środa, 22 października 2014

Dziesięć płytkich oddechów - K.A. Tucker


Ten Tiny Breaths
Dziesięć płytkich oddechów, tom 1
Wydawnictwo Filia, 18 czerwca 2014
Liczba stron: 421

Czasem to co wygląda na skomplikowane,
jest czymś najprostszym...


źr.
Podobno fizycznie niemożliwe jest, by ktoś kto cierpi na Zespół Stresu Pourazowego mógł przetrwać bez rozmowy, pomocy lub ucieczki w jakieś dodatkowe hobby, które mogłoby zapełnić jego czas i myśli. Postępowanie głównej bohaterki kolejnej New Adult, z jakim miałam do czynienia, udowadnia, że ta teza jest prawdziwa. Bo Kacey jakkolwiek nie zaprzeczałaby, ma naprawdę wielki problem. Z przeszłością. Z teraźniejszością. Z ponuro zapowiadającą się przyszłością.

"- Oddychaj - mawiała mama. - Dziesięć płytkich oddechów... Przyjmij je. Poczuj je. Pokochaj je."

Są książki, przy których recenzowaniu nie powinno się podawać zbyt wielu szczegółów jeśli o fabułę chodzi. I wiecie co? "Dziesięć płytkich oddechów" jest jedną z nich. Dlatego może zamiast skupiać się na akcji i powodach czemu wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej, przedstawię wam głównych bohaterów książki.

źródło
Kacey Cleary zginęła w tym samym wypadku, w którym zginęli jej bliscy. Bo chociaż oddycha, teoretycznie istnieje i egzystuje, to wewnątrz jest po prostu pusta. Dwudziestojednoletnia dziewczyna, która postanowiła odciąć się od emocji, żyje prawdopodobnie tylko po to, by opiekować się swoją młodszą - piętnastoletnią siostrą Livie. Przypomina trochę skorupę. Zimną, nieczułą, pustą w środku. Jedyną ucieczką Kacey jest chyba tylko jej sarkastyczny, specyficzny humor, złośliwości i treningi kick-boxingu. Tak jest do czasu gdy...

Siostry Cleary przeprowadzają się do Miami, odcinając się tym samym od parszywej rodziny. Na miejscu, poznają szereg ludzi, którzy - chociaż początkowo na to nie wygląda - wpływają na ich życie i potwierdzają tezę, że każdy człowiek na ziemi, ma przeznaczenie, od którego nie ucieknie. Zarówno blonwłosa Barbie, ze sztucznym biustem, ochroniarz w klubie striptizerskim czy choćby nowy sąsiad - przystojny Trent, na którego punkcie Kacey dostaje hopla, nadają życiu sióstr Cleary, całkiem nowy tor.

K.A. Tucker to autorka, którą po przeczytaniu "Dziesięciu płytkich oddechów", nawet nie wahałam się zaliczyć do jednej z moich ulubionych autorek. Po części, z pewnością, powodem była tu moja miłość do gatunku New Adult, ale przede wszystkim, fakt jak piękną i cudownie złożoną książkę pisarka dla nas przygotowała, przysłużył się temu zaszczytowi.

"- Zawsze to strasznie długo [...]
- Zawsze nie trwa wystarczająco długo, jeśli chodzi o ciebie."

źródło
Postacie w "Dziecięciu płytkich oddechów" to zdecydowanie jeden z największych plusów powieści. Nie dość, że są świetnie, wyraźnie nakreśleni, to jeszcze ich postępowanie, sposób myślenia czy choćby drobne elementy w zachowaniu, są tak jasne i przejrzyste, że naprawdę czytelnik nie ma problemu z rozróżnianiem i zapamiętywaniem kolejnych imion. Wiadomym powinno być, że najwięcej czasu i zaangażowania, autorka poświęciła Kacey i Trentowi, ale nie zaniedbała drugoplanowych postaci, za co z pewnością należą jej się brawa.

Kacey i Trent to postacie dość specyficzne dla gatunku - mierzące się wielkimi problemami, z wielkim bagażem z przeszłości na koncie. Psychologiczne podejście do ich walki z kłopotami i kolejnymi przeciwieństwami, to istne mistrzostwo. A to wszystko, plus wzruszająca, głęboka, życiowa w pewien sposób, tragiczna, dramatyczna wręcz historia to wszystko, o czym mogłam marzyć, gdy podchodziłam do lektury tej powieści. Bo "Dziesięć płytkich oddechów" jest poruszające. Intensywne. Przejmujące. I gwarantuję, że nie będzie w stanie powstrzymać łez czy wybuchów śmiechu przy lekturze, ale...

źr.
Z wielką przykrością muszę rzec, iż niestety dostrzegłam pewne mankamenty w książce. Nie mam pojęcia z czego to wynika i choć bardzo mi jest smutno, że muszę poruszyć ten temat, to miałabym wielkie wyrzuty sumienia, jeśli nie podzieliłabym się z wami, swoimi zarzutami. Przede wszystkim, trochę zirytował mnie fakt, jak szybko "nieczuła, zamknięta w sobie, antyspołeczna" Kacey zauroczyła się Trentem. Ja rozumiem, że istnieją faceci naprawdę przystojni, ale w stosunku do postaci tak trudnej jak panienka Cleary, oczekiwałabym większego dystansu. Poza tym, nie byłam w stanie, w pełni utożsamić się z bohaterką powieści, w związku z czym historia nie przejęła mnie aż w takim stopniu jak się sprawa miała na przykład z bezbłędnym "Hopeless".

"Ignoscentia [...] Ponieważ przebaczenie ma moc uzdrawiania."

źr.
Więź Trenta i Kacey była piękna i niepokojąca, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Podszyta pożądaniem, wzajemną fascynacją, ale też ciężarem tajemnic, rozwijała się w ciekawym kierunku i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że... tak zwany "sekret" Trenta, przewidziałam niemal w chwili gdy go poznaliśmy. I nawet nie macie pojęcia jak bardzo zepsuło mi to przyjemność z przeżywania wszytskiego w taki sposób jak Kacey. Jestem bowiem świadoma tego, że gdyby nutka tajemniczości utrzymała się również i u mnie do końca, i gdybym poznała odpowiedzi na pytania w chwili gdy poznała je bohaterka książki, "Dziesięć płytkich oddechów" prawdopodobnie zostawiłoby mnie z roztrzaskanym sercem, tak jak to było z "Hopeless". I chociaż naprawdę nie chcę porównywać tych powieści, to niestety muszę to zrobić i nagrodę zwycięstwa przyznać pani Hoover.

Mimo wszystko, nie chcę, żebyście zrozumieli mnie w zły sposób. Uwielbiam "Dziesięć płytkich oddechów", a emocji, które przeżyłam podczas lektury nie zamieniłabym za nic innego. Ba! Jestem przekonana, że z takim tempem rozwoju zdolności i kunsztu pisarskiego pani Tucker, jej kolejne powieści będą robić na mnie coraz większe wrażenie. Jak na tę chwilę, recenzowaną przeze mnie pozycję, serdecznie polecam, bo jest niesamowita i wyjątkowa, a ja zaliczam ją do kanionu ukochanych.

"Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa."

"Dziesięć płytkich oddechów" jest o przebaczeniu. O mierzeniu się z problemami. O miłości w wydaniu zarówno słodkim, jak i tragicznym. O młodych ludziach, którzy muszą nauczyć się żyć, nie tylko istnieć. O tym jak ważni są przyjaciele i rodzina. I to wszystko, a nawet dużo więcej, plus roztrzaskaną psychikę i niemalże załamanie nerwowe, gwarantuje wam ze swoją książką, K.A. Tucker. Dajcie jej szansę. Dajcie też szansę Kacey i Trentowi. Dajcie szansę sobie. Może i w was coś "drgnie" i wypłyniecie na powierzchnię. A, zapomniałabym! W chwilach kryzysu... nie zapomnijcie wziąć dziesięć płytkich oddechów.

8/10
Pozdrawiam,
Sherry


Dziesięć płytkich oddechów | Jedno małe kłamstwo | Cztery sekundy do stracenia | Pięć sposobów na upadek


Inne książki K.A. Tucker zrecenzowane na Feniksie:
Przez niego zginę