czwartek, 13 sierpnia 2015

Pan Misio - Bartłomiej Trokowicz

źr.
Wydawnictwo RW2010, 2015
156 str.

Co kryje las?

Pan Misio to król dżun... Lasu. Król lasu. Polskiego lasu, w którym żyje sobie całe mnóstwo zwierzątek, koegzystujących ze sobą, w teoretycznej zgodzie. Wiadomo, zdarza się, że ktoś kogoś zje, ale takie są prawa natury. Pewnego dnia, Pan Misio znajdzie się w kłopotach i to wtedy wyjdzie na jaw, kto jest czyim przyjacielem i jak postąpią zwierzaki w obliczu utraty swojego przywódcy. Czy koniec końców, tytułowy zwierz, będzie mógł liczyć na pomoc mieszkańców lasu?

W książce pana Trokowicza, zwierzątka są myślącymi organizmami, inteligentnymi do tego stopnia, by zawierać przyjaźnie, wiedzieć, że w kupie siła i podążanie za najsilniejszym się opłaca. Ponadto, posiadają typowe dla danego gatunku, cechy. Wiewiórka jest roztrzepana i ciekawska, Lis cwany, Wilk groźny, lecz wierny watasze, a Kura skora do wymieniania się plotkami. 

Czytając "Pana Misia" bierzemy udział w parodniowej przygodzie, towarzysząc w gruncie rzeczy, nie tylko tytułowemu bohaterowi, ale i pozostałym mieszkańcom lasu. Książeczka jest krótka, lekka i sympatyczna. Skrywa subtelny humor, tym bardziej, że ironia czy ripostowanie, nie są obce zwierzakom, możemy więc spodziewać się interesujących dialogów.

Jak głosi opis, nie jest to lektura wyłącznie dla dzieci, ale i dla starszych, ponieważ różne rzeczy, różne wypowiedzi i czyny, dorosły widz, będzie mógł zinterpretować inaczej niż dziecko. I z jednej strony to dobrze, że całość jest dwuznaczna, a z drugiej... zauważyłam, że drażnił mnie ten charakter. Wolałabym, by treść była typowo dla dzieci, a pozbawiona niektórych fraz, których dziecko nie zrozumie, bądź w przyszłości zrozumie inaczej, a wtedy niewinna historia przestanie być taka niewinna.

Autor ma sympatyczne pióro, a jego książka jest ciepła, humorystyczna i mądra. Traktuje o przyjaźni, pomaganiu sobie i byciu wiernym przyjaciołom. Pokazuje, że każdy ma szansę na zbawienie w oczach innych, że cwaniactwo niekoniecznie się opłaca, a także, w dość... osobliwy sposób, ukazuje naturę ludzką.

Na uwagę zasługują też śliczne rysunki, ubarwiające treść i pozwalające w lepszy sposób, uczestniczyć czytelnikowi w kolejnych wydarzeniach.

Za możliwość towarzyszenia Panu Misiowi i pozostałym mieszkańcom lasu, serdecznie dziękuję autorowi.

Pozdrawiam,
Sherry

12 komentarzy:

  1. Nietypowa publikacja. Ja raczej spasuje, ale myślę, że znajdzie ona swoje grono zainteresowanych czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygująca książka, to trzeba przyznać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś lubi obcować z literaturą dziecięcą - owszem. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  3. Takiego misia mogłabym przedstawić córce, pewnie nie obraziłałaby się ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwuznaczność historii lekko mnie zniechęca, skoro to powieść dla dzieci to jednak powinna być dla dzieci. ;) Ale ilustracje w książkach uwielbiam. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest taka sztuczka podpatrzona w Shreku. Można tak napisać, że i dzieci i dorośli dobrze się bawią. Nie wiem, na ile mi się to udało, ale próbowałem.

      Usuń
  5. Ogólnie bardzo lubię książeczki dla dzieci więc jeśli wpadnie mi w łapki to czemu by nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To życzę ci, aby ci wpadła :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  6. Rzadko czytam książki dla dzieci, ale lubię robić wyjątki dla takich mądrych i lekkich pozycji :-) mam nadzieję że kiedyś trafi się okazja by ją przeczytać ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń