źr. |
Tancerze Burzy
Jay Kristoff
Stormdancer
Wojna Lotosowa, tom 1
Uroboros, 2013
446
Ryk, budzący się w oparach dymu
"Czasami nie dostajemy tego, na co zasługujemy. Gramy kartami, które nam dano, zamiast marudzić i tęsknić za czymś innym.
Główną bohaterką książki, jest szesnastoletnia Yukiko, córka wielkiego łowcy, która wraz z ojcem, wyrusza na polowanie na mityczne stworzenie. Jako postać, na której skupia się generalnie cała fabuła, jest całkiem w porządku. Pyskata, harda, trochę czepliwa, ale też niezmiernie irytująca i chwilami naiwna. Miałam problem, by spoglądać na jej czyny z pobłażliwością, bo w wielu sytuacjach, po prostu denerwowała mnie jej lekka hipokryzja i lekkomyślność. Ale jeśli mam być szczera, ze wszystkimi postaciami "Tancerzy Burzy", miałam problem. Byli... tacy nijacy. O ile kreacji Yukiko, autor poświęcił nieco uwagi, to mam wrażenie, że resztę po prostu zignorował, dając nam tylko imiona, nieliczne wyjaśnienia kim są dane osobniki i jakieś pogmatwane historie, mające nas do nich zbliżyć. Jak się domyślacie - nie podziałało.
Książka nie jest zła, ale mogłaby być dużo lepsza. Po skończeniu, odniosłam wrażenie, jakoby przez historię przebijał się potencjał, ale totalnie niewykorzystany. Jay Kristoff miał ciekawy pomysł na poprowadzenie opowieści, ciekawy koncept na rozwój fabularny. Zabrakło wykończenia. Mamy steampunkowy świat, przesiąknięty japońskimi klimatami i odrobinę - mitologią. Mamy elementy fantasy, jakieś tajemnicze intrygi i knowania. Mamy podział ludności na cztery, powiedzmy klany, ale zero wyjaśnienia czemu jest tak, a nie inaczej. Autor nie napisał na przykład czy klany wpływają jakoś na życie cywili, czy członkowie ów klanów mają jakieś specyficzne zdolności czy tradycje. A gdy w tle toczy się jakaś wojna - bo podobno się toczy, a przynajmniej tyle wywnioskowałam z fabuły - nie mamy pojęcia kto z kim walczy i dlaczego. Strasznie mnie też rozczarował fakt, że niektóre sytuacje czy wydarzenia, które miały wzbudzać szok, czy niepokój, tak naprawdę ledwo mnie obeszły.
Ponadto, przez jakieś osiemdziesiąt pierwszych stron, w ogóle nie mogłam się skupić na treści. Akcji praktycznie nie było, niby coś się zaczęło wyłaniać z chaosu, w jaki wrzucił nas autor, ale raczej niewiele z tego rozumieliśmy. Poza tym, Jay Kristoff zrobił to, co obawiałam się, że zrobi, czyli wściekle ranił moje zmysły, japońskimi słówkami. W pewnym momencie zbuntowałam się i poprzysięgłam sobie nie zerkać do słowniczka ukrytego na końcu, bo to jeszcze bardziej wytrącało mnie z równowagi. Na szczęście, po setnej stronie, coś się zaczęło stabilizować, japońskie wstawki, przestały drażnić, a ja w końcu zobaczyłam, jak fabuła nabiera rumieńców. Rozkwitła co prawda dopiero na koniec, ale mimo wszystko, gdy już przyzwyczaiłam się do klimatów panujących w "Tancerzach Burzy", lektura nie była tak ciężka, jak mogłaby być.
"Tancerze Burzy" to książka bardzo specyficzna i inna od tych, jakie można spotkać obecnie na rynku wydawniczym. Osobiście, bardzo się cieszę, że lektura już za mną i niestety nie jestem pewna, czy mogę polecić ją, bez wyrzutów sumienia. Koncept autora był niezwykły i sprawił, że książka przesiąknięta jest surowym, nieznanym, egzotycznym i kuszącym pierwiastkiem czegoś innego - co przyciąga i magnetyzuje. Niestety wykonanie mogłoby być dużo, dużo lepsze, a akcja dużo szybsza. Całość utrzymana jest niestety w rozciągniętym, wymęczonym stylu, który sprawia dodatkowo, że nie przeżywamy wszystkiego tak jak byśmy tego chcieli. Czy twórczość Jaya Kristoffa jest dla was - nie mam pojęcia. Decyzję, czy zechcecie poznać tajemnice potężnych Tancerzy Burzy - pozostawiam zatem wam.
Ryk, budzący się w oparach dymu
Witajcie w recenzji-przewodniku po twórczości Jay'a Kristoffa. Załóżcie maski na usta, gogle na oczy i podążajcie za mną, w głąb dymu, w głąb oparów, w głąb spalin i smrodu, ogarniających państwo. Krwistoczerwony kolor nieba i czarne rzeki? Zignorujcie. Tutaj, uchodzi to za normalność. Ludzie nie znają innych realiów. Głód, ubóstwo i choroby trawią kraj, ale halo! Skupmy się na jaśniejszej części tej powieści. Ponad wszystkimi stoi potężny Yoritomo - dowódca, szogun, władca. Nie tak dawno obudził się i zażyczył sobie gryfa. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że to magiczne stworzenie - Arashitora - jak je nazywają, istnieje tylko w legendach. Ale przecież Yoritomo nie można odmówić... Nie, jeśli ceni się własną głowę...
"Czasami nie dostajemy tego, na co zasługujemy. Gramy kartami, które nam dano, zamiast marudzić i tęsknić za czymś innym.
źr. |
"Łatwo jest zgubić się w wyobrażeniu jakiejś osoby, nie dostrzegając rzeczywistości. To bardzo proste kochać nieznajomego."
źr. |
"Fakt, że stoisz wśród tłumu, nie oznacza, że do niego należysz."
źr. |
"Śmierć jest łatwa. Każdy potrafi rzuć się na stos i zostać szczęśliwym męczennikiem. Prawdziwa próba to znieść cierpienie, które towarzyszy poświęceniu."
"Tancerze Burzy" to książka bardzo specyficzna i inna od tych, jakie można spotkać obecnie na rynku wydawniczym. Osobiście, bardzo się cieszę, że lektura już za mną i niestety nie jestem pewna, czy mogę polecić ją, bez wyrzutów sumienia. Koncept autora był niezwykły i sprawił, że książka przesiąknięta jest surowym, nieznanym, egzotycznym i kuszącym pierwiastkiem czegoś innego - co przyciąga i magnetyzuje. Niestety wykonanie mogłoby być dużo, dużo lepsze, a akcja dużo szybsza. Całość utrzymana jest niestety w rozciągniętym, wymęczonym stylu, który sprawia dodatkowo, że nie przeżywamy wszystkiego tak jak byśmy tego chcieli. Czy twórczość Jaya Kristoffa jest dla was - nie mam pojęcia. Decyzję, czy zechcecie poznać tajemnice potężnych Tancerzy Burzy - pozostawiam zatem wam.
6/10
Pozdrawiam,
Sherry
Tancerze Burzy | Kinslayer | Endsinger
Książka chyba nie dla mnie, chociaż gdybym ją zobaczyła na półce w księgarni i przeczytała opis to pewnie bym się skusiła.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś sięgnę, ale póki co mam inne książki warte uwagi do przeczytania :)
Też zwróciłam na nią uwagę w księgarni, właśnie dlatego, że miała tak ładną okładkę i interesujący opis. Niestety, kierowana emocjami pobiegłam od razu do kasy, zamiast poczytać opinie. No cóż. Człowiek uczy się na błędach, prawda? :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kurczę, patrząc na opis i okładki zapowiada się genialnie, ale strasznie odrzucają mnie te japońskie wstawki i niedopracowanie :(
OdpowiedzUsuńAle może przy braku pomysłu na książkę sięgnę po nią ;)
http://biblioteczka-blanki.blogspot.com
Nie przejmuj się, też miałam nadzieję na coś lepszego. Może w kolejnych tomach styl autora ewoluuje, ale nie przekonamy się o tym, bo wydawnictwo na razie chyba nie ma w planach wydawać kolejnych części. :) Poza tym, nie jestem pewna, czy sięgnęłabym po takowe, nawet gdyby wyszły. Chyba to jedno spotkanie z Kristoffem mi wystarczy, a przynajmniej na razie.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Dosyć dawno już to czytałam i jedno jest pewne - było w niej coś oryginalnego, ale nie zapadła mi w pamięci aż tak dobrze.
OdpowiedzUsuńOryginalności jej nie brakuje, ale podejrzewam, że za dwa tygodnie i ja zapomnę co się w niej działo. :)
UsuńPozdrawiam,
Sehrry
Jestem skłonna skusić się tę serię
OdpowiedzUsuńW takim razie, życzę przyjemnych wrażeń. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kiedyś przeczytałam tę książkę, ale niewiele z niej pamiętam, co oznacza, że była to lektura słaba. Niemniej okładka zachwyca mnie niezmiennie :)
OdpowiedzUsuńOkładce rzeczywiście uroku odmówić nie można. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Szkoda, że dość niska ocena, bo okładka mnie kusi i będę musiała kiedyś ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/
W takim razie, trzymam kciuki, by spodobała ci się bardziej niż mnie. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Szkoda, że była "taka sobie", ponieważ już ją kupiłam, ale zobaczę jak jeszcze wypadnie w moich oczach :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tobie spodoba się bardziej. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Kurczę, nie znam autora i nie czytam takich książek, choć początek zapowiadał się intrygująco. Na chwilę obecną zrezygnuję, ale już wysłałam autora przyjaciółce, ona lubi takie klimaty. Zobaczymy, czy ona się zdecyduje :)
OdpowiedzUsuńJa sama, choć nie obcuję z takimi klimatami, skusiłam się na lekturę po opisie, niestety szału nie było. :( Szkoda.
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Nie znam autora ale ttak czy siak mnei zaciekawilo :D Ja tam lubie takie poweisci i nie msuza byc na pucus glancus :)
OdpowiedzUsuńW takim razie, może tobie spodoba się bardziej niż mnie :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Skoro to taka specyficzna powieść to ja chyba spasuję, tym bardziej, że jej zarys fabuły nie wzbudził zbytnio mojego zainteresowania. Ponadto Ty nie piejesz nad nią z zachwytu, więc nie będę ryzykować.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że skoro ty nie gustujesz w takich klimatach, pewnie książka by ci się spodobała jeszcze mniej niż mnie. Więc prawdopodobnie oszczędziłaś sobie męki czytania. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Książka rzeczywiście specyficzna, jednak całkiem miło ją wspominam, a japońskie wstawki w niczym mi nie przeszkadzały. Co do niewykorzystanego potencjału, myślę, że nie jest tak źle, choć naiwność Yukiko potrafiła irytować. Ogólnie mam wrażenie, że podczas lektury zwracałyśmy uwagę na nieco inne elementy - z mojej strony w znacznej mierze była to relacja z arashitorą, stopniowe, wzajemne poznawanie poglądów i łącząca ich więź, a więc motyw, który bardzo lubię. Podobała mi się też możliwość zapoznania z japońską mitologią. :)
OdpowiedzUsuńRelacja Yukiko-Arashitora faktycznie była ciekawa, ale rzeczywiście zwracałam uwagę na raczej inne rzeczy, więc koniec końców z lektury zadowolona nie jestem jakoś specjalnie. :/ Poza tym, wolałabym więcej... historii, więcej mitologii, więcej odpowiedzi, wyjaśnień, czemu jest tak a nie inaczej. A Jay Kristoff... miałam wrażenie, jakby przedstawił tylko zarys tego fascynującego magicznego tła, wiesz? Bez wgłębiania się w niego. :(
UsuńPozdrawiam,
Sherry
Mi możesz polecać spokojnie, bo po pierwsze planuje przeczytać, po drugie mam na półce, po trzecie uwielbiam nietuzinkowe pozycje, po trzecie azjatyckie motywy w książkach mnie fascynują. Nabrałam ochoty na lekturę, a przecież wcale nie zachęcałaś. Japońskie wstawki, super. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Tak myślałam, że tobie może bardziej przypaść do gustu. Ja się Japonią w żadnym stopniu nie interesuję, ale komuś kto lubi, książka prawdopodobnie bardziej się spodoba. ;)
UsuńMiłego czytania w takim razie, życzę i czekam na twoją opinię! :)
Pozdrawiam,
Sherry
Mam i nie znam. Czy kogoś to dziwi? :-P
OdpowiedzUsuńKurczę strasznie zasmucił mnie fakt, że książka wypada tak blado! Liczyłam, że będzie barwna, przesiąknięta akcją i SZCZEGÓŁAMI. No cóż detale i bogate opisy bardzo sobie cenię. Nie lubię powierzchowności i niedokładności oraz drewnianych kukiełek na miejscu bohaterów. Szkoda, że autor nie wykorzystał potencjału powieści bo jak zauważyłaś był duży. No nic, jak przeczytam dam znać, czy nasze wrażenia się pokrywają (choć nie ukrywam, że liczę iż na mnie zrobi lepsze wrażenie :-) )
Pozdrawiam!
Trzymam mocno kciuki, żeby tak właśnie było. :) Żeby wrażenia Patki były bardziej pozytywne od tych Sherry'owych. :) Może teraz, kiedy już mniej więcej wiesz na co być gotową, uda ci się w pełni rozkoszować lekturą i nie zwracać uwagę na te nieścisłości, które zauważyłam ja. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry