan rzeczy. Jak bowiem można trwać, nie zaznając w międzyczasie, przyjemności obcowania z serią Lux?
10/10
Mimo że moim ulubionym tomem pozostanie "Origin"
Pozdrawiam,
Sherry
To nie dla mnie, niestety...
OdpowiedzUsuńSzkoda. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Na razie czytałam tylko pierwszy tom, ale mam w planach kolejne.
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcam. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Aż szkoda się zabierać za ostatni tom :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
Racja. Ale to nie koniec. Jak wspomniałam - jeśli ktoś ma zakorzenioną, bardzo głęboko, miłość do Lux, to nigdy się już ich nie pozbędzie z myśli, jak w takim razie, można mówić o pożegnaniu? :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Jestem na trzecim tomie i niestety musiałam przerwać z powodu egzemplarzy recenzenckich, ale fakt był też taki, że miałam tam mały kryzys z tą książką. Pierwszą część wręcz połknęłam, drugą z mniejszym entuzjazmem ale też wspominam dobrze. Zachęciłaś mnie do dania drugiej szansy tej serii. Zawsze uwielbiam czytać i pisać recenzje, które mają tak wielki wpływ na uczucia osoby, która recenzuje. Bo to właśnie oznacza, że w tej książce czy serii coś było, że naprawdę jest warta poznania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych
Brnij dalej, bo sama zobaczysz, że zakończenie "Opalu" miażdży! Nawet cię nie trzeba będzie zachęcać, byś sięgnęła po "Origin", a później po finał. :) Ale cieszę się, że pobudziłam entuzjazm! :) Nie ma dla mnie większej radości.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Łoooł, serio kochasz tę serię! Ja zbieram się do przeczytania pierwszej części i dzięki tobie pewnie niedługo się za nią wezmę. Już czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
www.filigranoowa.blogspot.com
Owszem, owszem. :) Mam nadzieję, że tobie również przypadnie do gustu! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ulala! Do przeczytania!
OdpowiedzUsuńPewnie! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Szalenie jestem ciekawa tej serii ;) Jedno jest pewne- trochę tego będę miała do nadrabiania, ale po recenzji wnioskuję, że warto ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;)
Oczywiście, że tak! :) Niby tylko paranormal-romance, niby nic ambitnego, ale już sam fakt, jak wiele emocji pobudza, to po prostu... epickość. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Wielbię tę serię i już nie mogę się doczekać jej premiery!
OdpowiedzUsuńMatko, nie wiem jak ja zniosę ten finał... "Origin" to była MIAZGA.
Och, oczywiście, że tak. Właśnie dlatego to czwórka jest moją ulubioną częścią. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie znam serii, więc sobie odpuszczę i tą część. :)
OdpowiedzUsuńSzkoda. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mam wielką chęć na tę serię :)
OdpowiedzUsuńA dla ciebie Sherry nalezą się wielkie brawa za tę recenzję - piątą część i zero spoilerów, Jesteś niesamowita :))
Dziękuję! Miło mi czytać, tak urocze słowa. :)
UsuńI mam nadzieję, że będziesz miała możliwość przeczytania tej serii! :)
Pozdrawiam,
Sherry
Kurcze, a ja do tej pory nie przeczytałam nawet pierwszej części. Miałam od dawna zamiar, ba nawet książkę wypożyczyłam z biblioteki, ale początek jakos mnie znuzył i kończył się okres wypożyczenia, więc tak wyszło, że książkę oddałam. Teraz trochę żałuję, ale jestem pewna, źe kiedyś ta seria musi trafic w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Och, koniecznie daj szansę serii jeszcze raz. Jest zabawna, a od czwartego tomu, robi się megapoważna i w sumie paranormalny romans schodzi na dalszy plan, bo wszędzie jest walka. Walka o uczucie, walka o przetrwanie i tak dalej. Także serio - warto! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
A ja do tej pory nie zwracałam uwagi na tę serię. No błagam, te okładki odstraszały mnie już przy pierwszej wizycie w księgarni! Są jak z taniego romansidła, a na pewno nie świadczą o kunszcie pisarskim znajdującym się w środku. Obiecuję jednak, że jak będę coś zamawiać, to z pewnością znajdzie się w moim koszyku ^*^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie!
A mnie właśnie okładki - czy raczej grzbiety, po prostu czarują. Są chyba najpiękniejsze, z wszystkich, które mam w zbiorze i nie mogę się na nie napatrzeć. I te kolorki!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kurczę, czytałam pierwszą część, ale nieszczególnie mi się podobała, więc nie wiem, czy jest sens czytać kolejne... Ale fajnie, że Tobie się podobała, bo chociaż rzeczywiście się cierpi, gdy ukochana seria się kończy, to jednak nie wyobrażamy sobie, że miałoby jej w ogóle nie być, prawda? :)
OdpowiedzUsuńOczywiście. :) Moje życie byłoby puste bez wszystkich ukochanych serii. :) Myślę, że powinnaś spróbować z kolejnymi tomami, jeśli dorwałabyś je w bibliotece na przykład, bo naprawdę, później - charakter całej serii się znacznie zmienia. Na mroczniejszy. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O! Nie słyszałem wcześniej o tym cyklu, a z chęcią przeczytałbym tom pierwszy! :)
OdpowiedzUsuńZachęcam, oczywiście! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Zachwyty nad tą serią nie mają końca, więc zapewne tyle osób nie może się mylić. Nie czytałam żadnego tomu, słyszałam dużo i jak znam siebie, to pewnie prędzej czy później przeczytam, bo wiem, że mi się spodoba. Bardzo dobrze napisana recenzja. ;) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńporozmawiajmy-o-ksiazkach.blogspot.com
Dziękuję! :) Miło mi to słyszeć!
UsuńMam nadzieję, że się skusisz, bo naprawdę, naprawdę warto spróbować! A co jeśli i dla ciebie, seria stanie się takim skarbem jak dla mnie? :)
Pozdrawiam,
Sherry
Śliczny wstęp do recenzji, śliczna recenzja, ślicznie ułożone słowa (jakkolwiek dziwnie to brzmi) :D Ja należę do tych co serię tę mają dopiero w planach, ale wiem, co masz na myśli mówiąc o pożegnaniu z ukochaną serią, och jakie to ciężkie przeżycie ... :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nawet nie wiesz, jak miło mi jest czytać twoje pochwały! :)
UsuńWiesz co? Jestem PRZEKONANA, że też pokochasz tą serię. Po prostu... instynkt mi tak podpowiada. :D
Pozdrawiam,
Sherry
W maju pod recenzją "Origin" pisałam, że już niedługo zacznę "wakacyjny lux maraton". tymczasem wakacje się skończyły, ba! Mija właśnie wrzesień, a ja nadal nie przeczytałam nawet Obsydiana. Jedyne co ruszyło się w tej sprawie, to fakt, że mam na półce już cztery a nie trzy tomy serii ;-) Myślę, jednak, że kupię i ten i prawdopodobnie dopiero wtedy znajdę chwilę na lekturę. Niestety zaległości w recenzowaniu nie sprzyjają sięganiu po książki ze "swojej" półki ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
A tam! Ja myślę, że to dobrze, że zaczniesz maraton, jak będziesz miała wszystkie pięć tomów. :) I ja mam w planach przeczytać wszystkie, gdy tylko dorwę ostatni, finalny egzemplarz bo to jedna z serii mojego życia i prawdopodobnie będę do niej powracać co roku. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie wiem, czemu ale mam łzy w oczach. Może to dlatego, że chcę już mieć tę książkę, choć dopiero trzy tomy za mną, a może po prostu nie mogę doczekać się ewolucji uczuć bohaterów... Tyle emocji wypływa z recenzji, że ja chcę więcej! Chcę już kolejny tom. Nie rób mi tego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ojeju, dlatego trzymam kciuki, żeby dni do premiery finału zleciały ci szybko i aby brakujące tomy wpadły ci w ręce. Wiem, że ty tak emocjonalnie nie reagowałaś na te książki, ale nie wyobrażam sobie, żebyś przy czytaniu Origin i Opposition czegoś nie przeżyła. Naprawdę. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Serio? Ależ ja Cię nie lubię gdy tak machasz mi opiniami książek, których nie mam a powinnam (muszę!) mieć...
OdpowiedzUsuńAle jak dorwę ten tom to będę miała ucztę, hurtem przeczytam 3 tomy, sesese :D
Ojeju, a ja podejrzewam, że będę przeżywać wszystko razem z tobą, bo uwielbiam jak ludzie zachwycają się czymś, co mnie też zachwyca ^^ Poza tym, gdy dorwę ostatni tom w polskiej wersji, pewnie zrobię sobie maraton z całością, bo strasznie się już stęskniłam za nimi wszystkimi i jestem okropnie ciekawa jak będę wszystko przeżywać, wiedząc już w jakim kierunku wszystko zmierza. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry