The Girl in the Clockwork Collar
Steampunk Chronicles, tom 2
Fabryka Słów, 2014
Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu I
Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu I
X-Meni przybywają do Nowego Jorku
Pierwsze spotkanie z prozą Kady Cross, z tego co pamiętam, było niezwykle udane. Choć mało ambitna "Dziewczyna w stalowym gorsecie" miała swoje wady, to koniec końców, po poznaniu finału wiedziałam, że z chęcią zabiorę się za kontynuację. Minęło jednak parę miesięcy i zanim przystąpiłam do lektury "Dziewczyny w mechanicznym kołnierzu", obawiałam się lektury, ponieważ miałam nikłe wspomnienia tego co wydarzyło się w pierwszym tomie serii. Czy to jednak przeszkodziło mi we wgłębianiu się w historię? Sprawdźmy.
"Nie da się uciec od przeszłości, nieważne, jak jest się szybkim."
źr. |
Finlay Jayne wraz z kompanami, przybywa do Nowego Jorku, by uratować przyjaciela, który wpakował się w wielkie tarapaty. Wyciągnięcie go jednak z bagna w jakim się znalazł, może kosztować szesnastolatkę i jej towarzyszy większego wysiłku, niż początkowo zakładali. Nieufność i wspomnienia o tym co stały się w Londynie dodatkowo podsycają atmosferę, a ulice Nowego Jorku w 1897 roku, przeładowane gangami, mogą okazać się kolejnym niebezpieczeństwem, z jakim przyjdzie się zmierzyć bohaterom powieści. Czy koniec końców uda im się cało wyjść z kolejnej próby, jaką naszykował im los?
Niespecjalnie wiele pamiętam z pierwszego tomu serii, ale wiem na pewno jakie rzeczy mogłam jej zarzucić. Do głowy przychodzą mi słabe dialogi, wiek postaci czy przewidywalność lektury. Drugi tom serii, do którego podeszłam po paru miesiącach przerwy od pióra Kady Cross, oczarował mnie jednak. Może nie zachwycił i nie sprawił, że książka ląduje na półce z ulubieńcami, ale tak uprzyjemnił mi wieczór, że jeszcze kilka minut po zakończeniu, miałam na ustach uśmiech.
Przede wszystkim, warto wiedzieć, że Kady Cross łączy steampunk z mocami na miarę X-Menów, kładąc trudy epoki wiktoriańskiej na barki młodych ludzi. O dziwo, młody wiek bohaterów przestał mi przeszkadzać, wręcz zignorowałam tę zależność, dzięki czemu mogłam śmiało cieszyć się lekkością lektury. Umiejscowienie akcji w Nowym Jorku zdecydowanie działało na korzyść powieści, zwłaszcza że autorka przeprowadziła badania i udało jej się połączyć prawdziwe fakty historyczne z fikcją, tworząc mieszankę naprawdę miłą dla oka wyobraźni. Opisy były plastyczne, a tło steampunkowych maszyn i odkryć jedynie ubarwiał całość.
źr. |
Z przyjemnością obserwowałam ewolucję jaką przeszli bohaterowie i z radością odkryłam, że doskonale pamiętam kto jest kim. Koniec końców zatem, okazało się, że autorce udało się stworzyć charaktery, które w głowie pozostają. Na łamach "Dziewczyny w mechanicznym kołnierzu" następuje rozkwit więzi pomiędzy nimi, co jest naprawdę uroczym zjawiskiem, zwłaszcza jeśli połączyć to z sensacyjnym wątkiem i gangsterskim towarzystwem w jakie wpadła Finlay. Tak jak i w poprzednim tomie, wojownicza, pyskata dziewczyna była moją ulubienicą, wraz z przystojnym, wyrachowanym, nieco aroganckim i apodyktycznym księciem Griffinem, którego troska o przyjaciół, sprawiało, że moje serce topniało.
Podsumowując - nie jest to książka, po której powinniście spodziewać się ambitnej treści czy jakiegoś geniuszu literackiego. Mimo wszystko, warto poświęcić jej uwagę, bo wydaje mi się, że Kady Cross rozwinęła zdolności pisarskie od czasu pierwszego tomu tak, że kontynuację czytało się z niebywałą przyjemnością. To taka książeczka na parę wieczorów, która może was zachwycić steampunkowym tłem i oczarować wartką akcją, aż nie przewrócicie ostatniej strony. Nowy Jork, Griffin i Finaly już na was czekają - zdecydujecie się przeżyć wraz z nimi przygodę?
7+/10
Pozdrawiam,
Sherry
Dziewczyna w stalowym gorsecie | Dziewczyna w mechanicznym kołnierzu | The Girl with the Iron Touch | The Girl with the Windup Heart
Słyszałam o tej serii kilka razy, ale jakoś nie przykuła mojej większej uwagi. Po prostu nie zaciekawiła mnie fabularnie. Dlatego też odpuszczę ją sobie, tym bardziej, że na razie mam co czytać.
OdpowiedzUsuńRozumiem, rozumiem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Faktycznie - szału nie ma, podobnie jak w pierwszej części, ale jest w tej serii coś takiego lekkiego i przyjemnego, że dobrze się czyta.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. :) Dlatego byłabym niezmiernie wdzięczna wydawnictwu gdyby brnęło dalej w tę serię. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Lubię steampunkowe książki, choć rzadko po nie sięgam. Pewnie nie uwierzysz, ale ja pierwszy raz X-menów obejrzałam w tym roku, bardzo mi się spodobali. ;) Wiktoriańska Anglia też zawsze mocno przyciąga. Przeciwwagą są zaś recenzje(Twoja optymistyczna, ale inne), choć może w głównej mierze skupiają się one na wadach... Trudna decyzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A tam! Ja X-Menów też obejrzałam w sumie nie tak dawno temu, więc nic mnie nie zdziwi ^^ Wiem, że inne recenzje są negatywne. Dlatego właśnie ja postanowiłam się skupić na zaletach, bo po prostu za dużo złego się o tej serii nasłuchałam. A naprawdę nie jest najgorsza. :) Po prostu nie jest geniuszem literackim, a może ktoś się tego po niej spodziewał. ;)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
No i zniecheciłaś mnie do całej serii! Eh, wydaje mi się, że już nie sięgnępo tom pierwszy, w każdym razie nie teraz. Okładka tego tomu jest zresztą brzydsza niż poprzedniego.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
Zniechęciłam?! Pozytywną recenzją?! No cóż. Nie taki był mój zamiar. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Powiem Ci, że polowałam długo na pierwszy tom. Potem zaczęłam czytać mnóstwo negatywnych opinii, multum, ogrom. I mi się odwidziało. A teraz znów mi się zachciało. I sama nie wiem, co myśleć. Bo mogłam ją zdobyć, a zrezygnowałam. I teraz pluję sobie w brodę, a z drugiej strony nie wiem, co począć.
OdpowiedzUsuńRozumiem zmieszanie. :) Wiesz, jak będziesz mieć okazję nabycia tych książek tanio albo coś - weź. Bo to naprawdę fajna seria, taka na odstresowanie, możliwość wzięcia udziału w przygodzie. :) Niby mało ambitna, ale taka bardzo lekka i przyjemna.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
dużo słyszałam o "Dziewczynie w stalowym gorsecie" jednak raczej były to same negatywne opinie, kto by się spodziewał, że drugi tom jest o wiele lepszy. :) fajnie, że ksiązka sprawiła, że na końcu sie uśmiechnęłaś (ostatnio pisałaś że tego uśmiechu właśnie ci brakuje). może przeczytam, ale nie jestem do końca pewna, ten młody wiek bohaterów o którym wspominasz to... ile oni mają konkretnie lat? :p
OdpowiedzUsuńTak, tak. Wiesz, myślałam, że to moje załamanie jakoś złagodnieje, ale obawiam się, że jest coraz gorzej i poważnie zastanawiam się nad inwestycją w spotkanie z psychologiem, zwłaszcza, że mój kochany tatuś nie traktuje poważnie mojego stanu. Ale to nie ważne. Też temat na dłuższą rozkminę, o tym jak dorośli lekceważą swoje dzieci. :/
UsuńOdnośnie wieku postaci - Finlay ma 16 lat, Griffin 18. :) Młodziutcy, co było czuć zwłaszcza w jedynce, ale teraz jest coraz lepiej i przestają działać na nerwy ^^
Pozdrawiam,
Sherry
Okropna jest ta okładka!
OdpowiedzUsuńCóż, ale za to powieść wydaje się bardzo ciekawa :)
Ta z pierwszego tomu była dużo ładniejsza. :) Ale nawiązuje do treści, także to na plus. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie znam tej serii i jakoś szczególnie mnie do niej nie ciągnie;)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry