czwartek, 2 marca 2017

Ulubione serialowe przyjaźnie - part 10

źr.

Cześć,

Pora na kolejną porcję serialowych przyjaźni!

Post nie zawiera spoilerów z seriali!


źr.

Skam's Squad
Eva - Noora - Sana - Vilde - Chris

Trzon Skam, a przynajmniej dwóch pierwszych sezonów. Załoga dziewczyn, które mimo tak różnych aparycji i charakterów, jakimś sposobem dobrały się idealnie. To czego nie ma jedna z nich, uzupełniane jest przez inną. To zależność, która podtrzymuje je przy trwaniu w szkole, która daje im poczucie niesłabnącej troski i bezwzględnej lojalności. 

Eva - próbująca odnaleźć siebie dziewczyna, Noora - nieco zamknięta indywidualistka, Sana - cyniczna, ostra muzułmanka, nie uznająca fałszu i podlizywania, Vilde - nieco naiwna i płytka romantyczka, szukająca szczęścia na końcu tęczy i Chris - typowy śmieszek. Tak inne od siebie, a jednocześnie świetnie dobrane.

Uwielbiam troskę jaką otaczają siebie wzajemnie. Jakkolwiek źle pomiędzy nimi by nie było, w razie zagrożenia z zewnątrz, natychmiast się jednoczą i stają w swojej obronie. Podziwiam twórczynię Skam, która zadbała by ich relacja rozwijała się w naturalnym tempie, a dziewczyny wystawiane były na różne próby. Koniec końców, nie da się absolutnie nie uwielbiać tego oparcia jakim dla siebie są. Absolutnie je adoruję. Ich przyjaźń to coś co określiłabym terminem #FriendshipGoal.

źr.
źr.

Moreid
dr Spencer Reid & Derek Morgan

Tak, tak. Reid pojawia się w tej serii notek po raz trzeci. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. ALE! Nic nie poradzę na fakt, że kiedy on nawiązuje z kimś relację - ta jest przeszywająca, autentyczna, emocjonalna i tak niesamowita, że nie mogłabym jej zlekceważyć.

Panowie, o których dzisiaj mowa, to oczywiście agenci specjalnej jednostki FBI - BAU, których pracą jest odczytywanie ludzi. Są jednak przy tym kompletnie różni. Morgan to gość, który lubi używać siły. Jest znakomity w walce, w strzelaniu, w różnego rodzaju aktywnościach. Poza tym, Casanova z niego. Jego atrakcyjność plus niesamowita charyzma sprawiają, że koleś nie ma problemów w znajdywaniu sobie towarzyszek do zagrzania łoża... Poza tym, śmieszek z niego i ma nawet jednego, upatrzonego Agenta, którego lubi drażnić i wkurzać ponad wszystkich innych...

Spence, czy też Doktor Reid, skrupulatnie nazywany przez Morgana "Pretty Boy", to kompletne przeciwieństwo swojego towarzysza. Jego mocną stroną nie są mięśnie, a raczej mózg. Jest NIE-SA-MO-WI-TY. Wie wszystko, a jak czegoś nie wie... zawsze w dziesięć minut może przeczytać 400-stronicową książkę i się dowie. Niestety, wszystko ma swoje konsekwencje. Jego mózg jest też jego największym wrogiem, życie młodego Agenta nie jest zatem usłane różami.

źr.

A teraz wyobraźcie sobie to - dwójka tak odmiennych osób: charyzmatyczny, pewny siebie czaruś i absolutny nerd, pracują razem. Ich relacja jest absolutnie fenomenalna i szczerze? Jedną z moich ulubionych - co najlepiej potwierdza fakt, że znalazła się w tej serii notek.

Morgan dokucza Reidowi, podważa jego słowa i nabija z niezdarności społecznej, młodszego kolegi. Z kolei Reid... cóż jego siłą jest wiedza, możecie więc być pewni, że ich wspólne dialogi nie raz nie dwa, powodują szaleńczy chichot w widzu. Ale jest też inna strona tej relacji. Głęboko w duszy Morgan wie, że Reid jest dla niego jak młodszy brat. Powystrzelałby wszystkich kryminalistów, gdyby musiał - a Spencerowi groziło jakieś niebezpieczeństwo.

Kocham momenty, w których ukazane jest, jak bardzo obydwoje są dla siebie ważni. Kiedy Spence się otwiera - a musicie wiedzieć, że nie ma wielu osób, którym opowiada o tym co naprawdę w nim siedzi. Kiedy robi coś kompletnie nie w jego stylu i przeciwstawia się swoim lękom, a Morgan okazuje mu swoje wsparcie, troskę, lojalność, zrozumienie i - dumę. Kocham jak pomimo tej otoczki, że Derek jest nieczułym Casanovą, potrafi pierwszy zauważyć, jeśli z Reidem jest coś nie w porządku i NIGDY nie zostawia go samemu sobie. Zawsze jest dla niego. I vice versa.

Płakałam z nimi, śmiałam się z nimi, umierałam ze strachu z nimi. Zwłaszcza sezon 11 dał widzom spoooro emocjonalnych scen pomiędzy tym dwogiem, a po każdej z nich, ja czułam się jak pokiereszowana, trzęsąca się galaretka. KOCHAM.

źr.
źr.
ColdWave
Captain Cold & HeatWave
Leonard Snart & Mick Rory

To oczywiste, że Wentworth i Dominic stanowią duo idealne i kogokolwiek by nie grali, stworzą relację nie do pobicia. Ich najnowsze wcielenia - Leonarda (alias Captaina Colda) i Micka (alias HeatWave'a) poznajemy w serialu The Flash, tylko po to, by później dostać jeszcze większą dawkę naszych ulubionych kryminalistów w DC's Legends of Tomorrow.

Powiem tak - straciłam głowę dla Captaina Colda... mniej więcej w chwili, w której pojawił się na ekranie. Jest bystry, cwany, cyniczny i sprytny, jednak nie pozbył się całego człowieczeństwa i te momenty, w których widzimy inne oblicze Snarta są po prostu bezcenne. Mick i ja mieliśmy długą przeprawę, naznaczoną wieloma emocjami, koniec końców jednak - nie mogłam nie paść ofiarą jego prywatnego czaru. Uważany za głupka, totalny zabijaka - przechodzi na naszych oczach przez... pewien proces. 

Relacja tych dwojga - kryminalistów, chętnych by obrabować bank czy okraść niewinnych mieszkańców Central City, ma swoją historię i pomimo tego, że obydwoje uchodzą za zimnych, pozbawionych skrupułów, DC's Legends of Tomorrow pozwala nam odkryć głębię nie tylko ich postaci, ale przede wszystkim, osobliwej relacji jaką dzielą. 

Uwielbiam ich. Szczerze. Planujący Cold nie lubiący działać bez zastanowienia i jego totalne przeciwieństwo - Mick, który lubuje w zabijaniu i krzywdzeniu. Ich dialogi są świetne, nie-oczywistość tego jak postąpią i jaką podejmą decyzję, jeszcze bardziej każe nam wyczekiwać ich scenek, wzmacniając napięcie. W przeciwieństwie do WestAllen - gratuluję wykreowania genialnej relacji.

źr.
źr.

A co wy myślicie o moich skarbach?

Pozdrawiam,
Sherry


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz