Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo YA!. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo YA!. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 kwietnia 2018

This Girl - Colleen Hoover


Slammed, tom 3
Wydawnictwo YA!, 2018
342 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!

Tam gdzie koniec może być początkiem

Historia Layken i Willa miała swoje lepsze i gorsze momenty. Para bohaterów, na przestrzeni serii, przeżywała wzloty i upadki, by ostatecznie znaleźć pewne zwieńczenie. W finalnym tomie trylogii, powrócimy do samego początku, tylko po to, by poznać odpowiedzi na dotąd niezadane pytania i raz na zawsze zakończyć swoją przygodę z duetem. Czy Colleen Hoover jest w stanie zaskoczyć i oczarować nas historią Lake i Willa jeszcze jeden, ostatni raz? 

środa, 25 kwietnia 2018

Point of Retreat - Colleen Hoover


Slammed, tom 2
Wydawnictwo YA!, 2018
300 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1!

Granice są po to, by je przesuwać

źr.
Czytanie romansów to niezwykła rzecz. Chcemy wierzyć, że po przewróceniu ostatniej strony, dalsze życie bohaterów potoczyło się bez przeszkód, a sprawy zaczęły przybierać odpowiedni obrót. Point of Retreat to pozycja udowadniająca, że czasami historia nie kończy się szczęśliwie. Że czasami po ostatniej kartce jest coś więcej - coś, co niekoniecznie przypomina świat pełen jednorożców, tęczy i słoneczek. Świat, w którym przed parą czeka mnóstwo kolejnych wyzwań, mnóstwo doświadczeń i wątpliwości. Dla Lake i Willa, to będzie bolesna przeprawa - przeprawa, w której to zaczną sobie zadawać pytania czy na pewno są ta siebie gotowi i czy decyzje jakie podejmowali do tej pory, zabrały ich w odpowiednie miejsce. Co jeśli okaże się, że wybierając siebie, tak naprawdę zabłądzili?

wtorek, 24 kwietnia 2018

Slammed - Colleen Hoover


Slammed, tom 1
Wydawnictwo YA!, 2018
284 str.

Tu chodzi o poezję

źr.
Ludzie radzą sobie ze stratą i drastycznymi zmianami, na różne sposoby. Przelewanie myśli i emocji na papier, jest jest jednak wyjątkowe. Nadawanie słowom znaczenia, chwytanie momentów nacechowanych uczuciami - to tu dzieje się prawdziwa magia. A wiedzieć o tym mogą najlepiej ci, którzy kiedykolwiek natknęli się na sztukę zwaną slamem. Jeśli istnieje jakiś sposób na wyrecytowanie światu swojej duszy, to będzie właśnie ten. Siedemnastoletnia Lake Cohen, która właśnie straciła ojca i przeprowadziła się do całkiem innego stanu tylko po to, by na miejscu natknąć się na jeszcze więcej problemów, będzie miała więcej niż jedną okazję, by się o tym przekonać, zaufajcie mi. W szale zmiennych uczuć i natężonych emocji, nie można jednak zapomnieć, że w tym wszystkim chodzi o poezję.

niedziela, 23 lipca 2017

Testy - Joelle Charbonneau


The Testing
Testy, tom 1
Wydawnictwo YA!, 2014
381 str.

Czas Prób się rozpoczął

źr.
Były już Igrzyska, był Labirynt. W Testach, Joelle Charbonneau wierzcie lub nie, ale niebezpieczeństwo i walka o życie będzie wiązało się z uczeniem... Wiecie jak to jest gdy wasze największe marzenie, zmienia się w największe przekleństwo i brzemię? Cia Vale z Kolonii Pięciu Jezior, została zakwalifikowana do grona kandydatów, którym przyjdzie zmierzyć się z serią Testów, mających za zadanie wyłonić wybitne jednostki, godne studiowania wśród elity. Szczęśliwcy będą się kształcić na przywódców Zjednoczonej Wspólnoty. Podekscytowanej dziewczynie szybko przyjdzie zderzyć się z okrutną prawdą na temat Testów i perspektywą nieuchronnie zbliżającego się niebezpieczeństwa, przed którym nie ma ucieczki. Czym tak naprawdę jest Uniwersytet i jakimi prawami się rządzi? Czy szansę na przetrwanie mają najsprytniejsi, najmądrzejsi czy po prostu ci, którzy nie mają skrupułów? W miejscu, gdzie nie ufać można nikomu, Cia będzie musiała zawalczyć o swoje życie i spróbować nie stracić człowieczeństwa wśród ludzkich bestii i nieludzkich prób.

niedziela, 19 czerwca 2016

Mara Dyer. Zemsta - Michelle Hodkin


The Retribution of Mara Dyer
Mara Dyer, tom 3/3
Wydawnictwo YA!, 2015
416 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!

Mara Dyer stoczyła walkę ze swoim własnym umysłem. Z koszmarami, które okazywały się rzeczywistością. Z demonami, które przybierały realną postać. Walczyła o pozostanie przy zdrowych zmysłach. Uparcie trzymała się rzeczywistości. W nadchodzących wydarzeniach jednak, to wszystko zostanie w przeszłości. Czasami trzeba odpuścić i zamiast sprzeciwiać się złu, sprytnie je wykorzystać, w walce o ludzi, których się kocha... Marze odebrano niemal wszystko. Pora na zemstę.

"Kiedy zło się do ciebie uśmiecha, odpowiedz mu tym samym."

środa, 16 września 2015

Czarne jak heban - Salla Simukka

źr.
As Black as Ebony
Lumikki Andersson, tom 3 (finał)
Wydawnictwo YA!, 2015
192 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich tomów!

"Poruszaj się zawsze tam, gdzie jest światło."

Nie powinniśmy być tacy zdziwieni, że po tym wszystkim co przeszła Lumikki, jej serce przeżarte jest ciemnością. Ale nie powinniśmy być też zaskoczeni, że w jej życiu pojawił się ponownie - promień światła. Czy jednak nowe znajomości, występ w przedstawieniu szkolnym, czy dopuszczanie do siebie ludzi, w sytuacji kiedy dziewczyna sama nie wie, kim tak naprawdę jest, co się z nią dzieje i jakie tajemnice skrywa przeszłość, mają sens? 

wtorek, 14 lipca 2015

Zodiak - Romina Russell


Zodiac
Zodiak, tom 1
Wydawnictwo YA!, 2015
464 str.

A tymczasem w Galaktyce...

Galaktyka Zodiaku dzieli się na dwanaście domów, przypadającym konkretnym znakom zodiaku. Każdy z nich ceni inne wartości, charakteryzuje się wyjątkowymi cechami. Istnieją, współegzystują, lecz działają na zupełnie innych zasadach. Cały porządek rzeczy burzy się, gdy galaktykę nawiedza szereg katastrof. Kiedy jedna z nich, niszczy dziedzictwo i wszystko co znała prawie siedemnastoletnia Rhea z domu Raka, dziewczyna wie, że nadchodzi czas zmian. Zwłaszcza, że nagle jej życie wywraca się do góry nogami, a nad galaktyką pojawia się widmo starożytnej, potężnej, złowieszczej istoty, w której istnienie nikt zdaje się nie wierzyć i to właśnie na barki młodej dziewczyny przypada zadanie zjednoczenia domów i uratowania tylu istnień ile zdoła. Nic nie jest jednak tak proste jak się wydaje, zwłaszcza jeśli wszyscy traktują twoje ostrzeżenia, jako nic niewarte prorokowanie...

"Dawno temu, przed wiekami,
Wąż zjawił się między Gwiazdami"

wtorek, 21 kwietnia 2015

"Byliśmy łgarzami" - E. Lockhart

źr.
Byliśmy łgarzami
E. Lockhart
We Were Liars
Wydawnictwo YA!, 2015
240 str.

Młodzi, piękni, idealni

źr.
Jedna rodzina. Jedna wyspa. Cztery domy. Czworo Łgarzy. Wakacje, które zmieniły wszystko. Cadence Sinclair-Eastman snuje swoją historię. Pełną domysłów. Intryg. Kłamstw. Ułudy mieszającej się z rzeczywistością. A czytelnicy starają się pochwycić ulotne myśli, starają się pochwycić wspomnienia. Skrawki historii, która musi się w końcu złożyć w jedną całość. Śledząc poczynania Cadence, podążając za okruchami opowieści, dążymy do niepewnego końca, mając nadzieję, że wstrząśnie, że zachwyci, że zatrzęsie fasadami naszego świata. Czytamy, rozglądając się po wyspie, poszukując niewiadomych, starając się złączyć w całość to co rozpadło się na kawałki. I w gruncie rzeczy więcej nie mogę wam zdradzić - nie, jeśli chcecie przeżyć przygodę z Łgarzami, po swojemu. Błądząc po omacku. Zaczynając wszystko tam gdzie się skończyło.

środa, 1 kwietnia 2015

Mara Dyer. Przemiana - Michelle Hodkin


The Evolution of Mara Dyer
Mara Dyer, tom 2/3
Wydawnictwo YA!, 2015
478 str.

Recenzja nie zawiera spoilerów z 1 tomu!

Jeżeli spodziewasz się po ludziach najgorszego, dostaniesz od nich to, co najgorsze.

źr.
Jaki jest przepis na rewelacyjną książkę? Do kociołka, ustawionego na ogniu pod tytułem: "pierwszy tom był tajemniczy, zachęcający, niebezpieczny", na początek wrzucamy jeszcze więcej tajemnic, jeszcze więcej niebezpieczeństw, a także intrygi i wszechobecny niepokój. Następnie dodajemy masę emocji, żeby zmanipulować czytelnikiem w taki sposób, by po skończeniu książki, miał pustkę w głowie i totalny chaos w sercu. Odrobina romansu nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie, nada powieści delikatny posmak czegoś nieuchwytnego, ale totalnie uzależniającego. Dobrze jest nie żałować akcji i posuwania fabuły do przodu, kończąc każdy rozdział dynamicznym zwrotem, który da widzowi mini atak serca. Nie zapomnijmy także o dodatku w postaci ewoluowania bohaterów, którzy mogliby oczarować i przyciągnąć uwagę, do granic możliwości. Na koniec szczypta tajemniczego, niepokojącego finału, który sprawi, że czytelnik będzie chciał oddać duszę diabłu, żeby poznać trzecią i ostatnią część trylogii. 

Witamy w świecie Mary Dyer.
Tu wszystko jest psychiczne, pochrzanione albo cholernie niebezpieczne.
Rozgośćcie się.

"Mara Dyer. Tajemnica" była bardzo dobra. Zrobiła dokładnie to co powinna zrobić pierwsza część trylogii - zaintrygowała czytelnika, zachęciła go do zakosztowania sequela. Spodziewałam się, że będzie on bardziej rozwinięty od poprzedniczki, ale na to co dostałam, nie byłam przygotowana. "Mara Dyer. Przemiana" jest bowiem tak genialna i rewelacyjna, że wszystkie minusy jakie miałam do zarzucenia pierwszemu tomowi, po przeczytaniu dwójki, po prostu wyparowały z mojej głowy. To co drażniło mnie w "Tajemnicy", w "Przemianie" zostało zniwelowane do zera, pozostawiając samą rewelację, same plusy, robiąc ze mną niewolnicę pióra Michelle Hodkin. 

O fabule nie ma co się rozwodzić, kilka niefortunnie sformułowanych zdań, zaspoilerowałoby wam całość, a tak okrutna być nie mogę. Zamiast tego, uchylając rąbka tajemnicy, powiem wam tylko, że część druga, rozpoczyna się podobnie jak część pierwsza, co fascynuje, niepokoi i intryguje. Od pierwszej strony, aż do ostatniej, fabuła obfituje w tyle rewelacji, że oderwanie się od treści, graniczy z cudem, a zarwanie nocki, pozostaje bardzo realną wizją. 

Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują.

źr.
To co mnie najbardziej urzekło w tej części, to fakt, jak gęsta i niebezpieczna zrobiła się atmosfera, która z kartki do kartki, zacieśniała się coraz bardziej, skutkując dreszczami na ciele, czy nawet lekką paniką. Nie wiadomo gdzie kończył się obłęd, a zaczynał element paranormal. Nie wiadomo było co jest normalne, co jest halucynacją, wytworem wyobraźni, a rzeczywistością. Do pewnego momentu nawet zastanawiałam się, czy wszystko co otacza Marę nie dzieje się tylko w jej głowie i właściwie odpowiedzi wciąż nie znalazłam. Jedno wiem na pewno - Michelle Hodkin zrobiła coś genialnego. Wprowadziła elementy psychologiczne, łącząc jest z nienaturalnymi, czyniąc swoje dzieła czymś autentycznie rewelacyjnym i niespotykanym. Chylę czoła nad tym zabiegiem, bo dał nam "Przemianę", która uzależnia, która pochłania niczym otchłań, czy głębina, zatracając czytelnika w treści.

W "Tajemnicy" drażniło mnie to, że romans często dominował nad ciekawszymi, bardziej niepokojącymi sprawami, jak obłęd Mary. W "Przemianie" na szczęście Michelle Hodkin się poprawiła, tym razem oddając pierwsze skrzypce szaleństwu, pogłębiającemu się ze strony na stronę. Wątek romantyczny nie został jednak zepchnięty na bok, a mieszał się, w idealnych dawkach z akcją, z tajemnicami, z niebezpieczeństwem, z zagrożeniem czychającymi na główną bohaterkę. I o ile w pierwszej części miałam jeszcze coś do zarzucenia Noahowi, to po sequelu, jestem ewidentnie w Team Noah. Team Jamie. I Team Mara Dyer. 

- Jesteśmy nastolatkami. Mamy prawo do sarkazmu.
- I to fascynacji seksem - dodałam.
- I do impulsywności - dorzucił Noah.

Bo postacie są jeszcze bardziej perfekcyjne niż w tomie pierwszym. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Mara Dyer, główna bohaterka, narratorka trylogii. To, jak ewoluuje, jak przechodzi przemianę, sam proces zmian, z którymi się mierzy zarówno w głowie, jak i w rzeczywistości, to coś absolutnie niesamowitego. Michelle Hodkin jest rewelacyjna w kreacji portretów psychologicznych, łącząc zwyczajne, młodzieżowe charaktery, z odrobiną szaleństwa, któremu albo mogą się poddać, albo go zwalczyć. Noah to również nieprzeciętny typ, skrywający się pod maską sekretów i sarkazmu. W "Przemianie" będziemy mieli możliwość, jeszcze do głębszego poznania tego bohatera, co sprawi, że zakochanie się w nim, nie będzie niczym dziwnym.  

W oczekiwaniu na finał trylogii zachwycam się "Przemianą", która tak wysoko podniosła poprzeczkę, że nie jestem pewna, czy autorce uda się "Zemstą" pobić swoją poprzedniczkę. Oniemiała i totalnie zakochana w piórze Hodkin wyczekuję na dalsze przygody Mary, czując jak i mnie przepełnia dzika furia, wściekłość, mogąca pogrążyć całą półkulę wschodnią, żeby tylko sprawiedliwości stała się zadość. 

- Jestem zbyt wielką egoistką, żeby cię zostawić - powiedziałam. Noah odsunął się odrobinę, żebym mogła zobaczyć jego uśmiech.
- A ja jestem zbyt wielkim egoistą, żeby ci na to pozwolić.

"Mara Dyer. Przemiana" to idealne połączenie mrocznego paranormalu młodzieżowego, z elementami thrillera i romansu, które pogrąży i rozkocha was w sobie, z szybkością błyskawicy. To jedna z tych powieści, w trakcie czytania której, przypomnicie sobie, dlaczego tak okropnie uwielbiacie literaturę i zatracanie się w kolejnych tytułach. 

Przygotujcie się na obłęd. Przygotujcie się na szaleństwo. Przygotujcie się na Marę Dyer. 

9/10
Pozdrawiam,
Sherry


Tajemnica | Przemiana | Zemsta

- Przypomniały mi się słowa mojego taty. 

Pytająco uniósł brwi.

- Powiedział, że wystarczy wsadzić drobnego przestępce do więzienia o zaostrzonym rygorze, a wyjdzie stamtąd jako spec od przemocy i rozboju.

- Dokładnie tak - przyznał Jamie. - Moja chęć walenia w mordę jest wprost proporcjonalna do pacyficznego nastawienia tutejszego personelu. A ostatnio wszystko doprowadza mnie do szału. I wszyscy.


poniedziałek, 16 lutego 2015

Powiedz wilkom, że jestem w domu - Carol Rifka Brunt


Tell the Wolves I'm Home
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 14.01.2015
Ilość stron: 400

"Nie wiedziałaś? Na tym właśnie polega sekret. Gdy człowiek akceptuje samego siebie i zadaje się tylko z najlepszymi z możliwych osób, śmierć wcale nie jest straszna."

źródło
Wujek czternastoletniej June - Finn, umiera na AIDS. Młodej dziewczynie, świat wywraca się do góry nogami, ponieważ straciła właśnie swojego najlepszego przyjaciela. Kogoś kto ją rozumiał. Kogoś kto pojmował bez słów. Kogoś przy kim nie musiała się kryć. A jednak na pogrzebie Finna, June poznaje pewnego tajemniczego mężczyznę z brytyjskim akcentem i zaczyna do niej docierać, że być może pewnej części swojego wuja nie znała. Że być może miał on sekrety, z którymi się nie dzielił. Że być może istniała osoba bliższa jemu sercu niż siostrzenica. Jak bohaterka poradzi sobie z tymi faktami?

źródło
Jeśli ktoś, przystępując do lektury "Powiedz wilkom, że jestem w domu" oczekuje, że oto ma przed sobą czytelnicze objawienie, które całkowicie przykuje go do książki, które porazi go swoją treścią, które wyciśnie z niego wszystkie możliwe emocje i sprawi, że świat zewnętrzny przestanie istnieć... Myli się. Bo powieść Carol Rifki Brunt nie jest naszpikowana akcją, dynamizm nie wylewa się ze wszystkich stron. To nie jest pozycja, dla której będziecie chcieli rzucić cały świat, przez którą będziecie brnąć w oczekiwaniu na wielki finał. Właściwie to skłonna byłabym rzec, że recenzowana przeze mnie dziś powieść, jest zaprzeczeniem wyżej przeze mnie wymienionych. Bo zamiast gwarancji dobrej zabawy, rozluźnienia i niesamowicie urzekającej lektury, autorka prezentuje nam refleksyjną, melancholijną podróż do roku 1986, w którym toczy się akcja historii. Historii traktującej o chorobie, o stracie i głębokiej przyjaźni.

źródło
Czternastoletnia bohaterka powieści jest skrajnym połączeniem dwóch różnych osobowości. Z jednej strony, mamy naiwne dziecko, irytujące, patrzące na świat i przyszłość z dziecięcym zapałem czy gniewem. Mamy nieświadomość, swego rodzaju głupotę, a to wszystko czyni z June postać naprawdę niewydarzoną i wkurzającą. Taką, przy której postępowaniu, czasami miałam ochotę rzucić książkę w kąt. Z drugiej jednak strony, mamy młodą kobietę, wkraczającą w świat dorosłości, dojrzewającą do prawdziwych tragedii, do godzenia się ze śmiercią, stratą i stawiającą czoła poważnym decyzjom. Podejmującą śmiałe, przemyślane wybory, zdolną przyznać się do błędu, czy wybaczyć krzywdy. W efekcie, na pewno nie dostajemy postaci, którą pokochamy, czy która stanie się nam bliska, ale zdecydowanie wydaje się być rzeczywista, a więc niepapierowa, co w rezultacie każe nam pogratulować autorce zdolności do tworzenia bohaterów. Bo te cechy, uwypuklone, indywidualne, cechują także pozostałe postaci, w związku z czym, z zainteresowaniem śledzimy ich poczynania i losy.

źródło
Trudno mi ocenić tę książkę bo z jednej strony, była naprawdę wyjątkowa, z drugiej jednak, męczyłam się z jej czytaniem i chwilami, przez brak akcji i dynamizmu, bardzo opornie mi to szło. Mimo wszystko, nie jest to powieść, o której zapomnicie od razu po skończeniu. Być może charakter pozycji każe wam sobie robić przerwy w czytaniu, ale powracając do tej lektury, będziecie się zastanawiać, czy autorka udzieli wam odpowiedzi na wasze pytania, czy pozostawi was w niewiedzy. A pewnym momencie ta niewiedza stanie się dla was najgorszym lękiem. Po finale mogę rzec, że Carol Rifka Brunt umiejętnie połączyła rozwiązania niektórych wątków z dozą niepewności, zostawiając czytelnika w poczuciu spełnienia, ale też... z takim uczuciem, że nie wszystko zostało rozwiązane. Że coś jeszcze mogłoby się wydarzyć. Że jakaś sprawa powinna być dogłębniej omówiona. 

źródło
"Powiedz wilkom, że jestem w domu" to pozycja dla cierpliwych i tych, którzy w książce nie będą szukać ucieczki od świata rzeczywistego, ale zdecydują się poznać samą głębię opowieści. A gdy już dotrą do pewnego miejsca, z którego nie będzie odwrotu, zorientują się, że Carol Rifka Brunt napisała naprawdę bardzo mądry twór, skonstruowała swoją opowieść na bazie rzeczywistego bólu i poczucia straty, tak by każdy czytelnik mógł odczuć na swojej skórze te emocje. Do tego wszystkiego dołączyła wątek siostrzanej rywalizacji, mierzenia się z nieuleczalną chorobą, a także różnych, trudnych rodzai miłości i cały wachlarz refleksji. Czytanie tej książki było jak pogrążenie się w melancholijnym śnie, spowitym mgłą tajemnicy, w którym z każdym krokiem, poznawaliśmy kolejny kawałek otoczenia, a jednocześnie baliśmy się cofnąć, obawiając się, że odkryjemy zupełnie co innego niż wcześniej. 


7/10
Pozdrawiam,
Sherry


piątek, 5 grudnia 2014

Białe jak śnieg - Salla Simukka


Lumikki Andersson, tom #2
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 8 października 2014
Liczba stron: 221

Recenzja nie zawiera spoilerów z tomu 1!

źródło
Salla Simukka wraz z Lumikki i jej specyficznym tokiem rozumowania, godnym detektywa, w kontynuacji kolorowej, fińskiej trylogii, zabiera nas do samej stolicy Czech - pięknej, magicznej Pragi. A jednak jakkolwiek nasza osiemnastoletnia bohaterka nie chciała po prostu odpocząć w jednym z najbardziej urokliwych miast Europy (wiem co mówię, sama je kocham!), niestety nie będzie jej to dane. Tym razem, obejdzie się bez rosyjskiej mafii czy zakrwawionych pieniędzy. Zastąpi je - nie lepsza - sekta, czeski zabójca i kolejna intryga do odkrycia. A wraz z nowym śledztwem, w które oczywiście Lumikki zostanie wplątana bez jej własnej zgody, do fabuły dołączą nowe postacie, przynoszące nowe wątki, nowe tajemnice i nowe wyzwania. A co ty byś zrobił, gdyby twoje wymarzone wakacje zamieniły się w kolejny dramat, pociągający ze sobą trupy?

źródło
To co było niesamowicie intrygujące po pierwszej części trylogii, to fakt, że mimo, iż mieliśmy styczność z główną bohaterką, z jej wewnętrznymi rozterkami czy koszmarami, koniec końców i tak stanowiła dla nas zagadkę, z rozwiązaniem odległym o miliony lat świetlnych. Spodziewałam się, że Salla Simukka zacznie odkrywać pierzynę tajemnic w kontynuacji i tak się właśnie stało. Oprócz niesamowicie pochłaniającego wątku głównego i tych pobocznych związanych z kryminalną sprawą do rozwiązania, czy thrillerowskiej otoczki, czytelnik ma okazję wgłębić się w przeszłość Lumikki, a to wszystko daje światło na kolejne drogi, których autorka jeszcze nie ukończyła i ma wybór, albo je pociągnąć, rozwiązać i zakończyć, albo pozostawić niewyjaśnionym, a zapewniam was, że obydwa wyjścia będą dla czytelnika satysfakcjonujące.

W "Białe jak śnieg" styl autorki się nie zmienił, nadal jest tak absorbujący i pochłaniający treścią oraz dynamicznymi wątkami jak w części pierwszej. Zmienia się otoczenie. Z zimnej, mroźnej Finlandii, emigrujemy wraz z bohaterką do słonecznej, prażącej wręcz Pragi, ale klimat i otoczka młodzieżowego thrillera, wzbudza niepokój nawet w tak magicznej scenerii. Mam wrażenie, że w pewien sposób, wydarzenia z wcześniejszego tomu, czyli "Czerwone jak krew" wpłynęły na sposób rozumowania Lumikki. Dziewczyna zdawała się nieco przygaszona i jakby zmęczona dziejącymi się wokół niej rzeczami. Autorka postanowiła się skupić na psychologii Lumikki i zaserwowała nam podróż w jej zamglone wspomnienia, wyciągając na światło dzienne masę przydatnych informacji, do rozszyfrowania zagadki, jaką stanowiła główna bohaterka. Mimo spadku jakości dedukcji Lumikki, fakt jak chwilami zadziwiała czytelnika spostrzegawczością i dbałością o detale, tylko potwierdzał zdolności pisarskie niezwykłej, fińskiej autorki. 

Przeszłość po raz kolejny przeplata się z teraźniejszością, ale uchylenie kolejnego skrawka tajemnic, było posunięciem idealnym, dzięki czemu, wiemy, że w finale trylogii możemy liczyć na kolejne zmagania bohaterki z własną psychiką i zagrzebanymi wspomnieniami. Wraz z psychologiczną podrożą, którą odbyliśmy w części drugiej trylogii, nie martwię się, że "Czarne jak heban" mnie rozczaruje. Myślę, że będzie pięknym, dramatycznym uhonorowaniem wszystkich trzech tomów, a relacje z innymi ludźmi, nakażą nam i Lumikki zastanowić się nad własnym postępowaniem. 

8/10

Pozdrawiam,
Sherry


Czerwone jak krew | Białe jak śnieg | Czarne jak heban


Książka bierze udział w wyzwaniu "Okładkowe Love"


Podciągam ten tytuł do mojego tematycznego grudnia, ze względu na tytuł ^^
"Śnieg" - heeeloł? :)


wtorek, 18 listopada 2014

Czerwone jak krew - Salla Simukka

źródło
Lumikki Andersson, tom #1
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 2 kwietnia 2014
Liczba stron: 253

Słowa czyli kłamstwa.

źródło
29 luty. Dzień dodany. Niepotrzebny. A przynajmniej tak uważa Lumikki Andersson - siedemnastoletnia, główna bohaterka trylogii fińskiej pisarki - Salli Simukki. Zresztą, trudno z tym rozumowaniem dziewczyny się nie zgodzić. Co gdyby, wedle jej życzenia, ktoś uznał ten dzień za wolny? Bezproduktywny? Na pewno Lumikki nie poszłaby do szkoły. Na pewno, by dopełnić codziennego rytuału, nie zajrzałaby do ciemni. Na pewno nie zobaczyłaby wiszących banknotów i śladów krwi na pieniądzach. Na pewno nie odkryłaby intrygi. Na pewno nie wplątałaby się w aferę, która z wyścigu o majątek, niczym mżawka zmieniająca się w ulewę, powoli staje się manipulacą, pociągającą za sobą także trupy. I pomyśleć, że nic z tego by się nie wydarzyło, gdyby nie niepotrzebny, zbędny 29 luty...

"Słowa zamieniające się w kłamstwa, zanim jeszcze wybrzmiały do końca. A przecież powinna już dawno to wiedzieć. Nie ufaj nikomu, licz tylko na siebie. Sama podejmuj decyzje i ponoś konsekwencje."

źródło
Salla Simukka od pierwszej strony, rzuca nas w wir wydarzeń następujących po sobie z zawrotną prędkością. Tworzy unikalny świat, jeśli nie fińskiej panoramy i chłodu zimy, który wprost wyziera z kartek powieści, to myśli bohaterki. Lumikka jest bowiem personą bardzo intrygująco wykreowaną i pewnie stanowi jeden z największych plusów "Czerwone jak krew". Siedemnastolatka, ucząca się samodzielności z dala od rodziców, uczęszczająca do elitarnej szkoły artystycznej, w której większe znaczenie ma popularność, niż rzeczywisty talent. Lumikki jednak jest postacią bardzo inteligentną, a to cecha, którą wręcz pożądam od autorów. Trudno byłoby bowiem napisać dobry thriller - nawet w odsłonie młodzieżowej - bez "detektywa" z odpowiednim ułamkiem spostrzegawczości. Ile razy, w tego typu książkach irytowała mnie sytuacja, gdy poszlaki były przed nosem bohatera, a ten nie mógł ich zebrać w jedną całość! Na szczęście, Salla Sumikka oszczędziła niepotrzebnych nerwów i zabrała w podróż, która utkwiła mi w głowie i długo pewnie jeszcze w niej pozostanie. 

"Jest w tobie część, której nikt nie zdoła dotknąć. To jesteś ty. Należysz do siebie i nosisz w sobie cały wszechświat. Możesz być, kim tylko zapragniesz. 
Nie bój się. Nie musisz się już bać."

źródło
Czytelnik miał okazję uczestniczyć w aferze na miarę filmów kryminalno-sensacyjnych, ze wszystkimi plusami i minusami tejże sytuacji. Były poszlaki, pościgi, kłótnie, zaskakujące znajomości i śledztwo przeprowadzone w tak świetny sposób, że wszystkie poszlaki odkrywaliśmy na równi z Lumikki, która wiedzę zdobytą, potrafiła świetnie wykorzystać. Zresztą, nasza bohaterka stanowiła jedną z zagadek i tak naprawdę nadal ją stanowi, bo o ile powiedzmy pewne wątki zewnętrzne zostały pozamykane, to Lumikki nadal jest dla nas nieodkrytym lądem. I stawiam, że autorka jeszcze trochę potrzyma nas w niepewności, zanim zdradzi jej sekrety. Jak na razie, możemy zatem upajać się świetnie poprowadzonymi wątkami, wartką akcją, która nie zwalnia nawet na moment, a także unikalnymi charakterami, zapadającymi w pamięć, mimo imion, których nie byłam w stanie odczytać - fiński język, to piękny język. Ale trudny.

"Nie uciekniesz. Znajdziemy cię wszędzie. A kiedy cię znajdziemy, to koniec z tobą.
Koniec.
Z tobą."

źródło
Oprócz podekscytowania i niepewności, a nawet niepokoju odnośnie dalszego przebiegu śledztwa Lumikki i poczucia zimna, dotykającego skrawku naszych dusz, autorka zalewa nas także falą uczuć bohaterki. Przerażenie na myśl o przeszłości. Lęk o przyszłość. Strach o teraźniejszość, która niczym lód na lodowisku, może złamać się pod ciężarem win, tajemnic i intryg. Retrospekcje w wcześniejszych lat życia bohaterki zalewają nas wraz z rozwojem fabuły, a obserwowanie przeplatających się ze sobą nitek przeszłości i teraźniejszości, było czymś niezwykle frapującym. I mimo, że "Czerwone jak krew" jest thrillerem młodzieżowym, utrzymanym w klimacie sensacji i kryminału, który przykuje młodego człowieka do książki, aż nie przewróci on ostatniej kartki, jestem przekonana, że przypadnie do gustu również starszym, spragnionym śledztwa i wartkiej akcji czytelnikom. Jest coś niesłuchanie pięknego i nieuchwytnego w tej pozycji. I nie mam tu na myśli tylko prześlicznej, klimatycznej okładki i niesamowitego wydania.

"Czasami człowiek musi po prostu biec."

źródło
Salla Simukka zapewniła mi rozrywkę, której nie chciałam zakończyć. Całą uwagę poświęciłam siedemnastoletniej bohaterce i wchłaniałam jej przygody z prawdziwą przyjemnością. Adrenalina i emocje kotłowały w mojej głowie aż do ostatniego słowa, a po skończeniu powieści, długo jeszcze tłukły mi się w myślach pytania: "Co dalej?!", "Kiedy zdążyły przeminąć te 253 strony?!". Upływu czasu nie czuć, a czytelnik w trakcie lektury nie skupia się na niczym innym, aniżeli na śledztwie, rosyjskich mafiozach i paczce dzieciaków, która przypadkiem wpakowała się w WIELKIE tarapaty. Nie ma nawet mowy o tym, bym nie sięgnęła po kolejny tom trylogii, a z czasem również finał, który wierzę, że zakończy tę kolorową serię w fenomenalny i spektakularny sposób. A jak na razie, powieść polecam. Bardzo, bardzo gorąco. Bo jakkolwiek zimno nie byłoby w Tampere - fińskim mieście gdzie toczy się akcja powieści, a także gdzie mieszka autorka trylogii, zapewniam, że przygody i specyficzne spojrzenie na świat Lumikki, rozgrzeją was do czerwoności, a wy będziecie błagać o więcej!

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


"Była sobie raz dziewczynka, która nauczyła się bać."


Czerwone jak krew | Białe jak śnieg | Czarne jak heban


 Książka bierze udział w akcji: "Okładkowe Love"



czwartek, 30 października 2014

Mara Dyer. Tajemnica - Michelle Hodkin


The Unbecoming of Mara Dyer
Mara Dyer, tom 1/3
Wydawnictwo YA!, 2014
412 str.

Misja "wpaść w obłęd" - rozpoczęta

"- Na pewno jesteś na to gotowa?
- Jak cholera."

Szaleństwo to postępowanie wykraczające ponad normy, pewne zwyczaje. Szaleństwo to stan psychiczny osoby, która nie panuje nad sobą i swoimi czynami. Szaleństwo to choroba umysłowa. Szaleństwo to również zabawa. Mara Dyer jest szalona. A przynajmniej tak jej się zdaje. Bo w końcu jaka inna osoba ma halucynacje, zaniki pamięci czy wołające jej imię, głosy w głowie? Parę miesięcy temu przytrafiło jej się coś okropnego, katastrofalnego. Polała się krew, pojawiły się trupy. A ona przeżyła. A w głowie ma pustkę. Dlaczego, możecie zapytać? Przez większość część książki pani Michelle Hodkin, będziemy próbowali odpowiedzieć sobie na to pytanie, wraz z główną bohaterką trylogii.

"- O Boże, prześladujesz mnie jak zaraza! - warknęłam. 
- Kunsztownie wymyślona, koronkowo subtelna i totalnie epicka alegoria dysonansu poznawczego - orzekł. - Cóż, dzięki. To jeden z najbardziej wyszukanych komplementów, jakie usłyszałem. 
- Nie odróżniasz dżumy od cholery, Noah.
- Bo dla mnie to jedna cholera."

źródło
Trudno wspomnieć cokolwiek więcej o fabule powieści, żeby nie zdradzić pewnych istotnych kwestii, więc może pominę tę część recenzji. Zamiast tego skupię się na czymś istotniejszym, a mianowicie na moich odczuciach w związku z pierwszym tomem cyklu skupiającym się na prawie-siedemnastoletniej Marze Dyer. Kim jest Mara? Na pewno nie zwyczajną nastolatką. Chociaż nie wątpię, że na świecie istnieje mnóstwo ludzi cierpiących na zespół stresu pourazowego, a także nieświadomie wypierających swoje wspomnienia, to musicie uwierzyć na słowo. Mara nie jest normalna. Ani trochę. 

Po traumatycznych wydarzeniach, dziewczyna wraz z kochającą rodziną (nowość w młodzieżówkach - obydwoje rodzice bohaterki żyją, a nie umarli w jakichś tajemniczych wypadkach, tak jak to zwykle w tego typu lekturach bywa! Niesamowite, nie?) przeprowadza się do nowego miasta, by zaliczyć pewien "start". By zacząć torować sobie drogę do zwyczajności. Na jej nieszczęście, los ma dla niej inne plany. Ale przecież nie zapowiadało się, że cały misternie kreowany plan, wcielany przez matkę Mary do jej życia, polegający na przywróceniu córeczce zdrowego rozsądku, nagle zmieni się w katastrofę. Halucynacje, powolne popadanie w obłęd to dopiero początek. Bo przeznaczenie skrzyżowało Marę z kimś niebezpiecznym w swej "luzackości" i pozornej nieświadomości.

" - Gniewna, wycofana, introwertyczna emoindywidualistka, która przygląda się wszystkiemu z boku, rysując liście zwiewane z nagich gałęzi i... 
- Och, jakie to miłe. Mów dalej!"

Kreacji bohaterów naprawdę nie jestem zbyt wiele zarzucić. W gruncie rzeczy, postępowanie Mary oraz jej potyczka z nadciągającym obłędem, były przedstawione w bardzo realistyczny sposób, "obłąkańczo" wręcz ciekawy. Obrazowe i umiejętne opisy Michelle Hodkin sprawiały, że mroczny, tajemniczy, stylizowany na thriller klimat, wsiąkł w czytelnika od pierwszych zdań wstępu, wprowadzającego nas w uniwersum trylogii. Ta ciężka atmosfera grozy, nieszczęścia i ciągnącej się tragedii, utrzymywała się do ostatniego zdania lektury, ale chwilami została przerywana momentami, w których trudno było powstrzymać się od uśmiechu, czy nawet chichotu. I te sceny czy sytuacje, były jak promyczki słońca, w pochmurny dzień. Jak nadzieja kryjąca się na samym dnie Puszki Pandory. Jak światełko w tunelu.

źródło
Moje porównanie do Puszki Pandory nie jest przypadkowe. Gdy otworzyłam "Marę Dyer" po raz pierwszy, nie miałam pojęcia jakie emocje, jakie uczucia uwolniłam. Jaki ogrom przytłaczającej treści, mącącej w głowie czytelnika i bohaterki, na siebie sprowadziłam. Bo książka pani Hodkin jest niepokojąco rewelacyjna. Nie skłamałabym mówiąc, że to jedna z tych książek, dla których zajadły czytelnik poszukujący dobrej lektury, byłby w stanie bez wyrzutów sumienia, zarwać nockę. I chociaż całość, powiedzmy, nie była dla mnie żadnym objawieniem czy geniuszem, to jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności pisarskich autorki, jej niesamowitego pomysłu na całość, a także wykonania, które niejednego zwali z nóg.

" - Mówiąc serio, masz chyba ciekawsze rzeczy do roboty w życiu niż tracenie czasu na beznadziejny przypadek?
- Nauczyłem się mowy węży. Czy może być większe wyzwanie?
- Owszem, język elfów."

W erze gdzie wszystkie młodzieżówki sprowadzają się do tanich trójkątów miłosnych, "Mara Dyer" mogłaby uchodzić za perełkę. Bo chociaż nie jest niczym ambitnym i nie ucieka od schematów to jednak przyciąga wzrok nie tylko przepiękną okładką i wydaniem, ale przede wszystkim wnętrzem. Jeśli zaś chodzi o wątek miłosny, to jako romantyczka do szpiku kości, byłam bardzo usatysfakcjonowana. Chwilami trochę drażniła mnie dominacja tej relacji pomiędzy Marą, a Noahem, nad ciekawszymi kwestiami, jak właśnie halucynacje, czy koszmary bohaterki, ale w gruncie rzeczy, całość naprawdę robiła dobre wrażenie, a przeplatanie się ze sobą tych dwóch płaszczyzn dało mieszankę idealną.

Psychologiczne podłoże istoty postępowania Mary, cudownie sarkastyczny i zabawny Noah, macki mroku oplatające duszę czytelnika. To wszystko, a nawet jeszcze więcej, będziecie mogli znaleźć w "Marze Dyer". Jeśli tylko odważycie się po nią sięgnąć. Zatem pytam was, moi drodzy, czy jesteście gotowi na obłęd?

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Tajemnica | Przemiana | Zemsta


"- Tak między wami iskrzy, że stwarzanie zagrożenie pożarowe.
- Mylisz ostrą animozję z ostrym afektem."




Książka przeczytana w ramach wyzwania: "Okładkowe Love"