źr. |
Sezony: 4
Rok produkcji: 2013 - 2017
Gatunek: Fantasy, Dramat
Gatunek: Fantasy, Dramat
Recenzja nie zawiera spoilerów z sezonu pierwszego!
Long live the King
Reign. Serial, który oglądam od samego początku. Serial, w którym mam jedną z największych serialowych miłości mojego życia. Serial, którego pierwszy sezon uwielbiałam, na którego punkcie miałam totalną obsesję. Serial, który zniszczył wszystko, sezonem drugim. Dziś, powrócimy na francuski dwór, ku Mary i Francisowi, byście sami mogli się przekonać, kto mi zaszedł za skórę tym razem.
źr. |
Przede wszystkim, warto by tu przypomnieć, o czym w ogóle opowiada serial. A więc akcja osadzona jest w czasach, gdy na tronie zasiada król Henryk, którego syn - książę Franciszek II Walezjusz, jest obiecany za męża, królowej Szkocji - Mary Stuart. Ci, którzy jednak widzieli pierwszy sezon, orientują się, że w międzyczasie, fabuła zahaczała o takie wątki, wprowadzała tyle postaci, że mimo iż szkic fabularny produkcji opierał się na historycznych faktach, w tej chwili, akcja tak wyewoluowała, iż Reign stanowi fikcję. Opartą o historii - trzeba tu oddać twórcom, że do pewnego momentu się starali, ale później, pozwolili sobie na wprowadzenie własnych pomysłów i w związku z tym, w sezonie drugim zmierzymy się z kolejnymi niebezpieczeństwami.
źr. |
Okej, więc już na samym wstępie, warto wspomnieć, że drugi sezon podobał mi się znacznie mniej niż pierwszy. Nie mogę uwierzyć, że twórcy tak spaprali jeden z moich ukochanych seriali i nie wybaczę im tego, prawdopodobnie nigdy. Bo mieli wszystko co potrzebne, by nie spieprzyć Reign. Ale zawiedli.
Już nawet nie chodzi o fakt, że było nieciekawie - bo było bardzo ciekawie! Cała masa intryg, cała masa tajemnic, szantaży, siatki podejrzeń i zdrajców. Nie macie pojęcia jak bardzo wyewoluowała akcja i podoba mi się, że zahaczała o tyle elementów, ale to nie zmienia faktu, że przy oglądaniu sezonu drugiego, przez większą część czasu, wyklinałam na główną bohaterkę, a możecie mi wierzyć, że jeśli widz nienawidzi głównej bohaterki danej produkcji - będzie cierpiał z każdą minutą śledzenia jej losów.
źr. |
źr. |
źr. |
Ale żeby nie zaczynać gorzko...
PLUSY
- Kostiumy - wciąż, wciąż, tak wspaniałe jak były. Równie piękne, równie fantastyczne. Suknie Mary, królowej Catherine, księżniczki Claude czy panien dworu? Nieprawdopodobnie cudowne.
- Soundtrack - wciąż zachwyca. Naprawdę podziwiam ludzi wybierających tło muzyczne do kolejnych epizodów, bo robią świetną robotę!
- Ewolucja postaci, bo jakkolwiek zaraz nie będę na pewnych bohaterów się żalić, widać, że w sezonie drugim przeszli wielką przemianę i nie rozpoznalibyście w nich, tych uroczych, naiwnych istotek z sezonu pierwszego.
- Odcinki od pierwszego do... gdzieś 10? Były świetne. Naprawdę. Kocham odcinek trzeci i czwarty, przy czwartym - wylałam tyle łez i tak bardzo, bardzo zakochałam się we Francisie (a nie myślałam, że mogę być jeszcze bardziej w nim zakochana po sezonie pierwszym!), że należą się podziękowania, za tak umiejętne przedstawienie go.
- Bo Francis z całą pewnością był jednym z nielicznych świateł drugiego sezonu. Gwiazda absolutna tej produkcji. Toby Regbo po prostu zachwycał na ekranie i oddał duszę Francisa w taki sposób... Powiem tak: chciałabym mieć kiedyś kogoś, kto kochałby mnie tak, jak Francis kochał swoją ukochaną. On zrobiłby dla niej wszystko. Przeszedł przez nią piekło. Dorósł, zmężniał, był jednym z najszlachetniejszych, najcudowniejszych, najodważniejszych bohaterów, z jakimi kiedykolwiek w serialach miałam do czynienia.
źr. |
źr. |
źr. |
"That is love, when you care more about someone else’s suffering more than your own"
- Obecność księżniczki Claude. Siostra Francisa w glorii chwały, wróciła na dwór, do domu i wprowadziła całą masę zamieszania. Czy ktoś ją lubił czy nie, nie mógł zaprzeczyć, iż dodała zamkowi kolorytu i ożywiła go, co było bardzo dobre.
- Fakt, że znów, polały się łzy, że pojawiły się uśmiechy i miałam okazje do chichotania i złoszczenia się. Ale złoszczenia się w dobry sposób, a nie taki, o którym wspomnę za chwilę. Seriale, które potrafią obudzić w widzu uczucia, emocje, ż y c i e, to te naprawdę warte uwagi. A w moim wypadku, Reign jest takim serialem.
- Poprawa sylwetki Loli i dodanie do całości Narcisse'a! Kurczę, kocham ten wątek! I cieszę się, że twórcy sprawili, bym wybaczyła pewne czyny Loli.
- Relacja Francis-Bash - uwielbiam ich! W pierwszym sezonie nie było pomiędzy nimi tyle chemii, a w drugim? Absolutnie oddałam braciszkom serce i kurczę, mam nadzieję, że ta ich braterska miłość, przywiązanie i lojalność, przetrwają także trzeci sezon.
- Więcej wątków fantasy! Niesamowicie mnie cieszy, że będzie trochę więcej magii, bo to zawsze przynosi więcej udziału Basha w treści, a także interesujący przebieg akcji. Tak mi się coś wydaje, że twórcy jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, jeśli o ten aspekt chodzi.
- Zapowiedź trzeciego sezonu! W końcu poznamy królową Anglii! Czuję, że szykuje się jeszcze więcej dramatów i... wywołuje to we mnie euforię. Bo Reign, jakkolwiek się nie zepsuje, będzie już na zawsze, jednym z moich ulubionych seriali i to się nie zmieni. :)
źr. |
Minusy:
- Mary Stuart. Tak, należałoby chyba zacząć o niej. Ostatnie... czy ja wiem? Siedem? Odcinków drugiego sezonu to więcej wyklinania Mary, niż skupiania się na treści, a przynajmniej w moim wypadku. Zdecydowanie fajne jest to, że ona też się rozwinęła i już nie jest niewiniątkiem, ale nie jestem w stanie jej wybaczyć tego, że zachowywała się jak ostatnia suka, że wykorzystywała jedyną osobę, która zrobiłaby WSZYSTKO dla niej. Mary to po prostu ostatnia łajza i gnida. Nie wiem czy kiedykolwiek polubię jeszcze tę postać, po tym co się działo. Bo to wszystko JEJ WINA.
- Conde. Ooo rany! Ilekroć jego gęba pojawiała się na ekranie, zaciskałam dłonie w pięści. Nienawidzę go całym sercem.
- Trójkąt miłosny. Twórcy mają upodobanie do trójkącików. W pierwszym sezonie Francis-Mary-Bash, w tym... kolejna trójca... Ja mam nadzieję, że naprawdę, dadzą sobie już spokój i w trzeciej serii nie wyskoczą z kolejnymi adoratorami, bo obawiam się, że moje nerwy by już tego nie zniosły.
- Wątek Greer - czyli jednej z przyjaciółek Mary, a także wątek Kenny. Lubiłam obydwie dziewczyny, przez dłuższą część czasu. Tak jak i Mary, imponowały mi. A później wszystko się spaprało. WSZYSTKO. I w tym momencie, nie mam szacunku do żadnej z nich.
źr. |
- Przebieg fabuły i akcji, w drugiej połowie sezonu drugiego. Złościłam się, denerwowałam i wściekałam. Mam wrażenie, że twórcy mieli jakiś pomysł, ale w międzyczasie, pogadali sobie z twórcami Pamiętników Wampirów, i nagle z Reign zrobiła się opera mydlana w stylu "Elenka i jej niesamowite przygody". Nie kupuję tego. Jeśli sezon trzeci się nie poprawi, obawiam się, że będę musiała się pożegnać z Reign.
- Fakt, że oglądałam ten serial tylko dla Francisa. Serio - w pewnym momencie doszłam do konkluzji, że mam gdzieś, co się dzieje z Mary, co się dzieje z innymi, skoro wszyscy mnie rozczarowywali. Więc jedynym światełkiem był właśnie Francis. Gdyby nie on, nawet bym się nie zastanawiała i szybko porzuciła oglądanie tego serialu.
- Zrobienie z Catherine szalonej paranoiczki. Podziwiałam ją. Szanowałam. Była idealną antybohaterką, a tu co? Drugi sezon i okazuje się, że twórcy się z nami bawią, że twórcy nie dbają o konsekwencje swoich czynów.
- To głupie, bezsensowne próbowanie wzbudzenia u widza litości dla Mary. Owszem, w pewnym momencie jej współczułam. Myślę, że wszyscy nie-socjopaci, współczuli. Ale tłumaczenie jej zachowania tym czymś? Czysta głupota i totalny kicz.
- W gruncie rzeczy - słabe zakończenie sezonu. Nie wiem, jakoś po pierwszym sezonie byłam megapodekscytowana kolejnym, a teraz? Teraz trzeci sezon jest mi obojętny i wiem, że będę go oglądać wyłącznie dla miłości mojego życia - Francisa. Reszta się nie liczy.
- Fakt, że twórcy zepsuli mi mój ship Frary. Bo w tym momencie, nie jestem za Frary. Jestem za Francisem, tylko i wyłącznie za nim.
źr. |
źr. |
Drugi sezon... nie kleił się. Był tak bardzo zły... w porównaniu do pierwszego, że to aż boli. Ale cóż ja mogę poradzić, że i tak uwielbiam ten serial? Reign jest jednym z kawałkiem mojego serca i dopóki Francis jest w produkcji - ja ją oglądam. Także wiecie twórcy: Long live the King.
Tych, którzy jeszcze nie widzieli Reign, zachęcam do oglądnięcia. Pierwszy sezon jest cudowny, zresztą poczytajcie moje zachwyty na jego temat. Być może i drugi przyniesie wam więcej radości, niż to było w moim wypadku. Pozostałym, życzę miłego wyczekiwania na premierę serii trzeciej. Ja też nie mogę się doczekać aż zobaczę Francisa.
Pozdrawiam,
Sherry
Reign - sezon 1 | Reign - sezon 2
źr. |
źr. |
A niżej macie próbkę cudownego soundtracku. Instrumentalny cover "Chandelier" użyty w jednym z odcinków sezonu drugiego.
Z całą opinią się zgadzam. Dawno już oglądałam Reign i muszę do tego serialu wrocić, zwłaszcza, że zostało mi kilka odcinków drugiego sezonu. Mary strasznie mnie irytowała, a ja od zawsze widziałam ją z Bash'em :)
OdpowiedzUsuńA ja niestety byłam fanką Basha i Kenny i jestem wściekła, że to wszystko skończyło się tak jak skończyło. Jestem jednak bardzo ciekawa tego połączenia jego i Delphine, czuję że ona może być jednym z problemów postaci, w przyszłym sezonie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Uwielbiam filmy, seriale, książki osadzone w przeszłości. obejrzę pierwszy sezon :)
OdpowiedzUsuńZachęcam! :) Zwłaszcza jeśli lubisz klimaty.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
W pierwszym sezonie zakochałam się od razu, drugi natomiast momentami mnie irytował, ale i tak nie było źle :) Jestem ciekawa jak wypadnie trzeci :D
OdpowiedzUsuńJa też. :) Mam nadzieję, że twórcy skupią się na dworskim życiu jeszcze mocniej, bo to było coś co mi się bardzo podobało w drugim sezonie i pierwszym.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Jednak te czasy mnie zniechęcają... A wiesz co? Obejrzałam pierwszy odcinek Arrowa. I wiesz co? Nie poczułam "tego czegoś". Nie mogę się zmobilizować, żeby obejrzeć kolejne :/
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad naturami ludzkimi i doszłam do wniosku, że komiksy i seriale, też są dla specyficznych osób, a jeśli ciebie męczą... No cóż. Nie będę zmuszać.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Odpadłam jakoś przy początku 2. sezonu :D Chyba póki co zostanę tylko przy SPN, przynajmniej aż skończę ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
http://ravenstarkbooks.blogspot.com/
A tam, spróbuj jeszcze. Bo mogę sobie narzekać na ten sezon, ale w sumie, miał on też plusy, o których nie mogę zapomnieć. :D
UsuńChoć SPN zawsze będzie lepsze, to wiadoma oczywista oczywistość. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Nie, naprawdę?! :O Ja mam zupełnie na odwrót - oczywiście, sezon pierwszy uwielbiam, bo twórcy świetnie intrygują widza swoimi pomysłami na fabułę i tym wszystkim, co związane z dworem, ale sezon 2 wywołał we mnie tyle emocji, że w dwa dni po skończeniu nie mogłam przestać o nim myśleć! Do tej pory wspominam niektóre momenty i wewnętrznie po prostu wyję z rozpaczy, kiedy o nich myślę... :( Ale zgadzam się co do jednego - Francis i Mary i Conde. W sensie nie zgadzam się na nich, ale zgadzam się co do tego co napisałaś o tym trójkącie. Serio, wszystko, tylko nie to. Frary forever, cieszę się, że tu jesteśmy tego samego zdania (chociaż widzę, że teraz coraz bardziej skłaniasz się w stronę team Francis, ale trudno xD) Katarzynę uwielbiam, nie ważne co. Może rzeczywiście w tym sezonie trochę przesadzili z jej skłonnością do intryg, ale i tak ją uwielbiam... W Reign byłby strasznie nudny bez niej! :D I oczywiście teraz zostaje tylko czekać sezonu trzeciego, jestem strasznie ciekawa, jak zostaną pociągnięte wszystkie wątki (no i będzie przecież więcej Francisa <3)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia z http://faaantasyworld.blogspot.com/ :)
U mnie też wywołał masę emocji, ale przede wszystkim tych złych i nie mogę wybaczyć tego twórcom. Po prostu nienawidzę obserwować jak coś, co faktycznie kochałam i uwielbiałam, zostaje tłumione, tłamszone, a tu właśnie tak się stało. :(
UsuńJeśli twórcy przestaną przedstawiać Mary jako sukę, myślę, że mogę ponownie kibicować Frary, ale teraz zależy mi wyłącznie na nim, zwłaszcza po ostatniej scenie - WTF! Ja to oglądam dla niego, więc niech się twórcy zastanowią, zanim zrobią coś, czym przekreślą swoje szanse u mnie. W sensie wiem jak było naprawdę w historii, wiem że Franciszek Walezjusz młodo zginął, ale tutaj twórcy już udowodnili, że nie trzymają się historii, więc mam nadzieję, że w tym konkretnym wypadku, też postawią na fikcję. :/ Dla własnego dobra.
Nie, nie! Jej skłonność do intryg była fajna, oprócz tej ostatniej intrygi - bo nie wierzę, że mogła tak skrzywdzić Francisa. ;D Widzisz, u mnie wszystko się do niego sprowadza.
Bardziej jeśli o nią mi chodzi, nienawidzę tego, że zrobili z niej taką paranoiczkę, jeśli chodzi o Narcisse'a i Lolę. To po prostu do niej niepodobne, opierać się na facecie. Wolę ją jako samotną intrygantkę, bez kochanka u boku. :)
Pozdrawiam!
Sherry
Szkoda, że drugi sezon się nie kleił. Ja niestety nie znam nawet pierwszego sezonu i chyba nieprędko się to zmieni, bo ostatnio nie mam na nic czasu. Dosłownie w biegu wszystko robię, ale może kiedyś, jak się wszystko unormuje to pomyślę o obejrzeniu kilku odcinków tego filmu, choć niczego nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńRozumiem. :) Sama również mam ostatnio problemy, by zrobić... cokolwiek w terminie, który sobie ustaliłam, więc to uczucie bezradności jest mi dobrze znane. :) Życzę ci zatem jak najszybszego unormowania się wszystkiego.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O, narobiłaś mi ochoty na ten serial! Szkoda, że drugi sezon Cię rozczarował, ale mimo to zamierzam obejrzeć. Obym tylko na studiach znalazła na to czas, bo muszę przecież jeszcze kiedyś czytać książki :D
OdpowiedzUsuńPewnie, że oglądaj. :) Mimo wszystko, warto. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Niestety ciągle nie obejrzałam ani jednego odcinka pierwszego sezonu (ani jakiegokolwiek innego serialu), choć nie ukrywam, że akurat Reign jest jednym z najbardziej mnie intrygujących (obok The 100 i Once upon a time) Szkoda, że ten sezon wypada słabiej, chociaż patrząc na ilość plusów nie jest aż tak tragicznie ;-) Ale masz rację, beznadziejna główna bohaterka potrafi wymęczyć odbiorcę jak nic innego ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wiesz, bo to jeden z tych seriali, co są dla mnie na tyle ważne (głównie dzięki postaci męskiej, czyli mojemu Francisowi), że choćby nie wiem co, to będą dalej przeze mnie oglądane. A przynajmniej dopóty, aż moja ukochana postać żyje. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Przekonałaś mnie, jak tylko skończę Arrow i The Flash biorę się za ten. :P Kostiumy wyglądają bosko, bohaterowie są przystojni(panowie najbardziej zwrócili moją uwagę, no cóż), zmiany postaci- zachęcają. ;) Pamiętam jeszcze jak pisałaś o pierwszym sezonie, dawno to już było... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A pewnie, że są przystojni. :D Tutaj, na zdjęciach nie ma pokazanego jeszcze innego ciasteczka, a mianowicie Leitha, w którym - mówię ci - zakochasz się! On jest cudowny! Także oglądaj, oglądaj. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry