wtorek, 24 kwietnia 2018

Slammed - Colleen Hoover


Slammed, tom 1
Wydawnictwo YA!, 2018
284 str.

Tu chodzi o poezję

źr.
Ludzie radzą sobie ze stratą i drastycznymi zmianami, na różne sposoby. Przelewanie myśli i emocji na papier, jest jest jednak wyjątkowe. Nadawanie słowom znaczenia, chwytanie momentów nacechowanych uczuciami - to tu dzieje się prawdziwa magia. A wiedzieć o tym mogą najlepiej ci, którzy kiedykolwiek natknęli się na sztukę zwaną slamem. Jeśli istnieje jakiś sposób na wyrecytowanie światu swojej duszy, to będzie właśnie ten. Siedemnastoletnia Lake Cohen, która właśnie straciła ojca i przeprowadziła się do całkiem innego stanu tylko po to, by na miejscu natknąć się na jeszcze więcej problemów, będzie miała więcej niż jedną okazję, by się o tym przekonać, zaufajcie mi. W szale zmiennych uczuć i natężonych emocji, nie można jednak zapomnieć, że w tym wszystkim chodzi o poezję.

źr.
Miło jest kilkakrotnie czytać pewne pozycje. Zwłaszcza w odstępie dłuższego czasu, po którym ze świeżym nastawieniem podchodzi się do powieści, z ciekawością jakie emocje wywoła w nas książka tym razem. Slammed jest wyjątkową pozycją, nie tylko dlatego, że wychodzi spod pióra jednej z moich ulubionych pisarek, ale dlatego, że był to w istocie jej debiut. Pozycja, która zapoczątkowała karierę pisarską kobiety, stającej się moją inspiracją i przewodniczką po powieściach Young i New Adult. Kiedy parę lat temu, po raz pierwszy zmierzyłam się z Slammed, byłam zadowolona z treści i podejścia autorki do trudnych tematów. Tym razem, oprócz wspomnianych wyżej uczuć, towarzyszył mi cień melancholii i pewna duma z Colleen Hoover. 

źr.
Wszyscy wiemy jak trudne bywają początki. Debiutanckie powieści są albo niedopracowane albo zaskakująco dobre, pozostawiają jednak pewien ślad na dorobku pisarskim autora. Slammed nie da się ukryć, nie jest książką idealną. Oceniając ją z perspektywy osoby, która miała do czynienia z gatunkiem od dłuższego czasu, nie mogę nie napisać, iż sporo brakuje Slammed do poziomu "zachwycająca pozycja". Postacie chwilami wydają się za bardzo wyidealizowane, sytuacje przesadzone, a nad wydarzeniami unosi się dziwne echo dramatyzmu, które czasami może zdawać się być nad wyrost. Jednak pomimo tych mankamentów, wciąż jestem dumna z Colleen Hoover i jej debiutanckiej powieści. Czemu? 

źr.
Może dlatego, że pomimo iż całość oscyluje wobec tragicznego wątku romantycznego, z czasem ewoluuje, a my odkrywamy, że w istocie, ta z pozoru niepozorna książka, skrywa zaskakująco bogate wnętrze i głęboką treść. Zawsze mnie zachwycało piękno prostoty z jaką Colleen potrafi pisać o naprawdę ciężkich tematach. Śmierć bliskich, nieszczęśliwa miłość, tragiczne dzieciństwo, żałoba, dorastanie, odnajdywanie siebie, życie. Nie ważne jakiej tematyki by nie dotknęła, niczym Midas - potrafi zamienić ją w złoto na papierze. Slammed nie jest pod tym względem wyjątkiem. Być może część z czytelników nazwie ją dość banalną historią romantyczną z problemami rodzinnymi w tle, ja jednak wolę patrzeć na nią pod innym kątem - pod kątem, gdzie widzę, iż jest to twór bogaty w emocje. Bogaty w doświadczenia, bogaty w myśli, bogaty w poetyckość. Nie da się nie poczuć, że Colleen Hoover włożyła w pisanie dzieła, całe swoje serce i efekty tegoż zachowania widać na poszczególnych kartkach, przepełnionych uczuciami.

Pierwszy tom trylogii skupiającej się na Lake i Willu, jest prosty, chwilami przesłodzony, innym razem przegadany... ale też ujmujący. To pozycja, przez którą można przebrnąć w kilka godzin, a słowa tekstu i tak zostają z nami po przewróceniu ostatniej strony. To prawda, że nie jest to dzieło zachwycające czy dorównujące poziomem innym, późniejszym powieściom autorki - jest to jednak utwór, który mimo wszystko warto poznać. Choćby z powodu tego, w jaki sposób mówi o życiu i pozwala zakochać się w poezji.

Pozdrawiam,
Sherry




Książkę miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości Grupy Wydawniczej FOKSAL. Serdecznie dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz