źr. |
Cześć,
1 września to wyjątkowy dzień dla całej społeczności Czarodziei, ponieważ młodzi adepci magii powracają wtedy do szkoły! By w miłym stylu zacząć Tematyczny miesiąc z Harrym Potterem na Feniksie, w pierwszym wpisie miesiąca, postanowiłam opowiedzieć jak zaczęła się moja historia z serią J.K. Rowling. Enjoy!
Chyba należałoby zacząć od tego, że część filmów widziałam przed przeczytaniem książek. Co w gruncie rzeczy naprawdę nie było moją winą. Jako, że pierwsze trzy filmy od lat puszczane są w telewizji, w dzieciństwie razem z rodziną, zasiadałam przed telewizorem, by je oglądać.
(Jako ciekawostkę mogę zdradzić, że w trakcie oglądania Kamienia filozoficznego, za każdym razem, gdy Harry, Hermiona i Ron lądowali na zakazanym piętrze, strasznie się bałam. Atmosfera, kolory i budowane napięcie po prostu sprawiały, że ta scena mnie przerażała. Tak samo zresztą jak końcowa rozgrywka między Harrym, a Voldemortem. I ich wcześniejsze spotkanie w lesie. W tamtej chwili naprawdę utożsamiałam się z wrzeszczącym, uciekającym Draco.)
Książkami z serii zainteresowałam się tak naprawdę w podstawówce. Miałam kolegę, który był ogromnym fanem pióra Rowling i pewnego dnia, na przerwie, siedziałam niedaleko owego chłopca, rozmawiającego z inną koleżanką i chcąc nie chcąc usłyszałam jego dzikie teorie na temat tego co się stanie w Księciu Półkrwi, na której to premierę czekał. To zaogniło moją ciekawość. Po pierwsze: informacja, że historia Harry'ego nie kończy się na wydanych wtedy pięciu tomach strasznie mnie zafascynowała. Po drugie: te teorie? (Jedną z nich było, że Snape miałby okazać się ojcem Harry'ego btw) Pamiętam, że dzięki szalonym domysłom snutym przez kolegę, sama bardzo zaczęłam się przejmować.
źr. |
Po tym dniu, pamiętam jak zaczęłam wyszukiwać informacje na temat książek. Dowiedziałam się na przykład, że razem powieści ma być siedem i to wtedy postanowiłam poczekać na ukazanie się finału, zanim zabiorę się za czytanie serii. Tak się złożyło, że Insygnia Śmierci zostały wydane, gdy kończyłam podstawówkę, a w 1 klasie gimnazjum, jako lekturę nadprogramową mieliśmy Harry'ego Pottera i Kamień filozoficzny. Jakby było mi to przeznaczone!
Zaczęłam więc czytanie serii, tym bardziej, że wszystkie siedem tomów było dostępnych w bibliotece miejskiej. Na zawsze zapamiętam tamte dwa tygodnie, w trakcie których odwiedzałam bibliotekę codziennie/co dwa dni, bo kolejne tomy po prostu pochłaniałam. Jakby słowa zawarte na stronach dzieł Rowling, były tlenem, a mnie brakowało powietrza. Gdy już zaczęłam czytać, nie mogłam przerwać lektury.
Nawiasem mówiąc, jeszcze przed zaczęciem lektury książek, byłam Potteromaniakiem. Tyle, że moja wiedza o świecie ograniczała się do filmów i tego co z nich wiedziałam. Powieści z kolei, otworzyły przede mną całkiem nowy świat. Dały mi świeże, nieznane mi wcześniej informacje. Kompletnie mnie zamroczyły. Do tego stopnia, że o ile Harry'ego Pottera uwielbiałam przed zaczęciem czytania serii Rowling, o tyle po jej przeczytaniu, Harry Potter stał się moją obsesją.
źr. |
Kolekcjonowanie książek z serii, rozpoczęłam w szkole średniej, jako że to wtedy też zaczęłam pracować, miałam więc regularne źródło dochodów. I wierzcie na słowo, każdą wypłatę przeznaczałam na kupowanie kolejnych tomów, dopóki nie udało mi się zdobyć ich wszystkich.
To nie moja wina, że później Wydawnictwo Media Rodzina postanowiło wydać serię w nowej, prześlicznej oprawie graficznej, a ja po raz kolejny zaczęłam kolekcjonowanie. To również nie moja wina, że gdy zapytana przez ciocię zza granicy jaki chcę prezent, odpowiedziałam, że książki z serii Potterowej, byłyby świetnym pomysłem... Ani że później, parę lat temu, Jim Kay zaczął ilustrowanie cyklu, ponownie zachęcając mnie do nabycia dzieł... Szczerze, w tej chwili nie zastanawiam się dwa razy nad kupnem powieści z uniwersum. To stało się dla mnie czymś oczywistym. W końcu to Harry Potter.
A jak zaczęła się wasza przygoda z serią? Jeśli podzielicie się ze mną swoimi historiami, będę bardzo wdzięczna. <3
Pozdrawiam,
Sherry
źr. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz