środa, 30 lipca 2014

"Szamanka od umarlaków" - Martyna Raduchowska

źródło
Szamanka od umarlaków
Autorka: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 3.06.2013
Liczba stron: 402

Ci, którzy już od jakiegoś czasu odwiedzają mojego bloga, pewnie wiedzą, że niezbyt lubię polskich autorów i naprawdę rzadko sięgam po ich książki, ponieważ w przeszłości dane mi było zaznać nieprzyjemnych rozczarowań. Dziś jednak, pragnę zaprezentować wam powieść autorki, która jest naszą rodaczką i której twór - o dziwo, spodobała mi się. Co było tego powodem?

Ida Brzezińśka jest medium, które najchętniej rzuciłoby swój "dar" w trzy diabły i wiodło "normalne" życie, pozbawione magii. Nie ma jednak tak łatwo, zwłaszcza jeśli twój ojciec to mag, matka - czarownica, babcia - jasnowidzka i ciotka - medium. Ida dostrzega szansę ucieczki od paranormalnych spraw, w przeprowadzce do Wrocławia i studiach. A jednak na miejscu okazuje się, że uciekanie od magii, tylko ją do niej przybliżyło i koniec końców, trzeba pogodzić się z faktem, że Pech to wyjątkowe bydle, które Idze łatwo nie odpuści. Zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się krewna Tekla... która jest nad wyraz irytująca, apodyktyczna i zrzędliwa... A na dodatek twierdzi, że Ida musi się u niej wyszkolić na dobre medium. Bo innego wyjścia nie ma.

"Postawmy sprawę jasno. 
Ida nie ma Pecha. 
To Pech ma Idę."

Główna bohaterka to nad wyraz sympatyczna persona, którą nie dało się nie polubić. Jest silna, wygadana, uparta i waleczna. Jej niechęć do magii tylko ubarwia opowieść Martyny Raduchowskiej, która pełna jest nagłych zwrotów i dynamizmu. Do kreacji postaci naprawdę nie można się przyczepić. Bohaterowie byli normalni, bardzo rzeczywiści i to sprawiało, że czytelnik łatwo mógł sobie ich wyobrazić, a także utożsamić się z tym specyficznym tokiem rozumowania autorki. Widać, że pani Martyna miała wszystko bardzo dobrze rozplanowane, gdyż pojawianie się każdego nowego imienia na kartkach powieści, miało uzasadnioną przyczynę i skutek. Żadna postać nie była przypadkowo napotkaną osobą, a każda relacja poszczególnych bohaterów z Idą, przypominała oddzielną historię.

Narracja trzecioosobowa sprawia, że czytelnik jest w stanie obserwować wydarzenia i sytuacje, o których Ida nie ma najmniejszego pojęcia (do czasu). Zgrabne pióro autorki, łatwo i płynnie łączy kolejne wątki, a akcja płynie nieprzerwanym strumieniem, więc czytelnik nie ma szans zaznać nudy. Świat duchów, medium, zjaw, demonów i innych istot nadprzyrodzonych, bardzo wyraźnie przeplata się z losami bohaterki, a uczestnicząc wraz z Idą w kolejnych przygodach i wydarzeniach, czytelnik sam przeżywa wszystko co się dzieje na kartkach powieści. I w dodatku ten specyficzny, ironiczny, okraszony dowcipem język autorki! Widać, że w pisaniu, czuje się jak ryba w wodzie, bo historia z jej ręki wychodzi tak zabawnie, tak naturalnie, jakby Martyna Raduchowska nie pracowała nad książką, a po prostu dobrze się bawiła, a czytelnik - dobrze bawił się razem z nią. Nie zliczę momentów, w których przygody Idy z nadnaturalnym światem, przyprawiały mnie o wybuchy śmiechu, bo było ich naprawdę mnóstwo.

To co, nie podobało mi się w książce Martyny Raduchowskiej, to pewna obserwacja, a mianowicie: jak dla mnie powieść dzieli się na trzy zasadnicze części, a każda z nich, mogłaby stanowić oddzielne książki. Po skończeniu "Szamanki od umarlaków", miałam wrażenie przesytu, jakby po prostu autorka chciała za dużo elementów pomieścić w swojej książce. I to sprawiło, że po przeczytaniu jej, byłam zmęczona wątkami, zmęczona akcją, zmęczona niebezpieczeństwem, a nawet doskonałym humorem. I choć naprawdę bardzo pragnę przeczytać kontynuację książki, to w pewnym stopniu, czuję się zawiedziona, że nie wszystkie uczucia po pierwszym tomie były jak dla mnie pozytywne. I w tym miejscu mogłabym się także przyczepić do braku wątku miłosnego, aczkolwiek tej nieobecności praktycznie nie było czuć, aż do końca, natomiast ostatnie rozdziały powieści, zwiastują coś... naprawdę ciekawego w kontynuacji, dlatego nie sądzę, żeby ktoś poczuł się rozczarowany.

„Czy jeszcze do ciebie nie dotarło, że wpadłaś jak śliwka w gnój?” 

Pani Martyna Raduchowska w swojej książce, rzucała głównej bohaterce mnóstwo kłód pod nogi, a obserwowanie kolejnych prób radzenia sobie Idy z nowymi problemami, było nie lada rozrywką, do której z tego miejsca, serdecznie zachęcam. Jest niewiele polskich pisarzy, których mogę polecić, a jednak autorkę "Szamanki od umarlaków" muszę, bo innej opcji nie widzę. Na tego, kto zdecyduje się poznać tą lekturę, czeka mroczny świat duchów, masa dowcipnych dialogów i zabawnych sytuacji, akcja, której końców nie widać, a także rewelacyjny sposób, na przeżycie doskonałej przygody w świecie paranormal. Zdecydowanie jest to pozycja godna uwagi i warta polecenia.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


28 komentarzy:

  1. Jednak przeczytałaś polską książkę i nie było źle ;) Martyna Raduchowska jest na mojej liście do przeczytania i mnie akurat za dużo humoru, akcji i wątków w tego typu książkach nie przeszkadza ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie przeszkadza - lubię jak książki zawierają dużo ciekawych elementów, ale ta pewna... rozwlekłość fabuły w książce pani Martyny sprawiła właśnie, że czułam przesyt i wcale a wcale mi się to nie podobało. :) Ale koniec końców, owszem - przeczytałam i książka miło zapisała mi się w pamięci, także... Kto wie co jeszcze mnie czeka na drodze czytelniczej? :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  2. "Szamankę od umarlaków" jakiś czas temu zaczęłam i... odłożyłam. W sumie nawet nie pamiętam dlaczego. We wspomnieniach pozostał mi głównie specyficzny styl autorki, tak jak napisałaś - przesycony humorem. Będę musiała do niej wrócić :)
    Jeśli chodzi o polskich autorów to zawsze mocno się waham zanim zacznę przygodę z ich twórczością, a zazwyczaj wcale nie zaczynam. Najlepiej wspominam "Invocato" - Agnieszki Tomaszewskiej. Styl autorki może nie jest najlepszy, ale za to bohaterowie i humor w powieści... genialne! Powinnaś się sama przekonać. Ja książkę uwielbiam, pomimo kilku minusów i często wracam do ulubionych fragmentów :D
    Pozdrawiam!
    Miss Whisper.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej! Zarówno "Invocato" jak i "Insomnie" tej autorki, o której mówisz, mam na liście "chcę przeczytać" już od jakiegoś czasu - na tyle długiego, że całkiem zdążyłam o nich zapomnieć, dopóki mi nie przypomniałaś także - dziękuję! Muszę się za nimi koniecznie rozejrzeć, zwłaszcza jeśli humor jest doskonały ^^ Nie mogę się doczekać przygody z tymi powieściami! :D
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  3. SHERRY! Jak to się mogło stać, że przegapiłam TRZY Twoje posty?! No jak? Jestem okropna, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz bo za chwilunie wszystko nadrobię. W sumie to nawet fajne uczucie mieć taką porcję świetnych recenzji przed sobą ;-) To jak czytanie tylogii na raz :-) Ale! Co ja tu mówię, porozmawiajmy o książce :-)
    Może się to komuś wydać skrajnie niepatriotyczne, albo (w przypadku autorów) okrutne i krzywdzące, ale polskich pisarzy nie lubię. Nie lubię i już! Podobnie jak Ty wielokrotnie rozczarowywały mnie ich książki i jakoś mam ograniczone zaufanie. Co prawda kilka książek polskich autorów mi się podobało: "Dom pod pękniętym niebem", "Pośród złudzeń", "Ostatnia spowiedź" (!) Ale niestety w większości bywam srogo rozczarowana... Dlatego mam dystans i to całkiem spory, a po książki rodzimych pisarzy sięgam jeśli opis i recenzje zrobią na mnie naprawdę duże wrażenie (tak się też stało ostatnio, kiedy zdecydowałam się kupić książkę "Zabłądziłam" Agnieszki Olejnik) Jakiś czas temu rozmyślałam też nad "szamanką", ale mimo dobrych recenzji jakoś sobie odpuściłam. Podoba mi się, że autorka wszystko przemyślała, to naprawdę dobrze rokuje! Podoba ni sie też ten fantastyczny świat, pełen wiedźm duchów i innych potworności, jednak jedna rzecz wciąż nie daje mi spokoju:
    JAK TO NIE MA WĄTKU ROMANTYCZNEGO?!
    Mówisz, że nawet się tego nie dostrzega, i w sumie się nie dziwię przy takim nawale treści i akcji, ale chociaż taki mały, maluteńki powinien być, no :-P
    Z drugiej strony trochę niepokoi mnie ten przesyt. Pamiętam to uczucie z książki "Ever"- Alyson Noel gdzie bohaterka miała chyba wszystkie możliwe dary i było to nie tyle dziwne co głupie i męczące. Mimo wszystko nadal niesamowicie ciągnie mnie do tej książki i bardzo chciałabym ją przeczytać. Jeszcze nie wiem czy kupić. ale przeczytałabym z przyjemnością ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakże mogłabym ci cokolwiek wybaczyć, skoro w ogóle nie mam do ciebie żalu? :D Są wakacje, kochana! Trzeba korzystać, a jeśli ceną jest opuszczenie u Sherry kilku notek, to co tam! Warto :D W końcu żyje się tylko raz ^^
      Ale mnie ciekawi czy podeszłaś trzeci raz do egzaminów! :D
      Odnośnie polskich autorów - nasze zdanie jest identyczne, z tego co widzę ^^ Zresztą nie pierwszy raz się to zdarza. :D W każdym razie, "Szamanka" wylądowała u mnie przypadkowo. Jakiś tydzień przed wybraniem się do biblioteki, u kogoś widziałam recenzję pozytywną tej powieści, a gdy ją zobaczyłam na półce w bibliotece... Zaryzykowałam. :)
      Kurczę! "Zabłądziłam" i mnie ogromnie ciekawi, zwłaszcza że zbiera takie opinie... Może twoja ostatecznie przekona mnie do kupna! :) (Tak, w ten mało subtelny sposób, daję do zrozumienia, że proszę o kolejną recenzję książki ^^)
      A jeśli chodzi o wątek romantyczny. Nic. Nic, a nic. Aż do... końca. W ostatnich rozdziałach... Dochodzi... Kilka postaci. Bardzo interesujących postaci, z których co najmniej jedna... może się okazać... przyszłym amantem bohaterki. :D Ale to na razie domysły ^^
      A odnośnie przesytu - to nie tego rodzaju przesyt, że wszystkiego jest za dużo... Pewnie większość czytelników nawet nie dostrzeże tego co ja, ale po prostu wydawała mi się, że ta rozciągłość fabuły i fakt, że jak dla mnie - powieść dzieliła się na trzy zasadnicze fazy, sprawiło iż właśnie się troszkę męczyłam tym wszystkim. I miałam wspomniany wyżej przesyt. :) Niemniej, jednak do lektury zachęcam! :) Bo przecież rzadko się zdarza, żeby fantasy polskiego autora było dobre. A TO jest bardzo dobre. :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
    2. Tyle kasy poszło na kurs, że nie mogę odpuścić ;-) Niestety we wtorek podchodzę już po raz czwarty... Sama już nie wiem co mogę zrobić, żeby się udało. Testy w domu wychodzą mi świetnie, wszystkie przepisy znam, ale idę tam i... No nie wiem. Pewnie to wszystko jest ustawione ;-) W sumie wcale bym się nie zdziwiła gdyby tak było :-P
      Recenzję "Zabłądziłam" na pewno napiszę jak tylko przeczytam, coś czuję, że będzie naprawdę dobrze, bo nie spotkałam się jeszcze z ani jedną negatywną opinią.
      Myślę, że na "Szamankę" się skuszę mimo wszystko. Może w końcu nadszedł czas by przeprosić się z polskimi autorami. Ciekawi mnie też cykl o Dorze Wilk więc może pewnego dnia uda mi się gdzieś dorwać te książki :-)

      Usuń
    3. Pewnie, że nie możesz! Przykro mi, że tak ci się nie udaje, ale naprawdę wierzę, że w końcu zdasz. :) Może to wina mentalności? ;) Na przykład u mnie jest coś takiego z matmą - na lekcji zadania potrafię rozwiązywać samodzielnie, jak idę do tablicy to się mieszam, a gdy jest sprawdzian to już w ogóle porażka na całej linii. Myśli ulatują, nie mogę się skupić i... amen. :) Niemniej - trzymam za ciebie kciuki!

      Usuń
    4. Tu akurat jest głównie wina pytań, które są po prostu tragicznie... Kiedy zapiszesz się na kurs, nie rób mojego błędu i zacznij ćwiczyć testy jak najszybciej. Ja najgorzej radzę sobie z pytaniami o drogę hamowania (jeśli chodzi o odległości nie mam kompletnie orientacji w terenie :-P ) i z tymi technicznymi, bo zdarzają takie gdzie trzeba dokładnie określić jakie są następstwa zepsucia się jakiegoś tam urządzenia, o którym nawet nie mam pojęcia gdzie jest :-P No i poje ulubione pytanie, które trafiło mi się ostatnio: "Kierujący to osoba, która jedzie wierzchem?" ... Naprawdę można zwątpić w życie :-P
      Ale dzięki, że we mnie wierzysz ;-) Dam znać we wtorek jak mi poszło ;-)

      Usuń
    5. Jeju, nie zazdroszczę! :o Ostatnio mnie takie wątpliwości dopadły odnośnie tego prawa jazdy... Nie tylko ty twierdzisz, że coś z pytaniami jest nie tak. Moi znajomi też strasznie są zdenerwowani z tego powodu. Brr. Nie wiem czy chcę to przechodzić. Tyle nerwów. :/

      Usuń
    6. Wiesz myślę, że mimo wszystko naprawdę warto się poświęcić, bo prawo jazdy bardzo ułatwia życie ;-) gdybym je miała od dawna mogłabym pracować, a tak niestety jestem uziemiona :-/ Taka wada mieszkania z dala od miasta... Z drugiej strony słyszałam przed chwilą w esce, że jakiś koleś zdawał 84 razy! I zdaje dalej co najlepsze :-P Wydał na to 12 tysięcy co już wcale pocieszające nie jest ;-)

      Usuń
    7. Wiem, wiem, że ułatwia, ale w sumie... Na razie do szkoły mam 45 km, więc jeżdżę busem. Później mam zamiar studiować w Krakowie, a tam w sumie autem nie da się praktycznie za dnia podróżować bo korki, więc w sumie... Jakoś szybko auto mi się nie przyda ^^ Ale kiedyś niewątpliwie spróbuję zdać prawo jazdy. :)

      Usuń
  4. Ależ mnie zachęciłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Swego czasu było o tej książce bardzo głośnio, ale ponieważ ja zazwyczaj sporadycznie sięgam po fantastykę to jakoś pominęłam tę pozycję. Jednak teraz żałuje, bo widzę po twojej recenzji, że to bardzo ciekawa, fascynująca lektura. W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się z nią zapoznać. Jest tylko jeden problem- czas, a raczej jego brak. Mimo to może uda mi się znaleźć chwilę na czytanie ''Szamanki ...'' :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie czasu - nie musisz tego tłumaczyć. :) Doskonale rozumiem sytuację. :) A mówią, że we wakacje to nieograniczoność wolnego czasu. Phi!
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  6. Moja przygoda z Panią Raduchowską jeszcze przede mną :) Ale bądź pewna, że rozpocznę ją od "Szamanki"! ;) Mam w planach jeszcze "Demona luster" a tą fenomenalną okładką...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja po pierwszej części też chcę sięgnąć po "Demona" i jeśli nie właśnie ze względu na przepiękną okładkę, to po to by przekonać się co jeszcze autorka wymyśli dla bohaterki. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. O proszę. Ja też nie przepadam za polskimi autorami, mam do nich jakieś dziwne uprzedzenia, nie wiadomo dlaczego.:D Nie sięgam po książki naszych rodaków i może to błąd. W sumie, mogłabym w końcu dać im szansę, szczególnie, że Twoja recenzja bardzo mnie do tego zachęca! :) Lubię te wszystkie paranormalne wątki i sprawy medium, więc czemu nie? Może faktycznie powinnam się przełamać i w końcu przeczytać książkę polskiego autora, a w pierwszej kolejności "Szamankę od umarlaków". :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że twoje podejście do polskich pisarzy jest dokładnie takie jak moje ^^ A w "Szamance" dodatkiem jest fakt, że autorka nie bawi się w wyprowadzanie bohaterki do Ameryki, tylko akcja toczy się w Polsce. :) Ale naprawdę fajnie się bawiłam z tą powieścią, także polecam. :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  8. Już od dawna mam ochotę na powieść Raduchowskiej- tym bardziej po Twojej recenzji :)- bo czuję, że będę się podczas jej lektury dobrze bawić. :) Ja akurat do polskich autorów ogółem nie mam jakiegoś "ale" (chociaż znajdą się nazwiska, za którymi nie przepadam), a nawet cenię kilku naszych rodzimych pisarzy, także tworzących fantastykę. Takiego Sapkowskiego na przykład. Albo Grzędowicza za "Pana Lodowego Ogrodu", czy też Jacka Piekarę za dziwaczną i niepokojąca "Alicję" oraz "Alicję i ciemny las". Po prostu. :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie!
    Nada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, Sapkowskiego też bardzo sobie cenię. :) Jego cykl o "Wiedźminie" jest naprawdę świetny. :) Z panem Piekarą jeszcze nie miałam do czynienia, ale mam w planach sięgnięcie po jego książki bo sporo dobrego już się o nim nasłuchałam. :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  9. Co jakiś czas zdarza się, że przeczytam powieść polskiego autora/autorki i często mi się ona podoba, aczkolwiek z fantastyką to różnie. Tej powieści raczej nie mam aktualnie w planach, bo jakoś mnie nie zainteresowała szczególnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywa i tak. :) Wcale ci się nie dziwę, bo sama do tego typu powieści podchodzę z dystansem, a tytuły wybieram bardzo ostrożnie. :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  10. Moim zdaniem polska fantastyka nie jest zła, gorzej z thrillerami, jakoś nie mogę się do nich przekonać. A fantastyka nie ma granic, każdy może ją tworzyć, kto lepiej oddałby polskie standardy, jak nie Polak. :P
    Książka mnie zaciekawiła, uwielbiam bohaterki z ciętym językiem, które co rusz wpadają w tarapaty. Styl przypomina mi powieści Olgi Gromyko, której serie o Wiedźmie uwielbiam. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj thrillerów nie czytam ani polskich, ani zagranicznych (a przynajmniej niezbyt często) więc tego nie będę komentować ^^ Choć podejrzewam, że masz rację. :)
      Olga Gromyko mówisz? Już patrzę na jej książki. :)
      Pozdrawiam!
      Sherry

      Usuń
  11. Ojej! Ciekawa pozycja po którą chętnie kiedyś sięgnę! :)
    Pozdrawiam,
    Natalia :)

    OdpowiedzUsuń