wtorek, 12 kwietnia 2016

Ulubione serialowe przyjaźnie - part 4

źr.

Cześć!

Mam nadzieję, że pamiętacie poprzednie części tego cyklu postów? Part 1, part 2 i part 3? Jeśli nie - zachęcam do nadrobienia, jeśli jednak jesteście na bieżąco - mam dobrą nowinę! Kolejny part i kolejnych kilka moich ulubieńców przed wami!


Post nie zawiera spoilerów z seriali, których dotyczą przyjaźnie!

źr.

Jess & Nick & Schmidt & Winston
New Girl

Jess wprowadza się do mieszkania, w którym jest już trzech mężczyzn. Czy ktoś mógł się spodziewać, że urocza, energiczna, nieco popieprzona młoda kobieta będzie tak bardzo do nich pasować? Powiem szczerze - przyjaźń pomiędzy tą grupką pokochałam po paru odcinkach oglądania serialu, tylko po to, by wraz z kolejnymi sezonami, rozczulać się, śmiać, a nawet wzruszać (!) razem z nimi. 

Każde z nich jest dość osobliwe, każde z nich ma własne zmartwienia, problemy, życie miłosne. I mimo że wiele ich różni - począwszy od zawodu, poprzez preferencje i gusta, to w swoim towarzystwie czują się doskonale. Jess jest taką małą trzpiotką. Najpierw mówi, później myśli, jest absolutnie urocza, nie daje sobie w kaszę dmuchać, ma w sobie mnóstwo współczucia i uwielbia swoją pracę nauczycielki. Rozpaczliwie potrzebuje w swoim życiu miłości. A tak się składa, że jej nowi współlokatorzy, stają się dla niej nową rodziną i swego rodzaju miłości doznaje. 

Nick - naburmuszony, niemal zawsze zrzędliwy barman ze złamanym sercem, poszukujący siebie (i pracy), nieustępliwy, ale też trochę nieuświadomiony w życiu były koszykarz - Winston i uśmiechnięty, pewny siebie, troskliwy Casanova - Schmidt - to trio, wraz z Jess do kwartetu, stworzyło tak piękne grono, że nie mogłam się im oprzeć. Kocham każde z nich z osobna naprawdę mocno, ale to co kocham jeszcze mocniej, to ich razem. Wspólnie. Wszystkich. Troszczących się o siebie, stających po swojej stronie, stających w swojej obronie, pocieszających się nawzajem, ale też wkurzających - bo hej! Ta rozbieżność charakterów daje o sobie znać. 

Uwielbiam oglądać New Girl właśnie między innymi dzięki temu, że wiem, że szanowne grono zawsze poprawi mi humor i w 99% mnie rozczuli.

źr.
źr.

Doktor Watson & Sherlock Holmes
Sherlock BBC

Okej, o czym my tu w ogóle mówimy? Może nie spamuję Sherlockiem na prawo i lewo i może wciąż nie zrecenzowałam żadnego z sezonów (co jest w planach!), niemniej, nie oznacza to, że serialu nie lubię, a przyjaźni pomiędzy Johnlockiem absolutnie nie uwielbiam. 

Bo jest wręcz przeciwnie. I trudno mi mówić w gruncie rzeczy o pierwowzorach tych dwóch postaci, bo twory Doyle'a wciąż przede mną, to co jednak wiem, to że zaczęłam oglądać ten serial po emisji drugiego odcinka drugiego sezonu (kiedy w szkole zobaczyłam na internecie reklamę) i pokochałam go właśnie ze względu na sensowną, logiczną, dobrze nakreśloną kreację bohaterów i relacji pomiędzy nimi. Może po części ta kreacja jest tak dobra, bo ma swojego literackiego odpowiednika, nie zmienia to jednak faktu, że panom Freemanowi i Cumberbatchowi udało się ukazać na ekranie całą masę intensywnych emocji i to sprawiło, że widz niesamowicie zżył się z postaciami i niemal sam czuł się jakby był członkiem tej małej Sherlock-Watsonowej rodzinki. 

John i Sherlock... Cóż. Podoba mi się, że John nie jest tłem dla Holmesa i nigdy nie był. Podoba mi się nonszalancja Sherlocka i fakt, jak ze swoim... nie wiem jak to nazwać... człowieczeństwem? John wprowadza w życie Sherlocka coś, czego wcześniej mu brakowało, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy. Podobają mi się początki ich znajomości, podoba mi się rozkwit ich relacji, podoba mi się to wszystko przez co już przeszli i co niewątpliwie jeszcze na nich czeka. Ta zażyłość, która stopniowo się rozrasta, nie jest przytłaczająca, nie jest sztuczna, jest nienaciągana. I stanowi - nie ukrywajmy - jeden z najważniejszych filarów serialu. 

źr.
źr.

BAU Team
Criminal Minds

Och, gdybym nie chciała, żeby ten post nie przypominał notki fangirlowego demona, powstawiałabym tu co najmniej siedem serduszek, odpowiadającym siedmiu członkom zespołu BAU. Serial kocham całym sercem, o czym mogliście czytać w recenzji. To właśnie tam jest jedna z miłości mojego życia. To właśnie ten serial był jednym z tych, które zapaliły we mnie miłość do seriali kryminalnych. To miłość do tego serialu ma nieskończone źródło mojego uwielbienia, bo to właśnie przy nim płakałam, śmiałam się i byłam przerażona XXX razy. A wszystko bo... 

... Bohaterowie. Już w recenzji wspominałam, że są wykreowani absolutnie FANTASTYCZNIE. Każde z nich ma do opowiedzenia swoją historię i każda jest dramatyczna, w którymś momencie. To jednak co absolutnie kocham, to że początkowa współpraca między Agentami, przerodziła się w silną, prawdziwą, trwałą, wiarygodną przyjaźń. I to taką, która każe komuś wskoczyć za innego w ogień. To przyjaźń, która leczy, która uzdrawia, ale równocześnie jest współczująca i wyrozumiała. To przyjaźń, która trwa wciąż i wciąż i mimo że dochodzi do spięć, halo - kiedy się kogoś kocha, tak jak Agenci BAU kochają siebie nawzajem, oczywiście, że muszą wyjść na prostą prędzej czy później.

Oni uwielbiają mówić, że są jedną wielką rodziną. I wiecie co? To da się poczuć. Jak niesamowita jest to więź. Jak wiele dla siebie znaczą. Twórcy serialu i aktorzy wcielający się w swoje role sprawili, że widz czuje się tak, jakby sam należał nie tylko to BAU i był kolejnym członkiem zespołu, ale przede wszystkim był członkiem rodziny. Sami chcemy ich wszystkich przytulić, pocieszyć, wycałować. Sami chcemy się z nimi drażnić, żartować, brać udział w epickich prankach. Czasami chcemy ich walnąć prosto w piszczel. Wszystko to jedynie pogłębia naszą miłość i przywiązanie do nich i cholera. To dzięki nim, mam nadzieję, że ten serial potrwa jeszcze co najmniej kolejnych jedenaście sezonów. :)

źr.

To tyle.
Na dziś.

Oczywiście, jak wspomniałam - przyjaźni do zaprezentowania mam mnóstwo, także przed wami jeszcze wiele kolejnych partów. Na razie jednak - co myślicie o wyżej zaprezentowanych? Znacie, nie znacie? Macie w planach poznać?
Dajcie znać!

Pozdrawiam,
Sherry


1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10


24 komentarze:

  1. John i Sherlock! Absolutnie ich uwielbiam! No, i czekam na recenzję!

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się coś naskrobać, jak tylko miną matury! :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  2. Benedict. Nic nie trzeba dodawać :D
    Pozdrawiam serdecznie!
    http://ravenstarkbooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Sherlock <3 Wydaje mi się, że oni tak dobrze grają przyjaźń, bo i w życiu są bardzo dobrymi przyjaciółmi. Ten serial to wgl jedna wielka rodzina :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj tak jest, że aktorzy, którzy grają przyjaciół w serialu, są przyjaciółmi w realu. Na przykład Tyler Posey i Dylan O'Brien z TW. <3 Albo Dom Sherwood i Matt Daddario. No nie wiem, raczej nie mają wielkiego wyjścia, niż się absolutnie pokochać, skoro spędzają tyle czasu razem ^^
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Uch, TVD przestałam oglądać po trzecim sezonie, ale masz słuszność, ich więź była szczególna ^^
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  5. Niestety nie oglądam za dużo seriali, ale o Doktorze i Sherlocku słyszałam wielokrotnie :)
    Buziaki,
    SilverMoon z bloga Books obsession :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie słyszałaś. :) Mam nadzieję, że jeśli kiedyś zdecydujesz się poznać ten duet, lub którykolwiek inny, pokochasz go. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  6. Oglądasz dużo seriali... Ja nie znam żadnej tej pary, aż wstyd się przyznawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam. Ja na przykład mam ogromne zaległości jeśli chodzi o filmy i zawsze jak jestem w gronie znajomych - maniaków filmowych, czuję się jak ofiara losu. Ale prawda jest taka, że każdy z nas ma coś swojego i nie warto się obwiniać, że przy swoim zajęciu, nie ma się czasu czy ochoty, na coś innego. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  7. Niestety nie mogę nic powiedzieć, bo nie znam tych seriali:( Najlepsza przyjaźń serialowa dla mnie jak na razie to Meredith i Alex :) 12 sezon, a oni wciąż się przyjaźnią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, a u mnie akurat "Chirurdzy" są jednym z nielicznych seriali, których nie oglądam ^^ Nie wiem, nie za bardzo lubię seriale medyczne, no może z wyjątkiem House'a, ale może po maturze spróbuję trochę nadrobić, skoro jest tam jakaś przyjaźń do lubienia. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  8. Watson i Sherlock - duet idealny! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. "New girl" oglądałam bodajże trzy sezony, później już mi się znudził i przestałam, ale przyjaźń naprawdę mieli fajną ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w którymś momencie sobie zrobiłam przerwę i ostatnio powróciłam do oglądania, ale powiem ci, że ten odpoczynek od nich był dla mnie dobry, bo znów entuzjastycznie przyjmuję każdy nowy epizod i potrafię się nimi cieszyć. :)
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  10. Dla mnie wygrywa Mer i Alex z "Chirurgów" :) niby ich relacja nie jest taka silna, nie gadają godzinami, ale są dla siebie zawsze i wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę kiedyś spróbować obejrzeć "Chirurgów", bo czasami mam wrażenie, że mimo iż oglądam XXX seriali, to ten jeden ciągle mi jest wypominany, bo tu walną jakąś informacją, tam newsem, tam zdjęciem, a ja nie wiem o co chodzi. :D
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń
  11. Twoje fangirlowe serce szalało, ale moje już przy Sherlocku i Johnie skakało z radości, uwielbiam ich, kocham i w ogóle się zgadzam, że Watson pomaga Sherlockowi się otworzyć na ludzi i na świat. ;) A i też mam w planach recenzje. Musze też wrócić do Criminal Minds, znaleźć gdzieś pierwszy sezon i znów obejrzeć i zrecenzować... Dzięki Sherry teraz mam, co robić w wakacje! ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Może się nawzajem zmobilizujemy do recenzji o Sherlocku ^^ Natomiast CM - o rany, w 11 sezonie DZIAŁO SIĘ, więc dziewczyno, nie mogę się doczekać aż nadrobisz zaległości! :D
      Pozdrawiam,
      Sherry

      Usuń