Sezony: 8
Serial zakończony
Rok produkcji: 2011-2019
Gatunek: Dramat, Fantasy, Przygodowy
Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich sezonów!
Love is the death of duty
Osiem sezonów. Miliardy włożone w produkcję. Efekty specjalne na miarę Oscara. Rzesze fanów. I w końcu jesteśmy tutaj, u kresu wędrówki. W ostatniej już recenzji serialu
Gra o Tron porozmawiamy o finalnych sześciu odcinkach i o tym jakie wrażenie na mnie wywarły.
BEZ SPOILERÓW. Zapraszam.
(Jeśli chcecie wiedzieć co sądziłam o poszczególnych odcinkach finalnego sezonu, ZE SPOILERAMI, polecam sprawdzić mój fanpejdż)
- Przede wszystkim, należy zacząć od tego, że tak jak się sprawa miała z poprzednim sezonem, sezon ósmy nie powstał w oparciu na powieść - produkcja wyprzedziła kanon, w związku z czym, wiedzieliśmy, że scenarzyści (niesławne duo D&D) zapewnią nam przeprawę w nieznane.
- Inna sprawa to fakt, że ten sezon udowodnił jak bardzo D&D oddaliło się od kanonu ze swoją wersją historii. Wiele rzeczy istotnych w powieściach zostało pominiętych bądź zignorowanych co znalazło zarówno swoich fanów jak i antyfanów. Ja jestem gdzieś po środku. Niektóre zwroty akcji naprawdę mi się podobały - z kolei inne zakrawały o bezczeszczenie kanonu i po prostu nie mieściły mi się w głowie. Kwestia gustu.
- Tempo akcji w tym sezonie jest bardzo specyficzne. Jesteśmy u kresu, więc wszystko naturalnie zmierza w kierunku, którego byśmy się spodziewali. Nie musimy więc o tym myśleć, rozmowy postaci, reunions, kończące się wątki - wszystko zmierza ku końcowi. I czuć tę ostateczność oraz towarzyszące jej emocje.
- A skoro już wspomniałam o reunions - ponownych spotkaniach bohaterów: miało to swój czar, nie będę kłamać. O ile w poprzednim sezonie wszystko wydawało mi się przyśpieszone, tutaj te reunions miały więcej sensu i zdecydowanie bardziej mi się spodobały.
- Coś czego wszyscy się spodziewaliśmy - śmierci wielu, wielu bohaterów. Sezon ósmy to wojna, wojna, wojna. A wojny pociągają ofiary, nie inaczej ma się sprawa z Grą o Tron. Wydaje mi się, że te osiem sezonów trochę pozwoliły mi się już uodpornić na tę lejącą się zewsząd krew, wciąż jednak żegnanie co poniektórych postaci było bolesnym przeżyciem.
- Kilka rzeczy na które chciałabym zwrócić uwagę: klimat trzeciego odcinka. Przez cały czas oglądania go, miałam ciary na ciele. Szczerze - to był najbardziej stresujący odcinek serialu jaki kiedykolwiek widziałam. Nie mogłam spać, zdenerwowana tym co się stanie i cieszę się, że akurat TYM ODCINKIEM się nie rozczarowałam. Był mroczny, miał NIESAMOWITE efekty specjalne, genialny soundtrack, wspaniałą grą aktorską i ilość emocji, którymi czułam się wręcz naćpana po jego skończeniu.
- Mogło rzucić wam się gdzieś w oczy, że fani GoT raczej nie są usatysfakcjonowani tym sezonem. Dla mnie osobiście, zapaść rozpoczęła się odcinkiem czwartym, tylko po to, by przyjąć dramatyczny obieg w piątym, po którym miałam ochotę sprać duo D&D na kwaśne jabłko. A czemu? Hm...
- Po odcinku trzecim pogodziłam się już z faktem, że nie ma co oczekiwać rozwiązań powiązanych z kanonem książkowym. Przepowiednie, mitologia - wszystko to zostało wycięte z serialu. Ale odcinek piąty to była... masakra dla mózgu. Człowiek się zastanawia, GDZIE TU LOGIKA? i niestety nie ma odpowiedzi na to pytanie. Dziury logiczne wielkości Rowu Mariańskiego. Nic tylko wyrwać sobie włosy z głowy ze zdenerwowania. Uważam się za cierpliwą osobę, ale naprawdę - ten odcinek przeszedł ludzkie pojęcie. Chyba nigdy nie wybaczę D&D jak spieprzyli tak ważny moment historii. Jak na dwójkę ludzi deklarujących swoją wielką miłość do fabuły i kanonu, wyjątkowo marnie idzie im oddawanie ich piękna na ekranie.
- Na tyle na ile gardzę narracją piątego odcinka, o czym wspomniałam wyżej - KOCHAM efekty specjalne. Zarówno w piątym odcinku, jak i w całym ósmym sezonie. To od początku był jeden z moich ulubionych elementów serialu i tutaj zdecydowanie też się nie zawiodłam. Finalnych sześć epizodów dało grafikom spore pole do popisu i nie zawiedli.
- Podoba mi się jak twórcy odnosili się w tym sezonie do sezonów poprzednich, dając nam pełny obraz tego jak bardzo zmienili się bohaterowie na przestrzeni trwania serialu. Ta ewolucja - to serce tej produkcji. To nią pożywiałam się przez ostatnie osiem sezonów, więc cieszę się, że przeszłości został oddany należny szacunek.
- W tym sezonie sporo jest mowy o wyborach, ale równocześnie... wybory te nie są trudne. W końcu bohaterowie byli kształceni na ludzi, którymi zostali, po to by ostatecznie nie musieć się długo zastanawiać. I to zdecydowanie przynosi żniwa.
- Inna sprawa - muzyka. Wciąż jest nie do opisania. Nie do uchwycenia. W Grze o Tron, to nie jest tylko tło. To są tony emocji, to zapisane w nutach cierpienie. Chylę czoła.
- I w końcu odcinek finalny... który naprawdę w dość sensowny sposób zakończył całość. Byłam strasznie nerwowo do niego nastawiona, po rozczarowaniu odcinkiem piątym, ale finał jakoś dał radę. Podobała mi się melancholijna podróż do tego czego pragną postacie głęboko w sercu. Podobało mi się ostatnich kilka scen, które pięknie ukazały to jak wybory i marzenia, czasami zabierają nas w miejsca, o których byśmy nie pomyśleli. Podobała mi się muzyka, podobał mi się klimat - taki, z którym nie miałam do czynienia od pierwszych sezonów, a za którym strasznie tęskniłam. Podobała mi się prostota.
- Problemy z GoT zaczęły się, gdy twórcy zaczęli na siłę komplikować rzeczy - w ten sposób nie mogli ukryć braku pomysłu i logiki. Gdy zaś zwrócili się ku najprostszemu - wszystko perfekcyjnie wpadło na swoje miejsce. Cieszę się, że finał wyglądał tak jak wyglądał. To było dobre zwieńczenie historii.
Gra o Tron już na zawsze pozostanie w moim sercu. Pożegnaliśmy dziś w nocy produkcję, która w ten chwili jest po prostu legendarna i nie ma sobie równych - jeśli chodzi o scenografię, muzykę, efekty specjalne, kadrę aktorską. To było osiem sezonów emocjonującej przygody. Były wzloty i upadki. Rozczarowanie, ale i satysfakcja. Uśmiech, łzy i spokój. Cieszę się, że miałam przyjemność tego doświadczyć. Jeśli wy wciąż macie to przed sobą - życzę udanej wędrówki. Zdecydowanie warto to przeżyć.
Fandomowi dziękuję za wspaniałych sześć ostatnich tygodni. Twitter żył i oddychał
Grą o Tron i interakcje pomiędzy Thronies były jedną z najlepszych rzeczy, jakie mi się przydarzyły w minionym czasie.
Ciężko będzie to przebić, ale życzę powodzenia.
Pozdrawiam,
Sherry
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz