Wiecie co, nadchodzi taki moment w czytelniczej karierze każdego mola książkowego, że czyta jakąś powieść i po jej skończeniu ma dość. Ma po prostu tego wszystkiego dość. Bo emocje rozlewają się po całym ciele. Bo strach przenika kości. Bo w mózgu kołacze pytanie
"jak to do cholery się skończy?" i skrycie, z obawą zastanawia się czy może być jeszcze gorzej. Po skończeniu
"Opalu" byłam rozmemłana, sfrustrowana, skrajnie wyczerpana przerażeniem. To co przeżywam po skończeniu
"Origin" jest tysiąc razy bardziej intensywne. I chore. Totalnie, obłąkańczo chore.
"I'll burn the world down to save her"
Nie będę pisać o fabule. Ci, którzy czytali poprzednie tomy, doskonale muszą zdawać sobie sprawę z tego, dokąd zaprowadziły dwójkę naszych ulubionych bohaterów, podejmowane przez nich wybory. Decyzje, których nie da się cofnąć, naznaczone wielkim poświęceniem, miłością i poczuciem straty. Muszę wam jednak napisać, że dotyczasowe części serii były n i c z y m w porównaniu do
"Origin". Myślicie, że to niemożliwe, żeby w jednym tomie zaszła taka zmiana - a jednak. Stało się. Nagle z paranormal-romance zrobił się jakiś pieprzony dramat, z akcją, z rządem, z niebezpieczeństwem kryjącym się za każdym rogiem. Ze zdrajcami ukrytymi w najbliższych osobach - tych po których nie spodziewalibyście się zdrady.
W
"Origin" do narracji Katy, dołącza także narracja Daemona. I o rany - jak to ułatwia sprawę. Nie macie pojęcia ile kryje się w główce pana Blacka. I jak niesamowitą atmosferę wprowadzi on do książki. Nagle wszystko będzie bardziej namacalne. Bardziej intensywne. Jakby ktoś podkręcił głośność w wieży stereo. Mrok spowije życie i uczucie łączące Katy z Daemonem. Lekkość ich relacji, dziecięce szczęście czy zgryźliwe zagrywki słowne rozpuszczą się i okażą wspomnieniem bo nadchodzą złe czasy, bardzo, bardzo złe dla Luksjan, dla ludzi i dla całego świata. A jedyne co będzie kołatać w głowach obydwojga - Katy i Daemona to chęć ochronienia siebie nawzajem. Są w stanie poświęcić wiele, by to drugie wyszło ze starcia bez szwanku. A na kartkach
"Origin" zobaczycie, że "wiele" to naprawdę w cholerę dużo, bo i w tym tomie będzie śmierć. Wiele, wiele śmierci. I dużo więcej tajemnic niż wcześniej.
Czytając tą powieść miałam wrażenie, jakby sieć kłamstw i niebezpieczeństwa oplotła nie tylko losy moich ulubieńców, ale także i mnie. Przeżywałam dosłownie wszystko razem z nimi. Upadki, walki, psychiczne załamania. Czułam radość z przebywania razem z nimi i bolesną pustkę, kiedy jedno z nich odchodziło. I jak już wspomniałam - fakt, że nagle lektura stała się poważna, nie ułatwił sprawy, a więc po finale jestem zniszczona. Doszczętnie wypalona. Bo obawiam się, że piąty i ostatni tom nie przyniesie łatwych rozwiązań. Wręcz przeciwnie obawiam się, że będzie jeszcze więcej łez, krwi, kurzu i śmierci, a ja nie jestem pewna, czy będę w stanie to znieść.
Nie polecam tej serii. Bo ona niszczy życie. Rujnuje psychikę i gwarantuje takiego kaca książkowego, że dosłownie świat zewnętrzny wydaje wam się bez znaczenia. Jak mogłabym zatem proponować wam wgłębienie się w ten huragan emocji? Ja, dumnie unosząc głowę, ze ściśniętym sercem, całkowicie, niezaprzeczalnie zakochana w serii Lux, zamykam oczy i kończę recenzję, by dalej przeżywać cierpienie, zagwarantowane przez Jennifer L. Armentrout.
Za późno. Zachęcili mnie, przeczytałam serię i teraz wielki płacz po 'Opalu'. :( Nie wiem co Autorka sobie wyobraża noo, ale zamierzam przeczytać 'Origin' i to jak najszybciej, bo nie mogę czekać na wydanie polskie. Się nie da po prostu. :c
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie! :( Ja dosłownie "Opal" skończyłam w dniu premiery, gdy do mnie przyjechała, a potem NATYCHMIAST rzuciłam się na angielskiego ebooka "Origin", więc naprawdę... wiem co czujesz. :( A zobaczysz, że "Origin" jest jeszcze gorsze niż końcówka "Opalu". Ta książka cię zniszczy.
UsuńWięc powodzenia życzę.
Życzyłabym miłego czytania, ale wiem, że takie nie będzie bo tyle emocji... OCH.
Pozdrawiam,
Sherry
Boże no. Wychodzi na to, że każda część tej serii kończy się tak, że od razu musisz zacząć czytać kolejny tom. No normalnie jedynym rozwiązaniem jest kupienie całej serii i czytanie jednej części po drugiej.
OdpowiedzUsuńA wręcz przeciwnie. Jak ja skończyłam "Origin" to nie chciałam czytać finału, choć końcówka zmusza do tego czytelnika. Po prostu po tej czwórce byłam tak wykończona psychicznie, że poczułam, że tego co przyniesie "Opposition" na tamten moment, nie mogłabym znieść.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Ale wysoka ocena, a ta okładka. Super :) Będę się musiała rozejrzeć za poprzednimi tomami :)
OdpowiedzUsuńKONIECZNIE!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mniej więcej wiem czego się spodziewać i na co się nastawić, ale pewnie będzie tak, że moje nastawienie pójdzie spać i przeżyję szok. Jak zawsze. Nie mogę się już doczekać lipca i "Origin", ale z drugiej strony będę się wstrzymywać pewnie przed przeczytaniem jeszcze bardziej niż zazwyczaj w przypadku premiery. Bo czwarta z pięciu części ma w sobie lekki powiew ostateczności. A bardzo, ale to bardzo bardzo nie chcę się rozstawać z Katy i Daemonem.
OdpowiedzUsuńOOOOJ, mówię ci teraz szczerze - nie sądzę, żebyś wiedziała na co się nastawiać, bo to co przyniesie "Origin"... nie jesteś w stanie się na to przygotować. Tego jest po prostu za dużo i jest zbyt... intensywne.
UsuńOj tak. Czuć ten zbliżający się finał i to też jest powód, czemu po skończeniu czwórki nie rzuciłam się na piątkę. Po prostu nie wyobrażam sobie skończenia tej serii. Nie tak szybko :(
Ale podejrzewam, że gdy wszyscy zaczną się w lipcu emocjonować "Origin" ja chwycę za finał. :( Nadszedł jego czas.
Pozdrawiam,
Sherry
Ej, takie wysokie oceny, a ja jeszcze nie zaczęłam czytać tej serii! :D Muszę koniecznie nadrobić, bo wszyscy zwariowali na punkcje tego cyklu, a ja też chcę ^^.
OdpowiedzUsuńJeju! Ale zazdroszczę, że to wszystko jeszcze przed tobą! Naprawdę! I zazdroszczę tych uroczych początków, bo to co teraz się dzieje... w czwórce... Nie no, naprawdę. Zazdroszczę! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Właśnie poczułam się zmobilizowana do przeczytania w końcu "Obsydiana". Dzięki, bo takiego kopa potrzebowałam. Nie mogę się już doczekać "Origin" <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://to-read-or-not-to-read.blog.pl/
Strasznie się cieszę! Niepojęcie! :D Miłej lektury życzę zatem i miłego zakochiwania w serii!
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Faktycznie też mam po tej serii kaca książkowego :) - czekam z zapartym tchem na 4 tom :)
OdpowiedzUsuńPo czwórce to dopiero będziesz miała kaca...
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Muszę w końcu zabrać się za tę serię ;)
OdpowiedzUsuńGaleria Książek - zapraszam :)
Koniecznie i to jak najszybciej! :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
To raczej nie moja bajka ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
O kurcze :D znow mnei powalilas ile to juz razy? moglabym sie zaglebic i czy ja przypadkiem jzu tego nei mam na liscie? (moement -sprawdzam) Nie mialam, czas przeszly bo juz mam :D :D :D
OdpowiedzUsuńCUDOWNIE! Teraz życzę ci abyś szybko miała możliwość poznania tego tytułu! <3
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Boże dziewczyno! Już przedtem postanowiłam, że tą serię sobie odpuszczę, a tu takie coś! No i powiedz mi, co ja mam w tym momencie zrobić? Bo wyjście widzę tylko jedno - kupić sobie całą serię i rozkoszować się zapowiedzianym ciężarem emocjonalnym. ;D Ech... Bankructwo już blisko... ;)
OdpowiedzUsuńTo jest DOSKONAŁE wyjście. :D Mam szczerą nadzieję, że odbierzesz tę serię tak emocjonalnie i uczuciowo jak ja, bo jeśli tak, to szykuj się na istny rollecoaster, w którym trudno nie zgubić głowy. :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Czekam bardzo na ten tom, żebym mogła się w końcu zabrać za Opal! :D
OdpowiedzUsuńJuż wkrótce! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Żałuję, że nie odbieram książki aż tak emocjonalnie jak Ty, dla mnie jest miłą odskocznią i po prostu niezwykle mi się podoba, ale nie zmienia mojego czytelniczego życia i nie rzuca po ścianach z emocji... Ale czekam na rozdziały z perspektywy Daemona, bo on potrafi dodać fabule czaru.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szkoda. :( Nie wiem jak to jest, ale niektóre autorki po prostu potrafią ze mnie zrobić taką... galaretkę, którą dźgają, którą się bawią i... po prostu są ze mną w stanie robić co im się żywnie podoba. :)
UsuńRozdziały Daemona ci się spodobają. :)
Pozdrawiam,
Sherry
Jakoś ta seria mnie do siebie nie przekonuje, sama nie wiem dlaczego. Kiedyś na pewno dam jej szansę, ale nie w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńSzkoda. :( Ale trzymam kciuki, żeby kiedyś wpadła ci w ręce. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Powiem Ci szczerze, że szlag jasny mnie trafia jak patrzę na trzy tomy serii "Lux" na mojej półce. Wszystko dlatego, że postanowiłam wstrzymać się z lekturą, aż skończą się wszystkie zaliczenia, egzaminy i inne zawracające mi głowę pierdoły. Po prostu uznałam, że do takiego wulkanu emocji trzeba podejść w skupieniu i z należytym zapasem wolnego czasu w zanadrzu. A teraz cierpię bo codziennie patrzę na te śliczne grzbiety, choć wiem, że muszę wracać do nauki, bo jeśli teraz odpuszczę w życiu nie nadrobię ogromu materiału. Ale będę dzielna, jeszcze tylko cztery zjazdy sześć zaliczeń i zaczynam wakacyjny lux maraton :-P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Tylko pamiętaj Patko! Nie czytaj "Opalu" dopóki nie nabędziesz "Origin". Naprawdę. Chronię twoje nerwy i psychikę czytelniczą. :D Ale premiera w lipcu, więc może zdążysz sobie dokupić zanim zaczniesz maratonować? ;) Strasznie ci zazdroszczę, że to wszystko... WSZYSTKO i Daemon jeszcze przed tobą. RANY! :D
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Znając mnie na pewno zdążę jeszcze dokupić "Origin" ;-) A tak w ogóle czy również u nas zostaje ta okładka i tytuł? Nie wiem, jakoś nie bardzo mi pasują do poprzednich tomów ;-/
UsuńOkładka nie mam pojęcia, ale tytuł MUSI. Bo on jest... strasznie ważny fabularnie. I raczej go nie przetłumaczą, bo nie ma słowa, którym można by zastąpić oryginał. Ale jak przeczytasz książkę to obiecuję, że tytuł nie będzie ci doskwierał. :)
Usuń