sobota, 26 lipca 2014

"Dziennik Bridget Jones" - Helen Fielding

źródło
Dziennik Bridget Jones
Autorka: Helen Fielding
Oryginał: Bridget Jones's diary
Data wydania: 2000 r.
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 238

„Nie będę wpadać w depresję z powodu braku faceta - mam osiągnąć równowagę wewnętrzną oraz pewność siebie i czuć się osobą pełnowartościową i kompletną bez faceta, bo to najlepszy sposób, żeby faceta znaleźć.”

źródło
Tej pani nie trzeba nikomu przedstawiać - Bridget Jones, czyli trzydziestoletnia, samotna kobieta, której przygody, z książki, czy też filmu, zna zdecydowanie duża liczba osób. Zaczyna się Nowy Rok, czyli pora napisać listę postanowień i zacząć w końcu wcielać plany w życie. Także Bridget Jones pragnie zmian, bo czuje się naprawdę źle z myślą, że jest singielką i nie przeżywa super miłości, na miarę "Wichrowych Wzgórz". Wydaje jej się, że wszystko się ułoży gdy tylko rzuci palenie, zrzuci parę kilo i osiągnie tak zwaną: wewnętrzną równowagę. Pierwsze zalążki zmian, czekają na nią, kiedy wraca do pracy po sylwestrze, a jej szef - przystojny Daniel Cleaver zaczyna z nią flirtować. Jest to o tyle istotne, że kobieta była w nim zakochana już od jakiegoś czasu i czuje się naprawdę wyróżniona, widząc że w końcu mężczyzna ją zauważył. Jednak życie jest przewrotne, więc w drodze co celu, czeka na Bridget mnóstwo wzlotów i upadków, podczas których, w kryzysowych momentach, Bridget będzie musiała się starać, by nie utracić wiary w siebie i swoje postanowienia.

„Mężczyźni są egoistycznymi niewolnikami swoich popędów.”

źródło
Powieść pani Helen Fielding niczym antydepresant, zawiera w sobie wszystko to co potrzebne, by poprawić człowiekowi humor. Przede wszystkim, jest to świetna komedia przedstawiająca ponure życie singielki, która jest wobec siebie bardzo samokrytyczna, a żale i frustracje, przelewa własnie do swojego dziennika. Kreacja głównej bohaterki to mistrzostwo. Bridget jest bowiem do bólu zwyczajna. Mierzy się z problemami rodzinnymi, finansowymi, a w dodatku przeraża ją widmo samotnej starości. Tu trzeba zauważyć, że panna Jones, ma bardzo silny charakter, wspaniałe poczucie humoru, i nie daje się tłamsić. Swoich myśli, w dzienniku nie cenzuruje, więc oprócz wglądu w jej życie, mamy wgląd w jej głowę i możemy spróbować zrozumieć jej rok rozumowania. Prócz Bridget, w tle pojawi się istny orszak postaci, niemniej ciekawych od głównej bohaterki. Można tu przytoczyć choćby jej przyjaciół - feministki Sharon, Jude tkwiącej w toksycznym związku i homoseksualisty Toma. Następna jest matka Bridget, której bunt wobec nudnej, monotonnej teraźniejszości, staje się kłopotem nie tylko jej, ale przede wszystkich - najbliższych osób. Ale nawet mając własne plany i oczekiwania wobec życia, rodzina nie przestaje szukać dla Bridget męża, a według jej rodziców i ich przyjaciół, świetnym kandydatem na to stanowisko będzie dobrze ułożony adwokat - Mark Darcy, który niestety w oczach naszej bohaterki wypada bardzo sztywno i blado. Zwłaszcza przy przystojny, seksownym, pewnym siebie Danielu.

„Nasza kultura przywiązuje zbyt dużą wagę do wyglądu, wieku i pozycji społecznej, kiedy najważniejsza jest miłość.”

źródło
"Dziennik Bridget Jones" ma w sobie wszystko co trzeba. Genialny humor, mnóstwo zabawnych sytuacji, wspaniałą narratorkę, wątek miłosny i stale pędzącą akcję, pchającą czytelnika od jednego kłopotu Bridget, do drugiego. Dzięki energicznej, wręcz żywiołowej, przesympatycznej pannie Jones i dialogom, czytelnik parska śmiechem, średnio co parę wpisów, jeśli nie częściej. Książka bardzo różni się od niemniej sławnej ekranizacji, aczkolwiek nie jest wcale gorsza. Wręcz przeciwnie. Mamy tu mnóstwo nowych wątków, komentarze Bridget i różne rozwiązania wątków. Styl autorki jest lekki, wyraźny, przyjemny, co sprawia, że przez powieść brnie się w tempie ekspresowym. Przede wszystkim jednak, należy tu zwrócić uwagę na fakt, że dzięki przepięknemu i bardzo umiejętnemu przeniesieniu normalnego życia na papier, pani Helen Fielding, stworzyła coś wyjątkowego z - z pozoru niewinnego pomysłu. Mnie - lektura przypadła do gustu i natychmiastowo poprawiła nastrój, dlatego oczywiście "Dziennik Bridget Jones" niezmiernie polecam.

7/10
Pozdrawiam,
Sherry