poniedziałek, 21 września 2020

Harry Potter i Insygnia Śmierci


Harry Potter, tom 7
Wydawnictwo Media Rodzina, 2008
784 str.

Co kocham w siódmym tomie przygód Harry'ego Pottera:

  • Sześć tomów pełnych dramatów, śmiechu, łez, strat oraz tajemnic i w końcu dotarliśmy do końca. Insygnia Śmierci to jedna z najdłuższych książek w serii i trudno się dziwić czemu. Pełna powoli odkrywanych kart historia, po raz ostatni zabierze nas w emocjonalną podróż przepełnioną magią, która dla wielu będzie finalną prostą, a dla innych jedynie początkiem... 

  • Finalny tom to jedyna część cyklu, której nie zaczynamy od kolejnego roku nauki w Hogwarcie, wraz z bohaterami. Po wydarzeniach z poprzedniczki, Harry z przyjaciółmi, Zakon Feniksa oraz cały świat czarodziei stoją przed zadaniem pokonania Voldemorta rozszerzającego swoje wpływy w zastraszającym tempie. Surowy, okrutny, pozbawiony człowieczeństwa czy zrozumienia reżim każe masie ludzi uciekać z domów, a innym pożegnać z członkami rodziny. Nikt, kto kwestionuje nową rzeczywistość nie jest bezpieczny. Czy jednak tym niewielu, wystarczająco odważnym, uda się zminimalizować straty i powstrzymać zło zanim skrzywdzi więcej niewinnych? 

  • Historia w Insygniach Śmierci zdecydowanie różni się od poprzedniczek. Po pierwsze: sporo tu niewiadomych. Harry i jego przyjaciele błądzą, pozbawieni wskazówek czy pomysłów co robić. Od pierwszych stron odczuć można poczucie zagrożenia i pewnej bezsilności, nasilającej się wraz z progressem fabuły. Bohaterowie poruszają się jak po omacku, desperacko starając się uczepić tych niewielu informacji, które posiadają. Być może dla części czytelników przyzwyczajonych do szybszej, dynamicznej, pełnej wątków i ekscytujących elementów akcji, nowe tempo nie przypadnie do gustu, ale mnie - zaskakująco - wydawało się na miejscu, zwłaszcza biorąc pod uwagę ewolucję charakterów i wszystkie wydarzenia, które doprowadziły młodego Pottera do tego miejsca. 

  • Wydarzenia mające miejsce w finalnej części to ostatnia prosta dla Harry'ego do dorośnięcia, poznania samego siebie, swojej historii oraz powiązań rodzinnych. Ważna więc będzie jego wewnętrzna podróż i podejmowane decyzje, które w ostateczności naprawdę wzbudzają sympatię i współczucie. Trudno się nie zżyć z głównym bohaterem, nie tylko dlatego, że obserwowaliśmy jego życie od dzieciństwa, po lata nastoletnie i byliśmy świadkami tego jak zmieniał się z niewinnego dziecka w zdeterminowanego, odważnego mężczyznę, ale także dlatego, że historia Harry'ego porusza serca. Czytając ostatnie rozdziały miałam łzy w oczach, bo czułam dumę z podejmowanych przez niego decyzji i wdzięczność, że mogłam poznać tak niezwykłą postać i wraz z nim, wziąć udział w tej niesamowitej historii. 

  • Coś co ogromnie mi się podobało w finalnym tomie, to że mimo, iż śledziliśmy poczynania Harry'ego, autorce udało się poinformować czytelnika o działaniach ludzi w innych miejscach. Dowiadywanie się o ruchu oporu w Hogwarcie i o staraniach Zakonu Feniksa, by ocalić niewinnych, dawały nadzieję i poszerzały perspektywę. Mieliśmy świadomość, że główny bohater nie jest sam w swojej walce, a biorąc pod uwagę jego młody wiek, uspokajało mnie to oraz wydawało się bardziej realistyczne. Po Insygniach Śmierci nikomu nie przyjdzie do głowy, by powiedzieć, że historia ma tylko jedną osobę zasługującą na określenie "bohater", bo w trakcie poznawania serii i finalnego tomu poznaliśmy tyle odważnych, walecznych postaci, że zdajemy sobie sprawę, że walka przeciwko mrocznym siłom to wysiłek wielu. 

  • Uwielbiam kreację bohaterów w tej serii bo nikt nie stoi w miejscu, nikt nie pozostaje taki sam. Wszyscy są pełnokrwiści, a pod wpływem odpowiednich nacisków ze środowiska i własnych doświadczeń, zmieniają się i dostosowują do nowych okoliczności. Takie, a nie inne przedstawienie postaci jest realistyczne i wzbudza olbrzymi podziw, zwłaszcza, że świetna kreacja dotyczy zarówno tych, których kochamy jak i tych znienawidzonych. Dzięki tak solidnemu stworzeniu bohaterów, również relacje pomiędzy nimi są niezwykłe i wypadają sensownie, tym bardziej, że również ewoluują, dojrzewając  i kradnąc naszą uwagę. Postacie, jak i związki pomiędzy nimi nie są idealne, mają wady i zalety, a przez to, aż chce się o nich czytać. 

  • Autorka w tej części, zdecydowała się na ruch bardzo odważny, który jednak przywitałam z uśmiechem na ustach. Zrobienie z kogoś, kogo uważaliśmy za bohatera, mędrca i niezwykle pozytywną postać - antybohatera to zabieg nie aż tak rozpowszechniony. Rowling zdecydowanie poświęciła wiele czasu na scalanie informacji, zbieranie detali i tworzenie biografii poszczególnych postaci, a dzięki temu, ich zachowania zdają się tak realne i autentyczne. Cieszę się, że pisarka podkreśliła ludzką pokusę do błądzenia. Do kierowania się tym co pożądamy, zamiast tym co właściwe. Dzięki temu wszystkiemu, historia jest zdecydowanie bardziej wartościowa i ma o wiele bogatsze wnętrze. 

  • Sam wątek tytułowych Insygnii od początku mnie ciekawił, a wraz z rozwojem fabuły, dotarło do mnie dlaczego został wprowadzony. Coś co niesamowicie cenię w serii o Harrym, to że autorka raczej nie pozostawia pytań bez odpowiedzi. Wraz z Opowieścią o trzech braciach oraz Insygniami, po raz kolejny udało jej się naświetlić nowy aspekt historii, wzbogacić uniwersum, a przy okazji naprowadzić nas na jeszcze ciekawsze informacje o pochodzeniu głównego bohatera. 

  • Harry Potter i Insygnia Śmierci to naprawdę piękne pożegnanie z serią, którą wielu zdążyło pokochać. Barwny, lekki, świetnie oddający atmosferę scen i targające bohaterów uczucia, styl pisania autorki pozwala wsiąknąć w lekturę i zatracić się w niej bez pamięci, a interesująca fabuła i zwroty akcji utrzymują naszą uwagę aż do samego końca. Świat wykreowany w dalszym stopniu jest przesiąknięty magią, a kilka końcowych scen wzbudza masę emocji. Osobiście, naprawdę doceniam pewną dojrzałość w kończeniu tej historii, to jak świetnie pokazano ewolucję Harry'ego i reszty oraz fakt, że książka mimo wszystko pełna była nadziei. Siódmy tom to cudowny finał, finał, który co prawda pozostawia czytelnika we łzach, że tak niewiarygodna przygoda dobiegła końca, ale również z satysfakcją towarzyszącą jedynie naprawdę udanym zakończeniom. Koniecznie dajcie sobie szansę przeżycia tego doświadczenia na własnej skórze. 

Pozdrawiam,
Sherry




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz