źr. |
Sezony: 6
Rok produkcji: 2011 - ...
Gatunek: Dramat, prawniczy
Recenzja nie zawiera spoilerów z poprzednich sezonów!
Because sometimes brothers fight
Był strach przed ujawnieniem i podejmowanie ryzyka mimo wszystko. Była wojna, kosztująca naszych ulubionych prawników, naprawdę sporo. Była walka o powrót do normalności i poskładanie w całość szczątków. Była mowa o lojalności, przyjaźni, trzymaniu się razem i chronieniu sobie tyłków. W sezonie czwartym, wkroczymy na całkiem nową drogę. Drogę, na której dojdzie do wielkiego starcia. Czy uczeń mógł przerosnąć mistrza? Do czego obydwoje będą w stanie się posunąć, by wygrać? I czy ta walka bezpowrotnie nie przekreśli ich przyjaźni? Zobaczmy.
źr. |
Co pokochałam w 4 sezonie?
- Po pierwsze - moja ulubiona relacja z tego serialu: Mike-Harvey, wkracza na zupełnie nową ścieżkę. Na początku Harvey był nieczułym prawnikiem, który nielegalnie zatrudnił Mike'a. Z czasem ich więź ewoluowała, ale to co się będzie działo w 4 sezonie? Nawet pojęcia nie macie, jak genialne to będzie.
- Wspomniałam o walce uczeń vs mistrz. I faktycznie, pierwsza połowa sezonu, dotyczy właśnie tego. Kiedy skrzyżują się dwie mocne siły, siły, które zrobią wszystko by wygrać, a które mają zupełnie inne motywacje i sposoby działania... czy to może skończyć się dobrze?
- W związku z wojną, która nadciąga złość, żal i gniew przeniosą się też na innych bohaterów. W tym sezonie będzie sporo dramy w relacji Rachel-Mike, gdy do drzwi zapuka przeszłość jednego z nich. Ale ważniejsza będzie drama Harvey-Mike, tylko że to jest taki typ dramy, który UWIELBIAM i absolutnie aprobuję.
- Szykuje się też większa walka w drugiej połowie sezonu, walka wewnętrzna, jeśli mogę to tak nazwać, która znów wystawi waszą cierpliwość do Louisa na próbę. Nie mogę obiecać, że oglądanie tego będzie czymś łatwym, zwłaszcza wiedząc, co wszyscy bohaterowie przeszli do tej pory, ale woah! Pochłonie was bez reszty.
źr. |
- Uwielbiam jak w każdym sezonie, twórcy starają się znaleźć coś co na nowo zapali w nas entuzjazm do serialu, udowadniając, że hej! Mają jeszcze sporo pomysłów w zanadrzu! Nie tylko genialne cliffhangery, rozwój fabularny, który uzależnia i magnetyzuje, plus absolutnie genialne wątki, ewoluujące w kierunkach, o jakich nawet nam się nie śniło.
- Ten sezon jest wyraźnie podzielony na dwie części i choć obydwie łączą się ze sobą, o tyle rozróżniamy zmianę klimatu po oglądnięciu dziewiątego odcinka. Wszystko... wskakuje na właściwe miejsce. To jak ułożenie całych puzzli, nagle rzeczy wydają się właściwe, ale wciąż - tak pochłaniające...
- Poza tym, podoba mi się, jak konsekwentnie twórcy realizują założenie, że każda akcja przynosi także reakcję. Tutaj, jeśli podejmiesz jakiś ruch, musisz zdawać sobie sprawę, że pociągnie on za sobą wiele konsekwencji. A skutków niektórych decyzji, nie da się naprawić.
- Napięcie w serialu się nie zmniejsza, przykuwając naszą uwagę i uruchamiając w nas pokłady emocji i gniewu, o których nie mieliśmy pojęcia, że je posiadamy, a które reagują jedynie na wydarzenia mające miejsca w serialu.
- Uwielbiam też to, jak bohaterowie nie stoją w miejscu ze swoimi charakterami, z odcinka na odcinek wydają się ewoluować i choć popełniają błędy, uczą się na nich i wyciągają wnioski. To wszystko, sprawia, że wydają się bliżsi i... autentyczni.
źr. |
Wiem, że ciągle wam to powtarzam, ale mam zamiar robić to do skutku. Oglądnijcie "Suits". Ten serial jest absolutnie nieprawdopodobny, a sposób w jaki się rozwija i w jaki twórcy wiodą swoją produkcję, jest niewiarygodny. Rozgośćcie się w świecie korporacyjnego prawa, bo jeśli zakosztujecie kęsa "Suits", wierzę, że nie będziecie w stanie się od niego uwolnić.
Pozdrawiam,
Sherry
(recenzje wkrótce)
źr. |
Najlepsza scena to końcówka 15 odcinka (jak się nie mylę)!!!
OdpowiedzUsuńOgólnie, w każdym sezonie, przedostatnie i ostatnie odcinki miażdżą system. :)
UsuńPozdrawiam,
Sherry